Grzegorz Sandomierski, bramkarz Jagiellonii oraz reprezentacji Polski, podpisał 5-letni kontrakt z zespołem mistrza Belgii KRC Genk. Wychowanek Jagi został więc doceniony, zarówno w kraju, jak też za granicą. Pomimo młodego wieku, gra już na wysokim poziomie międzynarodowym. Specjaliści wróżą mu wielką karierę. Trochę szkoda, że Jagiellonia straciła w ten sposób swojego czołowego zawodnika, na dodatek związanego emocjonalnie z klubem, któremu kibicował od dziecka. No ale taka jest kolej rzeczy oraz polityka władz klubu (transfer co pół roku). O przejściu Sandomierskiego do innego klubu mówiono już od dawna. Początkowo był przymierzany do czołowych klubów Ekstraklasy (Legia, Wisła, Polonia), a potem do różnych klubów zagranicznych, nawet tych z najwyższej półki (Juventus, Chelsea, Celtic). Ostatecznie wylądował w klubie mało znanym. Może mu to jednak wyjdzie na dobre. Lepiej być pierwszym bramkarzem w Genk niż rezerwowym w Manchester United czy Realu Madryt (ukłony pod adresem Kuszczaka i Dudka).
Grzegorz Sandomierski rozegrał w barwach Jagiellonii zaledwie 55 meczów ligowych oraz 4 mecze w kwalifiakcjach do Ligi Europy. Grał także w meczu o Superpuchar (Jagiellonia - Lech Poznań 1:0). W meczu finałowym Pucharu Polski 2010 (Jagiellonia - Pogoń Szczecin 1:0) był bramkarzem rezerwowym, bo trener Probierz w meczach pucharowych stawiał wtedy konsekwentnie na Rafała Gikiewicza. Doszło zresztą potem na tym tle do pewnego zgrzytu. Gikiewicz nie potrafił pogodzić się z tym, że przegrał rywalizację z Sandomierskim (podobnie jak wcześniej Grzegorz Szamotulski). Do tego stopnia, że w meczu z Arisem Saloniki (historyczny debiut Jagiellonii w europejskich pucharach) cieszył się z goli strzelonych przez rywali. I to był koniec Gikiewicza w Jagiellonii, został odsunięty od drużyny, a potem wypożyczony do OKS Olsztyn. Teraz wrócił do ekstraklasy, w charakterze rezerwowego bramkarza Śląska Wrocław. I jakoś nie słychać, aby czuł się z tego powodu pokrzywdzony.
Grzegorz Sandomierski pobił rekord klubowy - nie puścił gola przez 554 minuty w rozgrywkach ligowych. To jeden z lepszych wyników w dziejach polskiej Ekstraklasy. Został wtedy wyróżniony tytułem piłkarza miesiąca(październik 2009). Jeszcze większe wyróżnienie spotkało go w grudniu 2010 roku. Tygodnik "Piłka Nożna" uhonorował go nagrodą w kategorii Odkrycie Roku. To pierwsze takie wyróżnienie dla piłkarza Jagiellonii w 90-letniej historii klubu. Został także dostrzeżony przez selekcjonera Franciszka Smudę. Otrzymuje regularnie powołania do kadry narodowej. Zagrał w niej dotąd tylko 3 razy, ale i tak jest to osiągnięcie - w skali klubu - wyjątkowe. Grzegorz był dopiero trzecim w historii kadrowiczem grającym w Jagiellonii(pomijając reprezentacje innych krajów - mamy obecnie w składzie kadrowiczów z Litwy, Czarnogóry i Armenii). A tylko Kamil Grosicki zaliczył więcej występów w reprezentacji Polski (4A), będąc piłkarzem Jagiellonii.
Tak więc, Grzegorz Sandomierski zapisał się pięknymi zgłoskami w kronikach Jagiellonii Białystok. Z życzliwością będę obserwował dalszy rozwój jego kariery piłkarskiej. Może kiedyś jeszcze powróci do macierzystego klubu, tak jak niedawno Tomasz Frankowski (z wielkim zresztą pożytkiem dla Jagi). Jagiellonia zawsze słynęła ze świetnej pracy z młodzieżą i dużej liczby wychowanków w składzie. W czasach trenera Probierza jakby o tym zapomniano. A przecież to był zawsze znak firmowy Jagiellonii. Tym bardziej cieszą sukcesy Sandomierskiego czy Frankowskiego, wychowanków klubu.
Film z popisowymi paradami Grzegorza Sandomierskiego w meczach polskiej Ekstraklasy
Sadomierski o swojej grze w reprezentacji Polski: "Cieszę się z każdego powołania"
Autoprezentacja kadrowicza Grzegorza Sandomierskiego
Mistrz ciętej riposty. Kultowa wypowiedź Grzesia w odpowiedzi na prowokacyjną zaczepkę ze strony redaktora Pawła Zarzecznego
Inne tematy w dziale Rozmaitości