Naciski polityczne na kulturę to nie jest wymysł rządu Platformy. Naciski polityczne na kulturę istniały od dawien dawna, od czasu kiedy powstała instytucja państwa. Rządy II Rzeczpospolitej w okresie międzywojennym także zapisały się niezbyt chlubnie na tym polu. Już przed wojną Konstanty Ildefons Gałczyński napisał zabawną satyrę na temat cenzury: " Strasznie różne faceci regulują kulturę, Starcy , baby i dzieci i wdowy poniektóre.Milion przykładów dam ci, wprost zakon, że tak powiem - ojcowie regulanci."
W ostanich dniach sprawa " regulowania" kultury przez państwo wróciła...za sprawą Jarosława Kaczyńskiego. Otóż on na jednym zjeżdzie wyborczym powiedział, że polska kultura znajduje się w zapaści i że trzeba jej przywrócić właściwą rangę, to jest, by kultura nie prmowała antypolskich filmów jak Pokłosie czy Ida i nie pokazywała stosunku płciowego na scenie jak spektakl Klaty w Teatrze Starym w Krakowie, a ukazywała patrotyzm, wielkość Narodu Polskiego i właściwe wartości. Powiedział przy tym, że jak prawo i sprawiedliwość dojdzie do władzy to...postara się zmusić twórców kultury do autocenzury poprzez zmianę zasad przydzielania państwowych pieniędzy na dzieła kulturalne. Czy te słowa nie brzmią niebezpiecznie dla kultury polskiej?
Wiele polskich znanych twórców kultury i celebrytów mówi, że tak i że brzmią one bardzo niebezpiecznie. Spowodują bowiem powrót do najgorszych czasów za Komuny, kiedy to istniał Urząd Kontroli Prasy Publikacji i Widowisk na Mysiej w Warszawie i kiedy państwo ograniczało swobodę twórczą naciskając co mają twórcy kultury pisać, kręcić lub malować. Mówią oni, że autocenzura w wydaniu pisu spowoduje, że państwowe pieniądze pójdą na " dewocyjne" dzieła albo na dzieła o katastrofie smoleńskiej w jedynie słusznej wersji. Czy jest się czego bać?
Wolność słowa jest wspaniałą zdobyczą demokracji i powinna być niezbywalna. Jednakże wolności słowa nie wolno mylić ze zwykłą wolną amerykanką i chęcią zaszokowania swoimi wątpliwej wartości dziełami na forum publicznym. Pewien rodzaj autocenzury powinien zawsze istnieć. Dzieło, które się wystawia publicznie nie powinno nikogo obrażać: człowieka, wiary czy narodu czy historii i nie powinno urażać dobrych obyczajów. Kiedyś znany polski klasyk powiedział, że kultura powinna obywateli uczyć. Niestety, dziś w dobie wolności słowa serwuje nam się twórczość, z których, zwłaszcza młode pokojenie nic nie wynosi. Media łącznie z internetem serfują mlodzieży filmy i gry bez morału, w których króluje relatywizm moralny, w których się knie i wystarczy mieć najnowszej generacji broń, by być panem i władać światem. Póżniej zaś się narzeka na młodzież, że jest wulgarna, że nie ma żadnych ideałów, że ma ubogi zasób słów, bo co drugi wyraz przerywa wstawką na k... i dziwi się, że...w gimnazjum uczniowie wkładają nauczycielce kubeł od śmieci na głowę, rozbierają koleżankę i umieszczają z tego film w internecie albo że czternastolatek pchnie nożem babcię, bo chce zobaczyć...jak to jest gdy się komuś wbije nóż w plecy. A to wszystko wpływ twórców na młodzież, którzy garściami czerpią z wolności słowa. Za komuny była cenzura i spróbowałby ktoś powiedzieć, że Jan III Sobieski był głupcem czy że Polak był mordercą Żydów. a Naród Polski był ksenofobiczny. Czy to było takie złe? Przecież młodzież polska wychowana za Komuny w okresie cenzury na dziełach Mickiewicza i Sienkiewicza dała piękny przykład...komunistycznego wychowania w czasie próby. Jak zatem kierować autocenzurą twórców kultury?
To bardzo ciężki dylemat, bo nie da się określić kryteriów granicy autocenzury. Manipulowanie państwowymi pieniędzmi na kulturę może prowadzić do nadużyć. Wiadomo bowiem, że państwo, niezależnie od tego kto rządzi, prowadzi swoją politykę i dając pieniądze na kulturę będzie wymagało od twórcy, by prezentował pogląd państwa. Dziś jest trend, by promować sztukę pro żydowską, przykład filmy Pokłosie czy Ida lub nagroda Nike dla Olgi Tokarczuk. Gdy będzie rządził pis, państwo będzie kładło nacisk na filmy o Lechu Kaczyńskim, katastrofie smoleńskiego czy pro katolickich. Prawdopodobnie po dojściu do władzy pisu Antoni Krauze szybko uzyska dotację z państwowych pieniędzy na film " Smoleńsk", którego nie może skończyć ze względu na brak sponsorów... Czym zatem jest mecenat państwowy?
Mecenat państwowy to...wpływa państwa na kulturę. Kiedyś Janusz Rewiński w owym czasie także poseł na sejm z ramienia...Partii Przyjaciół Piwa powiedział, że ministerstwo kultury powinno się znieść, bo w wielu rozwiniętych krajach nie ma w ogóle ministerstwa kultury. Polska w tamtym czasie była w okresie przejściowym. Tworząca się dopiero warstwa ludzi bogatych najpierw musiała się dobrze ubrać, zbudować piękny dom, kupić drogie auto, a dopiero z czasem zacznie się snobować na dawanie na kulturę. W tamtym czasie istnienie więc mecenatu państwowego nad kulturą było koniecznością. Obecnie moim zdaniem Polska dojrzała do zniesienia mecenatu państwowego. W Stanach Zjednoczonych nie ma w ogóle mecenatu państwowego, a jak znane są na świecie filmy Hollywoodu...każdy wie. U nas gdyby nie mecenat państwowy wiele filmów, by nie powstało z braku pieniędzy, bo sponsorzy nie kwapią się dawać na produkcję gdy...scenariusz jest do bani. W wielu przypadkach pieniądze państwowe wydane na film lub sztukę idą w bloto, bo na nie nikt nie chodzi do kina i nawet koszty produkcji się nie zwracają. W Lubinie / woj. Dolnośląskie/ na okrzyczany za najlepszy film Ida, który jako jedyny film polski w historii otrzymał Oskara, wyłączając filmy wprawdzie nie polskie ale polskiego reżysera Romana Polańskiego, było w kinie dziesięć osób i to głównie emerytów. Moim zdaniem dobry scenariusz i dobry reżyser zawsze znajdą sponsorów bez walki o państwowe pieniądze. A nie da się powiedzieć, że partia polityczna hamuje im wolność twórczą.
Ja osobiście mam marzenie, by w Polsce tworzyło się wiele dobrych filmów o wielkości historii polskiej i Narodu Polskiego i by na te filmy do kina waliły tłumy...By nie opłacało się wyłącznie pisać Harlequinów, a by i w dwudziestym pierwszym wieku ktoś stworzył dzieło na miarę Trylogii Henryka Sienkiewicza i Krzyżaków. Czy to możliwe w dobie kapitalizmu?
Autocenzura tak. Tylko by się nie spełniły najgorsze obawy , które niegdyś wyśpiewali artyści w Kabarecie Olgi Lipińskiej: " Z nożycami cenzor jawny, a tajny ze świeczką...Z jaki poziom myśli słuszny, jaki zaś krytyczny. Z samym tylko głupim rymem jest problemów kupa. Czy dać można rym do mięsa albo do biskupa...?"
Inne tematy w dziale Kultura