Bekart Bekart
496
BLOG

O radach dla konwertyty cz 2

Bekart Bekart Polityka Obserwuj notkę 2

 

Wielu, których myślenie znalazło się w kryzysie, zastanawia się co począć. Wielu z was zapewne ucieka w alkohol, narkotyki, ogląda jeszcze więcej TVN lub konsekwentnie eliminuje z języka zdania o faktach, pozostawiając w nim jedynie przymiotniki. Winna jest temu oczywiście rzeczywistość, która, nie ukrywajmy, okazała się zwykłą świnią, pokazując znowu, że nie zamierza dostosować się do naszych projekcji.

 

By trochę rozjaśnić sytuację i ułatwić wam decyzję postanowiłem przygotować poniższe drzewko decyzyjne, pozwalające ocenić plusy i minusy zostania kaczystą. Cokolwiek wybierzecie, pamiętajcie, narkotyki to nie jest rozwiązanie!

 

Minusy:

 

1)     Problemy towarzyskie.

 

Objawiać się będą szczególnie w początkowym okresie. Znajomi widząc na twojej półce jakąś książkę będą mówić „pfff,…pfff…. Ty to czytasz? To? Naprawdę, naprawdę…ten pisowski profesor, pisowski? Kaczyński ten Kaczyński?” Mówić tak mogą długo, zapewniam cię. Jest to rzeczywiście duży problem. Możesz stosować znaną taktykę „z przyczajki”, ale i tak w końcu wybuchniesz, gdy ktoś powie „Ej, ale yyy, niezłe jaja, jak zrobily ten krzyż z puszek, co nie?”. Jak pokazują to amerykańskie badania, prawicowcy mają średno mniej znajomych na fejsbuku i mnie followersów na twitterze. Musisz więc uważać, ale jeśli masz prawdziwych przyjaciół, to nie będziesz musiał zaśpiewać wraz z Republiką „Gdzie oni są? Ci wszyscy moi przyjaciele-ele-ele… ( ale wraz z Rihanną „chodź pod moją umbrelle-ele-ele)

 

 

2)     Niechęć Stefana.

 

Nie wiem, czy to nie powinno być główne zagrożenie. Stefan jest jednogłośnym królem polskiego disu i wyzywanie go na pojedynek, można porównać do rzucania rękawicy komuś takiemu jak KRS-One w hip-hopie. Walka ze Stefanem jest jak walka z Tysonem, to znaczy lepiej mieć reklamy na podeszwach, coś się zawsze będzie z tego miało. Bo to, że dostaniesz w zęby jest pewne. Nie licz też na to, że Stefan nagrodzi twoje umiarkowanie. Wielu było takich, co wokół ringu biegali, że oni konserwatyści, ale nie kaczyści. Dla Stefana pisowskie dzikie pola zaczynają się tam, gdzie kończy się zasięg jego ramion (lub ramion kolegi, którego Stefan akurat trzyma pod rękę, tworząc kordon prawdy). Musisz więc uważać, tu taktyka z przyczajki jest najgorszym rozwiązaniem, może nie zostaniesz znokautowany jednym ciosem, ale czeka cię siermiężny i długotrwały łomot przy linach.

 

3)     Brak godziwej rozrywki.

 

Wszyscy wiemy, że jedynym w Polsce sensownym źródłem żartów są idioci z Pisu. Świadczy o tym fakt, że śmieją się z nich ludzie obdarzeni największą dozą błyskotliwości, to znaczy Kuba i Michał, a także Szymon. Jedną z niewątpliwych wad zostania kaczystą jest to, że ich żarty przestaną cię śmieszyć. Nie będzie cię śmieszyło porównywanie Lecha Kaczyńskiego do gejszy, ze względu na małą stópkę. Nie będziesz tańczył do znanego przeboju „Każdy chce leżeć na Wawelu”. Istnieje też niebezpieczeństwo, że ukochane szkiełko, zda ci się nagle programem robionym przez idiotów dla idiotów. Co więcej, możesz zacząć dostrzegać pustkę i miałkość, tak zwanej sztuki wysokiej. Zacznie cię denerwować peryferyjny i postkolonialny charakter naszego teatru czy sztuk plastycznych. Przestaniesz doceniać tych, którzy uniwersalizując swój przekaz, zrezygnowali z czegokolwiek, co w jakikolwiek sposób mówiłoby o rzeczywistości, w której wyrośli.

 

4)     Niekoherencja poboczna.

 

Na początku zapewne zaakceptujesz założenia zasadnicze, takie jak: „Praca dla obcego państwa, które Polsce życzy źle, nie jest pracą dla Polski” lub „Jeśli ktoś przepompowuje pieniądze ze spółki państwowej na konto spółki prywatnej, to nie jest człowiekim biznesu, kapitalistą, tylko złodziejem”. Powiesz OK. Zaczną się pojawiać jednak problemy. Czy mam włączać codziennie Radio Maryja? Co z moją ulubioną muzyką, literaturą? Czy te autorytety już nie są autorytetami? Czy jestem faszystą? Co z moim wujkiem, który służył w wojsku w stanie wojennym? Niestety, jedna z wad zostania kaczystą, jest to, że jako myslenie związane z rzeczywistością, propozycja ta stawia zadania do przepracowania w domu. Muszę cię zawieść, nie ma niestety partyjnych dyrektyw, jak za starych dobrych czasów. Nikt ci nie powie czy możesz słuchać Dylana albo 50 centa. Nikt ci nie zabroni czytać Keruaca, Fromma albo Baumana. Nikt ci nie powie, że twój wujek jest z założenia świnią, albo że, z założenia, niemożliwością jest, że świnią był. Będziesz musiał, niestety, zdecydować sam.

 

 

5)     Syndrom „Rejsu”, czyli niemożność znalezienia dystansu.

 

Nie zdajesz sobie zapewne sprawy, ile razy powiesz do siebie: „trzeba było ugryźć się w język”. Powiesz tak nie dlatego, że będziesz żałował treści słów, które wypowiedziałeś, ale dlatego, że zepsułeś sielanę. Bycie kaczystą oznacza niezgodę na , fundamentalny dla III RP, podział, na tych co kiełbasę robią i tych co ją żrą. Pamiętasz, może miałeś dziadka, co utyskiwał na Unię Wolności, a babcia mówiła mu „skończ już z tą polityką Stasiu, bo ci wystygnie”. To teraz będziesz ty.

 

 

 

Plusy

 

1)     Niższe wydatki na antydepresanty.

 

Wielu postmodernistów stawia taką diagnozę: problemy psychiczne mieszkańców Zachodu wynikają z ostatecznego odczarowania świata, rozwiązania wszystkich zagadek itd. Moja diagnoza jest prostsza: umysł większości ludzi nie jest przystosowany do tego, by zbyt długo zajmować się sobą samym. Zastanawianie się nad sensem siebie w czymś, czegoś w sobie, swojej drodze, marzeniach, celach itp., zawsze prowadzi do przeciążenia pamięci operacyjnej i wyplucia jednego wniosku: to jest rzeczywiście bez sensu. Przesunięcie swojego zainteresowania na kontekst wspólnotowy natomiast, powoduje zniknięcie większości z tych problemów. Okazuje się bowiem, że wcale nie jest tak, że ktoś zrobił coś za nas, że koniec historii wcale nie nastąpił, i że nie wystarczy zatrudnić po dziesięciu fachowców w każdej dziedzinie, żeby wszystko było tip-top. Wręcz przeciwnie, zobaczysz, że skala zaniedbań, rzeczy, które ktoś celowo prowadzi w stronę niezgodną z twoimi poglądami, jest tak wielka, że twoja egzystencja i to co jesteś w stanie zrobić wyda się mizerna. Lekarstwem na to nie są natomiast tabletki, ale działanie, próba zrozumienia świata.

 

     2) Zakorzenienie.

 

Co więcej, zrozumienie kontekstu, w którym wyrosłeś może ci pozwolić na lepsze zrozumienie siebie, swoich rodziców. Pewnie wydaje ci się jeszcze, że twoje życie ma gdzieś, w zakamarkach duszy, głęboko ukryty sens, jedyny, tylko twój, osobniczy cel. Dlatego pewnie trochę grasz na saksofonie, trochę fotografujesz, trochę marzysz o podróżach ,  trochę interesujesz się chińską medycyną i trochę bierzesz tabletek. Powiem ci wprost, takiego sensu, ukrytego w głębinach jaźni, nie ma. Jeśli zaglądasz ciągle w siebie, odnajdujesz tam tylko bełkot, który tam wcześniej wlano, który bierzesz omyłkowo za własne myśli. Jeśli chcesz sensu, musisz go własnemu życiu nadać, poszukiwania zastąpić pracą. Nie rozumiesz pewnie jeszcze, jak sens życia jednostki może się wyświetlać w kontekście wspólnotowym, to jest przecież odgrzewany kotlet, martyrologia jakaś, sztuczydło. Powiem ci więc o sobie: nie czuję żadnego rozedrgania myśląc o tym, kim jestem. Wiem po jakiej ziemi chodzę. Wiem jakim językiem mówię. Wiem, że moje myśli, są tylko kontynuacją wspaniałej tradycji, z którą się utożsamiam. Nie ciąży mi imperatyw kreatywności i oryginalności. Nie chcę być jedyny i niepowtarzalny, wolę być prawdziwy.

 

 

3)     Koherencja zasadnicza.

