Bekart Bekart
1260
BLOG

Nieznośna miękkość faji i red. Warzecha.

Bekart Bekart Polityka Obserwuj notkę 9

 Chciałbym tu się wyrazić możliwie ostro, bo właśnie o ostrość wypowiedzi tu chodzi. Redaktor Warzecha zawsze, w sensie estetycznym, mnie odrzucał, bo reprezentował styl szaliczkowo-sztruksowy, który, dla mnie osobiście, był symbolem nieumienia grania w szmacianę i kokosa, nie chodzenia na podwórko i ogólnej cieniasowatości. To są jednak rzeczy, o których bym nie pisał nigdy, gdyby Pan Łukasz nie wkurzył mnie do czerwoności swoją aktywnością tłiterową. Jeden tłit, a może w przypadku redaktora Warzechy są to raczej tweedy, wkurzył mnie szczególnie, bo dotyczył mojego ulubionego najgorszego człowieka, czyli Piotra Lisiewicza. redaktor Warzecha, w odpowiedzi na użycie przez twitteriankę pojęcia „przedpokoju intelektualnego”, zestrofował ją, za to, że używa terminologii Lisiewicza, który jest wyjątkowym szkodnikiem (Dokładnie: „Widzę, że z lubością posługuje się Pani terminologią Lisiewicza, wyjątkowego aroganta i szkodnika.” 9czerwca). Trzeba zaznaczyć, że nie była to odpowiedź na tłit skierowany do red. Warzechy, czyli pan redaktorek musiał się poczuć niezwykle dotknięty, bo jeśli ktokolwiek na stałe wisi w przedpokoju, to redaktor Warzecha właśnie.

Nie mówmy już o tym, jak haniebne jest używanie języka typu „szkodnik i arogant”, który kojarzyć się musi najgorzej. Skojarzenie ze Stefanem „napluje ci do ryja” Niesiołowskim jest tym najbardziej aktualnym i narzucającym się. Dodajmy, że używa go osoba, która może sama się nie określa (bo do tego potrzebne są jajce), ale korzysta z mediów i funkcjonuje w środowisku, które ogólnie można nazwać prawicowym. To, że redaktor Warzecha lawiruje, jakby robił lambadę, nie znaczy, że jego czytelnicy nie mają kręgosłupa i nie należy się im szacunek, mimo że miękkość faji u nich nie taka jak trzeba. Drugą kwestią arcyhaniebną jest obrabianie dupska komuś, kto na tym medium randkowym się nie udziela. Warzecha nigdy tekstu o Lisiewiczu nie napisał ( z tego co wiem, mogę się mylić), pewnie dlatego, że nie chce mu robić reklamy. Szczytem odwagi Warzechy jest pójść na klatkę i napisać ołówkiem „Łysy to pindol”, szczególnie, że Łysy jest akurat na wakacjach.

Gdzie są te pistolety? Te gęby niewyparzone, które żyją z tego, że sformułują coś za ostro, aby potem zebrać chleby w ciemnej alejce. Gdzie są publicyści pokroju Cata, który ciągle popełniał błędy, cała jego „Historia…” wypełniona jest takimi refleksjami, że może wtedy się mylił, ale chodziło o taką i taką sprawę itd.? Gdzie są ci, którzy powiedzą za nas to, czego boimy się pomyśleć? Zabawne, że gdy goreje dyskusja, że na prawicy nie ma ludzi z ciętym językiem, co by z jajem umieli i się nie gotowali jak prof. Pawłowicz, to Lisiewicz jest regularnie pomijany. Każdy, kto słuchał jak wypowiada się ten człowiek, kto spędził z nim choć chwilę, że jest to postać arcymedialna, że np. pojedynek między nim a Kuźniarem skończyłby się w momencie, gdy publiczność usłyszy ton głosu obu panów. Bo to jakby B.B. King miał się pojedynkować z Justinem Bieberem, kto jest lepszym bluesmanem. Oczywiście Bieber byłby lepszy w lambadzie, ale chyba nie o to chodzi.

