Kamil Łysik w promocji wg Zbigniewa Markowskiego
Kamil Łysik w promocji wg Zbigniewa Markowskiego
Jadowitym piórem Jadowitym piórem
1093
BLOG

Duma i uprzedzenie

Jadowitym piórem Jadowitym piórem Gospodarka Obserwuj notkę 0

 

Właśnie dowiedziałem się, że w Urzędzie Miasta Tarnowskie Góry można kupić Łysika. Znaczy się mnie można tam ponoć nabyć. I to wcale tanio, bo za… internetowy baner. Że niby kogoś pogięło? Ależ to najprawdziwsza prawda, czego dowodzi Zbigniew Markowski w artykule pt. „Kamil Łysik w promocji”.
 
Czytam tekst z wypiekami na twarzy, a w miarę lektury rozpiera mnie duma i kurczy się uprzedzenie. Uprzedzenie, rzecz jasna, do samego siebie i własnej, wątpliwej jakości twórczości. Duma zaś – bo czymże jest skromna działalność ma, że tyle miejsca poświęca jej znamienity żurnalista i właściciel portalu tg.net.pl?
 
Pełnymi haustami połykam więc kolejne garści opowieści, tak jest fascynująca, że ledwie się nie udławię. Okazuje się, że na czarnym rynku handluje się moimi tekstami: zakupić można atak na kogoś tudzież jego brak. A nad całym niemoralnym procederem pieczę sprawuje tajemniczy „pan t.”, występujący jednocześnie w roli menedżera, stręczyciela i alfonsa.
 
Co najciekawsze w tej historii z gatunku grozy, sutener „t.” nie jest łasy ani na złotówki, ani na euro, ani nawet na srebrniki. Interesują go bowiem tylko… banery. Dziesięć centymetrów kwadratowych banera w zamian za kilogram życzliwości Łysika – nieprawda, że atrakcyjna oferta?
 
Oto jednak pojawia się on, pardon: On – Zbigniew Markowski. Niezłomny niczym Prymas Tysiąclecia i waleczny jak Zorro, tropi niecną aferę i wydobywa zbrodnię na światło dzienne. Artykuł pt. „Kamil Łysik w promocji” ukazuje się na lokalnym portalu, rychło zdobywa uznanie, a Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich przyznaje jego autorowi „Nagrodę Watergate” w dziedzinie dziennikarstwa śledczego. Potem w kolejce czeka Pulitzer, czerwone dywany, wykłady, odczyty i doktoraty honoris causa. 
 
I pomyśleć, że to wszystko Turzańskiemu i mnie zawdzięczać będzie nasza lokalna Oriana „Zbigniew” Fallaci. Bo zamiast pisać bloga na portalu tg.net.pl ośmieliliśmy stworzyć „Szmaterloka”. Na dodatek (nie wiadomo, co gorsze?) zdążyliśmy opisać szalejącą u Markowskiego cenzurę: usuwanie nieprawomyślnych komentarzy i całych blogów.
 
Za karę ówże zdegradował Turzańskiego do enigmatycznego „pana t.”, a ze mnie zrobił killera. A żebym był na bieżąco, Markowski podsyła co kilka dni kolejne wersje swojego wiekopomnego tekstu do konsultacji. Raportuje, że węszy za mną w starostwie. Fatyguje się do redakcji miesięcznika „Śląsk” (informując przy okazji, że kawę parzą tam paskudną – nie dziwota, toż to nie kawiarnia!), do samego burmistrza na audiencję się umawia…
 
Tyle trudu z powodu jakiegoś głupiego Łysika? Widocznie uznał Markowski, że skórka warta jest wyprawki i wymaga jej obrona monopolu portalu tg.net.pl. Dalejże, hajda kupujcie mnie za banery! Licytację prowadzi „pan t.”, kto da więcej?

Kamil Łysik
 
P.S. Ciekawostka.
Od kiedy zaś mityczny Admin zaległ na zaraźliwą szmaterlokofobię, zyskałem równie tajemniczego co "pan t." wielbiciela moich wpisów na salonie24. Nie tylko, że "anonimowy" gość miód leje na me serce swymi licznymi komentarzami, to na dodatek poważnie podkręca licznik odwiedzin. Jeszcze nigdy moje felietony o treści wybitnie lokalnej nie cieszyły się taką, jak obecnie poczytnością na ogólnopolskim, bądź co bądź, portalu . Bóg zapłać!
 
Przeczytaj dwugłos w Szmaterloku

Zobacz galerię zdjęć:

Polowanie na "Szmaterloka"
Polowanie na "Szmaterloka"

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka