Bekart Bekart
338
BLOG

O piłkoszale

Bekart Bekart Kultura Obserwuj notkę 0

Zwykły człowiek może zdecydowanie popaść w paranoje. Władze państwowe, przy wsparciu mediów, kampanii reklamowych, a także prawdziwych buntowników rockandrollowych, wprost namawiają obywateli by postradali zmysły. Mimo tego, że szaleństwo, amok, bycie oszołomem, od lat funkconowały w publicznej mowie jako pojęcia, służące do odgradzania się od dzikich pól, całych grup społecznych czy konkretnych, niechcianych ludzi.

 

Liber, któremu zwycięstwa życzył sam Franz, nie wygrał niestety konkursu na nowy hymn. Trudno powiedzieć czy jego „Czyste szaleństwo” oddawałoby głębiej dzisiejszy stan polskiego ducha niż osławione „Koko, koko”. Wydaje się jednak, że masowy sukces jakiegokolwiek z tych produktów, opierać się będzie właśnie na promocji utraty kontaktu z rzeczywistością, czy to w wyniku szaleństwa, czy też stosowania środków odurzających.

 

Niech się nikomu nie wydaje, że szaleństwu postawią opór ci, którzy widzą dziś nędzę funkcjonowania Rzeczpospolitej. Mi, na przykład, grozi schizofrenia. Od dziecka odlądałem wszystkie mecze polskiej repry, jestem kibicem totalnie zniewolonym, bo zasiadam przed telewizorem nawet podczas meczów na Cyprze czy innej Malcie, które są tylko przystawką do turystyki seksualnej, uprawianej z lubością przez pzpnowską bonanzę. Schizofrenia moja będzie polegała na tym, że kibicując Polsce, będę kibicował przeciwko Polsce. Sukces polskiej reprezentacji dostarczy bowiem niezbitych argumentów na to, że w kraju wszystko idzie we właściwym kierunku, rząd wyrównał trawę, po której pchnął piłę Kuba, rząd odciążył głowę Lewandowskiego, usuwając niepotrzebną faktografię historyczną, dzięki czemu piła odbija się od tej głowy znacznie zgrabniej. Już można słyszeć te hasła : „Niech Polska ma twarz sukcesu, twarz Franciszka Smudy, a nie smutną twarz Kaczyńskiego”    (Zauważmy, że Smuda na twarz „nowej Polski” nadaje się wyśmienicie jako były niemiecki gastarbaiter)

 

 

Nie jest też przypadkiem, że zbudowaliśmy stadiony, a nie mamy autostrad, chodników i innych pierdół. Istnieją przyczyny ekonomiczno-polityczne tego stanu, ale ja chciałbym podać antropologiczno-kulturowe. Człowiek jadący własnym samochodem, z własną rodziną po autostradzie, pozostaje, w dużym stopniu, bytem autonomicznym, a w tym sensie, odpornym na piłkoszał. Inaczej jest ze stadionami. Te „świątynie futbolu” są królestwem iluzji, sam byłem na meczu z Niemcami i wiem. Moskiewskie metro, zbudowane w czasach stalinowskich, pełniło taką samą funkcję. Człowiek nie miał co jeść może, może mu rodzinę wywieźli, ale codziennie, idąc do pracy, wkraczał w krainę magii, w atmosferę katedry, będącą twardym dowodem na nasz kolektywny sukces.

 

Pamiętajmy, że doświadczenia chińskie, a w jakimś małym stopniu północnokoreańskie, pokazują, że żadne represje nie uciszą opozycji skuteczniej, niż tłum przyjezdnych z „wolnego świata”, który tłumnie stwierdzi, że fantastycznie, ludzie mili, sympatyczni niesamowicie. Oni w ogóle nie wiedzą o co chodzi, ich same przyjazne gesty tu spotkały.    

 

I co? Gotowi na futbolowe szaleństwo?

Bekart
O mnie Bekart

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Kultura