" Całuję twoją dłoń, madame" - to słowa znanej przedwojennej piosenki, czasu dam i dżentelmenów, czasu kiedy slowo " kultura" pisało się przez duże " K", a przejawy chamstwa spotykały się z ostracyzmem społecznym. Piosenkę tę w czasach powojennych pięknie w programie Rzeszewskiego spopularyzował Piotr Fronczewski. Czy dzisiaj z kultury pozostała nam tylko ta pięknie śpiewana przez Piotra Fronczewskiego piosenka? Jaką wartość przedstawiają dzisiejsze elity?
Za ostatniego dżentelmena starej daty w polityce uważa się Jarosława Kaczyńskiego. On chyba już jako ostatni polski polityk całuje kobiety w rękę. Złośliwi jednak twierdzą, że...Jarosław Kaczyński tak bardzo szanuje kobiety, że boi się do nich zbliżyć bardziej niż wymagają tego oficjalne stosunki i dlatego w wieku sześćdziesięciu ośmiu lat jest starym kawalerem. Czy w stosunku do kobiet opłacalne jest pozostawanie rycerzem, czego niewątpliwie nauczyli go przodkowie?
W czasach II Rzeczpospolitej bon vivantem polskiej society, który swoim zachowaniem gorszył kulturalno - arystokratyczny sposób bycia polskiej elity był niewątpliwie przyjaciel marszałka Józefa piłsudskiego pułkownik Bolesław Wieniawa - Długoszowski. Długoszowski słynął, że w swoim podwarszawskim majątku organizował zabawy, podczas których dużo pito , zachowywano się bardzo swobodnie i miano różne " towarzyskie" grzeszki na sumieniu, a Wieniawa przodował w wykraczaniu przeciwko sztywnemu kodeksowi towarzyskiemu. Otóż pułkownik Wieniawa - Długoszowski był w latach trzydziestych ambasadorem w Rzymie. Monika Żeromska wspominała, że na jednym raucie w polskiej Ambasadzie pułkownik Wieniawa wzorowo pełnił obowiązki gospodarza. Nagle chwycił ją za rękę i wyciągnął z dyplomatycznego towarzystwa i zaciągnął do pustego korytarza. Tam powiedział: Już dłużej nie wytrzymam jak sobie nie ulżę i następnie rzucił paroma słowami kończącymi się na ...mać. Potem wrócił do dyplomatycznego towarzystwa i dalej był wzorem towarzyskiego bon tonu. Kiedy się obserwuje zachowanie dzisiejszych polskich elit politycznych ma się wrażenie, że przedwojenny skandalista Wieniawa - Długoszowski był jednak prawdziwym dżentelmenem. Dzisiejszy polityk nie ma obiekcji przed rzucaniem słowem na " k" publicznie. Ba, uważa, że przyłapanie go na tym to...dobry dowcip, a sama afera nie jest żadną aferą. Czego w polskiej polityce dowodzi tzw. " afera taśmowa"
Minister Spraw Zagranicznych Radosław Sikorski pochwalił się niedawno na twitterze, że był u psychiatry i że psychiatra wypytywał go, czy wierzy, że polscy politycy są podsłuchiwani, a potem razem z lekarzem śmiali się z " afery taśmowej" Wprost. Minister Sikorski to jeden z niechlubnych bohaterów afery podsłuchowej, w której to polscy politycy byli podsłuchiwani w znanych warszawskich restauracjach przez kelnerów, którzy następnie te " rewelacje" z podsłuchów sprzedali redakcji Wprost. Otóż sama afera, co obecnie wykorzystuje już Prawo i Sprawiedliwość do walki wyborczej w akcji bilbordowej nie wykazała nic. Ujawniono prywatne rozmowy polityków, w przeważającej liczbie członków rządu, na temat aktualnej sytuacji politycznej, którymi przy suto zakrapianym obiedzie w drogiej restauracji za pieniądze państwowe dzielili się ze swoimi kompanami od kieliszka. Do prywatnych poglądów ma prawo każdy..." Afera taśmowa" pokazała jednak coś bardzo ważnego: wyjątkowe chamstwo i prostactwo naszych elit władzy i za nie wlaśnie premier Tusk niechlubnych bohaterów " afery taśmowej" z rządu powinien rozliczyć i to ostro. Panowie z władzy widać zapomnieli, że pełniąć najwyższe stanowiska w państwie są zobowiązani do powstrzymywania się od zachować nielicujących z pełnionym urzędem. A tymczasem w nagraniach Wprost slowa na " k" i " ch" padały gęsto i były przez tych panów z lubością mówione. A brylowali minister Sikorski i minister Sienkiewicz.
Do tej pory uważałam, że minister Sienkiewicz ma przypadkową zbieżność nazwisk z naszym wielkim noblistą. Wydawało mi się, że to persona, którego przodkowie wywodzili się z ludu, którzy po " rewolucji socjalnej' w Polsce po 1945r doszli do stanowisk w wyniku tzw. awansu społecznego. Zatem chamstwo i prostactwo tego ministra mnie nie dziwiło. Fornalowi z czworaków zawsze słoma wyjdzie z butów nawet kiedy zacznie tytułować się księciem, ba nawet wtedy kiedy przyjdzie sprzyjająca aura polityczna i...edykt władzy mianuje go księciem. Tymczasem koleżanka mi uświadomiła, jak bardzo byłam w błędzie. Przedstawiła mi dowody, że minister Sienkiewicz to prawdziwy prawnuk Henryka Sienkiewicza z linii syna wielkiego pisarza Henryka Józefa. No cóż, bardzo mnie to zasmuciło. Henryk Sienkiewicz był wielkim patriotą polskim, zapalczywym katolikiem i estetą takim jak opisany przez niego Petroniusz z " Qvo vadis". A tymczasem jego prawnik czym się popisał, co ujawniła " afera taśmowa". Nie wstyd panu ministrze Sienkiewicz! Wielki przodek przewraca się w grobie...
Obawiam się, że...nie wstyd. Większość bowiem naszych dzisiejszych, powiedzmy szumnie elit politycznych nawet nie zdaje sobie sprawy, że zachowuje się chamsko i prostacko. Dla nich to normalne. A nieliczni outsaiderzy, którzy zachowują się zgodnie z prastarym kodeksem honorowym to dziwolągi i wariaci. Stąd kpiny z tego, że Jarosław Kaczyński zachowuje się jak dżentelmen wobec kobiet. Dla większości przedstawicieli naszych elit pojęcia takie jak kodeks honorowy, dżentelmem, savoir vivre czy bon ton to pojęcia abstrakcyjne i zupełnie nieznane, tak przynajmniej dają do zrozumienia społeczeństwu swoim codziennym zachowaniem. Winę za ten stan rzeczy można złożyć na panujący czterdzieści pięć lat system komunistyczny i kult ludu pracującego. Dawnych arystokratów sytuacja polityczna zmusiła do upodobniania się do ludu i schamieli. Przedstawiciele ludu pragnęli stać się arystokratami, były nawet przypadki w czasach komunizmu zmieniania nazwisk na sławne i arystokratyczne. Jednakże prostakowi pomimo pozoru blichtru słoma wcześniej czy póżniej wyszła z butów. Dziś mamy nową Polskę, ponoć nawiązującą tradycjami do Polski przedwojennej, ponoć chcemy powrotu dawnych elit. Niestety, to bardzo trudne. Trzeba wiele lat, by społeczeństwo odbudowało swoją wartość straconą za komuny. I niewiadomo...czy to w ogóle nastąpi. Dziś dżentelmeni i kultura są niemodni. Media kreują nam prostactwo i chamstwo. Celebryci tacy jak Jerzy Owsiak czy Wojciech Cejrowski chcąc przypodobać się młodzieży publicznie używają wulgarnego języka. Celebryci pragnąc zabłysnąć w mediach celowo zawiadamiają paparazzich kiedy będą pili w knajpie i...nasikają do fontanny. A media? Zamiast piętnować chamskie i prostackie zachowania cieszą się i promują celebrytów. Czasy schamiały. Czy tak już będzie cały czas?
Tymczasem polska kobieta tęskni za mężczyzną, który pocałuje ją w rękę, który otworzy przed nią drzwi. Dla niej Kaczyński to nie mamut, a dżentelmen starej daty, ostatni mohikanin. Kobiety podziwiają dżentelmenów i....mają obawy przed zbliżeniem się do nich. Całuję twoją dłoń, madame...
Inne tematy w dziale Rozmaitości