Żarty się skończyły. Skończyły się najprawdopodobniej dlatego, że skończyły się argumenty.Oczywiście powtarza się je ciągle, ale wynika to tylko z tego, że u niektórych golemów sprężyna została wcześniej tak mocno nakręcona, że chodzą jeszcze i japą kłapią, często ku przerażeniu swojego stwórcy.
Ostatnio spotykam się z ludźmi, którzy są w przededniu załamania. Najczęściej nie są oni kompletnie odłączeni od racjonalności. Narracja medialna, wcześniej, szczególnie za rządów PIS-u, dostarczała ich umysłom pożywki, której one pragnęły. Prawa obywatelskie były zagrożone, zmieniano listę lektur szkolnych, faszyzowało się politykę historyczną itd. Wszystko to było idealnym podłożem do zajęcia postawy, która udając wynik przemyśleń, w istocie była konsekwencją reakcji o charakterze estetycznym. Nie podoba mi się Kaczor, w młodości byłem punkiem, poza tym inteligentni ludzie, których szanuje tacy jak Szymon czy Kuba, śmieją się z Pisu itd. Ludzie wybierali Platformę, tak jak wybiera się Edytę Górniak zamiast Disco Polo, by po prostu takiego wyboru się nie wstydzić.
Sytuacja jednak zmieniła się diametralnie. Oczywiście, głupcem jest ten, kto wierzy, że ludzie są w stanie coś zobaczyć na własne oczy. Poparcie dla Platformy niech o tym świadczy. Jest jednak grupa ludzi, którzy przejrzeć są w stanie. Niektórzy są w stanie zobaczyć nawet, że partia rządząca zupełnie już utraciła kontakt, nie tylko z rzeczywistością, ale i ze swoimi własnymi wypowiedziami, że tylko ogromna ilość scenicznego dymu i efektów specjalnych sprawia, że spektakl trwa, publiczność nie buczy, aktorzy coś tam jeszcze mówią itd.
Myślący spośród zwolenników władzy znależli się w sytuacji nierozwiązywalnej, aporetycznej. Polega ona na niemożliwości skonstruowania spójnej wizji świata. Myślenie o charakterze dyskursywnym stoi w sprzeczności z odczuciami estetycznymi. Jest to sytuacja podobna do tej, którą opisywał Kuhn, mówiąc o zmianach paradygmatów naukowych. Aktualnie znajdujemy się w fazie, w której obowiązuje stary paradygmat, ale opis rzeczywistości, który on oferuje zupełnie się nie sprawdza. Paradygmat, jak pokazywali to inni teoretycy, zawsze związany jest z interesami ( nie tylko ekonomicznymi, interesem może być także lęk przed zmianą, przywiązanie do znajomych, którzy myślą podobnie), dlatego jego zwolennicy bronią go do ostatniej kropli czegokolwiek. Wymyśla się, na przykład, absurdalne hipotezy uzupełniające. Kiedy odkryto, dzięki teleskopom, że na księżycu znajdują się kratery, zwolennicy fizyki Arystotelesa ( ciała niebieskie miały być idealnymi kulami) nie odrzucili jego teorii, stwierdzili natomiast, że owe kratery wypełnione są niewidzialną i niewykrywalną substancją, która czyni z księżyca kulę. Odwołać się można więc do wszystkiego, nawet do tego, że w młodości trenowało się karate i się wie, że brzoza jest twarda.
Takie myślowe szamotanie widać ostatnio świetnie na przykładzie Tymona Tymańskiego. Gdybym miał naśladować styl jego bloga, to napisałbym, że ja go szanuje, i że się wychowałem na Miłości i Kurach. Ja jednak w ogóle szanuje ludzi, nie szanuję natomiast bełkotu, który produkują. Tymon jest świetnym przykładem, bo cechuje go uczciwość, tak mi się wydaje, pisze co myśli. Dzięki temu widać jak na dłoni, że w tym myśleniu jest totalny rozpierdol. Opisuje rzeczywistość następująco : … PO-wcy zajęli się głównie trzepaniem kasy i machlojami, mając wszystko gdzieś.(…) Stwierdzam tylko fakt – najczęściej to PiS-owcy zainteresowani byli łożeniem na program informacyjno-kulturalny „Łossskot“, to PiSowcy próbowali zmodernizować Trójkę, wydawać płyty i robić koncerty w ramach imprez Muzeum Powstania Warszawskiego. Widać tu jednak rozdźwięk między rzeczywistością a smakiem, jak mówili dawni filozofowie. Jest tak, że PO to dorobkiewicze, ale nie będę głosował na PIS, bo drażni mnie psycholstwo i histeria ludzi z wierchuszki tej partii.
Na tym przykładzie widać, że kompromitacja starego paradygmatu, w swoim szczytowym stadium, oferuje tylko dwa rozwiązania: zmianę paradygmatu lub całościowe odrzucenie pomysłu na posiadanie jakiegokolwiek paradygmatu, wyrzeczenie się myślenia, zanurzenie się w mistycyzm, buddyzm, czy po naszemu, walenie wódy. Fascynacja okultyzmem, spirytzmem, która zaczęła się już w XIX wieku, a ciągnie do dziś, ma przecież korzenie w porażce paradygmatu myslenia oświeceniowego.
Tymon zdaje się wybierać tą drugą opcję. Mottem swojego następnego wpisu czyni słowa piosenki Walka Dzedzeja: „Nie jestem w ZMS-ie nie jestem w KOR-ze, nie jestem, kurwa, niczym”. Nie znam twórczości autora i tej piosenki, ale w kontekście tekstu Tymańskiego, słowa te mają jasny sens. Oznaczają wyrzeczenie się zajęcia pozycji, pseudo-światły agnostycyzm w kwestiach publicznych, objawiający się w porównywaniu polityki do napierdalania się kibiców Arki i Lechii. Być może nie znam się na filozofii wschodu, ale w moim rozumieniu wyrzeczenie się własnej podmiotowości, powiedzenie pierdolę to, jestem niczym, nie jest wcale przyczynkiem do wolności, ale estetyzacją zniewolenia. Zabawną konsekwencją takiego podejścia jest to, że ktoś pisze, że ma coś w dupie, by następnie stwierdzić, że to co ma w dupie nie jest takie jak on by chciał.
Inne tematy w dziale Polityka