„Zdrajca zawsze dostaje na co zasłużył“ - tak można by podsumować to co przez ostatnie dni dzieje się wokół uciekinierki z PJN. Najpierw pojawiły się bardzo nieprzychylne komentarze dochodzące ze strony samego środowiska Platformy Obywatelskiej, gdyż lokalni działacze wściekli się, że na pierwsze miejsce listy wyborczej dostaną „spadochroniarza“,który nie zna ani partii ani terenu i który nigdy ciężko nie harował dla dobra tej partii. Warto również przypomnieć, że start Kluzik - Rostkowskiej w Katowicach zablokował szef śląskiej Platformy, a teraz inni działacze zapowiedzieli, że struktury lokalne nie kiwną nawet palcem, by pomóc dawnej przewodniczącej PJN w czasie kampanii wyborczej. Następnie pojawił się szereg wyjątkowo nieprzychylnych uwag ze strony specjalistów od wizerunku politycznego, którzy nie w jednakowym stopniu, lecz jednak krytycznie ocenili fakt, iż Kluzik - Rostkowska zostawiła na pastwę losu ludzi, których wcześniej skłoniła do odejścia z PiS. I wreszcie wczorajsze badanie sondażowe (MillwardBrown SMG/KRC dla "Faktów") pokazało, że 65 procent Polaków źle ocenia „transfer“ Kluzik - Rostkowskiej, a jedynie 2 procent ocenia go „zdecydowanie“ pozytywnie.
Przyznam, że nie patrzyłem szczególnie krytycznie na powstanie PJN, ponieważ zgodnie z opinią części komentatorów nie widziałem w powstaniu tej partii zagrożenia dla PiS, lecz zagrożenie dla PO. Moją opinię potwierdziły zresztą pierwsze po powstaniu PJN sondaże, w których poparcie dla partii Jarosława Kaczyńskiego nie drgnęło, a spadły za to notowania Platformy. Wydawało mi się, że jeśli są ludzie, którzy nie są w stanie przemóc się do głosowania na PiS pod rządami obecnego kierownictwa, jednak widzą że PO pcha Polskę do cywilizacyjnej przepaści, jest partią nieudolną, skorumpowaną i konserwatywną w najgorszym tego słowa znaczeniu (czyli puszka zardzewiała, a mięso w środku zgniło), to wtedy oni właśnie mogą przekonać się do głosowania na PJN. Okazało się jednak, że jawiąca się wielu, jako nieudolna, pozbawiona charyzmy, kłótliwa i małostkowa, przewodnicząca, zepchnęła tę partię na samo dno. A przecież na samym początku Polacy generalnie przychylnie odebrali powstanie nowego bytu politycznego. Nie mówiąc już o reakcji „salonowych“ mediów, które towarzystwem z PJN po prostu zachłysnęły się w zachwycie... Przyznam zresztą, że szczerze żałowałem, iż z PiS odeszli tacy ludzie, jak Migalski (facet o takim intelekcie i takiej „medialnej bystrości“ naprawdę był skarbem dla PiS-u), czy Kowal oraz „muzealnicy“ (sympatyczna i rozsądna wydawała mi się również Jakubiak, aczkolwiek ostatnio moja opinia o jej rozsądku została mocno nadwyrężona ). Ale tak jak mówię nie spieszyłem się z oskarżaniem ich o zdradę, bo po pierwsze szli „na poniewierkę“ (zakładanie struktur partii od podstaw to naprawdę ciężki kawał chleba), a po drugie w PJN widziałem inicjatywę, która zaszkodzić może w dużo większym stopniu PO niż PiS-owi.
Postępowanie Kluzik - Rostkowskiej porównałbym do postępowania nieodpowiedzialnego kapitana statku. Najpierw kapitan ten organizuje bunt w całej flocie i wyprowadza część załogi, zdradzając w ten sposób starego admirała, któremu wszystko w swej karierze zawdzięcza. Wypływa z tą załogą bez map i bez planów, a kiedy statek zaczyna przeciekać, kiedy rwą się żagle i łamią maszty, kapitan nie kiwa nawet palcem w bucie, zajęty słaniem inwektyw skierowanych przeciwko dawnemu dowódcy. Następnie kiedy do rozpadającej się łajby podpływa nieprzyjacielski krążownik płynący z misją zamordowania admirała, zdradziecki kapitan natychmiast szuka azylu na jego pokładzie, kiwa ręką swej tonącej załodze na pożegnanie i idzie się opalać, pić szampana oraz zajadać kawiorem. A ową konsumpcję umila sobie pomstowaniem zarówno na starego admirała, jak i na tonącą właśnie załogę, którą sam niedawno zwerbował. Oczywiście porównanie, które zastosowałem jest nadzwyczaj delikatne, bo kiedy widzę komentarze na necie, to byłej przewodniczącej PJN nie porównuje się bynajmniej do kapitana, lecz sugeruje jej profesję równie starą, co mało chwalebną.
Chciałbym, aby sprawa toczyła się dalej, jak wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że toczyć się będzie. A więc upokorzana Kluzik - Rostkowska, której w Platformie nikt z lokalnych działaczy nie chce na żadnej liście, interweniuje w końcu u Tuska, który w drodze wielkopańskiej łaski przydziela jej wysokie miejsce. Bez poparcia lokalnych władz PO, pozostawiona sama sobie, fatalnie oceniana przez wyborców, Kluzik - Rostkowska sromotnie przegrywa wybory. Tymczasem uwolniona od jej wybitnie nieudolnych rządów PJN trafia do Sejmu, a przewodniczący Kowal prowadzi rozmowy o wejściu do rządu w charakterze wicepremiera. Prawda jakie byłoby to hollywoodzkie? Że zło, zdrada i prywata zostają ukarane? No cóż, pożyjemy, zobaczymy, na razie sprawy zdają się iść w pomyślnym kierunku, zważywszy na fakt, że po uwolnieniu się od Kluzik - Rostkowskiej poparcie dla PJN opuściło strefę 1 procenta i poszybowało na niemal 4 procent (oczywiście do jesieni daleko, a sondaże to tylko sondaże, jednak miło popatrzeć...).
Jacek Piekara
ps. swoją drogą pamiętacie Państwo jak PO krytykowała wystawianie „spadochroniarzy“ na listy wyborcze? Jak jej działacze zarzekali się, że o wszystkim będą decydować struktury lokalne, bo to jest Platforma, uwaga!, O-by-wa-tel-ska? No ale cóż, PO krytykowała przecież także pobieranie pieniędzy z budżetu oraz nepotyzm i polityczną korupcję, a teraz jej działacze, ich rodziny i znajomi siedzą przy budżetowym korycie i aż im się uszki, raciczki oraz ryjki trzęsą z głodnego pożądania :).
Niepoprawny. Wierzący w słowa Herberta, mówiące że "Pan Cogito chce stanąć do nierównej walki. Zanim nadejdzie powalenie bezwładem, zwyczajna śmierć bez glorii, uduszenie bezkształtem".
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka