JacekKaminski JacekKaminski
146
BLOG

Kierunek w którym idzie Polska, na przykładzie toruńskich klubów.

JacekKaminski JacekKaminski PiS Obserwuj temat Obserwuj notkę 4

Notka będzie trochę kombinowana, w sumie tak jak cała reszta moich wpisów. Pozornie można by powiedzieć, że kluby w których ludzie się bawią nie mają znaczenia, że są nie istotne. Tak oczywiście jest. Jednak wydaje mi się, że patrząc na to jak się one zmieniały w moim mieście, można wyciągnąć pewne ciekawe wnioski.


Zacznę od małej charakterystyki, która mnie mocno uwiarygodni. "Na miasto" zacząłem chodzić jeszcze w liceum. Nigdy nie byłem klimaciarzem, a jednocześnie miałem różnych znajomych, więc nigdy nie miałem klubów typu "moja noga nigdy tam nie postanie". Chodziło się tu i tam. Potem przyszły studia, które mi się sporo przeciągnęły, więc mogłem obserwować jak to wszystko się zmieniało. Pewne lokale były popularne, inne nie były. Pewne przetrwały, inne padły. Wydaje mi się, że można tutaj dostrzec pewien wzorzec i ekstrapolować go na resztę naszego życia społecznego.


1. Lokale z sukcesem.

Nie chcę tutaj opisywać historii miasta z perspektywy studenta, więc skupię się na jednym konkretnym okresie, a może bardziej wydarzeniu. W pewnym momencie na toruńskiej starówce pojawił się pewien lokal. Nazywał się Kredens. Chodzi o to, że ten lokal był zrobiony inaczej niż reszta. Styl był tradycyjny i powiedziałbym rustykalny. Początkowo lokal zajmował w sumie jedno piętro. Jednak zainteresowanie było takie, że potem zostało dodane następne, potem jeszcze jedno. Wszystko mieściło się w kamienicy, więc najwyraźniej właściciel miał takie opcje. Potem właściciel otworzył następny lokal. Nazywał się Stara Babcia. Styl lokalu był podobny, czyli ogólnie mówiąc tradycyjny. Lokale te cieszyły się takim powodzeniem, że w zasadzie tylko tam coś się działo. Wszyscy chodzili w te miejsca. Popularność tych lokali była tak duża, że najpierw spłonęła Stara Babcia, a potem zamknięty został Kredens. Właściciel został po prostu z miasta wykurzony.


Ważne jednak jest to, że kiedy to się stało to wszyscy przerzucili się do mordowni, której wcześniej nikt nawet nie zauważał. Pomimo tego, że na mieście były już lokale które ja nazywam "seledynowymi" od kolorów które obowiązkowo musiały się w nich pojawiać. Nikt się do nich nie przerzucił.  Wszyscy zaczęli chodzić do Kadru, którego styl jest swojski i podobny do dwóch wcześniejszych lokali. Raz pamiętam jak tam wszedłem i usiadłem na jednej z ławek, to normalnie czułem mocz. Ktoś tam się odlał w środku. Lokal stał się jednak tak popularny, że właściciel otworzył obok w kamienicy następną część, a potem następną. Pomimo tego, że na mieście było kilka innych lokali, to nikt do nich nie chodził. Minęło już wiele lat, a lokal nadal jest pełny. Innym przykładem sukcesu jest Lizard King. Lizard to lokal raczej dla starszej klienteli. Ma on jednak charakter podobny do wcześniej opisanych. Muzyka rockowa i luźny swojski klimat. Jest u nas już chyba z 15 lat.


2. Lokale które poniosły porażkę.

Wszystkie te lokale nazwał bym nowoczesnymi. Nowoczesnymi, zachodnimi, odstawionymi. Mieliśmy na mieście Fashion Club. Lokal właściciela Fashion TV, który miał lokale w różnych miejscach świata. Fashion po upadku zmienił się w Solaris, który jednak też się nie przyjął. Mieliśmy lokale(może nadal są) Artura Cieciurskiego, zwycięzcy programu You Can Dance. Lokal nazywał się Monaco, potem Avangarda, potem znowu jakoś inaczej. Też jakoś nie wyszło. Pare miesięcy i lokale zaczynały świecić pustkami. Była też Hipnoza, która przez jakiś czas cieszyła się popularnością. Potem zmienił się właściciel i postanowił zrobić lokal "ostrej zabawy". Pokazy striptizu i generalnie koleś chciał robić imprezy jak w USA. Raz pamiętam i tego nie zapomnę nigdy. Normalnie aż mnie zemdliło. DJ podkręcał imprezę i puścił jakiś popularny kawałek, jednak refren sam przerobił i zaintonował zamiast oryginalnego tekstu coś w stylu "a ta ta ta ta, i really want to fuck"...a potem cała sala tańczących miała to krzyczeć głośno! LOL. Wyobrażacie sobie to coś?  Koleś wyciszał muzykę, a ludzie mieli krzyczeć ten fragment a capella, w którym wybrzmiewać miało  "i really want to fuck". Czegoś tak obrzydliwego w życiu nie widziałem. Nawet teraz jak to piszę, to czuję się zażenowany. Nazwać to wszystko żałosnym to nic nie powiedzieć. Ja nie znajduję na to słów. To było straszne


Generalnie chodzi mi o to, że lokale nowoczesne to nie tylko wygląd. W tych lokalach w pewnym momencie zaczął się pojawiać specyficzny typ człowieka. Typ podrywacza. Modnego, odstawionego samca alfa. Cały lokal pełen nie normalnych kolesi, tylko samców alfa jak z MTV. Dziewczyny też takie po prostu imprezowiczki, które sprawiały wrażenie, że cały tydzień czekają tylko na to, żeby iść sobie na taką imprezę. Tylko że z czasem takie lokale pustoszały. To wszystko zostało odrzucone. Nie przyjęło się. Lokale nastawione na nowoczesność, która miała nas wchłonąć, którą mieliśmy się zachłysnąć po prostu znikały. Jeden po drugim. Rozwinęły się i przetrwały tylko te "normalne" i nastawione na normalnych zwykłych ludzi.


Te nowoczesne lokale to miałem wrażenie, ze były jak jakaś czapa. Czapa którą się ludziom oferuje, ale jednocześnie która przysłania to co ludzie by chcieli. Okazało się że to jacy ludzie są, to czego chcą, jest czymś zupełnie innym, niż to co się wydawało. Teraz ta czapa jakby zupełnie znika. Ta bezrefleksyjna, tania i pozorna, krzykliwa nowoczesność odpada jak strup. A przebija się nasz prawdziwy charakter, tożsamość. Na przykładzie tych klubów widać, że to się działo po prostu naturalnie i nikt nie wiedział czemu i jak. Po prostu się działo. Wychodzi na to, że po prostu jacyś jesteśmy i nie ma innej siły, tylko trzeba się z tym pogodzić.


Może opisałem to niechlujnie, bez sensu i niezbyt to wszystko jasne. Uważam jednak, że wszystko pójdzie w tym kierunku. Politycznie wygrana PiSu to jest ta sama droga, którą szły toruńskie imprezownie. Dokładnie to samo się stało. Zaczęliśmy mieć dość udawania nowoczesności na siłę, ona zaczynała nas dusić i każdy kto to zignoruje jest skazany na porażkę. Nie ma znaczenia czy to lokale na imprezę, polityka czy jakikolwiek inny biznes. Mamy swój charakter i on zawsze będzie się wybijał i przebijał jak przebiśnieg spod czapy śniegowej. Dalszy rozwój może się dokonywać tylko poprzez uwalnianie potencjału, uwalnianie tożsamości i realizowanie samego siebie. Myślę że ta droga dla nas dopiero się zaczyna i z 50 lat, a może więcej będzie trzeba, żebyśmy na prawdę sobie uświadomili kim jesteśmy, żebyśmy się z tym pogodzili i zaczęli  z tym dobrze czuć.



Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (4)

Inne tematy w dziale Polityka