Putin nie przedłużył umowy zbożowej. Świat zachodni płacze, że obmierzły dyktator Rosji chce zagłodzić Afrykę, a polscy rolnicy płaczą, że całe ukraińskie zboże będzie wędrowało przez Polskę i tu już zostanie. Co robić?
Okrutnik Putin sprowadza na świat plagę głodu. Nie przedłużył porozumienia zbożowego. Zacytuję portal businessinsider objaśniający nam co to jest porozumienie zbożowe:
"Porozumienie zbożowe jest szeregiem umów, których stronami są Rosja, Ukraina, Turcja i Organizacja Narodów Zjednoczonych. Ich treść została wypracowana latem ubiegłego roku. Zawarte 22 lipca 2022 r. porozumienie zakłada zapewnienie bezpiecznych korytarzy morskich z trzech portów. Eksport zboża jest nadzorowany przez Wspólne Centrum Koordynacyjne (JCC) w Stambule, w którym pracuje personel turecki, ukraiński, rosyjski i oenzetowski."
I jaka jest konsekwencja nieprzedłużenia tej umowy?
Portal Billa Gatesa MSN grzmi:
"Rosja, zrywając porozumienie zbożowe, naraziła państwa m.in. Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej na głód. Sekretarz stanu USA Antony Blinken przyznaje, że wyrównanie wolumenów dostaw zbóż innymi drogami jest wątpliwe."
Widać "szalony" Putin chce zagłodzić swoich sojuszników w tamtym rejonie. A w Polsce płacz i zgrzytanie zębów, bo całe zboże ukraińskie będzie szło przez Polskę i zamiast iść dalej na Bliski Wschód ugrzęźnie gdzieś tutaj i zostanie sprzedane po cenie dumpingowej, co ma doprowadzić polskich rolników do ruiny. Odkąd pamiętam zawsze w Polsce było źle, obojętne co by się nie działo. Mój ojciec, który zmarł w wieku 98 lat i przeżył wiele systemów politycznych i gospodarczych, też nie pamiętał, żeby w Polsce był choć jeden dzień kiedy było dobrze. Zawsze było biadolenie i narzekanie na los. Tanie zboże - źle, drogie zboże - też źle, ceny przeciętne - no jasne, że to katastrofa.
Mamy teraz obfitość zboża i zamiast biadolić powinniśmy się zastanowić co robić w takiej sytuacji. Niektóre nasiona można długo przechowywać National Geographic opisuje taki przypadek:
"Spośród 34 nasion palmy daktylowej, których wiek określono na 2000 lat, sześć zakiełkowało i wzrosło.
Nasiona palmy daktylowej (Phoenix dactylifera) przeleżały w starożytnych ruinach i jaskiniach ok. 1800-2400 lat. Zostały odnalezione przez archeologów w starożytnej fortecy pałacowej zbudowanej przez króla Heroda Wielkiego i jaskiniach położonych w południowym Izraelu między Wzgórzami Judejskimi a Morzem Martwym."
Nasiona daktyla nawet wykiełkowały po takim czasie, więc z pewnością były również zdatne do spożycia.
A czy mamy przykład z historii jak sobie poradzono z klęską urodzaju?
Polska jest krajem katolickim, więc każdy zna historię Józefa. Co władca Egiptu zrobił w czasie klęski urodzaju? Zacytuję Biblię Tysiąclecia:
"I powiedział faraon Józefowi: «Oto ustanawiam cię rządcą całego Egiptu!» Po czym faraon zdjął swój pierścień z palca i włożył go na palec Józefa, i kazał go oblec w szatę z najczystszego lnu, a potem zawiesił mu na szyi złoty łańcuch. "
A co Józef zrobił?
"Józef wyszedłszy od faraona objeżdżał cały kraj. I gdy ziemia rodziła przez siedem lat w wielkiej obfitości, gromadził wszelką żywność w tych siedmiu latach [urodzaju], które nastały w Egipcie, i składał ją w miastach; w każdym mieście gromadził żywność z pól okolicznych. Nagromadził więc Józef tyle zboża, ile jest piasku morskiego; takie mnóstwo, że już przestano mierzyć, bo nie można było zmierzyć."
Domyślam się, że zboża z Ukrainy jest mniej niż piasku morskiego. Skoro już w starożytności poradzono sobie z tak wielkim nadmiarem płodów rolnych i zmagazynowano je, to obecnie przy współczesnym poziomie techniki jest to dużo łatwiejsze. Skąd wiemy czy za rok, za dwa nie dopadnie nas klęska głodu? Portal agrokurier.pl podpowiada nam jak przechowywać zboże:
"Zboża najwygodniej przechowywać w silosach blaszanych lub betonowych. Alternatywą są magazyny płaskie, których wzniesienie jest o wiele łatwiejsze.
Godne polecenia są hale namiotowe przystosowane do potrzeb rolnictwa. "
Zbudowanie hal namiotowych do przechowywania zboża, a nawet silosów blaszanych lub betonowych jest dużo łatwiejsze niż polowych szpitali kowidowych. Skoro ze szpitalami się udało, to tym bardziej uda się z magazynami na zboże.
Moim zdaniem powinniśmy to całe tanie zboże z Ukrainy skupić i magazynować, bo na pytanie co się stanie, gdy tego nie zrobimy Biblia Tysiąclecia również daje nam odpowiedź :
"Kiedy minęło siedem lat urodzaju w Egipcie, nadeszło siedem lat głodu, jak to zapowiedział Józef. A gdy nastał głód we wszystkich krajach, w całym Egipcie była żywność. Ale kiedy i w Egipcie głód zaczął się dawać we znaki, ludność domagała się chleba od faraona. Wtedy faraon mówił do wszystkich Egipcjan: «Udajcie się do Józefa i, co on wam powie, czyńcie». Gdy był głód na całej ziemi, Józef otwierał wszystkie [spichlerze], w których było [zboże], i sprzedawał zboże Egipcjanom, w miarę jak w Egipcie głód stawał się coraz większy.