Jeśli jesteś jeszcze ze mną. Problemy z niekoherencją poboczną zrównoważy koherencja w kwestiach podstawowych. Nie będziesz musiał się np. zastanawiać, w jaki, karkołomny sposób uzasadnić nazywanie Kiszczaka i Jaruzelskiego „ludźmi honoru”. Nie będziesz musiał czynić bezsensownych rozróźnień między nazizmem a komunizmem. Nie będziesz musiał udawać, że dzisiejsza Rosja jest państwem demokratycznym, nierządzonym przez byłych KGB-owców.

 

 

4)     Poznasz ciekawych ludzi.

 

Zapewne trochę to potrwa, ale w końcu się stanie. Zorientujesz się, że kaczyści, których poznajesz, nie są ludźmi, z których ust toczy się tylko ślina. Wielu z nich zaskoczy cię swoją erudycją, znajomością kultury, nie tylko tej prawicowo-kontrrewolucyjnej. Dowiesz się też, że biografie wielu z nas nie wyglądały wcale wzorcowo :”Pochodzę z dobrego domu, o patriotycznych tradycjach, chodziłem do katolickiego liceum itd.” Ktoś był wyrzucony z liceum za chlanie, ktoś biegał może na golasa w jakimś spektaklu teatralnym, ktoś palił śmieszne papieroski i wyrzucał przez balkon drogocenne wazony mamy kolegi.

 

5)     Lepsze rozumienie starszych.

 

Zrozumienie naszej tradycji pomoże ci także zrozumieć tych, którzy z niej wyrośli. Pojmiesz może, że ludzie starsi nie są cool, bo wychowywali się w czasach, gdy rzeczy nazywało się po imieniu i nie mówiło się, że cool, tylko, że ktoś jest szmatą. Zrozumiesz być może także staruszka, który na ulicy wyzywa cię od chujów, kiedy zastanowisz się nad przyczyną jego frustracji, nad miejscem, które zaoferowała mu nowa, zmodernizowana Polska. Zastanowi cię to, dlaczego nasi seniorzy nie jeżdzą sobie po świecie, na wzór tych niemieckich, z uśmiechem na twarzy i w kremowym uniformie.

 

5) Dużo zabawy.

 

Jak mówił Dinesh D’Souza, konserwatysta powinien być radosny. Oczywiście, Polska nie dostarcza zbyt wielu powodów do radości. Z drugiej strony, jest wiele rzeczy, z których śmiać można się do rozpuku. Trzeba tylko wsłuchać się w treść słów, a nie w to ile razy są powtarzane i przez kogo. Rzeczywistość III RP jest bowiem rzeczywistością karnawałową, czyli rzeczywistością na opak, taką w której nędzarz przebrany jest za króla. Komuniści obalili komunizm, zdrajcy wskazują kto jest zdrajcą, karateka i fizyk-amator ma większe kompetencje niż profesor pracujący dla NASA itd. Nie bój się, że dla ciebie nie starczy, zabawa dopiero się zaczyna.

 

 

6) Odkryjesz wiele nowych, ciekawych rzeczy.

 

Słyszałeś kiedyś o Januszu Krasińskim, pisarzu? Słyszałeś o Sergiuszu Piaseckim, Florianie Czarnyszkiewiczu, o Józefie Mackiewiczu? Kiedy potkniesz się o tą niesamowitą literaturę, być może doznasz szoku. Weźmy Piaseckiego, jego powieści czyta się z zapartym tchem, pełno w nich awanturniczej brawury, prawdziwych ludzkich uczuć, pragnień i nieszczęść. Czytając Krasińskiego nie uwierzysz pewnie, że tyle cierpienia i piękna może się zmieścić w jednej tylko biografii. Być może przypomnisz sobie te wieczory gdy czytałeś Głowackiego czy inną „światową” literature i , niektóre z nich uznasz za zmarnowane. Ktoś może opowie ci o „Roju”, zastanowisz się dlaczego polska młodzież nosi na koszulkach podobizny „Che” a nie „Roja” właśnie. Być może skorygujesz też swoje myślenie według schematu „Wszyscy się zeszmacili”. Zrozumiesz, że zdanie to powinno brzmieć „Zeszmacili się wszyscy, których dzisiaj się promuje”. Odkryjesz ten nieznany ląd kultury i pomyślisz pewnie: nie rozumiem, dlaczego o tych ludziach się nie mówi, dlaczego nie robi się o tym filmów itd. Ten stan będzie trwał tylko przez chwilę. Zrozumiesz, że przemilczanie ogromnej części kulrury polskiej w III RP jest absolutnie zrozumiałe, nieprzypadkowe i wynika jasno z przyjętych założeń.

 

 

 

Nie wiem co wybierzesz. Pamiętaj jednak: Czeba być sobom, pasje mieć czeba i jak mówi Jola Rutowicz: nawet będąc nikim można udowodnić, że będąc nikim można być kimś.

Bekart
O mnie Bekart

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Polityka