uniwersytecka debata oxfordzka
uniwersytecka debata oxfordzka
Józef Krzemieniecki Józef Krzemieniecki
335
BLOG

Wiarusowi- Tradycje "sejmikowania",gdzie debaty, brak elit i słabe uniwersytety?

Józef Krzemieniecki Józef Krzemieniecki Polityka Obserwuj notkę 13

Panie Kolego,

Dziękuję za bardzo merytoryczny komentarz:  http://j.krzemieniecki.salon24.pl/689073,debata-oxfordzka-zamiast-lis-na-zywo   Obawiam się (to z angielskiego), że myślimy bardzo podobnie. Ale że śledzę rozwój spraw, a nawet nieco w nich uczestniczę, na miejscu, więc podzielę się kilkoma uwagami. Dlatego odpowiadam dłuższą notką.

Smutną i uzasadnioną oczywistością jest dla mnie trafna uwaga Kolegi, że Polska maniera dyskusyjna wywodzi się, z grubsza biorąc, z sejmików szlacheckich, gdzie kto głośniej krzyczał, ten miał rację,..  - To widać bardziej niż jak na dłoni obserwując dyskusje miedzy polskimi politykami (n.p. telewizyjne, ale już mniej radiowe fora czy wywiady, gdzie jednak nie “widać”). Bardzo niewielu z polityków i “ekspertów”, i tylko w wyjątkowych sytuacjach, potrafi dyskutować "normalnie". Oczywiście są pocieszające wyjątki, ale generalnie jest źle.

Dużo zależy od prowadzących dziennikarzy, którzy jednak różnią  się od siebie kulturą dziennikarską,  inteligencją i stopniem zacietrzewienia ale, przede wszystkim, “upartyjnienia”. Do sejmikowego pokrzykiwania zmusza polityków temperatura wydarzeń i, co by tu powiedzieć, panujący styl. Właśnie “sejmikowy”. Bardzo rzadko argumenty i kontrargumenty są merytoryczne. Wystarczy zakrzyknąć że "to atak na demokrację" i już przeciwnik jest ustawiony "do parteru". Riposty są rzadko na temat i najlepiej jest “wrzucić” jakąkolwiek głośną tezę byle nieprzychylną dla przeciwnika. No i nadużywać  do woli zawłaszczonych i niejasnych pojęć (”naprawdę demokracja”, “autorytety konsytytucyjne” – ostatnio ulubione).

Oczywiście (jak dla mnie) cała ta sytuacja jest jednym z końcowych wyników nader niskiego poziomu intelektualnego (powiem - "antyelitarnego") i wychowawczego polskich uniwersytetów. Widzę to tak samo jak i Kolega: W konsekwencji tego stanu rzeczy nie zdumiewa również, dlaczego uniwersytet oksfordzki nigdy nie opuścił pierwszej piątki na świecie od czasu wprowadzenia międzynarodowych rankingów, podczas gdy najlepszy polski uniwersytet z trudem kwalifikuje się w tych rankingach do czwartej setki.

Różne agentury i reżimy pracowały nad uplasowaniem polskich uniwersytetów na obecnym poziomie od czasów początków PRL, a fundamentalne kontr-zasady  zachowano skutecznie do dzisiaj. Wymieńmy  kilka. Rozdrobnienie uniwersytetów (te różne i liczne wyższe szkoły wychowania fizycznego, ekonomiczne lub nawet los akademii medycznych, czy wyrzucenie wydziałów teologicznych z drugiej strony skali), uporczywa pauperyzacja profesury, jej demoralizacja i zneutralizowanie jako wychowawców młodzieży poprzez wymuszenie (ekonomiczne) i przyzwolenie na wieloetatowość. Dalej, dobór negatywny młodych pracowników, a także – na długiej liście -  dogmatyczne zachowanie sowieckiej PAN jako symbolu “nie-zmian”, ale także tępienie Instytutu Zachodniego i tak dalej (lista jest długa), aż po mrowie bezużytecznych (w większości) prywatnych “uczelni”. To wszystko spowodowało, że polskie szkoły wyższe (za małymi wyjątkami) nie spełniają swojej funkcji misyjnej w stosunku do moderowania klimatu intelektualnego i cywilizowania nowej inteligencji po hekatombach sowieckich i niemieckich, a także – pamiętajmy – po działaniu różnych “ekip” komunistycznych i postkomunistycznych.

Ale – jestem umiarkowanym optymistą - zdecydowanie widać już pewne jaskółki nadziei na bardziej cywilizowany (”zachodni” ?) styl dyskusji i debat, a także ich elementów w niektórych “forach”, a nawet wywiadach. Wymienię, ostrożnie, debaty polityczne (n.p. “Kawa na ławę” źle osławionego TVN, czy “Bez retuszu” nieco mniej osławionego TVPInfo), które od czasu do czasu, dla mnie nawet mile często, mają obiektywne elementy merytorycznej debaty. Głównie dzięki osobowości prowadzących. Ale gdzie indziej dominują propagandyści. Zresztą wystarczy im (oni sami lub kierownictwo) dobrać dyskutantów w obowiązujący przez aktualną poprawność polityczna sposób. Najczęściej jest więc po jednej “głowie” z każdej partii i w ten sposób strona rządząca jest  od początku “demokratycznie” wystawiona na przygniatające i wielogardłowe pokrzykiwania  typu “atak na demokrację”.  Czasem  wspiera PiS  przedstawiciel Kukiz 15. Tak jest w obecnej kadencji Sejmu, czyli jakby gorzej czy inaczej niż poprzednio. W efekcie, czasowo i fonicznie, oglądający program widzą i słyszą  zdecydowaną przewagę argumentów i niby-argumentów (często inwektyw) obecnej postplatformianej (mój neologizm) opozycji.  Szczególnie nieproporcjonalnie głośna wydaje się być  .Nowoczesna.

Nie mogę się teraz oprzeć uwadze ścisle ad personam. Chodzi o dziennikarkę TVP, Karolinę Lewicką (ksywa “Lewacka”). O dużych, wyrazistych oczach, które zauważa wielu panów. A wygadanej w sposób, powiedzmy delikatnie i z naszego punktu widzenia, najgorszy. Do historii dziennikarstwa przeszedł jej niedawny wywiad telewizyjny z wicepremierem prof. Glińskim, kiedy to w ciągu kilkunastu minut przerwała wicepremierowi 50 (sic !) razy. Pewnie to rekord Guiness’a. Ale jeszcze wyższe szczyty profesjonalnego, jak by to określić,  neo-dziennikarstwa osiągnęła w równie słynnej kilkuminutowej wstawce w wydaniu głównym Wiadomości TVP. Dokładna i fascynująca (sam widziałem) analiza, sekunda po sekundzie, tej mistrzowsko napastliwej produkcji jest tutaj:

http://wpolityce.pl/media/275085-zobacz-jak-manipuluja-klatka-po-klatce-zdanie-po-zdaniu-rozkladamy-material-lewickiej-z-wiadomosci-tvp-ktos-bedzie-jej-dziela-bronil

Bardzo ciekawe, czyż nie tak ? - I smutne, bo to rzeczywistość obecnej, rozdygotanej sceny politycznej.

A oto dlaczego przypomniałem sobie znaczenie debat oxfordzkich dla anglosaskiego i polskiego życia publicznego. Otóż przed laty byłem postdoc’iem na jednym z angielskich uniwersytetów (“red brick” , nie był to Oxford, ale zawsze w pierwszej swiatowej setce) i przez kilka semestrów byłem także subwarden’em. Czyli pomocnikiem “warden’a” czyli coś w rodzaju rezydującego (w willi na kampusie) prodziekana, który wraz z żoną organizowali życie studentów mieszkających na tymże kampusie. A subwarden’i byli na ogół doktorantami lub "research fellows" i mieli własne mieszkanka (flats) w poszczególnych skrzydłach “halls of residence” (dobrej klasy hostele akademickie, pojedyncze pokoje oczywiście). 

Angielskie rytuały akademickie mogą być interesujące dla polskiego studenta. Między innymi, raz na 5-6 tygodni były owe debaty, tak dwa razy na semester. Ale co tydzień byli zapraszani goście, najczęściej politycy, którzy wygłaszali prelekcje po wspólnym obiedzie w refektarzu. Obowiązkiem subwarden’ów było zawsze być obecnym najpierw na lampce sherry w “senior common room” (salonik uniwersytecki dla wykładowców), aby robić honory domu, a następnie cała grupa, z warden’em, warden’ową, gościem, subwardenami, a często i kilku profesorami,  ceremonialnie paradowała w kierunku refektarza, aby zająć miejsce za “high table” czyli głównym stołem. Niestety były to już czasy tuż po zniesieniu na tym uniwersytecie obowiązku noszenia togi akademickiej (ale niektórzy ją mieli), ale jeszcze długo przed zniesieniem zwyczaju modlitwy (“grace”, kilka razy mówiłem ją na życzenie po polsku !).

Mówcy przemawiali po obiedzie zawsze interesująco  i lekko (musieli być z tego znani, inaczej by ich nie zaproszono !). Jeżeli to była debata to wszyscy przechodzili (na tym kampusie) z refektarza (stylowej jadalni) do większej sali. W każdym wypadku studenci mogli zadawać i zadawali pytania i formalnie i indywidualnie (na stojąco w czasie kawy). Subwarden'i i inni goście powinni byli nawet wtedy zagadywać studentów, aby ich ośmielić. Sam z ciekawością poznałem kilku ministrów aktualnego rządu. Zadziwił mnie zaś minister pracy, który później uprzejmie załatwiał mi zaproszenia do gmachu parlamentu. Otóż ten minister znał nieźle historię Polski i wiedział prawie wszystko o sprawie Katynia. Ale to inna historia.

Napisałem tutaj "wyrywkowo" o atmosferze takich spotkań, a nic o sposobie prowadzenia wspomnianych debat.  Nieco informacji o klasycznych debatach oxfordzkich można znaleźć tutaj: http://www.ecgi.org/conferences/fese_efmc2005/ou_rules.htm

 Nie wdając się w szczegóły, chodzi o zapewnienie jak najbardziej zrównoważonej wymiany poglądów i wyrażenie jej w formie wyraźnie uprzejmej i spokojnej, ale z uciekaniem się do dowcipnych argumentów i różnych efektów erystycznych.  Coś co można by nazwać angielskim humorem   z podtekstami i w stylu nawiązującym do parlamentarnych tradycji westminsterskich, o których Kolega wspomniał.

Uważam, że kilka klasycznych debat oxfordzkich (lub zbliżonych), ale dokładnie według wypróbowanych zasad bardzo, BARDZO, by się przydało polskiej publiczności telewizyjnej a i obecnej atmosferze politycznej.

Właśnie w miejsce “Lis na żywo”. Czas antenowy więc jest. Jest też wystarczająco wielu dziennikarzy i ekspertów do pokazania takich debat. Zamiast  krzykliwych “sejmików”. Tego życzę publiczności w Nowym Roku. Ale radziłbym sie pospieszyć. 

Zobacz galerię zdjęć:

debata w House of Commons
debata w House of Commons

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (13)

Inne tematy w dziale Polityka