Ze wszystkich krajów ludzie przybywali do Egiptu, by kupować zboże od Józefa, gdyż głód po całej ziemi się wzmagał."
W dalszych latach głodu Józef zachował się jak klasyczny globalista, dlatego uważam, że magazyny zboża nie powinny należeć do pojedynczego prywatnego właściciela, a powinny być własnością wielu osób, organizacji, gmin i państwa. Własność żywności powinna być rozproszona, bo inaczej grozi nam to, co opisuje Biblia:
"W całym kraju nie było żywności, toteż nastał bardzo ciężki głód. Ziemie Egiptu i Kanaanu były wyczerpane skutkiem głodu. Józef zaś gromadził wówczas wszystkie pieniądze, jakie znajdowały się w Egipcie i Kanaanie, za zboże, które kupowano, i pieniądze te oddawał do pałacu faraona. W końcu wyczerpały się pieniądze mieszkańcom Egiptu i Kanaanu, i wtedy wszyscy Egipcjanie przychodzili do Józefa, prosząc go: «Daj nam chleba. Czyż mamy umrzeć na twoich oczach? Nie mamy już bowiem pieniędzy». A Józef mówił: «Jeśli nie macie pieniędzy, sprowadźcie wasz żywy dobytek, a dam wam za niego zboże». Sprowadzili więc swój żywy dobytek do Józefa i on dawał im żywność w zamian za konie, za stada owiec i wołów oraz za osły. I tak w owym roku żywił ich w zamian za cały ich żywy dobytek. A gdy ten rok upłynął, przyszli w następnym i oznajmili mu: «Nie mamy co ukrywać przed tobą, panie mój, że gdy już wyczerpały się nam pieniądze i gdy stada nasze są u ciebie, nie pozostało nam nic, co moglibyśmy dać tobie, panie, oprócz nas samych i naszej ziemi! Dlaczego na twoich oczach mamy zginąć my i nasza ziemia? Kup więc nas i ziemię naszą za chleb; będziemy niewolnikami faraona, a nasza ziemia [jego własnością]"
W Biblii nie jest to napisane, ale domyślam się, że w latach urodzaju rolnicy egipscy pomstowali na obfitość plonów, niskie ceny skupu żywności i śmiali się z Józefa i faraona, że są takimi frajerami i skupują całą żywność. I w efekcie do czasów Józefa Egipcjanie byli wolnymi ludźmi, od czasów Józefa stali się niewolnikami faraona. I tak już zostało. Paręset lat później za czasów Mojżesza Żydzi żalili się na niewolę egipską. Ale nie brali pod uwagę, że nie tylko oni byli niewolnikami w Egipcie, ale wszyscy obywatele byli własnością faraona. Żydzi Mojżesza zawdzięczali tą niewolę swojemu ziomkowi żyjącemu paręset lat wcześniej. Z niewoli ciężko się wyzwolić, a z czasem staje się coraz bardziej uciążliwa, co można prześledzić na przykładzie chłopów pańszczyźnianych w Polsce. Zacytuje tu portal wielkahistoria.pl:
"W XV wieku pańszczyzna tygodniowa – o ile w ogóle ją stosowano – wynosiła zwykle jeden dzień z pełnorolnego gospodarstwa chłopskiego. W pierwszej połowie XVI wieku w dobrach należących do szlachty i Kościoła wymagano już z reguły, by kmieć zapewniał dwa dni pracy tygodniowo. W drugiej połowie stulecia były to raczej trzy dni. Na przełomie XVI i XVII wieku często cztery, a w niektórych dobrach – nawet pięć dni w każdym tygodniu.
Profesor Edward Trzyna podaje, że po potopie z łanu ziemi kmieć pełnorolny odrabiał średnio pięć dni, półrolnik dni siedem, ćwierćrolnik dziesięć, a gospodarz półćwierciowy, uprawiający 1/8 łanu, zawrotne dwanaście dni."
A dlaczego tak się działo?
"Przemiany, co ważne były rozciągnięte na całe dekady. Gospodarze tolerowali stopniowy wzrost, w dużym stopniu dlatego, że był to proces z ich perspektywy bardzo powolny. Liczbę dni pracy w tygodniu zmieniano, ale raczej nie częściej niż raz na pokolenie. Synowie pracowali więcej niż ojcowie, ojcowie więcej niż dziadkowie. Każdy miał jednak czas, by oswoić się ze zmianą, nim nadchodziła kolejna."
Więc musimy być czujni. Globaliści mogą wywołać głód ogólnoświatowy zwalając to na Putina, a rozwiązaniem problemu będzie oddanie się w niewolę. Oczywiście to będzie ładnie nazwane, żeby nikt tego nie kojarzył z niewolnictwem, a wręcz, żeby było to modne i żeby każdy chciał być w tym stanie, tak jak modne były kredyty czy szczepienia kowidowe. Ludzie zostaną zapędzeni do 15 -minutowych miast, gdzie będzie jedzenie, dach nad głową i opieka medyczna, a opuszczone pola i wsie zagospodarują koncerny. I powolutku, pomalutku, krok za krokiem globaliści zrealizują swoje pomysły względem nas, a my nic nie będziemy mogli powiedzieć, bo przecież sami na to zgodziliśmy się, a wręcz tego domagaliśmy się.
Inne tematy w dziale Rozmaitości