Jesteśmy straszeni, że dwutlenek węgla stanowi dla nas śmiertelne zagrożenie, wpływa na klimat i doprowadzi do podniesienia się poziomu mórz. Czy naprawdę wytworzony przez ludzi CO2 może mieć dramatyczny wpływ na planetę?
Zewsząd straszy się nas jaki to katastrofalny wpływ na naszą planetę ma dwutlenek węgla wytworzony przez ludzi poprzez przemysł, uprawę roli i hodowlę zwierząt. Z tego powodu powinniśmy wyrzec się tego wszystkiego i jeść owady i jeszcze płacić podatek węglowy.
Światowe Forum Ekonomiczne martwi się:
"Ciepło pochłania połowę całkowitego światowego zużycia energii, czyli znacznie więcej niż energia elektryczna (20%) i transport (30%). Nic dziwnego, że ciepło odpowiada za ponad 40% globalnych emisji dwutlenku węgla (CO2) związanych z energią."
"Średnio około 60% zapotrzebowania na energię w domach w Stanach Zjednoczonych jest wykorzystywane do ogrzewania, a w Europie liczba ta sięga około 80%."
"W warunkach komercyjnych i profesjonalnych wykorzystanie ciepła jest jeszcze szersze. Oprócz dostarczania ciepłego powietrza i wody w biurach, krytyczne znaczenie ma również ogrzewanie. Pomyśl o fast foodowym burgerze, który jadłeś; prażona fasola do twojej latte; pranie pościeli i ręczników w hotelu; parząca para i gorąca woda, które dezynfekują wszystko, od naczyń po skalpele w szpitalu."
Oczywiście przemysł jest najgorszy:
"Ale największym użytkownikiem jest przemysł, który zużywa 50% całego ciepła, gdzie jest ono niezbędnym elementem produkcji, w tym rafinacji surowców, wytapiania metali i produkcji chemikaliów. Ciepło jest również wykorzystywane do produkcji wszystkiego, od papieru po gumę, po ogromną różnorodność produktów spożywczych i napojów, takich jak pieczenie chleba, warzenie piwa i pasteryzacja mleka. Rzeczywiście, cztery materiały, na których rozwija się ludzka cywilizacja – amoniak, cement, stal, tworzywa sztuczne – wszystkie w dużym stopniu wykorzystują ciepło do ich produkcji."
Nawet ogniwa słoneczne, pojazdy elektryczne i wiatraki według WEF są w pewien sposób szkodliwe:
"Aby naprawdę podkreślić wyzwania związane z dekarbonizacją ciepła komercyjnego i przemysłowego, przyjrzyjmy się, jak wytwarzane są produkty ekologiczne. Ukończony panel fotowoltaiczny wytwarza ciepło niemal na każdym etapie cyklu produkcyjnego, zanim dotrze na dach. Podstawowym składnikiem jest płytka krzemowa, której formowanie i oczyszczanie odbywa się w temperaturze 1400-1700°C w celu wytworzenia wlewka krzemowego. Krzem ten następnie musi być domieszkowany w celu zwiększenia przewodności, zazwyczaj powyżej 800-1000°C w piecu dyfuzyjnym.
Aby chronić to ogniwo słoneczne, jest ono następnie umieszczane pomiędzy ochronnymi warstwami szkła i żywicy, gdzie ciepło jest stosowane w celu utwardzenia żywicy, a samo szkło zostało wyprodukowane z piasku i innych materiałów stopionych razem w piecu osiągającym ponad 1700°C. Elementy elektryczne panelu zostały zlutowane w temperaturze ponad 400°C i połączone, a jeśli występują izolatory ceramiczne, zostały one wykonane poprzez wypalanie i spiekanie w temperaturze ponad 1000°C. Opakowania z tworzyw sztucznych i kartonu używane do wysyłki końcowego produktu solarnego również zostały wykonane przy użyciu ciepła o temperaturze około 200°C; tworzywama sztuczne są często wytłaczane, formowane, a nawet termoutwardzalne pod wpływem ciepła, a masa papiernicza rozkłada się i suszy pod wpływem ciepła. To nie tylko energia słoneczna. Cement w naszych turbinach wiatrowych został poddany piroprzetwarzaniu w piecu o temperaturze 1400-1500°C. Miedź w przewodach Twojego pojazdu elektrycznego została prawdopodobnie nagrzana podczas etapów wyżarzania, formowania i odpuszczania, nie mówiąc już o wszystkich metalach i tworzywach sztucznych składających się na nadwozie samochodu. Oto problem: te temperatury są wysokie. Rzeczywiście, 70% całego ciepła przemysłowego ma temperaturę powyżej 100°C, a prawie połowa ciepła przemysłowego ma temperaturę powyżej 400°C."
Również Jerzy Soros jest zaniepokojony. W swoim artykule "Updating My Munich Predictions" martwi się:
"Wiedza klimatologów na temat procesu ocieplenia również zrobiła duży krok naprzód. Udało im się udowodnić, że uwalnianie metanu, znacznie silniejszego i bardziej niebezpiecznego gazu cieplarnianego niż dwutlenek węgla, jest większe niż można to wytłumaczyć źródłami emisji związanymi z działalnością człowieka. Odkrycie to implikuje istnienie innych źródeł – na przykład zwiększonej emisji metanu z ocieplającej się wiecznej zmarzliny – wynikającej z ingerencji człowieka w przyrodę.
Coraz więcej klimatologów uważa, że należy ogłosić stan zagrożenia klimatycznego, ponieważ w obecnym tempie globalne ocieplenie przekroczy 1,5ºC. Jak powiedział w zeszłym miesiącu Sir David King, główny doradca naukowy rządu brytyjskiego pod rządami Gordona Browna, a obecnie szef Grupy Doradczej ds. Kryzysu Klimatycznego, musimy „szybko zredukować emisje i usunąć nadmiar gazów cieplarnianych, ale, co najważniejsze i pilne, ponownie zamrozić Arktykę”. To dość duży program, biorąc pod uwagę fakt, że jesteśmy już spóźnieni."
Ta wiedza znana jest od dawna. Nie wiem dlaczego akurat teraz ją ujawnił wszem i wobec. Być może ma to związek z przyszłym zakazem hodowli zwierząt gospodarskich i jedzeniem owadów. I co ciekawe Sorosa wcale nie martwi wojna na Ukrainie, z powodu której mnóstwo gazów cieplarnianych dostaje się do atmosfery:
"Siły ukraińskie będą więc mogły przeprowadzić kontratak, gdy otrzymają najnowocześniejsze uzbrojenie, w szczególności obiecane czołgi Leopard 2. Powinno to nastąpić w okolicach maja, ale może być też wcześniej. Tak więc większość ważnych przepowiedni, które poczyniłem miesiąc temu w Monachium na temat wojny – w tym, że potężna ukraińska ofensywa wiosenna zdecydowanie odwróci bieg wydarzeń – prawdopodobnie się spełni."
A ja już ponad rok temu martwiłem się stanem klimatu spowodowanego wojną. czego dałem wyraz w artykule "Ekolodzy i Ukraina, Rosja związała rubla ze złotem i wciąganie Polski do wojny"
Widać nic proste nie jest. Ale Fundacja Rockefellera ma na to lekarstwo:
"Fundacja Rockefellera dołącza do rządu USA i Funduszu Ziemi Bezosa, aby skoncentrować wysiłki w nadchodzącym roku na opracowaniu wysokiej jakości kredytów węglowych w celu wsparcia przyspieszonej sprawiedliwej transformacji z paliw kopalnych."
"Rynek węgla jest rodzajem rynku towarowego znormalizowanego do jednostki tony węgla. Działania, które zapobiegają lub eliminują emisje dwutlenku węgla, mogą generować kredyty, które mogą być kupowane, sprzedawane i wymieniane przez uczestników rynku. Działania te mogą być oparte na naturze lub technologii. Niektóre ograniczają emisję dwutlenku węgla do atmosfery, na przykład budując odnawialne źródła energii zamiast paliw kopalnych. Niektóre usuwają węgiel już znajdujący się w atmosferze, wykorzystując projekty ponownego zalesiania, projekty sekwestracji węgla w glebie lub technologie, które wychwytują i sekwestrują dwutlenek węgla z atmosfery."
Poniższy rysunek, zaczerpnięty ze strony Fundacji Rockefellera, co prawda po angielsku, wyjaśnia o co chodzi z tymi kredytami.
"Na rynkach zgodności popyt jest napędzany przez obowiązkowe rządowe wymagania dotyczące redukcji emisji. Dobrowolny rynek opiera się na złożonym ekosystemie w celu rozwijania i zatwierdzania działań generujących kredyty. Należą do nich twórcy projektów, walidatorzy projektów, organy normalizacyjne dotyczące emisji dwutlenku węgla, podmioty handlujące uprawnieniami do emisji dwutlenku węgla oraz organy regulujące korzystanie z kredytów przez nabywców. Brak jednego organu regulacyjnego zaowocował kredytami węglowymi o różnej integralności i jakości. Artykuł 6 porozumienia paryskiego, który przewiduje utworzenie międzynarodowego rynku uprawnień do emisji dwutlenku węgla zarządzanego przez organ Narodów Zjednoczonych, będzie kluczowym motorem przyszłego rozwoju rynku uprawnień do emisji dwutlenku węgla."
Z powyższego można się dowiedzieć, że grupa cwaniaków chce zarobić na niczym, a dodatkowo zubożyć miliardy ludzi na świecie i podporządkować je sobie.
No dobrze, ale jakie funkcje pełni dwutlenek węgla?
Już w szkole podstawowej uczono nas, że z dwutlenku węgla i wody w procesie fotosyntezy rośliny tworzą związki organiczne, które potrzebne im są do życia i budowy tkanek. Roślinami żywią się zwierzęta, a zwierzętami i roślinami ludzie. Poniżej przedstawiony jest opis fotosyntezy zaczerpnięty z Wikipedii.
Czyli bez dwutlenku węgla nie mielibyśmy co jeść.
I co jeszcze?
Nie moglibyśmy oddychać. Poniżej cytuję portal sofizjo.pl:
"Funkcją mechanizmu oddychania jest utrzymanie prawidłowego i stabilnego składu gazów we krwi. Oddychanie utrzymuje w niej prawidłowe pH oraz prężność tlenu oraz dwutlenku węgla. Wszystko po to by odpowiednia ilość tlenu trafiała do pracujących komórek naszego ciała. Podstawowy rytm i wzorzec oddechowy jest regulowany przez liczne neurony znajdujące się w pniu mózgu. Jest to tzw. ośrodek oddechowy. Oddychanie kontrolowane jest przez napływające informacje do ośrodków oddechowych. Informacje te mogą pochodzić z kory mózgowej, z chemoreceptorów oraz z mechanoreceptorów dróg oddechowych. "
I najważniejsze:
"Chemoreceptory utrzymują stabilny poziom gazów oddechowych (O2/CO2) we krwi. Wyróżniamy dwa rodzaje tych receptorów: ośrodkowe i obwodowe. Chemoreceptory ośrodkowe reagują głównie na podwyższony poziom CO2. Z kolei receptory obwodowe są wrażliwe na obniżony poziom O2. Zmiany stężeń tych gazów powodują pobudzenie tych receptorów, co prowadzi do zwiększenia częstości rytmu oddechowego."
Na poniższym rysunku zaczerpniętym z zacytowanego powyżej portalu wyjaśniony jest cykl oddechowy.
A teraz zastanówmy się co może mieć wpływ na temperaturę na Ziemi.
Kiedyś robiłem analizę jak to będzie z tym poziomem morza w artykule "Czy ze wzrostem temperatury podniesie się poziom oceanów?" i popełniłem w nim ten sam błąd, który robią płaskoziemcy i wybitni specjaliści od klimatu, czyli założyłem, ze atmosfera ziemska, a generalnie biosfera jest obiektem izolowanym. A przecież tak nie jest. Biosfera, to według Wikipedii:
"Biosfera (zob. bio, geosfera) – strefa kuli ziemskiej zamieszkana przez organizmy, w której odbywają się procesy ekologiczne. Obszary na których nie występuje życie nazywa się strefą abiotyczną.
Biosfera jest częścią powłoki ziemskiej, która obejmuje skorupę ziemską, a również powietrze, ląd i wodę. Z najobszerniejszego punktu widzenia geofizyki i ekologii, biosfera jest światowym systemem ekologicznym i obejmuje wszystkie istoty żywe (organizmy) i ich powiązania ze sobą i z litosferą (skorupą ziemską), hydrosferą (wodą) i atmosferą (powietrzem)."
Poniżej pokazany jest przekrój Ziemi pochodzący również z powyższej strony w Wikipedii.
Umowna granicą kosmosu jest linia Karmana na wysokości 100 km. Skorupa ziemska ma grubość od 10 do 100 km. Weźmy średnią 50 km. Łącznie z atmosferą daje to 150 km. Promień Ziemi to 6371 km. Dla równego rachunku załóżmy, że promień bez skorupy ma długość 6300 km, litosfera z atmosferą mają grubość 150 km. Jak łatwo obliczyć stosunek objętości reszty Ziemi do objętości atmosfery z litosferą to 13,67. Klimatolodzy i inni zainteresowani chcą nam wmówić, że nieskończony kosmos i coś co ma objętość około 14 razy większą niż atmosfera z litosferą do kupy wzięte nie ma wpływu na to, co dzieje się w dolnych warstwach atmosfery i górnych skorupy ziemskiej. Tylko jakieś śladowe ilości CO2, w porównaniu z całkowita emisją dwutlenku węgla do ziemskiej atmosfery, mają kluczowy wpływ na klimat.
Zacznijmy od analizy wnętrza Ziemi. W artykule "Hipoteza pulsującej Ziemi - czy mamy nieograniczone złoża helu, wodoru i metanu? " przeanalizowałem wnętrze Ziemi i różne warianty jądra ziemskiego.
To, że nie bardzo wiemy co jest pod naszymi stopami, nie mówiąc już o tym jak to na nas wpływa, świadczy choćby doniesienie z ostatniego czasu opisanego przez portal MSN:
"Żelazna kula jest w jądrze wewnętrznym Ziemi - takiego odkrycia dokonali australijscy naukowcy. Na łamach "Nature Communications" donoszą, że kula ma promień 650 km."
A wcześniej miało być jadro żelazo niklowe, a jest hipoteza, że w centrum Ziemi znajduje się uran, który tworzy reaktor jądrowy.
Księżyc podnosi stałą powierzchnię Ziemi nawet o 30 cm. Załóżmy, że 1/8 litosfery jest w ciągu doby podnoszona na wysokość 20 cm. Masa skorupy ziemskiej to 3 promile masy planety. Masa Ziemi to 5,97219×10^24 kg, czyli 3 promile to około 1,8 x 10^22 kg. Jedna ósma to około 2,2 x 10^21 kg. Czyli praca wykonana na podniesienie tej masy to około 4,5 x 10^20 J, czyli 1,2 x 10^8 gigawatogodzin. Oczywiście powierzchnia opada po przejściu Księżyca więc generowane jest drugie 1,2 x 10^12 GWh. Jeśli powierzchnia Ziemi nie drga po przejściu pod Księżycem, a nie drga, to znaczy, że mamy do czynienia z drganiem tłumionym i cała energia przekształca się w ciepło. Najpotężniejsza elektrownia na świecie Tama Trzech Przełomów ma moc 22,5 GW, czyli w ciągu doby produkuje około 2 x 10^6 GWh. Czyli wytwarza milion razy mniej energii niż Księżyc, w bardzo przybliżonych obliczeniach.
Oczywiście jeśli skorupa podniesie się, to ciekłe jądro zaraz wypełni lukę, czyli Księżyc wywołuje oscylacje płynnego jądra. Do tego dołącza się Słońce, które w o wiele mniejszym stopniu podnosi skorupę ziemską, ale zawsze doda swoje trzy grosze. Czyli w ciekłym jądrze powstają drgania złożone z co najmniej dwóch oscylacji pochodzących od Księżyca i Słońca. Te drgania się sumują tworząc coś na kształt krzywych Lissajous. tylko objętościowych. Poniżej przykładowy obrazek krzywych z portalu datagenetics.com
Skorupa ziemska pływająca na ciekłym płaszczu ziemskim wygląda jak kożuch na mleku. Drobne drgania mleka powodują zmarszczki na kożuchu. Podobnie jest z litosferą i płaszczem. Drgania płaszcza przenoszą się na litosferę powodując jej odkształcenia. Jeśli fazy Księżyca i Słońca nie zgrają się z jakiś powodów z oscylacjami płaszcza Ziemi może dojść do wybuchów wulkanów i trzęsień ziemi emitujących olbrzymie ilości dwutlenku węgla. Te rozważania nie są czysto teoretyczne, bo portal naukawpolsce.pl informuje nas:
"Największe i najbardziej zabójcze trzęsienia ziemi mają związek z pełnią i nowiem Księżyca - informuje pismo „Nature Geoscience”. Satoshi Ide i jego koledzy z uniwersytetu w Tokio przeanalizowali dane dotyczące naprężeń pływowych w ciągu dwóch tygodni przed dużymi trzęsieniami ziemi, o sile 5,5 lub większej, w ciągu ostatnich dwóch dekad. Spośród dwunastu największych odnotowanych trzęsień ziemi (o magnitudzie 8,2 stopnia lub większej) dziewięć wydarzyło się w czasie, gdy Księżyc był bliski nowiu lub pełni, a naprężenia spowodowane przez siły pływowe - największe. W przypadku niewielkich trzęsień takiej zależności nie zaobserwowano.
Podczas pełni i nowiu Słońce, Księżyc i Ziemia są ustawione w jednej linii, ich grawitacja działa silniej na płyty tektoniczne tworzące skorupę naszej planety. Także pływowe ruchy oceanów zwiększają naprężenia skorupy ziemskiej, które rozładowują się w postaci trzęsień. Gdy widoczna była tylko część Księżyca, ziemia drżała słabiej."
Straszą nas podniesieniem się poziomu mórz w wyniku działalności człowieka, a ciekawą informację na temat wpływu wnętrza Ziemi na poziom światowego oceanu z czasów gdy nie było jeszcze ludzi na Ziemi podaje portal ewolucjamyslenia.pl:
"Istnieje hipoteza, jakoby nasza Ziemia była kiedyś jednym wielkim oceanem. W marcu 2020 roku czasopismo Nature Geoscience opublikowało artykuł, który udowadnia, że na wczesnych etapach ewolucji Ziemi mogła być w całości (lub prawie w całości) pokryta oceanem. Mają tego dowodzić sygnatury chemiczne obecne w skorupie oceanicznej. Jak piszą naukowcy Benjamin W. Johnson i Boswell A. Wing:
"Wczesna Ziemia bez powstających kontynentów mogła przypominać „wodny świat”, stanowiąc ważne ograniczenie środowiskowe dla powstania i ewolucji życia na Ziemi, jak również jego możliwego istnienia w innych miejscach."
Rok później, w marcu 2021 roku, AGU Advances opublikowało artykuł o zdolności płaszcza Ziemi do wchłaniania wody dawniej i dzisiaj. Woda w płaszczu ziemskim jest zgromadzona w minerałach zwanych ringwoodytami, które są szczególnym rodzajem oliwinów. Mają się znajdować na głębokości ok. 500-600 km.
Naukowcy uważają, że dawniej płaszcz Ziemi był cieplejszy, a w związku z tym miał on mniejszą zdolność do wchłaniania wody. Jeżeli ringwoodyt jest obecnie powszechnie obecny w płaszczu ziemskim, to zgodnie z szacunkami naukowców zawiera on więcej wody niż dzisiejsze oceany. A zatem w czasie, gdy płaszcz miał znacznie mniejszą zdolność wchłaniania wody (z powodu wyższej temperatury), cała woda, która teraz jest w płaszczu, musiała znajdować się na powierzchni Ziemi. Ilość wody, jaka miałaby wtedy być na powierzchni Ziemi, mogłaby przykryć najwyższe obecnie góry, włącznie z Mount Everestem."
No proszę, czyli wraz z ochładzaniem się wnętrza Ziemi wody na powierzchni będzie ubywać, a nie przybywać, bo ringwoodyt będzie miał większą zdolność wchłaniania wody. I wzrost temperatury atmosfery ziemskiej o jakieś tam 0,1 stopnia w skali stu lat ze względu na wzrost poziomu dwutlenku węgla nie będzie miał żadnego znaczenia.
Również nie bardzo wiemy jaki wpływ na klimat ma to co kryje się w głębiach oceanów. Weźmy na przykład hydraty metanowe. Według Wikipedii to:
"Klatrat metanu (hydrat metanu, metanowy lód, wodzian metanu) – substancja krystaliczna złożona z cząsteczek wody i metanu."
I dalej możemy poczytać:
"Złoża klatratów występują pod osadami podmorskimi (głównie na stokach kontynentalnych) oraz na terenach wiecznej zmarzliny, a także na dnie jeziora Bajkał. Największe z dotychczas odkrytych występują w głębi Blake Ridge u wybrzeży Karoliny Północnej, bogate złoża znajdują się także w Zatoce Meksykańskiej oraz rowie Nankai u wybrzeży Japonii. Poszukiwania złóż hydratów ułatwia fakt, że fale dźwiękowe rozchodzą się w nich dwukrotnie szybciej niż w zwykłych osadach dennych.
Wielkość zasobów jest bardzo różnie szacowana, ale nie ulega wątpliwości, że znacząco przewyższają złoża gazu ziemnego. Niektóre szacunki mówią, że ilość węgla zawartego w hydratach dwukrotnie przekracza zasoby pozostałych kopalin. Ostrożniejsze oceny mówią o ilości metanu przekraczającej od 2,5 do 10 razy złoża gazu ziemnego.
Znane w 2005 roku złoża metanu zawartego w klatratach na wodach przybrzeżnych USA ośmiokrotnie przewyższają zasoby gazu ziemnego w tym kraju. Bardzo duże złoża znajdują się w Kanadzie i u jej wybrzeży. Szacowane są na 44–810 bilionów m³ metanu. Dla porównania znane światowe zasoby gazu ziemnego wynoszą 154 biliony m³."
A co w sprawie hydratów metanowych ma do powiedzenia polskie Ministerstwo Edukacji i Nauki?
"Stanowią one potencjalne zagrożenie dla klimatu dlatego, że zawarty w tych związkach metan znacznie silniej przyczynia się do efektu cieplarnianego, niż dwutlenek węgla. Z powodu wzrostu temperatury na Ziemi prawdopodobnie już w większej, niż dotąd ilości wydostaje się on z dna oceanicznego w różnych częściach świata, a przy wciąż niewystarczającej wiedzy na temat eksploatacji hydratów metan może zacząć rozkładać się w sposób niekontrolowany i wzmagać efekt cieplarniany."
"„To nawet nie są pojedyncze bryły, ale ogromne masy, wielkie pokłady, które mają grubość nawet setek metrów i ciągną się dziesiątkami kilometrów. Badania nad hydratami metanu prowadzone są od niedawna i nie są jeszcze zaawansowane, ale wszystko wskazuje na to, że jest ich więcej, niż wszystkich konwencjonalnych zasobów złóż węglowodorów na świecie” – wskazał Bojanowski."
Czyli możemy wyrzucić wszystkie samochody, zamknąć wszystkie fabryki, nie grzać mieszkań, a jakieś zaburzenie spowoduje uwolnienie się metanu z hydratów i katastrofa klimatyczna gotowa.
Przeanalizowaliśmy sobie wpływy ziemskiego wnętrza i grawitacyjne wpływy najważniejszych dla nas obiektów kosmicznych. Ale oprócz nich mamy całą gammę wpływów kosmicznych znanych i jeszcze niepoznanych. Ze znanych mamy promieniowanie kosmiczne i wiatr słoneczny.
Promieniowanie kosmiczne to (za fizyka.uniedu.pl) :
"Promieniowanie kosmiczne jest promieniowaniem złożonym, zarówno elektromagnetycznym, jak i korpuskularnym. Dociera ono do Ziemi z otaczającej ją przestrzeni kosmicznej. Jego korpuskularna część składa się przede wszystkim z protonów, stanowiących 90% cząstek, a także w 9% z cząstek alfa 1% elektronów. Oprócz tego pojawiają się w nim nieliczne, cięższe jądra. To promieniowanie, które dociera bezpośrednio z przestrzeni kosmicznej, określane jest promieniowaniem kosmicznym pierwotnym. Promieniowanie wtórne natomiast dociera do Ziemi za pośrednictwem reakcji promieniowania kosmicznego pierwotnego z jądrami atomów gazów atmosferycznych.
Promieniowanie kosmiczne pierwotne pada na zewnętrzne warstwy atmosfery Ziemi z prędkością, która jest bliska prędkości światła w próżni. Atomy atmosfery zderzają się z cząsteczkami promieniowania pierwotnego, powoduje to, że powstaje strumień wysokoenergetycznych mionów, fotonów, protonów i elektronów, czyli tak zwane wtórne promieniowanie kosmiczne. W skład promieniowania pierwotnego wchodzą głównie cząstki alfa, protony oraz jądra innych lekkich pierwiastków, a także bardzo niewielka ilość jąder pierwiastków o średnich masach. Można zaobserwować również pierwotne elektrony, fotony, a także znikomą ilość cząstek neutralnych.
Promieniowanie wtórne powstaje w wyniku oddziaływania pierwotnego promieniowania kosmicznego z atomami atmosfery ziemskiej. Po wejściu do niej cząstki pierwotne rozpoczynają zderzenia z jądrami gazów atmosferycznych, w taki sposób, że do poziomu morza już praktycznie nie docierają. Tym zderzeniom towarzyszy zwykle rozbicie jąder gazów atmosferycznych oraz cząstki pierwotnej. Przy tego typu rozbiciu powstają neutrony i protony oraz cząstki elementarne, które unoszą większość energii."
Czyli w górnych warstwach atmosfery jest totalna demolka i mogą powstawać nowe pierwiastki, jak choćby takie, jak przedstawione w książce "Fizyka dla kandydatów na wyższe uczelnie" Jana Blinowskiego i Jarosława Trylskiego.
Powyżej mamy przykłady reakcji jądrowych aluminium, azotu i boru.
Ktoś się zapyta skąd aluminium czy bor w górnych warstwach atmosfery. Już odpowiadam, z chemtrails. Portal biotalerz.pl podaje taki oto skład oprysków atmosferycznych:
Również w górnych warstwach atmosfery powstaje węgiel C14 (Wikipedia):
"Powstaje w górnych warstwach troposfery i w stratosferze w wyniku pochłonięcia neutronu przez jądro atomu azotu 14N. Neutrony te powstają w wyniku oddziaływania promieniowania kosmicznego (składającego się głównie z protonów) z jądrami atomowymi pierwiastków obecnych w atmosferze.
Powstały węgiel pierwiastkowy jest utleniany do dwutlenku węgla, który wchodzi poprzez fotosyntezę do organicznego obiegu węgla w przyrodzie".
Ciekawa sprawa jest z mionami powstającymi pod wpływem promieniowania pierwotnego. Według Wikipedii:
"Miony są najsilniej penetrującymi cząstkami naładowanymi, gdyż nie oddziałują silnie z jądrami ośrodka, zarazem dzięki wyższej masie nie tracąc znacząco energii na promieniowanie hamowania (jak to się dzieje z elektronami). Jedynym znaczącym mechanizmem utraty energii przez mion przechodzący przez ośrodek materialny jest jonizacja atomów tego ośrodka. Miony kosmiczne są przez to obserwowane nawet na głębokości kilkuset metrów pod powierzchnią Ziemi."
V. Acosta, C. L. Cowan i B. J. Graham w swojej książce " Podstawy fizyki współczesnej" piszą o mionach:
Czyli miony mogą prowadzić do fuzji jądrowych nawet w skorupie ziemskiej.
Kolejny czynnik to wiatr słoneczny. Wikipedia tak go charakteryzuje:
"Wiatr słoneczny to strumień naładowanych cząstek uwalnianych z górnej atmosfery Słońca, zwanej koroną. Plazma ta składa się głównie z elektronów, protonów i cząstek alfa o energii kinetycznej od 0,5 do 10 keV. Skład plazmy wiatru słonecznego obejmuje również mieszaninę materiałów znajdujących się w plazmie słonecznej: śladowe ilości ciężkich jonów i jąder atomowych, takich jak C, N, O, Ne, Mg, Si, S i Fe. Istnieją również rzadsze ślady niektórych innych jąder i izotopów, takich jak P, Ti, Cr, 54Fe i 56Fe oraz 58Ni, 60Ni i 62Ni."
"W pobliżu orbity Ziemi na 1 jednostce astronomicznej (AU) plazma płynie z prędkościami w zakresie 250-750 km / s (155-404 mil / s) z gęstością od 3-10 cząstek na centymetr sześcienny i temperaturą od 10,4 do 10,6 kelwinów"
Poniżej przedstawiony jest wykres z różnymi parametrami wiatru słonecznego zaczerpnięty z portalu swpc.noaa.gov
Mając te dane możemy policzyć ile ton wiatru słonecznego trafia w tarczę o promieniu Ziemi. Oczywiście wiemy, że wiatr słoneczny jest odchylany przez ziemskie pole magnetyczne, ale duża jego część jednak penetruje górne warstwy atmosfery. Promień Ziemi to w przybliżeniu 6500 km. Powierzchnia tarczy to 3,14 x 6500^2, czyli 132 665 000 km kw., to jest 1,3 x 10^18 cm kw. Wiatr słoneczny pędzi w okolicy Ziemi ze średnią prędkością 500 km/s, czyli 5 x 10^7 cm/s. Sekund, w roku mającym 365, 25 dnia, jest około 3,2 x 10^7. Średnio przyjmijmy, że w wietrze słonecznym docierającym do wyższych warstw atmosfery jest 5 cząstek na centymetr sześcienny. Na całą powierzchnię przekroju Ziemi spada 10^34 cząstek rocznie. Załóżmy, że są to protony, więc masa atomowa równa jest 1. Liczba Avogadro wynosi 6,02 x 10^23. Z tego wynika, że do Ziemi przybywa 1,7 x 10^10 gramów protonów, czyli 1,7 x 10^4 ton protonów rocznie. Jest to siedemnaście tysięcy ton protonów. Z obliczeń widać, że to co rejestrujemy naszymi urządzeniami co przylatuje z kosmosu nie stanowi jakiś gigantycznych mas. Masa światowego oceanu, to w przybliżeniu 1,3 x 10^18 ton. Wodór w wodzie stanowi 1/9 masy wody. Znaczy to, że w światowym oceanie jest 1,4 x 10^17 ton wodoru. Czyli wodór przylatujący ze Słońca stanowi śladową ilość w porównaniu z wodorem związanym w ziemskiej wodzie powierzchniowej.
No dobrze, to dlaczego tak dużo piszę o tym promieniowaniu?
Promieniowanie przybywające z kosmosu jest promieniowaniem jonizującym. Portal zpe.gov.pl tak go określa:
"Promieniowanie jonizujące jest promieniowaniem korpuskularnym lub elektromagnetycznym, powodującym jonizację ośrodka, przez który przechodzi. Dzięki odpowiednio dużej energii jest zdolne oderwać elektron od obojętnych atomów lub cząsteczek. Promieniowaniem jonizującym jest promieniowanie jądrowe (αα, ββ i γγ), neutronowe, X i kosmiczne."
Portal hyperphysics.phy-astr.gsu.edu informuje nas, że:
"wykryty strumień promieniowania kosmicznego osiąga szczyt na wysokości około 15 km, a następnie gwałtownie spada".
Poniże w skali logarytmicznej przedstawiony wykres tej zależności pobrany z powyższego portalu.
Na wysokości około 15 km nad powierzchnią Ziemi mamy maksimum intensywności promieniowania kosmicznego, które zawiera wszystkie składowe promieniowania jonizującego. Złożone gazy takie jak metan czy para wodna są na tej wysokości intensywnie rozbijane na jony. Metan, jako gaz o masie cząsteczkowej dwukrotnie mniejszej niż cząsteczkowego tlenu, wydzielony na powierzchni z łatwością dociera na tą wysokość i jest rozbijany na węgiel i wodór. Wodór, jako najlżejszy gaz, ucieka w kosmos. Z pewnością podobnie jest z parą wodną. Podstawa najwyższych chmur poza regionem polarnym jest nawet na wysokości 10 kilometrów, a wysokość takiej chmury może dochodzić nawet do kilku kilometrów. Znaczy to, że górna powierzchnia takiej chmury bombardowana jest przez promieniowanie kosmiczne i jonizowana. Poniżej przedstawiam klasyfikację chmur zaczerpniętą z Wikipedii.
Ciekawiej rzecz się ma z rejonami polarnym, gdzie promieniowanie kosmiczne i wiatr słoneczny są najintensywniejsze. Wikipedia podaje takie informacje:
"Oprócz nich w regionach polarnych występują chmury położone w wyższych warstwach atmosfery. Na wysokości 15–25 km, w stratosferze występują polarne chmury stratosferyczne, do których zalicza się obłoki perłowe. Na wysokościach 75–85 km ponad powierzchnią ziemi, w mezosferze występują obłoki srebrzyste."
Podczas procesu jonizacji tlen raczej nie ucieka w kosmos, czego potwierdzeniem może być to, że wagowo 46,1% skorupy ziemskiej stanowi właśnie tlen.
Im cieplejsza atmosfera, tym więcej wody jest w stanie wchłonąć. Poniżej załączam wykres wzięty z jednego z moich wcześniejszych postów dotyczących wzrostu poziomu mórz.
Na wykresie widzimy, że powietrze o temperaturze 40 stopni jest w stanie wchłonąć pięć razy więcej wody niż powietrze o temperaturze 10 stopni. Można stąd wysnuć wniosek, że wraz z ocieplaniem się klimatu coraz więcej wody będzie przechodzić z oceanów do atmosfery. Będą tworzyć się coraz większe chmury nad planetą i promieniowanie kosmiczne będzie jonizować coraz więcej cząstek pary wodnej i coraz więcej wodoru będzie uciekać w kosmos. W końcu może się okazać, że wraz ze wzrostem temperatury powietrza poziom mórz obniży się, a nie podwyższy.
Być może to, co widzimy naszymi oczami i co wykrywa nasza aparatura stanowi tylko niewielki ułamek tego, co tak na prawdę dociera do nas z kosmosu i co z powrotem ucieka w kosmos. Prawdopodobnie jesteśmy jak te glony na zdjęciu wprowadzającym, które żyjąc na kamieniu zanurzonym w wodzie nie zdają sobie sprawy, że woda je obmywa i dzięki temu żyją. Nas też opływa potężna rzeka materii i energii, którą znamy i jeszcze nie znamy, ale na co dzień nie zdajemy sobie z tego sprawy. Być może wpływy kosmiczne są silniejsze niż jesteśmy to sobie w stanie wyobrazić.
Jakiś czas temu powstała hipoteza elektrycznego wszechświata. Z portalu electricuniverse.info dowiadujemy się, że:
"Elektryczność we Wszechświecie została zidentyfikowana pod naszymi stopami, w zwierzętach i roślinach, w naszej biosferze oraz w najdalszych zakątkach Wszechświata. Ogólnie rzecz biorąc, elektryczność jest obecna wszędzie tam, gdzie znajdziemy plazmę, a ponieważ 99,999% widzialnego wszechświata znajduje się w stanie plazmy, pole magnetyczne i prądy elektryczne są prawie wszędzie."
"Prądy telluryczne (podziemna elektryczność)
- W Australii odkryto prądy podziemne do miliona amperów.
- Prądy telluryczne odkryto w Arizonie na polu wulkanicznym San Francisco Peaks.
- Jądro Ziemi : „Prąd elektryczny o natężeniu około miliarda amperów przepływa przez granicę między stałym jądrem wewnętrznym a płynnym jądrem zewnętrznym, które leży wokół niego”.
I trochę o kosmosie:
"- Warstwa prądu heliosferycznego przenosi około 3×10^9 amperów, przy gęstości prądu około 10^-10 amperów /m 2 (przestrzeń jest duża!)
- Międzyplanetarne pole elektryczne ma taki sam zasięg jak arkusz prądu heliosferycznego, ale prąd biegnie z północy na południe.
- Linie przepływu (prądy Birkelanda) między Słońcem a Ziemią zostały odkryte przez sondę kosmiczną THEMIS, przenoszącą 650 000 amperów do arktycznej zorzy polarnej. "
Może się okazać, że nasza atmosfera podlega zupełnie innym wpływom niż te, które usiłują nam wmówić naukowcy - klimatolodzy - wyznawcy kultu efektu cieplarnianego związanego z dwutlenkiem węgla i metanem i gazy te nie mają znaczącego wpływu na temperaturę na Ziemi i na wahania poziomu oceanów.
Inne tematy w dziale Rozmaitości