Bekart Bekart
398
BLOG

O sprawiedliwości szmat w "fashion worldzie"

Bekart Bekart Polityka Obserwuj notkę 3

 Ostatni wyrok w sprawie Grudnia 70’ należałoby umieścić w odpowiednim kontekście. Wyroki w zawieszeniu dla wojskowych, plus uniewinnienie Kociołka, trzeba brać łącznie z zawieszeniem procesu Jaruzelskiego, szefa MON w roku 70. Jak wiadomo, generał, cieszący się podobno największym zaufaniem społecznym, spośród wszystkich prezydentów od 89 roku, nie może przebywać w skupiskach ludzkich. Istnieje bowiem niebezpieczeństwo, że odpadnie mu nos i w tłoku gdzieś się zagubi. Być może nawet ktoś go podwędzi, stwierdzając, że fragment człowieka honoru i architekta historycznego kompromisu to nie lada gratka.

 

Moje podstawowe rozpoznanie jest takie: choć oburzenie, wściekłość i niezgoda są naturalnymi i zrozumiałymi reakcjami, to przede wszystkim powinniśmy wyzbyć się naiwności, polegającej na błędnym założeniu, że mafijna sprawiedliwość w końcu przyniesie nam sprawiedliwość w sensie właściwym. Lojalność mafijna jest bowiem oparta na prostym darwinizmie: trzymamy się swoich i swoich bronimy, jakkolwiek w sytuacji zagrożenia nie mamy skrupułów, by rzucić paru najsłabszych osobników na pożarcie. Ba nawet sami tych swoich potępimy, jeśli tego będzie wymagała mądrość etapu.

 

W tym sensie: zero złudzeń. Można sobie wyobrazić hipotetyczną sytuację, w której trzymania Jaruzelskiego stają się mniej znaczące i ktoś poświęca generała, decydując się go jednak, nawet symbolicznie skazać. Czy wtedy powiemy: sprawiedliwości stało się zadość. Tak, jeśli założymy, że Stalin był narzędziem sprawiedliwości zabijając Trockiego, a śmierć Berii dowodem na to, że w systemie komunistycznym istniało niezależne sądownictwo. Dla mnie są to walki frakcyjne w ramach jednej mafii.

 

Sprawiedliwość musi być oparta na intencjach. Absolutnie aktualne jest tu rozpoznanie Kanta, że jedyną gwarancją moralnego działania jest dobra wola. Zasada, która musi być warunkiem jakiejkolwiek sprawiedliwości w Polsce brzmi tak: system komunistyczny jako z natury swej zbrodniczy i sprzeczny z moralnością był złem. Nie czasem odmiennej narracji, panowania innego paradygmatu czy innych wartości. A jeśli był złem, to każdy kto się aktywnie i z własnej woli przyczyniał do budowy tego systemu jest winny. Proporcjonalnie do „zasług”. Bez tego, elementarnego rozpoznania, bez wprowadzenia go w krwiobieg każdej, najdrobniejszej komórki państwa, zapomnijmy o sprawiedliwości. Możemy mówić o fatum, ślepym trafie czy czymkolwiek, co pozwala nam się cieszyć z faktu, że gdy gangsterzy zaczną do siebie strzelać, to któryś na pewno zginie.

 

My jednak urodziliśmy się wczoraj. My wierzymy w polskie sądy, bo tak trzeba w demokracji, bo tak przeczytaliśmy w zagranicznych podręcznikach. Co najważniejsze tak głęboko zinternalizowaliśmy pojęcie kompromisu, że u nas nikt nie jest naprawdę winny, każdy jest zanurzony w magmie dziejowej konieczności. My tak głęboko zrozumieliśmy zasadę pluralizmu, że prawdę stawiamy na równi z fałszem. My odkryliśmy wreszcie, że każdy zbrodniarz jest człowiekiem! Wobec tego: zasługuje na zrozumienie i przebaczenie.

Ci, którzy zastanawiali się kilka dni temu, czemu służyły „spontaniczne” ustawki wprostu i newsweeka z zeszłego tygodnia, wczoraj je już chyba stracili. Sąd wszak posługuje się suchym żargonem, dziennikarze dostarczą materiału do przemyślenia tym wrażliwszym, potrzebującym opowieści, obrazu, kontekstu, zrozumienia. Wywiady z córką Moniką i z samym generałem, nie służyły niczemu innemu. Generał czuł ciężar na sobie, bywał często przygnębiony odpowiedzialnością, a Monika jest znana w „fashion worldzie” . Monika czuła podniecenie obcując z żołdakami itd.

Jakkolwiek wzruszające, te historie powinny napawać oburzeniem. Zdaje się bowiem, że dla dziennikarzy piszących te historie, to jest rzeczywiście gra. Na zasadzie: wszystko potrafimy sprzedać, każdego wizerunek można ocieplić, z tego, który nawet wśród komunistów wyróżniał się lizusostwem względem sowietów, uczynimy polskiego patriotę itd.

Gładkie przejście z komunizmu w postkomunizm wymagało przyjęcia tylko kilku prostych tez. Trzeba było jednak wyczyścić pole wokół nich, tak by niekoherencja nie biła nikogo po oczach. Te kilka prostych tez sprawiło, że odrzuciliśmy podstawy dorobku cywilizacji chrześcijańskiej, naszej tradycji, uczyniło z Polaków ludzi bez godności i bezmózgie szmaty.

Nie można było mówić o winie( bo ktoś mógłby mówić o karze). Nie można mówić o karze( bo nie było winy, bo były powody). Nie można mówić o prawdzie( bo podział był „historyczny”, a racje były podzielone). Nie można mówić o sprawiedliwości( bo wtedy trzeba będzie mówić o karze). Nie można promować godnego postępowania(wtedy, wiadomo już chyba, postępowanie niegodne, wina, kara) O czym więc mówić? Może o tym, że córka generała miała mokro jak żołnierze się prężyli w słońcu? Może o tym, że córka funkcjonariusza służb i były partyjny aparatczyk ciągle, mimo wieku, się grzmocą? Tak to się ludziom spodoba.

Tym, którym się wydaje, że antykomunizm to dziś raczej postawa historyczna, a żeby podnieść społeczeństwo z kolan potrzeba jedynie wydrążyć parę dziur w ziemi, postawić kilka stadionów i wylać trochę betonu, tym ja naprawdę gratuluje. 

Bekart
O mnie Bekart

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (3)

Inne tematy w dziale Polityka