Wstyd, kompromitacja, blamaż, żenada... Tak w Polsce skomentowano porażkę Jagiellonii w I rundzie kwalifikacji do Ligi Europy z kazachskim Irtyszem Pawłodar. Na piłkarzy i trenera Michała Probierza wylano kubły pomyj. Tak jakbyśmy byli jakąś futbolową potęgą, mistrzami świata i Europy równocześnie. Mogącymi patrzeć na drużyny z Kazachstanu czy z Azerbejdżanu z góry, z poczuciem wyższości. A nie futbolową prowincją, klasyfikowaną aktualnie na 67. miejscu w rankingu FIFA. Za Armenią, Gruzją i innymi mocarstwami futbolowymi.
Prawda jest niestety bolesna. Leją nas już drużyny z Azerbejdżanu czy Kazachstanu. I to nie od dziś. Wystarczy wspomnieć ubiegłoroczne "popisy" Lecha z Interem Baku (ciężko wywalczony awans po porażce w Poznaniu i rzutach karnych wygranych 9:8) czy odpadnięcie z rozgrywek europejskich Wisły Kraków po dwóch porażkach z "wielkim" Karabachem Agdam (0:1 i 2:3). Mimo to dziennikarze sportowi w Polsce wciąż jeszcze uważają, że mamy wielką ligę, wielkie drużyny, wielkich piłkarzy i dlatego porażka z jakimiś "pastuchami ze stepu" w rodzaju Irtysza Pawłodar to jakaś "wielka kompromitacja", żenada, wstyd i hańba...
Tak, to jest żenada i kompromitacja, ale tylko i wyłącznie polskiego dziennikarstwa. Pismaków, którzy jeszcze nie zauważyli, jak nisko upadliśmy w rankingu piłkarskim Europy. Dzięki czemu będziemy losowani z czwartego koszyka w następnych rozgrywkach eliminacyjnych mistrzostw świata. Ale im się ciągle wydaje, że jesteśmy wielką potęgą i wygrana z klubem z Kazachstanu to "bułka z masłem"... Bo Kazachstan jest losowany z koszyka nr 5. Wielka różnica klasy... To tak jakby grała drużyna z A klasy z zespołem B-klasowym.
Tymczasem Irtysz to 5-krotny mistrz Kazachstanu oraz półfinalista azjatyckiej Ligi Mistrzów. Grają tam klasowi zawodnicy, tacy jak Mamout Coulibaly, były piłkarz Auxerre oraz reprezentant Mali, Bułgar Daskałow czy były piłkarz Ruchu Chorzów Kuczma. Do niedawna grał także Dorosz, były zawodnik Legii Warszawa. A nam się ciągle jeszcze wydaje, że to jacyś kelnerzy, porażka z którymi jest jakimś wielkim wstydem. Ach, rzeczywiście...
Bo przecież przeciwko tej zbieraninie, drużynie z łapanki, wystawiliśmy jedną z najlepszych drużyn polskiej "ekstraklasy". Naszpikowaną gwiazdami formatu reprezentacyjnego. 37-letnim Frankowskim czy 37-letnim Hermesem. Najstarszymi piłkarzami ligowymi w Europie. Robiącymi wciąż u nas za gwiazdy, chociaż powinni w zasadzie kopać piłkę już tylko rekreacyjnie, w drużynach oldbojów.
Z tej perspektywy porażka z Irtyszem nie jest niczym nadzwyczajnym. Pora się przyzwyczaić, panowie pismacy. To są równorzędni dla nas rywale. Nie jesteśmy w niczym od nich lepsi. Ani piłkarsko, ani organizacyjnie. Stadion w Białymstoku przypomina ciągle bardziej plac budowy niż stadion I-ligowy. W przypadku awansu Jaga musiałaby grać wszystkie mecze na wyjeździe, wynajmować boisko Polonii Warszawa. Na mecz w Pawłodarze jechaliśmy jak tabor cygański. Piłkarze tłukli się przez siedem godzin autokarem do Mińska, a stamtąd dopiero samolotem do Kazachstanu. Piłkarze Irtysza przylecieli tymczasem do Polski samolotem czarterowym. I kto tu jest "wieśniakiem" i "pastuchem ze stepu" pod względem poziomu organizacyjnego?! Przy Kazachach to niestety, ale my, jesteśmy piłkarską prowincją. Sto lat za Murzynami.
Krótko mówiąc, wygrała drużyna lepsza pod każdym względem. Azerowie czy Kazachowie to już dla nas stanowczo zbyt wysokie progi. O czym będziemy się przekonywać co roku przy okazji rozgrywek eliminacyjnych Ligi Europy. Pora zejść z obłoków na ziemię i nie bredzić o kompromitacji, hańbie, żenadzie etc. Bo takie jest po prostu miejsce w szyku polskich drużyn klubowych.
PS. Tytuł notki zaczerpnąłem z trafnego komentarza na portalu "Z pierwszej piłki"
http://www.zpierwszejpilki.com.pl/blogiifelietony/sebastian-czaplinski/polski-guardiola-czyli-jestesmy-w-dupie/439/
Będziemy przegrywać z drużynami z San Marino czyli proroczy wywiad Zbigniewa Bońka z 2009 roku
http://ekstraklasa.tv/ekstraklasa/1,93142,6855141,Zbigniew_Boniek_o_Wisle_w_LM__Takich_porazek_bedzie.html
Pawłodar, 07.07.2011 r.
Irtysz Pawłodar - Jagiellonia Białystok 2:0 (2:0), pirewszy mecz 0:1 - awans Irtysz
1:0 - Coulibaly 37`
2:0 - Malcew 43`
Irtysz Pawłodar: Cyrin - Kuczma, Czernyszow, Coulibaly, Danajew - Siergijenko, Govedarica, Iwanow, Zariecznyj (90. Siminidi) - Malcew (62. Tleszew), Daskałow (79. Nikolić). Pozostali w rezerwie: Kałmykow, Achmietow, Kriukow, Dierkacz. Trener:Talgat Baysufinov.
Jagiellonia Białystok: Sandomierski - Bartczak (56. El Mehdi), Skerla, Cionek, Norambuena - Kupisz, Hermes (46. Burkhardt), Grzyb, Plizga - Seratlić - Maycon (46. Frankowski). Rezerwowi:Słowik, Makuszewski, B. Pawłowski, Kukoľ. Trener:Michał Probierz.
Żółte kartki: Kuczma - Seratlić.
Sędziował: Alain Bieri (Szwajcaria).
Widzów: 9.000.
Inne tematy w dziale Rozmaitości