Sprawa jest dość prosta. Nie przyleciał bo jest ten cały huragan i myślę, że nie ma sensu szukać specjalnie drugiego dna. Pytanie jednak brzmi, czy ten huragan jest na prawdę aż tak istotny i co mogłoby Trumpa skłonić do przyjazdu, nawet pomimo tej nadchodzącej burzy?
Odpowiedz jest prosta i niezbyt optymistyczna. Donald Trump odwołał wizytę, bo nie ma o czym rozmawiać. Wszystko jest dogadane i robimy najwyraźniej wszystko jak chce USA. Proste. My widzimy wizytę kurtuazyjną, podczas której będziemy czcić pamięć i II WŚ, pamięć o ofiarach, bohaterach itd.. Donald Trump będzie trzy dni, nas to cieszy, lubi nas, potem przemówi wprost do naszych serc i nas porwie, uwiedzie i będzie wspaniale i cudownie. Jednak z perspektywy USA to wszystko wygląda inaczej. Jak Dania nie chciała rozmawiać o sprawach, o których chciał rozmawiać Trump, to wizytę odwołał. Nie było o czym rozmawiać i nie było czego załatwiać. Tak samo jest w przypadku Polski. Gdyby było co załatwiać, o co się kłócić, to prawdopodobnie Trump by przyjechał. Jednak najwyraźniej nie ma takich tematów.
To jest kolejna lekcja, na której jesteśmy, ale którą ciężko nam zrozumieć i coś się z niej nauczyć. USA to pragmatyczne mocarstwo mające interesy światowe. To nie jest kumpel co lubi wpadać na imieniny i dać fajną mowę bo to lubi i lubi solenizanta. Najwyraźniej Polska robi wszystko co chce USA i nie ma co załatwiać i wizytę można przełożyć i pewne rzeczy ogłosić trochę później.
Inne tematy w dziale Polityka
