... w ogóle nie wziął udziału w kampanii. Do takiego wniosku doszedłem po wczorajszym dniu, który był dla Komorowskiego jakimś horrendalnym pasmem katastrof. Otóż platformerski prezydent miałby szansę zachować stanowisko, gdyby na początku kampanii powiedział: nie zamierzam brać udziału w tym kosztownym teatrze. Wszystkie środki, jakie wydałbym na ulotki, autobusy, sztaby i w ogóle całkowite wydatki kampanii zdecydowałem się przeznaczyć na cele charytatywne. W obliczu zewnętrznego zagrożenia dla Polski prezydent musi teraz tym pilniej czuwać i pracować. Jeśli Państwo akceptujecie mnie i moją dotychczasową pracę, zagłosujcie na mnie. Jeśli uważacie, że od ciężko pracującego prezydenta lepsi są kandydaci obiecujący gruszki na wierzbie, to głosujcie na moich konkurentów. I tak dalej i tym podobne... Już Paradowska, Michnik, Żakowski, Lis, czy reszta medialnych Szambiarzy zrobiliby z tej wypowiedzi istny manifest wielkiego męża stanu, który woli ciężki znój dla dobra Ojczyzny niż kabaretowy blichtr kampanii. A potem zaprzyjaźnione media zrealizowałyby cykl słodkich reportaży z obdarowanych domów dziecka pełen migawek pochodzących z kampanii innych kandydatów, pokazującymi jak owi kandydaci beztrosko trwonią pieniądze podatników. Oczywiście Komorowski udzielałby wywiadów w mediach, ale wywiadów ładnie ustawionych, ze znanymi wcześniej pytaniami. Zadnych debat, żadnych spotkań z wyborcami.
Czy Komorowski i Platforma straciliby na tego rodzaju manewrze? Może tak, może nie. Jedno jest pewne: nie straciliby tak wiele jak stracili pokazując publicznie Wujka Brąka. Komorowski objawił się wyborcom nie tylko jako kretyn, ale również jako arogant, nieuk, agresywny bufon, kreatura pozbawiona zarówno empatii jak i poczucia humoru, członek ścisłego, oderwanego od życia "establishmentu", który nawet podziękowania dla żony czyta z kartki i posługuje się zbitkami pojęciowymi godnymi przemówienia I sekretarza PZPR. Chyba nikt w Platformie nie spodziewał się, że Komorowski okaże się tak dramatycznym niewypałem, bo nawet sprzyjący Platformie niemiecki dziennik napisał w swojej analizie, że Komorowski to "człowiek o charyźmie emerytowanego nauczyciela szkoły średniej". Ale trzeba też przyznać, że poczynania sztabu Komorowskiego człowiek może oglądać z "opadem szczęki" i zastanawiać się: mój Boże, skąd wziąłeś takie stado baranów nie rozumiejących nic z otaczającego ich świata?
A teraz apropos wczorajszego dnia. Dlaczego było to pasmo klęsk? Krótko i w punktach:
1. propozycja Kukiza poprowadzenia debaty na hali widowiskowej.
Dla Komorowskiego jest to gra w loss-loss (z kolei dla Kukiza w win-win), ponieważ stoi przed wyborem mniejszego zła. Czy odmówić udziału zostawiając pole Kukizowi oraz Dudzie, czy też wziąć udział narażając się na totalną kompromitację, jako że platformerski prezydent nie radzi sobie nawet wtedy kiedy ma kartkę i przygotowane wypowiedzi, a co dopiero kiedy trzeba będzie improwizować.
2. poparcie Kwaśniewskiego.
Jeżeli sztabowi Komorowskiego wydaje się, że Olek Flaszka nagoni mu wyborców, to oznacza że owi sztabowcy żyją w jakimś nierealnym świecie, w którym opinia Kwaśniewskiego o czymkolwiek i kimkolwiek, jeszcze kogokolwiek obchodzi. Każde wydarzenie, w które w ostatnich latach angażował się Kwaśniewski kończyło się klęską. Poza tym jeżeli Komorowski pragnie dotrzeć do elektoratu Kukiza miziając się z Kwaśniewskim to jest to już jakaś groteska. Przecież Kwaśniewski jest symbolem Polski służącej wybranym partyjniakom, Polski skorumpowanej, Polski cwaniackiej i Polski kłamliwej. Ten człowiek odbierany powszechnie jako pijak i oszust ma pomóc w zwycięstwie w wyborach prezydenta Polski? Przecież on nawet nie pomógł facetowi który startował w wyborach prezydenta Elbląga!
3. spacer po Warszawie
Wszystkie media dość szczegółowo opisały zachowanie Komorowskiego w trakcie krótkiego spaceru po Warszawie. Zlekceważył, a potem zadrwił sobie z ojca oskarżonego o pedofilię i uwolnionego od winy, który jednak nie może kontaktować się z dzieckiem, a następnie człowiekowi pytającemu się jak żyć za dwa tysiące złotych miesięcznie, spłacając hipotekę, poradził, aby wziął kredyt. Trzeba przyznać, że oderwanie od rzeczywistości, ma wujas odlotowe...
4. sztab PSL włącza się do kampanii
No to już po Dudzie, prawda? Chłopki z Wiejskiej poszły wspomagać wójka Brąka. O Jezu, co to będzie!? W końcu PSL odniósł tak oszałamiający sukces ze swoim Jarubasem, że teraz na pewno podpowie Platformie jak ten sukces powtórzyć w wypadku Komorowskiego. Serio mówiąc: to nie jest może wielka sprawa i wielka katastrofa, ale śmiech z tego jest w całym internecie.
Jeżeli kolejne dni będą podobne do wczorajszego, to Komorowski może się już pakować i nawet chłopaki zarówno ze WSI i jak i ze wsi mu nie pomogą. Wiadomo już, że Szambo szykuje jakąś prowokacyjną bombę, by uderzyć w rodzinę Dudy i w Kaczyńskiego. Pierwszego zmusić do agresywnej obrony, a drugiego skłonić do wyjścia z cienia. Ciekawe czy to się uda, bo jednak tryb wyborczy w sądach trochę temperuje potencjalnych prowokatorów. W każdym razie zapewne czeka nas dziesięć dni szambiarskiej szczujni. Wierzę jednak, że Duda nie tylko dowiezie zwycięstwo, ale na koniec znokautuje Komorowskiego. Zwłaszcza że zarówno sam Komorowski jak i jego sztab bardzo, ale to bardzo mu w tym pomagają.
Jacek Piekara
Niepoprawny. Wierzący w słowa Herberta, mówiące że "Pan Cogito chce stanąć do nierównej walki. Zanim nadejdzie powalenie bezwładem, zwyczajna śmierć bez glorii, uduszenie bezkształtem".
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka