Dzisiejszy The Australian opisuje różne zaszłości i przygotowania do wieczornego przylotu Putina do Brisbane na szczyt G20 .
Okazuje się, że miasteczko Cooktown (400 km na północ od Cairns, a więc blisko równika) już w roku 1885 wykazało zrozumienie dla roli Rosji w świecie i uchwaliło wtedy wysłanie petycji do rządu stanowego w Brisbane, aby dostarczono im broni i amunicji “and a competent officer to take charge against a threat of Russian invasion”. Cooktown był w tym czasie ośrodkiem gorączki złota I wzbudził zainteresowanie rosyjskich kolonizatorów. Podobno wschodnie porty australijskie odwiedzał wtedy podejrzany okręt rosyjski, który “seemed to be getting too familiar with the colony”. Inne imperialne zakusy Rosji (w tym samym czasie) polegały na równoczesnej próbie zajęcia części Nowej Gwinei.
Upłynęły dwa lata, premier Queenslandii znalazł stosowne możliwości i posłał do Cooktown dużą armatę z 3 (trzema) kulami, dwa karabiny i “kompetentnego oficera”. Armata ta stała przez ostatnie 127 lat u ujścia rzeki Endeavor i odstraszała ewentualne inwazje.
I tak przechodzimy do teraźniejszości, bo wielka historia lubi się jednak powtarzać.. Rosja aktualnie chce demonstrować siłę i upokorzyć/ukarać(?) rząd australijski w odwecie za nader ostrą reakcję Australii po zestrzeleniu samolotu malezyjskiego. Wysłała więc wspomnianą eskadrę, której pojawienie się u wybrzeży Australii ma być zsynchronizowane z wizytą Putina.
Pamiętający dobrze historię XIX wieku obecny burmistrz Cooktown, Peter Scott, obwieścił więc, że mieszkańcy jego miasta są gotowi odeprzeć każdą następną inwazję rosyjską, gdyby taka się “zmaterializowała”. Burmistrz poinformował także o ważnych szczegółach. Skoro nadpływają aż cztery okręty rosyjskie, a obrońcy Cooktown mają tylko trzy kule, przeto “we’re going to have to take two of them out with one shot”.
Oto optymizm ludzi, którzy najwyraźniej nigdy nie słyszeli ani o sprycie KGB ani o agenturze bliższej i dalszej. A że okręty rosyjskie znajdują się jeszcze 400 km od wód australijskich, więc w opinii burmistrza “they might be out of range of the cannon”.
Historia ta bawi Australijczyków wyraźnie zadowolonych z życia. Nie wiedzą, naiwni, czym to wszystkim pachnie !
P.s. Media australijskie podejrzewają, że razem z nawodną eskadrą rosyjską płynie jeden (może dwa) okręt podwodny, prawdopodobnie atomowy i takoż uzbrojony, co jest już dużo mniej wesołe. Na szczęście “kuzyni” z USA przyznali się już do conajmniej jednego, własnego okrętu podwodnego już na miejscu, a sama Australia wysłała na spotkanie dwie fregaty z dodatkami lotniczymi. Mogą sobie pozwolić, skoro ich roczny budżet wojskowy jest dwa razy większy od polskiego. I to od lat. Przypomnę tylko, że stosunkowo niewielka Australia posiada aż 6 superwielkich wojskowych samolotów transportowych (a całe europejskie NATO ma ich tylko trzy), z których jeden posłała na Ukrainę dla transportu ofiar zestrzelenia samolotu malezyjskiego do Holandii. I to jest jedną z wielu spraw, które Putin źle odebrał.
Inne tematy w dziale Polityka