Pani Ewa Wanat w tekście „SB jako…” (http://ewawanat.salon24.pl/index.html) dokonała zabiegu mającego na celu wyśmianie i podważenie sensu lustracji. Oczywiście nic to dziwnego w dzisiejszych czasach. Wręcz jest to „trendy”, „cool” i „jazzy”. Powód do chwalenia się przed znajomymi, jak to bezkompromisowo sprzeciwiło się nieludzkiemu terrorowi Kaczyńskich. Być może jeśli do władzy dojdzie znowu Aleksander „Ciągnę Szmal z Ukrainy i Chlam na Grobach” Kwaśniewski, to będą za to rozdawać ordery Orła Białego.
„Wolna Polska w 1989 roku nie miała „swojej” policji i służb specjalnych” – pisze pani Wanat. Oczywiście, że nie miała. Na własne życzenie. Nadzór nad MSW oddano oprawcy Kiszczakowi, którego ludzie całymi tygodniami cierpliwie i systematycznie palili dokumenty z lat PRL-u. Mówienie, że alternatywą była rumuńska rewolucja to idiotyzm. Pewna chińska sentencja głosi: „nigdy nie pokonasz wroga, którego twoja własna wyobraźnia uczyniła niezwyciężonym”. Zniewolony, bezradny i tchórzliwy Mazowiecki zachowywał się niczym człowiek nękany iluzjami. Miał przed sobą skłóconą, przerażoną oraz skłonną poddać się hałastrę, a jego imaginacja przedstawiała mu obraz karnych, zdyscyplinowanych zastępów, gotowych umrzeć w obronie swych idei. Mazowiecki mógł zniszczyć komunistów jednym ruchem pióra, ale był człowiekiem mentalnie nieprzygotowanym do konfrontacji. Jego dotychczasowe życie było sztuką dogadywania się, kompromisów oraz ustępstw. Nie był w stanie zrozumieć, iż wróg jest tak słaby, że można go zmiażdżyć. Zamiast tego podał mu rękę. Nie można było ofiarować piękniejszego i tak cudownie niespodziewanego prezentu.
Żyjemy dzisiaj w Polsce, nękanej problemami, które powinny być rozwiązane na początku lat 90-tych. Obwinianie obecnej władzy za lustrację jest tak samo rozsądne jak obwinianie policji, że złapała seryjnego mordercę, który popełnił zbrodnie 20 lat wcześniej. Wina nie leży po stronie tych którzy go złapali, a po stronie tych, którzy przez 20 lat złapać go nie chcieli!
Pani Ewa Wanat wypowiada myśl, z którą trudno się nie zgodzić: „świat to miejsce przyjemne, a ludzie – istoty przyjazne”. Tyle, że nie sposób takiego wyznania tolerować w trakcie dyskusji o komunizmie. Otóż, pani Ewo, ludzie którzy zabijali i torturowali na komisariatach nie byli przyjaźnie usposobieni. Świat Kiszczaka i Jaruzelskiego odbiegał od moich wyobrażeń o Raju. Jeżeli ktoś nie rozumie, że zbrodniarzy trzeba rozliczyć, to staje w tym samym szeregu, co zbrodniarze.
Co do jednego przyznam pani Wanat rację. Internet stał się „mekką” wszelkiego rodzaju frustratów, którzy będąc anonimowi, nie wahają się odsądzać nie lubianych ludzi od czci i wiary, używając przy tym słów powszechnie uznawanych za obelżywe. Czasami, szczerze mówiąc, im się nie dziwię (choć zawsze uważałem, że jedną z cech dżentelmena jest to, iż potrafi się podpisać pod każdym zdaniem, które wypowiedział). Ale taka już, cholera jasna, cecha tego głupiego Internetu! Możemy mieć tylko nadzieję, że kiedyś uda się to krnąbrne medium na tyle zdyscyplinować, by przypominało publiczność programów Tomasza Lisa. A wtedy pani Wanat będzie mogła przeczytać setki listów pochodzących od „istot przyjaznych”.
Niepoprawny. Wierzący w słowa Herberta, mówiące że "Pan Cogito chce stanąć do nierównej walki. Zanim nadejdzie powalenie bezwładem, zwyczajna śmierć bez glorii, uduszenie bezkształtem".
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka