Ostatnimi czasy źle się dzieje z telewizją TVN. "Wprost" podaje:
"Przypomnijmy, że 11 grudnia Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji nałożyła karę pieniężną na spółkę TVN SA. Po przeprowadzeniu postępowania dotyczącego sposobu relacjonowania w programie TVN24 wydarzeń w Sejmie oraz pod Sejmem w dniach 16-18 grudnia 2016 r. KRRiT stwierdziła, iż „spółka TVN SA, nadawca programu TVN24, naruszyła artykuł 18 ust. 1 i 3 ustawy o radiofonii i telewizji poprzez propagowanie działań sprzecznych z prawem i sprzyjanie zachowaniom zagrażającym bezpieczeństwu”. Rada nie podała jednak konkretnych zarzutów pod adresem stacji. W komunikacie poinformowano o nałożeniu kary pieniężnej w wysokości 1 479 000 złotych. Nadawca zapowiada odwołanie się od tej decyzji."
Ale zła passa TVN zaczęła się dużo wcześniej. Wszystko bierze początek gdzieś pod koniec maja 2011 roku. Wtedy to sprowokowany przez dziennikarzy, ksiądz Natanek rzucił klątwę na telewizję TVN. Dziennikarze TVN dworowali sobie z księdza z Grzechyni, że to niby nieprofesjonalnie rzucił klątwę itp. Śmichom - chichom nie było końca. I spójrzmy co działo się dalej. Już w sierpniu 2011 roku portal dziennik.pl sygnalizuje:
"To już pewne. ITI pozbywa się TVN.
Prezes TVN Markus Tellenbach poinformował w czwartek, że ponad pięć firm jest zainteresowanych kupnem od ITI udziałów TVN".
Jednak sprawa sprzedaży TVN nie napawała optymizmem właścicieli. Długo nie trzeba było czekać na skutki klątwy. Wpis na portalu bankier.pl z maja 2012 roku tak oto opisuje sytuację TVN:
"TVN to bankrut.
Trzeba to wyraźnie powiedzieć tym bardziej, że spółka nie komunikuje sie z inwestorami w żaden sposób. Brak jakichkolwiek informacji na temat kondycji spółki. Brak reakcji zarządu na historyczny spadek notowań. TVN CNBC w ogóle pomija notowania TVN w komentarzach - mają chyba zakaz mówienia o własnej spółce.
Notowania poleciały na ryj. Kto sprzedaje? Na pewno nie posiadacze indywidualni ponieważ kursu nigdy nie było na takich poziomach. Gdyby więc sprzedawali to byłoby to ze stratą.
Sprzedaje albo rodzina, która posiada ogrom akcji TVN albo fundusze albo inni udziałowcy instytucjonalni. Skoro sprzedają na wyścigi to znaczy, że sytuacja jest kiepska. Proszę zauważyć, że wyprzedaż akcji jest na dość wysokich obrotach jak na TVN. Po stronie kupna mało kto jest, nikt nie zbiera tego papiera choć jest on po historycznie niskich cenach.
Spółka jest potwornie zadłużona, wręcz legendarnie. Spółka pozbywa się wszystkiego co się da - teraz chce upchnąć Onet ale chętnych brak. Ponoć Legia Warszawa też pójdzie na sprzedaż - należy do TVN.
Dziennikarze z TVN odchodzą - proszę sprawdzić w telewizorze.
Praw do transmisji Euro 2012 TVN nie posiada. Znaczy to, że będą ogromne straty na oglądalności. Będzie mało wykupionych reklam. Widzowie odejdą na kanały TVP (posiadające prawa do transmisji). Razem do kupy oznacza to cholernie złe wyniki - zarówno finansowe jak i w oglądalności.
Można przewidywać, że spółka albo zbankrutuje albo będzie emitowała akcje. Nie widzę innej alternatywy.
Nie widzę też powodu dla którego warto byłoby kupować akcje TVN. Ta spółka nie rokuje na przyszłość. Nie tylko ja nie widzę powodów do kupna - nikt tych powodów nie widzi."
Patrzmy co dzieje się dalej. We wrześniu 2012 roku portal "wpolityce.pl" tak widzi sytuację TVN:
"Matematyka jest brutalna dla telewizji TVN. W ciągu tygodnia cena akcji koncernu spadła do 6 złotych, o 14,4 procent. To najniższy poziom walorów TVN w historii. Eksperci nie mają złudzeń - to efekt informacji o kiepskich wynikach oglądalności TVN w sierpniu. Z danych firmy badawczej Nielsen Audience Measurement wynika, że udział TVN wśród widzów w grupie komercyjnej, czyli między 16. a 49. rokiem życia, spadł do 11,9 z 13,4 proc. Z kolei wśród widzów między 16. a 49. rokiem życia w miastach powyżej 100 tys. mieszkańców – głównej widowni TVN – obniżył się do 13,5 z 16,3 proc.".
Koniec końców w roku 2015 TVN został sprzedany grupie Scripps Networks International ze stanu Tennessee. Ale okazuje się, że za cenę dużo niższą od oczekiwanej. "Newsweek" tak opisuje transakcję:
"Tu nie chodziło o oddanie TVN w najlepsze z możliwych ręce. Ale o to kto da najwięcej za kontrolny pakiet jej akcji, należący do rodziny Wejchertów i Walterów oraz do francuskiego koncernu Canal +, skrajnie już zdeterminowanych aby wyjść z tej inwestycji. I jak widać to Scripps Networks wylicytował najwyżej. Tyle że wartość tej transakcji, co też jest dużą niespodzianką, wcale nie jest wysoka. Przejęcie kontroli nad TVN – licząc ponad 580 mln euro dla głównych akcjonariuszy oraz przejęcie ok. 840 mln euro długów grupy – kosztować będzie, w przeliczeniu, około 6 mld zł. Z grubsza tyle, ile TVN warta jest ostatnio na giełdzie, podczas gdy analitycy oczekiwali, że nowy inwestor będzie musiał dać 20-30 proc. więcej, przynajmniej 7-7,5 mld zł.
A to oznacza, że nie tyle Scripps Networks poszedł na całość, chcąc wygrać z Bauerem, Time Warnerem czy Discovery. Ale że ci globalni potentaci, choć mocno zainteresowani TVN, nie widzą w niej maszynki do zarabiania pieniędzy i nie chcieli przepłacać. Ostateczna cena, choć żaden z dotychczasowych właścicieli nie powie tego głośno, musi więc być dla nich sporym rozczarowaniem. Zwłaszcza dla Canal +, który raczej nie zarobi na inwestycji w TVN z 2011 roku."
"Dziennik Zachodni" tak opisuje transakcję:
"Scripps Networks opublikował 16 marca informację o podpisaniu umowy nabycia 52.7% akcji wiodącej, multiplatformowej polskiej spółki mediowej TVN. Spółka uzgodniła kupno akcji TVN S.A. od ITI oraz Grupy Canal+ S.A. w ramach transakcji gotówkowej za kwotę 584 milionów Euro. Scripps Networks przejmie jednocześnie dług spółki o wartości 840 mln euro."
I co się dzieje dalej. Klątwa księdza Natanka przeniosła się na nowego właściciela. Widać wyraźnie mu zaszkodziła. Portal "niezalezna.pl" w artykule z końca lipca tego roku donosi:
"Amerykański koncern Discovery Communications poinformował, że kupi inną medialną firmę – Scripps Networks Interactive. Transakcja wyceniana jest na 14,6 mld dol. i ma zostać zamknięta na początku 2018 r. Scripps to właściciel polskiego TVN.
W 2015 r. Scripps poprzez swoją spółkę zależną Southbank Media kupił za 584 mln euro od Grupy ITI i Canal+ udziały w spółce w N-Vision, które dawały amerykańskiej firmie prawie 53 proc. akcji TVN z prawem głosu. Transakcja została zamknięta w lipcu 2015 r., Amerykanie przejęli też dług w wysokości 856 mln euro.
Jednocześnie Scripps informował wtedy, że zgłosił intencję nabycia 100 proc. akcji TVN i wyprowadzenia spółki z Warszawskiej Giełdy Papierów Wartościowych. 6 lipca Amerykanie ogłosili wezwanie na 45,63 proc. akcji TVN po 20 zł za walor. 27 sierpnia poinformowali, że zdołali kupić 156 mln 722 tys. 228 papierów, co oznaczało, że stali się właścicielami 98,76 proc. TVN. Pozostałe 4 mln 230 tys. 474 akcji przejęli pod koniec września w drodze przymusowego wykupu, również po 20 zł za papier. 6 października 2015 r. akcje TVN zostały wykluczone z obrotu giełdowego."
Ledwo co nastąpiło przejęcie TVN przez koncern Discovery Communications, a już TVN dostał karę prawie półtora miliona złotych. Amerykanie pobiegli się skarżyć do swojego departamentu stanu, który wyraził zaniepokojenie:
"Stany Zjednoczone są zaniepokojone decyzją Polski, by ukarać grzywną prywatnego nadawcę telewizyjnego TVN za rzekome stronnicze relacjonowanie demonstracji przed parlamentem w grudniu minionego roku” – oświadczył we wtorek wieczorem czasu polskiego Departament Stanu USA. „Ta decyzja zdaje się podważać niezależności mediów w Polsce, kraju będącym naszym bliskim sojusznikiem (...). Wolne i niezależne media są nieodzowne dla funkcjonowania silnej demokracji” – podkreślono w komunikacie. Przytoczone zostały także słowa sekretarza stanu Reksa Tillersona, który stwierdził, że „społeczeństwa budowane na dobrym zarządzaniu, silnym społeczeństwie obywatelskim, i otwarte na wolne media, lepiej prosperują, są bardziej stabilne i bezpieczne”. „Wierzymy w siłę i zdolność polskiej demokracji do zapewnienia pełnego funkcjonowania i szacunku dla instytucji demokratycznych” – brzmi ostatnie zdanie oświadczenia opublikowanego na stronie internetowej Departamentu Stanu USA."
Moim zdaniem szefowie Discovery Communications nie powinni się skarżyć do swojego departamentu stanu, bo im to nic nie da, tylko raczej powinni zmusić szefów TVN, żeby pojechali do Grzechyni i na kolanach błagali księdza Natanka o cofnięcie klątwy. Inaczej i Discovery Communications nabawi się sporych problemów za sprawą nieroztropnych działań dziennikarzy TVN z roku 2011.
Być może, jak twierdzili dziennikarze, ksiądz Natanek nieprofesjonalnie rzucił klątwę, ale jak widać klątwa ta okazała się niezwykle skuteczna. Już trzeci właściciel TVN ma kłopoty.
Inne tematy w dziale Rozmaitości