Ludzie umierają, pojawiają się jakieś nowe choroby i insekty, komary gryzą w lutym i nikogo to nie obchodzi.
Siedziałem sobie dzisiaj na łąkach w Nowej Hucie w Krakowie. Niebo było zasnute chmurami, lecz i tak co jakiś czas poniżej chmur pojawiał się samolot ciągnący za sobą białą smugę. Samoloty latały poniżej warstwy chmur, co widać na zdjęciu powyżej. W Wikipedii możemy znaleźć oficjalne wyjaśnienie tego zjawiska:
"Smuga kondensacyjna – chmury typu cirrus w postaci długich linii, powstająca najczęściej za samolotem odrzutowym lecącym w górnej troposferze i dolnej stratosferze, zazwyczaj na wysokości między 8 a 15 km nad ziemią. Może utrzymywać się nawet kilka dni."
Ciekawe, że strona Wikipedii dotycząca smug kondensacyjnych była wielokrotnie przerabiana. Za pomocą WybackMachine sięgnąłem do wcześniejszych opisów z roku 2008 i 2009. Tam w ogóle nie było nic napisane jaki czas taka smuga czy chmura może utrzymywać się na niebie.
Wikipedia poinformowała nas, że smugi kondensacyjne powstają z reguły na wysokościach 8 - 15 km. Ja obserwowałem i fotografowałem samoloty ciągnące za sobą smugi, które leciały poniżej warstwy chmur. A ta sama Wikipedia przybliża nam charakterystyki typów chmur i wysokości ich podstaw.
Podstawy chmur wysokich - cirrusów, według powyższej tabelki, znajdują się na wysokościach 6 - 10 km. Samoloty latały pod nimi i zostawiały za sobą smugi. Teoretycznie jest możliwe, że chmura utworzyła się na wysokości 10 km, a samolot przelatywał pod nią na wysokości 8 km. Chmury ze zdjęcia wprowadzającego na cirrusy mi nie wyglądają, ale może się mylę. Również ktoś może powiedzieć, że to wyjątkowa sytuacja, gdy samoloty zostawiają smugi na małej wysokości. Ale ja takie sytuacje obserwuję dość często. A zdarzają się przypadki, w których samoloty na sporej wysokości nie zostawiają smug.
Bywa też tak, że jedna smuga ciągnąca się za samolotem jest ciemniejsza niż inne.
O czarnych smugach chemicznych już kiedyś pisałem i nawet sfotografowałem.
Powracając do dzisiejszego dnia, czyli 27 lutego i mojego pobytu na łąkach w Nowej Hucie, to ze zdziwieniem zauważyłem, że pogryzły mnie komary. Nawet jednego zabiłem. A znowu Wikipedia nam objaśnia, że samice komara pospolitego w czasie zimy nie pobierają pokarmu. Co prawda dzisiaj było ciepło jak na luty , ale i tak optymalna temperatura dla rozwoju komarów waha się od 20 do 25 °C. Rozwój pokolenia trwa wówczas 10–14 dni, a przez ostatnich 10 dni nie było tak ciepło, a noce są dość chłodne. Dziwne. W ogóle dziwne rzeczy się dzieją w Polsce. Na portalu MSN przeczytałem, że:
"Po kilku dniach lepiarka bluszczowa pojawiła się również w Krakowie na Wawelu, co bardzo zastanowiło dr Kierat, ponieważ obydwa miejsca dzieli 450 kilometrów.
"Mało prawdopodobne jest, żeby lepiarka zdążyła przekroczyć granicę na zachodzie, a potem pokonać całą drogę aż do Krakowa, przez nikogo niezauważona w międzyczasie. Pokonanie 450 kilometrów musiałoby jej zająć kilka sezonów i wiązać się z osiągnięciem trudnej do przeoczenia liczebności" - zwróciła uwagę biolożka."
Dziwne nie tylko to, że lepiarka tak szybko się przemieściła, ale i to, że żadną służbę to nie zainteresowało. Przecież złowrogi Putin mógł zakazić lepiarkę jakiś zjadliwym bakcylem, który znalazł w ukraińskich biolaboratoriach i teraz rozprzestrzenia to po Polsce. Istnieje spiskowa teoria, że borelioza powstała w amerykańskim laboratorium broni biologicznej na wyspie Plum, bo pierwsze jej ognisko było w miejscowości Lyme w stanie Connecticut oddalonej o 27 km od tego biolaboratorium. Na boreliozę nie ma lekarstwa. W Ameryce chorobę rozpoznano w latach 80-tych ubiegłego wieku, a już w roku 1987 zanotowano pierwszy przypadek boreliozy w Polsce Ciekawe jak te zakażone kleszcze przedostały się tak szybko przez żelazną kurtynę. Wtedy wymiana ludzi i towarów miedzy Wschodem i Zachodem była dość ograniczona.
Z kleszczami jest również inna interesująca rzecz. Obrońcy klimatu ze Światowego Forum Ekonomicznego chcą nas zmusić do jedzenia owadów, bo hodowla zwierząt jest "zabójcza" dla klimatu, szczególnie zwierząt z których mamy czerwone mięso. I co się dzieje? No niesamowity zbieg okoliczności. Została odkryta choroba odkleszczowa powodująca alergię na czerwone mięso. Jak możemy przeczytać w „Świecie Nauki” ze stycznia 2024 roku:
„Ugryzienie kleszcza Lone Star, występującego na południu, środkowym zachodzie i w środkowej części wschodniego wybrzeża USA, może wywołać dziwne i czasami niebezpieczne alergie na czerwone mięso (m.in. na wołowinę, wieprzowinę i mięso jeleniowatych), nabiał, żelatynę i niektóre leki”.
Mało tego, ostatnio dowiedzieliśmy się z mediów, że:
"Nad południową Polską we wtorek pojawi się ogromna chmura pyłu znad afrykańskiej Sahary. Drobiny piasku mogą zawierać śladowe ilości radioaktywnych izotopów."
"Pył znad Sahary oznacza również nadejście suchego i gorącego powietrza, które może wywoływać problemy z oddychaniem, łzawienie oczu, a nawet zapalenie spojówek."
Dzisiaj w sklepie pani ekspedientka powiedziała mi, że ostatnio, może dzisiaj, może wczoraj trzech jej klientów pożegnało się z tym światem. Nie wiem czy to może mieć związek z komarami i piaskiem saharyjskim, które mogły przylecieć w samolotach. A może ma to związek z lepiarką?
Inne tematy w dziale Rozmaitości