Chyba aż tak źle z konceptem "JOWów" po wczorajszym referendum pomysłu PO i b. prezydenta Komorowskiego nie jest. Hasło "JOWy" wszakże znaczy także przywrócenie elektoratowi biernego prawa wyborczego, a nade wszystko to coraz bardziej uświadamiana potrzeba skuteczności rządzenia i odpowiedzialnosci posłów. Oczywiście musi jeszcze minąć kilka dobrych lat, bo nawet sama Dorota Kania (dyskusja z Warzechą w TV GP) powtarza jak zauroczona koronny dowód na "JOWy są be" casus senatora Stokłosa [poprawiono - JK], podawany wyborcom regularnie od lat przez propagandystów systemowych.
To prawda, ze Komorowski i PO po prostu i najzwyklej wygłupili się przepychając swoje nieprzygotowane "łapu-capu referendum" przez Senat, ale - przy okazji - dali nam okazję na choć częściowe "policzenie się" i - jakby - na przeprowadznie wcale wielkiej ankiety przed następnym, normalnym i poprzedzonym solidną debatą publiczną referendum.
Ślędzę sobie bowiem wyniki wyborów i głosowań w dwóch zasobnych obwodach podkrakowskich. Jeden jest mały, zaledwie 691 wyborców, więc nazwijmy go "małym". Drugi jest "duży", ma 1624 wyborców. Sąsiaduja ze sobą. Ponad połowa ich mieszkańców to zamożni krakowianie, a lokalni rolnicy nie wiele uprawiają lecz bogaca się na sprzedaży im działek. Obwód "mały" ma zresztą dużo droższe działki, ale oba sa "prestiżowe". "Mały obwód" jest - z jakichś powodów - tradycyjnie PISowski, a "duży" - platformerski, co pokazały choćby ostatnie wybory prezydenckie. Ale do rzeczy.
Wczoraj w "małym" obwodzie głosowało w sumie tylko 87 osób, czyli nieco ponad 10 %. Na pytanie o JOWy twierdząco odpowiedziało 64 wyborców (przy 20 na nie). Na niejasne pytanie o finansowanie partii: 20 - tak, 63 nie. A o sprawy podatkowe: 75 - tak, 9 - nie.
W "dużym" obwodzie głosowało 162 osób, czyli równo 10%. Na "JOWy": 132 - tak, 27 - nie, finansowanie: 21 - tak, 140 nie, sprawy podatkowe: 157 - tak, 3 - nie.
Co z tego wynika ? - A to, po pierwsze, że zdecydowana większość, niemal wszyscy, głosujących nie wiedziała, że nie trzeba odpowiadać na wszystkie trzy pytania. Myślę, że był to także jeden z ważnych powodów katastrofalnie niskiej frekwencji na poziomie krajowym.
A po drugie, jasne jest, że istnieje zdecydowane poparcie dla idei "JOWów", cokolwiek to znaczy dla poszczególnych wyborców.
Jeżeliby wczorajsze referendum traktować jako "opinion poll" - badanie opinii publicznej i to na olbrzymiej próbce obywateli, to wygląda na to, że w stosunku 3 :1, a może i silniej, polski elektorat może w przyszłości mocno poprzeć reformę ordynacji wyborczej w kierunku jednomandatowym.
A więc nie ma nic złego, co by na dobre nie wyszło. "JOWy" wolno nadchodzą, partie wodzowskie - drżyjcie. Witaj anglosaska demokracjo parlamentarna na horyzoncie. Jeszcze pięć, siedem lat ? - Chyba, że wcześniej zostaniemy "siedemnastą republiką" niemieckiej UE :-)
-------
P.s.1 Prosze zauważyć, że w skali całej Polski (frekwencja 7,8 %) z już oficjalnych wyników (cytuję) "za wprowadzeniem jednoomandatowych okręgów wyborczych opowiedziało się 1,820 mln głosujących, czyli 78,75 proc. głosujących," A więc 78,75 (za) : 21,25 (przeciw), co - znów upraszczając ułamek - można przedstawić jako 3,7 : 1.
Okazuje się więc, że mój początkowy wniosek "3:1" był zbyt skromny. Powinienem był napisać "niemal 4:1" :-)
P.s.2 Pozwolę sobie na, że tak powiem "licentia mathematica". Otóż, gdy coś się sprawdza na bardzo małej próbce (opisane w notce dwa obwody podkrakowskie) i potwierdza hipotezę badanie na kolejnej, większej próbce (7,8 % w całej Polsce), to jest dobra szansa na w miarę podobny wynik na jeszcze większej próbce (powiedzmy ponad 50% w całej Polsce - w hipotetycznej przyszłości).
Stąd można wyciągnąć wniosek, że po kilku latach debaty publicznej to jest szansa na większość referendalną dla JOWów. A poza tym to nowy Sejm moze JOWy wprowadzić (nie czekając na nowe referendum) opierając się na - mam nadzieję - wyczerpującej dyskusji i szerokiej debacie publicznej.
P.s.3
Jako znakomity dodatek do mojej nieco nieuczesanej notki uważam zakończenie tekstu Korsarza (tuż obok na SG): http://korsarz.salon24.pl/667541,referendum-katastrofa-klasy-politycznej-i-medialnej
Cytuję:
"W pierwszych komentarzach pojawiły się opinie, że wynik referendum to "ostateczny koniec JOW". To zupełnie błędna diagnoza - to dopiero początek JOW. Już przed referendum ten postulat stał się głównym zagadnieniem politycznym w Polsce, a dyskusje wokół referendalnego skandalu wzmocnią go wielokrotnie. Ogromną wagę ma fakt, że 80 proc. z 2-3 mln głosujących opowiedziało się za JOW, a 83,5 proc. przeciwko finansowaniu partii z budżetu. Dotąd nie znano nastrojów, bo nigdy nie przeprowadzono badań na taką skalę.
Dziś już nie stawia się pytania – czy JOW, ale pytanie – kiedy JOW. Wynik referendum źle wróży klasie politycznej i medialnej oraz tym wszystkim, którzy własny interes stawiają ponad pomyślność Rzeczypospolitej. - Tadeusz Rogowski".
Tak, tak właśnie jest.
Inne tematy w dziale Polityka