Kiedyś , w pradawnych już czasach, kiedy rodziła sie polska demokracja, Małgorzata Niezabitowska, rzecznik prasowy pierwszego niekomunistycznego rządu polskiego, rządu Tadeusza Mazowieckiego, powiedziała w wywiadzie dla telewizji, że...marzy jej się w Polsce prawdziwa demokracja w stylu amerykanskim, bo to co nam politycy prezentują jako walkę polityczna w Polsce dziś to jest nie demokracja amerykańska, a wolna amerykanka z kopaniem po kostkach włącznie. Od tamtych czasów minęlo dwadzieścia pięć lat, zmieniła się rzeczywistość polityczna. Czy zmieniła się kultura polityczna?
W czasach Komuny demokrację, która wtedy była nazywano...demokracją socjalistyczną. To dla odróżnienia od demokracji kapitalistycznej, w rozumieniu ówczesnych decydentów tej złej. A uosobieniem wszystkiego co złe w demokracji kapitalistycznej była w rozumieniu ówczesnej propagandy demokracja amerykańska. Złośliwi twierdzili, w szkołach uczono o demokracji socjalistycznej, bo...w komuniżmie demokracji nie było. To mialo niestety sens. W socjalistycznej Polsce, bo nawet o komużmie w Polsce nie dalo się mówić, była tylko jedna partia i jej dwa stronnictwa sateliczne, które w rzeczywistości nie miały nic do powiedzenia. Głosowało się tylko na jedną listę, na jedynego słusznego kandydata. Był nawet okres, że...PZPR promowała tzw. głosowanie bez skreślen. Były przypadki takich absurdów, że głosujący szli ostentacyjnie z kartą do glosowania w podniesionej ręce, by pokazać wyborcom, że głosują bez skreślen. Teoretycznie nie było list wyborczych, więc głosowano na kandydatów. Ponoć mógł wygrać najlepszy. W rzeczywistości wchodził pierwszy z listy / przy głosowaniu bez skreśleń/, którego desygnowała partia. Nie było więc kampanii wyborczej. Zatem zaś nie było problemów z kulturą polityczną. Za komunistów politycy odznaczali się wysoką kulturą osobistą. Nie było wyzwisk, nie było intryg, nie było kopania po kostkach. I tylko się można zastanawiać, czy był to efekt wysokiej kultury osobistej polityków. Czy tylko skutek braku walki politycznej i kampanii wyborczej. W czasach PRL nie było zawodowych posłów i radnych. Wybrańcy narodu nie mieli pensji, zwanych dzisiaj eufemistycznie dietami, a tylko dostawali tzw. diety w formie zwrotu kosztów podróży na sesję sejmu czy rady. Pensję radnym i poslom w czasach komunizmu płacił zakład pracy, który ich delegował do pracy publicznej. Demokracja w Polsce przyniosła nieznane dotąd pojęcia, tj. walkę polityczną i kampanię wyborczą i ...instytucję posłów, senatorów i radnych zawodowych. Zostać przedstawicielem narodu zaczęlo się opłacać. Nic więc dziwnego, by nim zostać toczy się walka polityczna. Czy to jednak musi być wolna amerykanka z kopaniem po kostkach włącznie? Ponoć politycy to ludzie wykształceni?
Ups, wykształceni? To chyba za dużo powiedziane! Przynajmniej po poczynaniach wielu polityków tego nie widać. Jak to kiedyś powiedzieli artyści w Kabarecie Olgi Lipińskiej: " Cham chamem, na wieki wieków amen!
Bezpadonowa walka polityczna i chamstwo w polityce stały się zwłaszcza widoczne w ciągu ostatnich dziesięciu lat, tzn. ściśle od czasu kiedy rozeszły się drogi Platformy Obywatelskiej i Prawa i Sprawiedliwości i obie te partie zaczęly się zwalczać nie przebierając w środkach. Ofiarą chamskiej walki politycznej stał się też prezydent państwa. Szczególnym chamstwem w potwarzaniu prezydenta Lecha Kaczyńskiego wykazali się posłowie Janusz Palikot i Stefan Niesiołowski. Niestety, PiS nie pokazało jednak wyższości swojej inteligencji i kultury nad Platformą. Dziś za szykany w stosunku do Lecha Kaczyńskiego " odwdzięczają' się z nawiązką i obrzucają błotem obecnego prezydenta Bronisława Komorowskiego. Prezydent Państwa to glowa państwa, powinien cieszyć się szacunkiem, a obrażanie i zniesławianie Głowy Państwa winno być ścigane z całą surowością prawa. Niestety, żaden rządzący w Polsce nie ma odwagi ścigać polityków zniesławiających Głowę Państwa. Dlaczego? Wniosek jest prosty: boi się odwetu, kiedy opozycja dojdzie do władzy.
Trwa kampania do euro parlamentu. Partie nie przebierają w środkach, by zdyskredytować przeciwnika. Czołowi " wyznawcy" chamstwa politycznego Stefan Niesiołowski w Platformie i posłanka Pawłowicz w Pisie rozpoczęli swoje kampanie. Ostatnio posłanka Pawłowicz obraziła Bartoszewskiego nazywając go bydlakiem. Chamstwo jest chamstwem i powinno zostać potępione. Niestety, Jarosław Kaczyński nie tylko nie upomniał swojej podwładnej, ale powiedział, że...posłanka Pawłowicz przeprosi Bartoszewskiego jak Bartoszewski przeprosi...naród. Zatem jest przyzwolenie na chamstwo polityczne. Jak więc z nim walczyć?
Marzy nam się Ameryka. Na każdym kroku podajemy przykłady wspaniałych instytucji demokratycznych Ameryki. A w walce politycznej panuje wolna amerykanka. Jakoś nie interesuje nas amerykańska kultura polityczna. Mówi się, że Amerykanie na ukształtowanie swojej kultury politycznej pracowali ponad dwieście lat. Polska demokracja liczy lat dwadzieścia pięć, a...poprzedziło ją 45 lat rządów " ludu pracującego". To musiało zostawić ślad. Ale jednak.... Polacy w tradycji to dżentelmeni. Gdzie się więc podziała nasza przysłowiowa kultura?
Jarosław Kaczyński jest chyba jedynym polskim politykiem, który kobiety całuje w rękę. Czy to tylko poza pod publikę? Czy prezes największej opozycyjnej partii rozumie wymowę tego gestu i że on do czegoś zobowiązuje. A może to tylko bezmyślny gest wyuczony, który nic nie znaczy? Niestety, nawał chamstwa przy obecnej kampanii wyborczej każe myśleć o tej drugiej możliwości. A szkoda! Sapiehów, Radziwiłłów, Raczyńskich, Czartoryskich w polityce już nie ma. Po Komunie zostali nam...Dubczyńscy i Kiełbasa. A kiedy w Polsce 4 czerwca 1989r, upadał komunizm, jak mówiła Joanna Szczepkowska , wnuczka Jana Parandowskiego, to nam się śnił powrót II Rzeczpospolitej. Dziś o tym śnie nikt nie pamięta. I dobrze, bo marszałek Józef Piłsudki, choć sam słynął jako nieprzebierający w słowach, przewraca się w grobie, kiedy widzi kulturę polityczną polityków III Rzeczpospolitej.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo