Bekart Bekart
344
BLOG

O tym, jak w sposób dojrzały kibicować grze w kokosa.

Bekart Bekart Rozmaitości Obserwuj notkę 1

 

                 Sport ( z wyjątkiem rzeczy, które sportem są nazywane tylko ze względu na to, że nie było sformułowania „społeczność gejowska”, w czasach gdy je wymyślono) opiera się, powiedzmy na jasnych zasadach. W swej prostocie podobny jest średniowiecznym moralitetom. Oczywiście w sporcie nie wygrywa ten, kto jest dobry w sensie moralnym. W sporcie wygrywa ten, kto jest dobry w sporcie. Na przykład w grze w kokos wygrywa ten, komu kokos jest najbardziej posłuszny, kto uczynił kokosa swym najbliższym przyjacielem ( jak na przykład Detlef Schrempf, który odbijał kokosa bez przerwy przez cztery lata studiów).

            Dyskusje o sporcie nie powinny natomiast kierować się żadnymi zasadami. Jestem śmiertelnym przeciwnikiem wszystkich tych, którzy do kibicowania i dyskusji na temat sportu starają się wprowadzić tak bezsensowne wytyczne jak: szacunek do przeciwnika, jasne formułowanie myśli, brak wulgaryzmów i inne bzdury. Kto nie kocha sytuacji, kiedy podczas meczu dwóch starych kibiców dyskutuje zajadle na temat wyższości krycia strefą podczas rożnych, a przerywa im trzeci wrzeszcząc „Dudka!!! Ty ruuuro”.  

            Absolutnie anything goes.  Możemy utrzymywać, że zawodnik, który właśnie skleił pięć trójek pod rząd, jest absolutnym patałachem, że dopomogło mu szczęście i matka, która, jak wiadomo, jest cygańską wiedźmą. Możemy utrzymywać, jak George Carlin, że nie jest sportem cokolwiek ,w co gra się bez użycia kuli. Co jest bowiem cechą konstytutywną dyskusji o sporcie? To, że zawsze gdy mamy wewnętrzne przeświadczenie o bezsensowności naszego zdania, jednocześnie odczuwamy wewnętrzny imperatyw by narzucić to zdanie wszystkim innym.

            Z tzw. „kulturalnym kibicowaniem” jest jak z posoborowym Kościołem. Może i więcej ludzi przyjdzie, ale i tak nie będą wiedzieli o co biega. Ja osobiście wolę toczyć spory, które przypominają te toczone za dzieciaka: Czy Mecha-Godzilla pokonałaby Czesława Kiszczaka w walce na miecze? Dlaczego lepiej jest mieszkać na drugim, a nie na trzecim piętrze.?

           Wszyscy sportowi eksperci uzależniają swoje fachowe analizy od tego czy danemu zawodnikowi, w danym momencie wyjdzie strzał „z Krystyny”, albo czy, jak mówi Wieszczu, „dobrze nadstawi roga”. Jak wyjdzie: to obrona dziurawa, mikrocykl panie z dupy. Jak nie wyjdzie to: konsekwentnie trzymali linię spalonego, trener nakreślił, zawodnicy wykonali, nie mogło nie wyjść. Esperci srerci. Jak udowodniły to analizy logiczne, zdanie: „zastosowanie zony-press w czwartej kwarcie miało kluczowe znaczenie” ma identyczną wartość poznawczą jak stwierdzenie „ Lakersi przegrali bo Phil Jackson czytał im czerwoną książeczke Mao pod prysznicem”.

           Tym, którzy odnajdują w moim rozumowaniu brak sensu, mogę odpowiedzieć bezczelnie( udowodniłem bowiem, że żadne zasady nie obowiązują): Byłeś słaby z WF, nigdy nie haratnąłeś porządnej budy, a wolne rzucałeś „na Komara” ( Władysława), słowem: twoje uprzedzenia są nieobiektywne, a poza tym krzywdzą wielu porządnych ludzi.

Bekart
O mnie Bekart

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Rozmaitości