Młodzież jest taka i owaka. Bezwolna, głupia i należy prowadzić ją za rękę. Jak politycy czy media chcą się czegoś o niej dowiedzieć zawsze pod ręką są zidiociali aktywiści oraz przede wszystkim partyjni młodzieżowcy, których dla wygody zwę „teczkowymi”. Powstają w związku z tym liczne nieporozumienia. Na przykład przemawia się do młodzieży przez media, których nie ogląda, którymi wręcz gardzi. Na siłę i daremnie próbujemy upodobnić kolejne pokolenia do siebie samych zamiast po prostu poczekać, aż dorosłość poczyni w młodych dzisiaj ludziach liczne spustoszenia. Zawsze było tak, że świat dorosłych miał oczywistą przewagę, wynikającą z doświadczenia, nabytego statusu, ale i zawsze młodzież buntowała się przeciwko podobnym racjom, nim została zaprzężona do przysłowiowego pługa.
Teraz jest inaczej o tyle, że narzędzia jakimi dysponuje są zasadniczo różne od tych, którymi my dysponowaliśmy. Za narzędziami idą zainteresowania, tworzą się więzy, koncepty, plany, których nie rozumiemy, bo przecież my w ich wieku robiliśmy, wiadomo, to i tamto…
Zresztą nie będę tu teoretyzował, bo każdy ma swoje doświadczenia, a teoretyzowanie starego o młodych nie ma większego znaczenia. Podeprę się przykładem mojego siedemnastoletniego synalka. Cięgiem ględzi na jakimś komunikatorze. Zastanowiło mnie, że prawie zawsze po angielsku i to tak jakoś nie po szkolnemu, że ciężko wiele zrozumieć. On się dziwi, że ja się dziwię, bo przecież jak jedna dziewczyna jest z Argentyny, tamci z USA, a jeszcze Hiszpan, to im najłatwiej po angielsku. I oni tam, wystawcie sobie, gadają przeważnie o sztuce, poza chichraniem się. Także się wykłócają. Mój pogodny licealista ma stronę, na której publikuje swoje dziwne prace, stąd te znajomości i to rozumiem. Fakt, że zaczął realizować płatne zamówienia już sprawia mi pewną trudność poznawczą. Skończy osiemnaście lat, założy sobie konto i niech wtedy ma swoje, zarobione pracą. https://www.deviantart.com/gohman/art/Poland-866310533
Teraz wydali, stworzyli z własnych utworów kompilację muzyczną, której pierwsza część pojawiła się w necie. Jest tam oczywiście i mój synalek ze swoim Ventus Monarus. To oczywiście nisza z nisz. Na muzyce się nie znam, a na takiej w szczególności. Mogę tylko zauważyć, że jest mroczna, choć są i jaśniejsze kawałki. Nie w tym rzecz, czy jest dobra czy nie, ale w samym mechanizmie tworzenia, samej koncepcji działania. Dla porządku dodam tylko, że na płycie mamy muzykę ludzi z USA, Ameryki Południowej, Karaibów, Australii, Niemiec i Polski, którą właśnie reprezentuje mój synalek jako Gohmann.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo