I znów kompromitacja policji w tzw. wojnie z kibolami. Prokuratura w Poznaniu umorzyła śledztwo w sprawie 10 kiboli Lecha zidentyfikowanych przez policję jako uczestnicy zadymy podczas jesiennego meczu ligowego z Wisłą Kraków. Postawiono im zarzut "niebezpiecznego zachowania, które zakłóciło przebieg imprezy sportowej", za co grozi grzywna (od 1 200 złotych), a nawet kara do dwóch lata więzienia.
Prokurator Marek Świtała umorzył śledztwo z powody niewykrycia sprawców. Za niewystarczający dowód uznał zapis z monitoringu stadionu, którym posłużyła się policja. "Jakkolwiek dokładny i szczegółowy, nie pozwala na jednoznaczne ustalenie - w tej konkretnej sprawie - tożsamości poszczególnych osób" - tłumaczy w komunikacie prokuratura. Podkreśla, że kibole mieli na sobie szaliki, czapki, kaptury, ale nie widać było żadnych cech charakterystycznych. I dodaje, że policja powinna poprzeć swoje typowania innymi dowodami, których jednak nie zgromadziła. Wśród wytypowanych przez policję zadymiarzy był m.in. "Didi", który zajmuje honorowe miejsce w "kotle" rządzonym przez poznańskich kiboli.
Policja zapowiada interwencję w Prokuraturze Okręgowej. - Uważamy, że dowody, które dostarczyliśmy prokuraturze, wystarczają do oskarżenia pseudokibiców - powiedział rzecznik policji Andrzej Borowiak.
Sprawa poznańskich kiboli to kolejny spektakularny dowód bezsilności i bezradności władz w walce z kibolami. Obserwując kolejne klęski policji i prokuratury (poprzednio sąd w Warszawie uniewinnił 10 kibiców Legii, zatrzymanych w ramach tzw. Akcji Widelec i oskarżonych o czynny udział w zbiegowisku) coraz trudniej mi jakoś uwierzyć w propagandowe wypowiedzi premiera Tuska zapowiadające skuteczną walkę ze stadionowymi chuliganami.
Artykuł z "Gazety Wyborczej" pt. "Kto nie widzi kiboli"
http://www.sport.pl/sport/1,65025,9778457,Ekstraklasa__Kto_nie_widzi_kiboli.html
Inne tematy w dziale Rozmaitości