Dziś zaprezentowano oficjalnie nowego trenera Jagiellonii. Został nim Czesław Michniewicz, który swoimi wcześniejszymi osiągnięciami (mistrzostwo Polski z Zagłębiem Lubin, Puchar Polski i Superpuchar z Lechem Poznań) zapracował sobie na dumny przydomek "polski Mourinho". Bo to nowoczesny trener młodego pokolenia, chętnie posługujący się laptopem oraz śledzący na bieżąco najnowsze trendy światowego futbolu. W ramach doskonalenia swoich umiejętności zawodowych zaliczył staże trenerskie w kilku czołowych klubach zachodnich.
Zatrudnienie Michniewicza to chyba najlepszy transfer Jagiellonii w obecnym sezonie. Bo trudno za takowe uznać angaże piłkarzy Zagłębia Lubin Plizgi i Bartczaka. To właśnie oni przyczynili się w największym stopniu do odpanięcia Jagi już w I rundzie eliminacyjnej rozgrywek Ligi Europy. A porażkę z Irtyszem Pawłodar wielu tzw. "fachowców" (moim zdaniem pseudofachowców), z eks-trenerem Jagiellonii Michałem Probierzem na czele, uznało za kompromitację polskiego futbolu, dla której nie ma żadnego wytłumaczenia.
Po takiej "samokrytyce" dalszy pobyt trenera Probierza w klubie mijał się z celem. Fatalna runda wiosenna, źle przygotowana drużyna do rozgrywek pucharowych, chybione transfery. Żenada, blamaż, kompromitacja w meczach z Kazachami (takich określeń używano w mediach). Moim zdaniem, zmiany trenera należało dokonać już wcześniej. Może dzięki temu nie ponieślibyśmy kompromitującej porażki z Irtyszem Pawłodar.
Tak więc przyjście do klubu Czesława Michniewicza oceniam bardzo pozytywnie. Facet będzie chciał udowodnić, że wcale nie jest gorszy niż "polski Guardiola". A to może wyjść Jagiellonii tylko na dobre. Może zdobędziemy wreszcie medal w mistrzostwach Polski. Trener Probierz zaprzepaścił wielką szansę na mistrzostwo (o którym tak chętnie mówił w przelicznych wywiadach prasowych), a przynajmniej na tytuł wicemistrzowski.
Nowy trener Jagi jest bardziej oszczędny w szastaniu pustymi obietnicami. Choć zdaje sobie sprawę, że oczekiwania w klubie są wielkie: Oczekiwania kibiców, prezesów, dziennikarzy są na pewno duże a zostały rozbudzone przez poprzednie sezony. Jagiellonia zakończyła przecież rozgrywki na 4. pozycji a miała nawet szanse na mistrzostwo. Ja na pewno chciałbym tym oczekiwaniom sprostać. Cele jednak jawią się same. Przecież nie powiem, że będziemy walczyć o 5. miejsce, bo to będzie niepoważne. Każdy trener chce poprawiać wyniki drużyny z sezonu na sezon i to zawsze przyświeca mi w mojej pracy. Chciałbym jednak jak najmniej mówić, a jak najwięcej pracować, bo liczą się czyny a nie słowa.
To prawda, słów i deklaracji bez pokrycia ("walczymy o tytuł") mieliśmy stanowczo zbyt wiele w poprzednim sezonie. A za mało pracy i realnych działań w tym kierunku, bo trudno za takowe uznać pozbycie się w przerwie zimowej najlepszego zawodnika Jagiellonii Kamila Grosickiego. Był to fatalny, niewybaczalny błąd, za który odpowiedzialność ponosi głównie trener Probierz. Takie osłabienie drużyny, walczacej o tytuł mistrzowski, można wręcz uznać za sabotaż. Zwłaszcza, że Grosik wcale się nie rwał do transferu zagranicznego. Można i trzeba było go zatrzymać w klubie. Ale był wypychany na siłę przez pana Probierza, który nie widział dla niego miejsca w składzie. I to bardzo dużo mówi na temat warsztatu trenerskiego Michała P.
Na szczęście, erę trenera Probierza mamy już za sobą. Nie odmawiam mu pewnych zasług i sukcesów, ale dalsza jego praca na stanowisku trenera Jgaiellonii byłaby dla klubu po prostu szkodliwa. Taką była już zresztą od dawna, od początku rundy wiosennej. Tylko nikt jakoś tego nie potrafił dostrzec...
Z pierwszych wypowiedzi Czesław Michniewicza spodobała mi się też i ta: Jednym z moich celów jest to, żeby któryś z juniorów zagościł na dłużej w pierwszej drużynie, a Jagiellonii przybył kolejny wychowanek w kadrze. Trener Probierz swoje "urzędowanie" w klubie zaczął od wyrzucenia wszystkich wychowanków (kapitan drużyny Markiewicz, Dzienis itp.) czy choćby nawet piłkarzy, którzy grali w Jagiellonii już kilka sezonów i byli związani z klubem. On zastosował taktykę spalonej ziemi. Budował nowy zespół na zgliszczach, które sam wcześniej stworzył...
Jagiellonia zawsze słynęła z wychowanków i świetnej pracy z młodzieżą. Dlatego nienaturalnym było opieranie składu na cudzoziemcach czy zawodnikach z innych klubów,. Zwłaszcza tych zamieszanych w aferę korupcyjną, w czym celował pan Probierz (Hermes. Lato, Grzyb, Bartczak). W innych klubach takich piłkarzy się pozbywają, aby nie szargać dobrego imienia klubu...Przyjście Michniewicza przywraca nadzieję na odwrócenie tej chorej tendencji. Może w Jadze znów zaczną grać prawdziwi Białostocczanie, wychowankowie klubu. Bo to był zawsze znak firmowy Jagiellonii. I 3-letnia kadencja Probierza tego nie zmieni.
Trafił się po prostu niewłaściwy człowiek w niewłaściwym miejscu... Zdarza się.
Inne tematy w dziale Rozmaitości