Chciałbyś Polskę oddać sitwie ? (JOW, 6)

W demokracji problemy rozwiązuje się zgodnie z wolą większości. I tu zaczyna się problem. Chodzi o wskazanie - gdzie ta "większość" jest.

Politycy mają tu rozwiązanie proste i skuteczne. Po prostu zawiązują partię funkcjonującą na terenie całego państwa. Dopiero zorganizowany system zarządzania administracją państwową, administracją samorządową, edukacją na wszystkich szczeblach nauczania czy też system zarządzania gospodarką...

Znamy to z okresu PRL.

Sprawa była prosta. W 1948 roku została utworzona Polska Zjednoczona Partia Robotnicza. Partia ta powstała formalnie poprzez zjednoczenie dwóch partii politycznych z przedwojennymi tradycjami - Polska Partia Socjalistyczna oraz Polska Partia Robotnicza...

Myślę, że warto jest zaglądać w stare gazety uchowane gdzieś w zakamarkach starych domów. Tam jest źródło wiedzy o kulisach - w jaki sposób jedna partia wchłaniała drugą partię, jak kompromitowano ideowców, by powołać na kierownicze stanowiska "właściwych" ludzi, oddanych swojej partii i cieszących się zaufaniem "Wodza".

Tak, to był system zawłaszczania pamięcią społeczeństwa. Młodzież organizowano w struktury hufców pracy i tam indoktrynowano. Młodszymi manipulowano już od pierwszych klas szkoły podstawowej.

Sam pamiętam sposób wpływania na młodzież. Uczono nas czcić pamięć Rewolucji Październikowej, kiedy to musieliśmy uczestniczyć w uroczystych akademiach w czasie lekcji. Znaczy się - zamiast lekcji...

I konia z rzędem temu, kto w tamtych latach słyszał coś więcej o święcie obchodzonym w dniu 11 listopada... Tak prawdę mówiąc - dowiedziałem się o tym święcie w roku 1980 - ulotki z wielkim napisem: "Zapamiętaj ten dzień - dzień 11 listopada!". Wtedy byłem już studentem... Oczywiście, że nie na Uniwersyteckim wydziale historii...

Mijały lata. Strajki po sierpniu 1980 roku zmieniły się w stan wojenny - pamiętna noc 13 grudnia 1981 roku - kiedy zawaliło się dosłownie wszystko.

Nadzieję dawał pontyfikat Jana Pawła II. Dziwiło mnie, że tak wiele osób uczestniczy w mszach z Jego udziałem organizowanych na stadionach, na największych placach wielkich miast...

Zdarzyło mi się spotkać kiedyś pana, który był fotografem-reporterem. Opowiedział mi o swojej pasji - powiedział, że uczestniczy każdego dnia pielgrzymki Jana Pawła II i fotografuje wszystko, co znajdzie się przed obiektywem... Wyjaśnił, że bierze urlop na te dwa tygodnie i pielgrzymuje w taki sposób, by nie pominąć żadnego spotkania, w którym mógłby uczestniczyć...

Nie rozumiałem go wtedy. Teraz wiem, jak bardzo telewizja państwowa nas okradała z możliwości obcowania z Ojcem Świętym.

Dzisiaj uczestniczymy w kolejnych wydarzeniach, ale jakże dalekich od tamtych dni. Wiedziałem od najmłodszych lat - jak władza szykanuje Kościół jako instytucję oraz osoby duchowne. Gdy byłem w młodszych klasach szkoły podstawowej, pamiętam - że w połowie lat 60. XX w. przed wyjazdem na wakacyjne "kolonie" sami prosiliśmy rodziców, by dali nam ekstra zaświadczenie - że oczekują od wychowawców, że zaprowadzą nas do kościoła tam, na wakacjach...

Wszyscy czuliśmy - że jest to coś bardzo ważnego w tamtym czasie, że takie żądanie jest wyrazem naszego sprzeciwu - nie mieliśmy jednak do końca świadomości - przeciwko komu i czemu jest ten nasz sprzeciw.

Współczesne wydarzenia pod batutą "koalicji 13 grudnia" dla mojego pokolenia nie są niczym nowym. Dziwi, że mimo doświadczeń z zarządzaniem państwem przez polityków #dobrej zmiany - doszło do zorganizowanego odmówienia wotum zaufania rządowi Mateusza Morawieckiego...

No cóż, organizatorem wyborów parlamentarnych odpowiedzialnym za ich skuteczne przeprowadzenie były zarządy gmin...

Ja zastanawiam się nad wprowadzeniem ordynacji wyborczej w jednomandatowych okręgach wyborczych... a ktoś mniej więcej tak podsumował moje rozważania w swoim komentarzu: