Ze zdumieniem przeczytałem felieton RAZ-a (http://fakty.interia.pl/felietony/news/cichy-kont-i-glosny-tubis,917814) zamieszczony na portalu Interia. Ze zdumieniem tak wielkim, że zastanawiałem się, czy przypadkiem źli ludzie nie „zhackowali” witryny i nie próbują skompromitować Ziemkiewicza, podstawiając zamiast oryginalnego artykułu, tekst wysmażony przez jakiegoś dziennikarza „Trybuny”.
Bo oto Ziemkiewicz naśmiewa się z niektórych polskich notabli, a jego największe lekceważenie budzi przyznanie się Jarosława Kaczyńskiego do tego, iż premier RP nie posiada konta bankowego. Po pierwsze i najważniejsze: żyjemy w wolnym kraju! Kaczyński ma prawo nie mieć konta w banku. Oczywiście, że takie postępowanie wydaje mi się dziwaczne, ale my – ludzie prawicy – pozwalamy innym postępować według ich przekonań tak długo, póki te przekonania nie wyrządzają nikomu krzywdy. Oglądałem amerykański serwis, który podał tę wiadomość i zapewniam Państwa, że obie dziennikarki były rozbawione, ale w tym rozbawieniu nie było szyderstwa, czy politowania, a jedynie niezrozumienie.
Po drugie RAZ wytyka, że mamy „wicepremiera twierdzącego, że walka z homoseksualną propagandą jest oficjalnym zadaniem rządu”. Przecież to oczywiste kłamstwo! Chodziło tylko o to, by powstrzymać organizacje zrzeszające pederastów od możliwości agitowania na terenie szkół. Od rozdawania obscenicznych ulotek, czy wygłaszania pogadanek dotyczących kontaktów homoseksualnych i przekonywania tego, jak bardzo są te kontakty normalne. Bo szkoła nie jest miejscem na rozprawianie o sposobach uprawiania seksu! Od nauczycieli nie tylko nie wymagam, by spowiadali się ze swej seksualności, ale sądzę, że powinni ten temat omijać szerokim łukiem. Dlaczego nauczyciel – pederasta ma informować o swoich upodobaniach uczniów oraz ciało pedagogiczne? To może nauczyciel – heteryk powinien się przedstawiać: „Dzień dobry, nazywam się Jan Kowalski. Jeśli chodzi o seks, to toleruję tylko kobiety, a najbardziej lubię miłość francuską”.
Po trzecie: Ziemkiewicz napisał „minister karany za branie dopingu”, myśląc oczywiście o Tomaszu Lipcu. No i to po prostu, drogi Rafale, jest kurestwo niczym z „Nie” lub „GW”. Bowiem prawda jest taka: „Komisja Dyscypliny i Wyróżnień PZLA zmieniła stanowisko i po blisko trzech latach dochodzeń orzekła jednogłośnie 13 czerwca 1996, że Tomasz Lipiec nie jest winny użycia niedozwolonego dopingu, i przywróciła mu prawa sportowe. Zawodnik wrócił do sportu po trzech latach dyskwalifikacji, na IO w Atlancie”.
Ziemkiewicz w swoim felietonie stosuje zabieg, który sam po wielokroć opisywał i krytykował. Oto, aby skompromitować niewinne wydarzenia łączy je w jednym zdaniu z ewidentnymi skandalami. Bo czy interwencja RPD w sprawie biednego fioletowego Teletubisia to przykład zidiocenia urzędu, na który idą moje podatki? Oczywiście, że tak! Czy Macierewicz baaardzo zapędził się w opiniach na temat byłych ministrów Spraw Zagranicznych? Zgadzam się! Poza tym spójrzcie, drodzy Państwo, jakiż to zręczny manipulator z tego Ziemkiewicza! Gdyż zdanie „minister karany za branie dopingu” jest prawdziwe! Tomasz Lipiec został ukarany, a potem uniewinniony, kiedy ciało wyższej instancji stwierdziło rażące błędy w poprzednim postępowaniu. Zapraszam Rafała, by stosując tę logikę, pisał o ludziach antykomunistycznej opozycji jako o „wielokrotnie skazywanych” kryminalistach. Wszystko się przecież zgadza!
Pozwolę sobie jeszcze na jedną uwagę, związaną z medialnym wydarzeniem pod tytułem „konto premiera”. Gdyby to nie Kaczyński, a Miller przekazywał całe swoje dochody na konto matki, to Tomasz Lis zapewne poświęciłby temu problemowi cały program, ze wzruszeniem opowiadając jak silne więzy rodzinne łączą z mamą tego „prostego chłopaka z Żyrardowa”. A gdyby tak stało się w wypadku Kwaśniewskiego, to „Gazeta Wyborcza” nie szydziłaby, tylko roztkliwiając się nad zadziwiającym faktem, pisałaby o zaufaniu, synowskim oddaniu i o tym, jak będąc premierem można pozostać kochającym oraz ufającym dzieckiem.
Zdumiewa mnie, że RAZ nie rozumie, iż podpisuje się pod medialną nagonką, prowadzoną od wielu lat przez stado dziennikarskich hien, które nienawidzi ludzi związanych z obecną władzą. Wyobraźmy sobie, że Jarosław Kaczyński ratuje z rwącej rzeki dziecko, po czym cuci je metodą „usta w usta”. To byłby „rażący przykład pedofilii”, prawda Rafale? Albo przynajmniej powód do obserwacji: „wydawało mi się, że widzę jakiś dziwny uśmiech na jego twarzy, kiedy dotykał ustami ust tego dziecka”.
I teraz UWAGA!
Taki tekst napisałem, gdyż z witryny Rafała Ziemkiewicza na Interii zostałem przekierowany na felieton kogoś zupełnie innego i byłem przekonany, że czytam tekst RAZ-a. Post factum zadzwonił do mnie mój przyjaciel, Adrian Chmielarz, i powiedział: „wszystko pięknie, ale to nie jest artykuł Rafała! To napisał inny facet!”. Sprawdziłem i faktycznie! Dziełko spłodził bliżej nie zidentyfikowany koleś, który nazywa się tak samo jak znany polski kolarz. Wtedy serce mi tak walnęło o gardło, że obawiałem się, iż będę musiał skorzystać ze strajkującej służby zdrowia, co pewnie byłoby gorsze od zawału! Szybko wszystko skasowałem. Ale...
Ale po namyśle zdecydowałem się opublikować pierwotną wersję artykułu i dopisać tylko ten komentarz. Też w ramach nauczki dla samego siebie, że większą ufność należy pokładać w ludziach niż w słowach, które wciśnięto im w usta. Mam nadzieję, że Rafał się nie obrazi! Prooooszę! Bo przyznajcie sami, że mogłem być zszokowany, myśląc że ten „hieni” tekst napisał Ziemkiewicz – ostoja myśli prawicowej, nasz Mistrz i Guru (qrva, „wazelina mode” długo jeszcze będzie w moich tekstach o RAZ-ie!!!). Dlatego jeszcze raz się kajam za grzechy i z mojej cholernej pomyłki nauczcie się jednego: nie oceniajcie człowieka po tym, co myślicie, że powiedział albo po tym co, jako jego wypowiedź, opublikowały gazety. Bo jak ja mogłem, znając Rafała od 30 lat!, pomyśleć że napisał coś tak trącącego "michnikowszczyzną"??? Mam jedno wytłumaczenie: kiedy uznałem, że ten żałosny felieton jest autorstwa RAZ-a mój mózg był najwyraźniej na spacerze. Już wrócił. I ciągle mi opowiada, jaki to ze mnie debil jest skończony...
Niepoprawny. Wierzący w słowa Herberta, mówiące że "Pan Cogito chce stanąć do nierównej walki. Zanim nadejdzie powalenie bezwładem, zwyczajna śmierć bez glorii, uduszenie bezkształtem".
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka