Zaczyna się tworzyć spór o JOW między Prawem i Sprawiedliwością oraz Ruchem Kukiz'15 na temat ordynacji wyborczej. Zanim narosną emocje wokół tej sprawy - starajmy się zrozumieć, o co tu naprawdę chodzi. Scena polityczna podzielona jest w ten sposób, że grupa osób zrzeszonych w partiach politycznych chce mieć wpływ na administrację w państwie.
Idea demokracji zmierza do współudziału całego społeczeństwa w zarządzaniu państwem. Warto zastanowić się nad tym zagadnieniem, bowiem zarządzanie państwem w rękach osób nieodpowiedzialnych prowadzi do upadku państwa.
Twórca demokracji, Solon, założył istnienie urzędu jednoosobowego dyktatora na wypadek zagrożenia bytu państwa. To demokratyczny parlament podejmował uchwałę o powołaniu dyktatora w przypadku zagrożenia - by ten w sposób skuteczny zarządzał obroną. Wiadomo było, że demokratyczny system dysputy nie służy sprawności zarządzania w sytuacji, kiedy sytuacja mienia się z godziny na godzinę.
Jeżeli tak spojrzymy na istotę państwa to nie można odmówić racji Jarosławowi Kaczyńskiemu. Tu rzeczywiście trzeba dyktatora odpowiedzialnego za skuteczny zarząd państwem. Problem polega na ustaleniu tej chwili, kiedy zagrożenie zostaje opanowane i istnieje możliwość przywrócenia demokracji.
Jeżeli spojrzymy na istotę państwa - to nie zarząd gminy decyduje o sprawach rangi ponadgminnej, ale sejm. W tej sytuacji upieranie się, że to gmina powinna być centrum demokracji, jest tylko demagogią. Owszem, zarząd gminą może wzorować się na organizacji państwa w stanowieniu prawa lokalnego - ale musi być ono zgodne z zarządzaniem spraw w randze "państwowych".
Kolejnym problemem jest ustalenie zasięgu "demokracji". Praktycznie w Polsce mamy do czynienia może z trzema, może z czterema liczącymi się partiami politycznymi i jeżeli każda z nich liczy do 50 tysięcy członków - to w organizacjach politycznych uczestniczy może 200, może 300 tysięcy osób. W tej sytuacji trudno jest mówić o państwie demokratycznym, jeżeli to władze partii, jej ścisłe gremium, podejmuje decyzję - kto będzie ubiegał się o mandat posła.
Tu warto oprzeć się na zasadzie - że tylko sejm jest najwyższym organem władzy w państwie i tylko sejm powinien być reprezentacyjnym organem społeczeństwa. Jeżeli skład sejmu jest determinowany przez jedną partię polityczną - to trudno tutaj mówić o reprezentatywności społeczeństwa w sejmie.
Zatem wszelkie gremia tworzone w ścisłym powiązaniu z partią polityczną będą miały charakter dyktatury. Tu warto zatrzymać się na tworzeniu zarządu państwem w latach 2005-2008. W okresie, kiedy większość uzyskało Prawo i Sprawiedliwość - wszyscy oczekiwali utworzenia rządu wyłonionego z koalicji i Prawa i Sprawiedliwości oraz Platformy Obywatelskiej. Obie te partie polityczne uzyskały podobne poparcie na poziomie około 40%. Niestety, z woli zarządu PO do takiej koalicji nie doszło, a po przedterminowych wyborach doszło do takiej determinacji władzy w centrum PO, że nie było możliwości realizacji żadnej już koalicji politycznej zgodnej z oczekiwaniem społeczeństwa.
Warto też spojrzeć na wyniki zarządzania państwem przez koalicję PO-PSL... tu już tylko pozostaje rozłożyć ręce i odbudować tę kupę kamieni do postaci sprzed tej koalicji "kamień na kamieniu nie zostanie"...
Patrząc przez pryzmat zniszczeń dokonanych przez koalicję PO-PSL trudno jest oponować propozycjom PiS zmierzającym do uporządkowania sceny politycznej. Rzeczywiście najpierw trzeba wprowadzić takie mechanizmy, które nie dopuszczą do ucieczki przed odpowiedzialnością osób winnych działań na szkodę państwa i społeczeństwa. Tu musi być dyktator, który będzie umiał skutecznie tych wandali rozliczyć.
A demokracja...
Myślę, że warto jest przyjrzeć się idei demokratycznego zarządzania państwem. Demokracja wg JOW w systemie brytyjskim nie pozwala na manipulowanie głosami wyborców. Tu już żaden lider polityczny nie jest w stanie mieszać w wynikach głosowania.
A zasady są proste - kandydować może każdy mieszkaniec okręgu wyborczego, który spełni pewne minimum wymagań. Teren państwa jest podzielony na okręgi wyborcze w liczbie odpowiadającej liczbie mandatów do obsadzenia. Z każdego okręgu mandat może otrzymać tylko ten kandydat, który uzyska największe poparcie.
Sama ordynacja jest prosta, granice okręgów wyborczych są stałe w czasie i mogą być modyfikowane tylko w przypadku zmiany liczby wyborców - ale takiej o stałym charakterze. Wyniki głosowania w jednym okręgu wyborczym nie wpływają na wyniki głosowania w innych okręgach wyborczych...
Myślę, że idea JOW godna jest rozważenia a jej wprowadzenie nie eliminuje istnienia partii politycznych.
W systemie JOW okręgi wyborcze tworzy się tak, aby liczba wyborców była podobna, wtedy każdy poseł reprezentuje podobną ilość wyborców - stąd łatwo jest ustalić - jakie rozwiązanie popiera większość społeczeństwa. Tu trudno o matactwa polityczne.
Rozmawiamy o idei JOW, o wadach, ale i o pozytywnych elementach takiej właśnie ordynacji wyborczej. Na pewno możliwy jest konsensus w tej sprawie.
Prawidłowe funkcjonowanie przedsiębiorstwa jest pochodną właściwych relacji społeczno-gospodarczych w państwie
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka