Rośnie popularność premiera Tuska wśród kibiców piłkarskich. Do tego stopnia, że zaczynają oni uczęszczać na jego mecze treningowe i głośno go dopingować, skandując okrzyki w rodzaju "Donek, wróć do Pacanowa", "Wolność słowa art. 54", "Zamiast zająć się drogami, kopiesz piłkę z dzieciakami", "Zamknąłeś nam stadiony, będziesz z tego rozliczony" oraz najbardziej znane: "Donald, matole, twój rząd obalą kibole".
A to tylko wybór niektórych haseł kibiców Legii z dzisiejszego treningu Donalda Tuska na warszawskiej Agrykoli, z udziałem młodych piłkarzy z Ełku. Premier odpowiedział w ten sposób na prośbę 9-letniego Maksymiliana, który napisał do niego list: "Jestem zawodnikiem UKS Rona 03 Ełk. Chciałbym z Panem zagrać mecz. Proszę odesłać odpowiedź, datę, kiedy będę mógł grać i na jakim stadionie oraz jak mam się przygotować". List trafił do premiera, który z okazji zakończenia roku szkolnego, zaprosił całą drużynę Maksymiliana do Warszawy.
Wizyta drużyny z Ełku rozpoczęła się od zwiedzania Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Chłopcy zobaczyli m.in. gabinet premiera oraz salę posiedzeń rządu. Później obejrzeli budowę Stadionu Narodowego i zwiedzili Centrum Nauki Kopernik.
Największych emocji dostarczył im jednak bezsprzecznie trening na Agrykoli, poprowadzony przez samego trenera reprezentacji Polski Franciszka Smudę. Potem rozegrano mecz, w którym drużyna premiera Tuska (wzmocniona Cezarym Kucharskim i Michałem Kucharczykiem) pokonała dzieci z Ełku 5:2. Na tym meczu niespodziewanie pojawiło się kilkudziesięciu kibiców Legii, z transparentami oraz głośnym dopingiem dla Donalda Tuska. Według trenera dziesięciolatków, to właśnie te okrzyki zdeprymowały dzieci z Ełku, co tłumaczy ich porażkę. Skądinąd, wzmacnianie drużyny premiera zawodowymi piłkarzami klasy reprezentacyjnej było zagraniem poniżej pasa. Czyżby premierowi aż tak bardzo zależało na zwycięstwie?! Bardziej uczciwe oraz wyrównujące szanse sportowe w tych zawodach byłoby oddelegowanie Kucharskiego czy Kucharczyka do drużyny dzieciaków. Tak byłoby bardziej w duchu fair play, panie premierze.
Doping kibiców Legii nie zdeprymował natomiast premiera Tuska: - Dobrze, że "doping" był przynajmniej kulturalny, nie było ani jednego bluzgu. To rzeczywiście postęp. Trochę udało nam się wychować widownię nawet tak niesforną - komentował Donald Tusk. - Ci, którzy odczuli jakoś tak dotkliwie to, że wzięliśmy się za walkę z chuliganką od czasu do czasu mi dokuczają, więc znaleźli kolejny pomysł - dodał premier.
Happening kiboli trwał kilkanaście minut. Policja tym razem nie interweniowała.
Inne tematy w dziale Rozmaitości