Wielu, chcąc trafić w lawirujące postaci naszego publicystycznego pierdolnika, szuka mozolnie w artykułach, chcąc przyłapać je na niekonsekwencji. Mnie niekonsekwencja nie obchodzi. Mogę nawet powiedzieć, że postępowanie redaktora Warzechy jest bardzo konsekwentne. Jest efektem konsekwentnego nieposiadania jaj i posiadania miękkiej faji. Czytając red. Warzechę można mieć wrażenie, że rola publicysty politycznego polega na tym: dziesięć dni obserwujemy dom Marioli, widzimy, że Mariola wychodzi po bułki o 9.00. Jedenastego dnia idziemy do telewizji, o ósmej rano, i mówimy: „Wygląda na to, że Mariola zamierza wyjść po bułki, to jest oczywiście jakaś wstępna hipoteza”. Poprawiamy okularki, szaliczek, czeszemy sztruks.

Po co to jest komu? Kto to czyta do ciężkiej cholery? Ja, jak jeszcze raz usłyszę, „Jarosław Kaczyński liczy na zmobilizowanie takiego, a takiego elektoratu, Donald Tusk czuje, że traci władze”, to się potne. Bo serio? To są te analizy za milion pieniędzy? To w tym jesteście lepsi od Lisiewicza, tego szkodnika i aroganta, który wielu młodym chłopakom pokazał Piaseckiego, Mackiewicza, Czarnyszkiewicza, który sam właściwie intelektualnie ciągnie tę Gazetę Polską? Reszty zasług nie ma sensu wyliczać, bo, jak mówiłem, ten mismacz jest raczej niesmaczny.

Pamiętam jak kiedyś legendarny trener Mike’a Tysona, Cus D’amato, powiedział, że Tyson zrewolucjonizował wagę ciężką, bo nie uznawał tzw. silent agreements. Ta niedomówiona umowa pomiędzy bokserami polegała na tym, że przez pierwsze cztery-pięć rund była lambada, szmery bajery, komentatorzy mieli czas na opowiedzenie historii zawodników itd. Umowa przestawała obowiązywać wtedy, kiedy ktoś wypłacił pierwszą porządną plombę, wtedy ten drugi musiał oddać i zaczynała się walka. W polskiej publicystyce to działa jednak inaczej, bo, nie wiem dlaczego, słodkie pierdzenie i słodzenie sobie nawzajem, wydaje się sprzedawać lepiej, niż konkretna naparzanka. Lepiej, niż zapraszać Lisiewicza, ustawić sztruksowe spotkanko Szułdrzyński- Warzecha-Stankiewicz.

Rozumiem, że niektórym ludziom, o mentalności konserwatywnej, trochę więcej czasu zajmuje dojście do radykalnych wniosków. Takie osoby są potrzebne, bo mogą chłodzić nastroje, uchronić społeczeństwo przed zbyt szybkim podpaleniem parlamentu. Dlatego mam szacunek do Lisickiego, bo choć wiele jego tekstów uważam za błędne, to broni on ich w taki sposób, że o braku jaj nie może być tu mowy. Warzecha to jednak inny przypadek, nie wiem jaką on rolę widzi dla siebie, ale ja nie widzę dla niej żadnego. Nie martwi mnie też, jak wielu, odpływanie środowiskowe RAZa, Wiplera i innych, jest to normalny i naturalny proces, trzeba się po prostu pogodzić z faktem, że jak się robi lambadę, to brokat się odkleja.

Nie będę tutaj mówił nic o szacunku, bo kwestia skali załatwia to za mnie. Moje marne trzysta wyświetleń powinno redaktorowi Warzesze latać koło wafelka, a jeśli nie lata, to tylko dowód na to, o czym mówię powyżej.

 

Bekart
O mnie Bekart

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (9)

Inne tematy w dziale Polityka