CZĘŚĆ TRZECIA:
A
HOŁD BOGURODZICY - MATCE BOŻEJ ŁASKAWEJ PATRONCE WARSZAWY - OBROŃCZYNI POLSKI PRZED KOLEJNĄ NIEWOLĄ I ANTYCHRZEŚCIJAŃSKĄ IDEOLOGIĄ
HOŁD BOHATEROM WOJNY POLSKO-BOLSZEWICKIEJ 1919–1920 ROKU
Autor klipu: autsaider1989
http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=sK8nQmgXw2I
15 sierpnia 1920 r. w sztabach bolszewickich pułków czekały już gotowe sztandary z napisami: „Warszawa nasza!”.
Ale Opatrzność przygotowała zdecydowanie różny od zaplanowanego przez Lenina, Trockiego i Tuchaczewskiego scenariusz obchodów tej uroczystości.
W wigilię Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny (14 sierpnia), poczynając od pierwszej godziny po północy, nastąpią wydarzenia, które staną się początkiem zasadniczej, cudownej zmiany sytuacji na froncie walk z niezwyciężoną armią spod znaku czerwonej gwiazdy.
Ogromną rolę w tych wydarzeniach odegra bohaterski kapłan ks. Ignacy Jan Skorupka.*
VICTORIA POLSKA 1920 ROKU
(fragment artykułu Prof. Józefa Szaniawskiego z 15 sierpnia 2009 r.)**
W sierpniu 1920 r. pod Warszawą i na całej linii Wisły starły się ze sobą nie tylko Wojsko Polskie i sowiecka Armia Czerwona. Było to zarazem starcie dwóch fundamentalnych idei – polskiego patriotyzmu oraz komunistycznego internacjonalizmu. Starcie cywilizacji zachodniej, europejskiej oraz rosyjsko-azjatyckiej.
W Armii Czerwonej służyło tysiące byłych carskich generałów i oficerów, którzy jeszcze kilka lat wcześniej byli zaborcami Polski, jak np. Brusiłow i Szaposznikow, a teraz pod bolszewicko-komunistycznymi hasłami szli ponownie zdobywać Priwislianskij Kraj.
W słynnej historycznej odezwie do Narodu Polskiego z dnia 3 lipca 1920 r. Józef Piłsudski, jako Naczelnik Państwa i Naczelny Wódz Wojska Polskiego, wzywał:
„Obywatele Rzeczypospolitej! Ojczyzna w potrzebie! Wrogowie otaczający nas zewsząd skupili wszystkie siły, by zniszczyć wywalczoną krwią i trudem żołnierza polskiego niepodległość naszą. Zastępy najeźdźców, ciągnące aż z głębi Azji, usiłują złamać bohaterskie wojska nasze, by runąć na Polskę, stratować nasze niwy, spalić wsie i miasta i na cmentarzysku polskim rozpocząć swoje straszne panowanie. Jak jednolity niewzruszony mur stanąć musimy do oporu. O pierś całego narodu rozbić się ma nawała bolszewizmu.(…) Niech na wołanie Polski nie zabraknie żadnego z jej wiernych i prawych synów, co wzorem ojców i dziadów pokotem położą wroga u stóp Rzeczypospolitej. Wszystko dla zwycięstwa! Do broni!”.
GENEZA WOJNY
11 LISTOPADA 1918 r. POLSKA ODZYSKAŁA WOLNOŚĆ.
PO BLISKO PÓŁTORAWIEKOWEJ NIEWOLI JÓZEF PIŁSUDSKI PROKLAMOWAŁ UTWORZENIE NIEPODLEGŁEJ RZECZYPOSPOLITEJ.
W odpowiedzi na to już pięć dni później, 16 listopada 1918 r., wydany został w Moskwie rozkaz rządu bolszewickiego (Rady Komisarzy Ludowych), który nakazywał sformowanie w ramach Armii Czerwonej specjalnych mobilnych formacji o nazwie Armia Zachodnia.
Ta milionowa formacja stanowiła w swej istocie główną sowiecką siłę uderzeniową, która miała zrealizować strategiczne cele polityczne Kremla.
Cele te w specjalnym rozkazie z 29 listopada 1918 r. osobiście nakreślił Lenin, a miały być nimi, po kolei: Białoruś, Polska, a potem już cała Europa.
Według słów Lenina, Europa była
“chora, zdemoralizowana, w chaosie, syta, zasobna i gnuśna”.
Premier Rosji i bolszewicki dyktator nakazywał Armii Czerwonej, aby przeniosła idee rewolucji komunistycznej na Zachód, tak aby
“…zatopić bagnet Armii Czerwonej w Europie”.
Wykonawcami rozkazu Lenina byli nieomal wszyscy przywódcy rewolucji bolszewickiej, w tym Józef Stalin.
To ten właśnie zbrodniarz, bandyta i morderca milionów ludzi, nazwał wtedy, w listopadzie 1918 r., odradzającą się niepodległą Rzeczpospolitą
“polskim przepierzeniem między Rosją a Europą”.
Według Stalina, to “polskie przepierzenie” należy zniszczyć, ponieważ oddziela ono rewolucję rosyjską od rewolucji europejskiej.
Już 12 stycznia 1919 r. dowództwo Armii Czerwonej – Lew Trocki oraz Siergiej Kamieniew – wydało strategiczny rozkaz rozpoczęcia
“czerwonego marszu na Zachód”, a tym samym wykonania planu “Operacja Wisła”.
Oznaczało to przejście przez Polskę do Niemiec i rozpoczęcie tam rewolucji komunistycznej.
5 lutego 1919 r. Rosjanie zdobyli Kijów, a 14 lutego doszło do pierwszego starcia młodego Wojska Polskiego z Armią Czerwoną. Była to bitwa o miasteczko Mosty nad Niemnem.
TAK ROZPOCZĘŁA SIĘ WOJNA POLSKO-SOWIECKA, KTÓRA Z MIESIACA NA MIESIĄC STAWAŁA SIĘ WOJNĄ O EUROPĘ.
Józef Piłsudski, jak nikt w Polsce i Europie, zdawał sobie sprawę z zagrożenia ze strony Rosji sowieckiej.
Był jedynym politykiem, który wiedział, że Armia Czerwona szykuje milionowe wojska, aby uderzyć na Polskę i Europę.
Miał znakomicie zorganizowany wywiad, otrzymał szczegółowe informacje zarówno polityczne, jak i militarne.
Nie było wątpliwości, że lada dzień Rosjanie uderzą. Wcale się z tym nie kryli!
Dlatego Piłsudski zdecydował się na wojnę prewencyjną z Rosją sowiecką. Niezależnie bowiem od planów politycznych, którymi była idea tzw. federacyjna albo prometejska – Piłsudski miał plan wojny prewencyjnej z Rosją.
27 stycznia 1920 r. podczas wspólnego posiedzenia rządu i politbiura na Kremlu pod przewodnictwem Włodzimierza Lenina naczelny dowódca Armii Czerwonej Siergiej Kamieniew przedstawił władzom politycznym Rosji sowieckiej ostateczny i szczegółowy strategiczny plan szeroko zakrojonej ofensywy przeciwko Polsce, przygotowany przez szefa sztabu polowego Armii Czerwonej Borysa Szaposznikowa (późniejszy marszałek i szef sztabu generalnego Armii Sowieckiej; w 1939 r. razem ze Stalinem i Mołotowem brał udział w pertraktacjach na Kremlu z von Ribbentropem 23 sierpnia; to właśnie on przygotował plan agresji na Polskę 17 września).
Główne uderzenie miało zostać wyprowadzone przez Białoruś w terminie do końca kwietnia 1920 roku.
Z całego ogromnego obszaru Rosji ściągano na zachodni kierunek doborowe dywizje sowieckie.
W trakcie ich koncentracji, 10 marca 1920 r., na naradzie z dowództwem Frontu Zachodniego w Smoleńsku naczelny dowódca Armii Czerwonej Siergiej Kamieniew poinformował o przyjęciu do realizacji planu generalnej ofensywy przeciwko Polsce.
Według planu opracowanego przez płk. Borysa Szaposznikowa sowiecki Front Zachodni miał posuwać się po osi Smoleńsk – Warszawa, rozpoczynając swoje działania przed końcem kwietnia 1920 roku.
W OBRONIE POLSKI I EUROPY
Piłsudski próbował stworzyć wspólny front państw Europy Środkowej i Wschodniej w obronie przed agresją bolszewicką.
Był to już ostatni moment, gdy 14 marca 1920 r. w Warszawie z inicjatywy polskiego ministra spraw zagranicznych Stanisława Patka odbyły się rokowania państw będących w stanie wojny z Rosją sowiecką: Finlandii, Łotwy, Rumunii, Ukrainy (Semena Petlury).
Rokowania wykazały, iż wypracowanie wspólnej linii wobec sowieckiego zagrożenia było niemożliwe.
Wówczas Piłsudski podjął decyzję wojny prewencyjnej z komunistyczną Rosją.
Piłsudski – genialny wizjoner polityczny oraz doświadczony konspirator – długo ukrywał ten zamysł przed innymi politykami. Dopiero gdy wyczerpane zostały wszystkie inne możliwości polityczne, dyplomatyczne, a nawet militarne, Marszałek zdecydował o podjęciu działań w obronie Polski i innych państw Europy.
Wyprzedzając atak sowiecki, 25 kwietnia 1920 r. ruszyła, kierowana przez Piłsudskiego, ofensywa polska.
Jej celem militarnym było rozbicie Armii Czerwonej, celem politycznym – stworzenie wolnego państwa ukraińskiego.
Ani cel militarny, ani cel polityczny nie zostały zrealizowane mimo zdobycia Kijowa przez Wojsko Polskie.
Do Wojska Polskiego zaciągały się latem 1920 r. tysiące ochotników, którzy nigdy wcześniej nie mieli w ręku karabinu.
Przewadze sowieckiej przeciwstawiali swój heroizm.
Dotyczyło to szczególnie cywilów, a nawet kobiet i dzieci, także kapelanów, których symbolem stała się bohaterska śmierć ks. Ignacego Skorupki.
Przeciwko walczącym samotnie o wolność Polakom byli nie tylko żądni zwycięstwa bolszewicy, ale też otumanieni sowiecką propagandą politycy Europy Zachodniej, gdzie na organizowanych przez agentów Moskwy ogromnych wiecach wznoszono hasła:
“Ręce precz od Rosji”
Było to wymierzone nie tylko w Polskę, ale było również samobójcze dla samej Europy.
Podobnie jak pół wieku później podobnej treści hasło:
“Lepiej być czerwonym niż martwym”,
głoszone w tej samej Europie Zachodniej przez “pożytecznych idiotów”, po dziś dzień skutecznie wykorzystywane jest przez Moskwę.
Czołowi politycy Francji, Wielkiej Brytanii, Niemiec i innych państw nie zdawali sobie sprawy z zagrożenia, jakim byłaby dla całej Europy klęska Polski.
Latem 1920 r. w całej Europie nie rozumiano albo nie chciano zrozumieć, o co w rzeczywistości toczy się wojna Polaków z agresją Rosji. Europejscy politycy mieli zupełnie błędne, infantylne spojrzenie na Moskwę.
Wyjątkowa była przenikliwość słynnego brytyjskiego dyplomaty, lorda Edgara d”Abernona, który zanotował w swym dzienniku:
“Pośród błędnych zapatrywań zachodnich mocarstw najniebezpieczniejszym było mniemanie, że istnieje możliwość zawarcia pokoju z Sowietami”.
DECYDUJĄCA BITWA XX WIEKU
Z perspektywy XXI wieku Victorię Polską 1920 roku należy zaliczyć do trzech decydujących bitew XX wieku: były to Warszawa 1920, Midway 1942, Stalingrad 1943.
Pozostałe najważniejsze bitwy XX wieku to: Cuszima 1905, Marna, Tannenberg, Verdun – w I wojnie światowej, oraz bitwa o Anglię, Moskwa, Pearl Harbor, lądowanie w Normandii – w II wojnie światowej, a także wojny: wietnamska i koreańska.
Jeżeli przyjąć kryteria celów politycznych, cywilizacyjno-ideowych, obszar, zasięg strategiczny, a także sylwetki wodzów – to wymienione bitwy nawet przy innym ich rezultacie nie decydowały jednak o losach całej Europy czy nawet świata.
Wyjątkowość Warszawy, Midway, Stalingradu polegała zaś na tym, że były nieodwracalne i decydujące.
Bitwa Warszawska, Bitwa nad Wisłą – Cud nad Wisłą – toczyła się na ogromnej przestrzeni. Front liczył od 650 do 800 km długości. Rozciągał się od Zaleszczyk i Czortkowa, przez Lwów, Zamość, Dęblin, Warszawę, Płock, Włocławek, Toruń, Grudziądz.
W bitwie brali udział wybitni wodzowie, dowódcy oraz politycy.
Po stronie polskiej byli to m.in. Józef Piłsudski, Władysław Sikorski, Kazimierz Sosnkowski, Walery Sławek, Józef Beck, Lucjan Żeligowski, Tadeusz Bór-Komorowski, Edward Rydz-Śmigły, Tadeusz Rozwadowski, Józef Haller, Stanisław Haller, Tadeusz Kutrzeba, Leopold Okulicki, Stanisław Maczek.
Po stronie sowieckiej w wojnę zaangażowani byli m.in.: Włodzimierz Lenin, Józef Stalin, Feliks Dzierżyński, Michaił Kalinin, Lew Trocki, najwybitniejsi marszałkowie Armii Czerwonej: Michaił Tuchaczewski, Aleksandr Jegorow, Kliment Woroszyłow, Siemion Budionny, Siemion Timoszenko, Wasilij Czujkow, Borys Szaposznikow, Gieorgij Żukow.
OBIE STRONY MIAŁY PEŁNĄ ŚWIADOMOŚĆ, ŻE BITWA WARSZAWSKA ZADECYDUJE O PRZYSZŁOŚCI EUROPY, ROSJI I POLSKI.
Cele wojny zostały jasno nakreślone przez rząd Rosji sowieckiej.
Ale i Polacy mieli poczucie, że ponownie stanowią “przedmurze Europy”, a już głęboką świadomość tego miał wódz naczelny Wojska Polskiego, od którego strategicznych wizji i rozkazów naprawdę zależały losy narodów i państw Europy.
Do kryteriów oceniających znaczenie Bitwy Warszawskiej jako decydującej o losach świata należy zaliczyć jeszcze charakterystykę obu państw walczących.
Oto Polska w newralgicznym miejscu w środku Europy zaledwie półtora roku wcześniej odzyskała niepodległość. Polska – z tradycyjnym dla Polaków poczuciem wolności! Polska – z historycznym hasłem: Bóg – Honor – Ojczyzna!, oraz żołnierskim bohaterstwem i determinacją przelewania krwi “za wolność naszą i waszą”.
Oto Rosja, nazywana w XVIII i XIXw. "żandarmem Europy” albo “kozackim imperium”, a w wieku XX już jako Rosja sowiecka, została określona: "Imperium Zła”.
Tak właśnie określił to zbrodnicze państwo wielki prezydent Ameryki Ronald Reagan, nawiązując do obrony Polski w 1920 roku.
Celem imperium rosyjskiego zawsze były podboje. W szkołach rosyjskich uczyły się i nadal uczą się młodzi Rosjanie sentencji cara Piotra Wielkiego, że “(…) Polska to nasz pomost do Europy, a Bałtyk – oknem na świat”. Tę carską doktrynę zmodernizowali w 1920 r. bolszewicy, dodając komunistyczno-rewolucyjną ideologię.
AGRESJA NA EUROPĘ
5 maja 1920 r. Lew Trocki - drugi obok Lenina przywódca Rosji i naczelny komisarz Armii Czerwonej – na tajnym posiedzeniu rządu rosyjskiego na Kremlu nakreślił szczegółowo plan agresji Rosji na państwa Europy.
Agresję Armii Czerwonej nazywał rewolucją, która dąży
“na spotkanie europejskiego proletariatu, który wie, że może ono nastąpić tylko nad trupem białogwardyjskiej Polski, w wolnej Robotniczo-Włościańskiej Polsce”.
Armia Sowiecka już wtedy była najpotężniejszą, najliczniejszą i najbardziej okrutną machiną wojenną, jaką znały dzieje świata.
Skoncentrowała swe główne siły w dwóch rejonach: na północ od bagien Polesia oraz w rejonie Charkowa.
Oba te fronty sowieckie miały się połączyć następnie już na terytorium Polski, a po jej zdobyciu maszerować dalej na Europę.
Głównymi kierunkami uderzenia były Niemcy i Francja.
Komisarzem frontu południowego, który z rejonu Charkowa miał przejść przez Galicję, Lwów i dalej na Zachód, był nie kto inny tylko Józef Stalin.
To do niego osobiście 23 lipca 1920 r. Lenin wysłał z Moskwy pod Lwów zaszyfrowaną depeszę z rozkazem rządu Rosji:
“Uważamy, że rewolucje należy natychmiast nasilić we Włoszech.(…) W tym celu należy zsowietyzować Węgry, a także Czechosłowację i Rumunię”.
W odpowiedzi z 24 lipca 1920 r. Stalin, jako komisarz polityczny Frontu Południowo-Zachodniego obiecywał Leninowi zdobycie Lwowa i pobicie Polaków najpóźniej w ciągu 7 dni.
W depeszy Stalina z frontu wojny do Lenina w Moskwie czytamy dosłownie m.in.:
“Teraz, kiedy mamy Komintern, pokonaną Polskę i mniej czy bardziej przyzwoitą Armię Czerwoną (…) byłoby grzechem nie pobudzić rewolucji we Włoszech.(…) Należy postawić kwestię organizacji powstania we Włoszech i w takich jeszcze nie okrzepłych państwach, jak Węgry, Czechy (Rumunię przyjdzie rozbić).(…) Najkrócej mówiąc: trzeba podnieść kotwicę i puścić się w drogę, póki imperializm nie zdążył jako tako podreperować swojej rozwalającej się fury”.
Ta wymiana depesz pomiędzy Leninem a Stalinem pokazuje zmianę strategicznych planów i celów komunistycznej Rosji.
Był to faktycznie pilny rozkaz i decyzja rządu Rosji sowieckiej poszerzająca pierwotne plany podboju Europy Zachodniej o Europę Południową. Miał to być podbój porównywalny jedynie z najazdami fanatycznych hord islamu na Europę w średniowieczu.
“Lenin to nowoczesny potwór bez porównania bardziej niebezpieczny niż Mahomet lub Dżyngis-chan”– charakteryzował wówczas komunistycznego dyktatora wielki włoski pisarz Curzio Malaparte.
Lenin równie otwarcie głosił, iż…
"...we wszystkich krajach świata rewolucja dojrzewa już nie z dnia na dzień, ale z godziny na godzinę."
Rozwinięciem tych imperialnych idei było bardzo konkretnegłówne hasło prących na Warszawę dywizji sowieckich:
“Naprzód na Zachód – przez trupa Polski do serca Europy!”
Zaś wódz sił sowieckich pod Warszawą, późniejszy marszałek Michaił Tuchaczewski, zachęcał dowódców kozackiej kawalerii do walki z Polakami:
“Nim minie lato, a przemkniecie ze stukotem kopyt ulicami Paryża”.
4 LIPCA 1920 r. ROZPOCZĘŁA SIĘ WIELKA OFENSYWA BOLSZEWICKA NA CAŁYM FRONCIE ZACHODNIM – OD GRANICY Z ŁOTWĄ AŻ DO BŁOT POLESKICH.
HISTORYCZNYM DOKUMENTEM JEST ROZKAZ MARSZAŁKA TUCHACZEWSKIEGO DO PODLEGŁYCH MU WOJSK.
Rozkaz nie budzi wątpliwości, jakie były cele strategiczne agresji sowieckiej:
“Na Zachód!!!"
Rozkaz do oddziałów Frontu Zachodniego Nr 1423/Smoleńsk, 2 lipca 1920:
"Żołnierze Armii Czerwonej! Nadszedł czas rozrachunku. Armia Czerwonego Sztandaru oraz armia drapieżnego Białego Orła stanęły naprzeciw siebie przed bojem na śmierć i życie. Przez trupa Białej Polski prowadzi droga ku ogólnoświatowej pożodze. Na naszych bagnetach przyniesiemy szczęście i pokój masom pracującym. Na Zachód!!! Wybiła godzina natarcia. Na Wilno, Mińsk i Warszawę! Naprzód Marsz!"
Dowódca naczelny Frontu Zachodniego, Tuchaczewski
Powyższy rozkaz miał charakter polityczny.
Inne rozkazy obiecywały sołdatom milionowej Armii Czerwonej bogate łupy w zdobywanych miastach Polski i Europy. Obiecywano m.in.:
“sławną z bogactw Warszawę"(!) i zachęcano wprost do rabunków i do korzyści z polskich łupów, a także gwałtów na polskich kobietach.
Kiedy 10-11 sierpnia 1920 r. dywizje Frontu Zachodniego dotarły do Wisły, Lenin mobilizował Tuchaczewskiego w związku z przeniesieniem dwóch dywizji rezerwowych z Piotrogrodu na polski front.
Lenin pisał:
“Jeżeli z punktu widzenia strategicznego jest to możliwe, to z politycznego dobicie Polski jest sprawą arcyważną”.
15 SIERPNIA 1920 r.
Od początku sierpnia z wieży zegarowej Zamku Królewskiego położonego tuż nad Wisłą, z wieży katedry, z wież kościołów położonych na Starym Mieście widać było w krytycznych dla Polski dniach nadciągające od wschodu oddziały Armii Czerwonej, huk armat i dymy toczącej się pod Radzyminem krwawej bitwy z bolszewickim najeźdźcą.
Szef Sztabu Generalnego generał Tadeusz Rozwadowski notował w lipcu 1920 r.: “Czułem dobrze, że tylko na siebie samych liczyć możemy, a umacniała mnie w tym przekonaniu jeszcze przestroga angielskiego marszałka Wilsona, ówczesnego szefa Sztabu Wielkobrytyjskiego, który wówczas na konferencji w Spa wypowiedział do mnie na pożegnanie te stanowcze słowa:
“Nie liczcie tylko na jakąkolwiek interwencję dyplomatyczną lub inną. Sowiety postanowiły zagładę Polski i jestem dokładnie poinformowany, że bezwzględnie wszelkimi siłami do tego dążą i przez nikogo powstrzymać się nie dadzą. My wszyscy pomóc wam realnie po wojnie światowej nie możemy, a gdybyśmy nawet mieli odpowiednie siły do dyspozycji, to i tak na czas przerzucić ich do Polski nie zdołalibyśmy. Więc przyszłość wasza cała w waszym własnym tylko ręku, a jeśli sami zwyciężyć nie potraficie, to zginiecie niechybnie”
5 sierpnia 1920 r., gdy Armia Sowiecka zajęła już połowę Polski i dotarła do Wisły, Ojciec Święty Benedykt XV wezwał do modlitw biskupów z wszystkich krajów Europy, ponieważ stwierdził w swym przesłaniu:
“Obecnie chodzi o rzeczy najważniejsze: Obecnie jest w niebezpieczeństwie nie tylko istnienie narodowe Polski, lecz całej Europie grożą okropności nowej wojny. Nie tylko więc miłość do Polski, ale miłość dla Europy całej każe nam pragnąć połączenia się z nami wszystkich wiernych w błaganiu Najwyższego, aby za orędownictwem Najświętszej Dziewicy Opiekunki Polski zechciał oszczędzić Narodowi Polskiemu tej ostatecznej klęski oraz by raczył odwrócić tę nową plagę od wycieńczonej przez upływ krwi Europy”.
Papież Benedykt XV, którego pontyfikat przypadł na lata 1914 - 1922
Miesiąc później, 8 września 1920 r., już po historycznej Victorii Polskiej w bitwie nad Wisłą, Papież pisał w specjalnym liście do polskich biskupów:
“Nigdy nie wątpiliśmy, że Bóg będzie przy Polakach, którzy tak świetnie w ciągu wieków religii się zasługiwali, a zapowiedzieliśmy publicznie obchody błagalne wtenczas, kiedy prawie powszechnie o ocaleniu Polski zrozpaczono, a wrogowie też ilością i powodzeniem odurzeni, to między sobą bluźniercze pytanie stawiali: “Gdzie jest Bóg ich?”. I oto wynik wojny naocznie wykazał, że “jest Bóg wśród Izraela”.
Józef Piłsudski postanowił stoczyć decydującą bitwę na obszarze między Bugiem i Wisłą.
Doradcy francuscy sugerowali wykonanie lokalnego przeciwnatarcia na Mińsk Mazowiecki, które odepchnęłoby Armię Czerwoną spod Warszawy i dało czas na rokowania. Wątpili, aby Wojsko Polskie po 600-kilometrowym odwrocie było zdolne do kontrofensywy w wielkim stylu.
Piłsudski uważał plan francuski za półśrodek. Chciał rozbić przeciwnika i wierzył w możliwości polskiego żołnierza.
Na początku sierpnia 1920 r. klęska Polski wydawała się nieunikniona. Odwrót Wojska Polskiego przekształcił się nieomal w panikę. Polityczno-militarnej wizji obrony wolności Polski nie miał nikt.
W uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny, czyli w polskiej tradycji w dzień Matki Bożej Zielnej – 15 sierpnia 1920 r., Wojsko Polskie ruszyło do uderzenia na Armię Czerwoną.
Jej dywizje pewne były już pokonania Polaków, zdobycia Warszawy oraz dalszego marszu na Berlin, Paryż i inne stolice Europy, według strategicznych planów podboju i dyrektyw rządu Rosji sowieckiej.
W Bitwie Warszawskiej 1920 r., zwanej też Cudem nad Wisłą oraz Bitwą nad Wisłą, Wojsko Polskie na czele ze zwycięskim wodzem Marszałkiem Józefem Piłsudskim zatrzymało i zwyciężyło milionową nawałę Armii Czerwonej i uratowało nie tylko Polskę, ale i całą Europę przed niewolą oraz wprowadzeniem zbrodniczego sowieckiego totalitaryzmu i systemu komunistycznego.
Było to nawiązanie do najwspanialszych tradycji Rzeczypospolitej, kiedy to Polska nazywana była powszechnie w krajach Zachodu przedmurzem chrześcijaństwa albo przedmurzem Europy, co było wówczas równoznaczne. Tak jak przed wiekami, w 1920 r. na terytorium Rzeczypospolitej toczyła się w rzeczywistości bitwa o losy Europy.
**Autor jest wykładowcą na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego oraz w Wyższej Szkole Kultury Społecznej i Medialnej. Jest autorem m.in. książek “Bitwa Warszawska 1920″, “Marszałek Piłsudski – w obronie Polski i Europy” oraz “Victoria Polska – Marszałek Piłsudski w obronie Europy”
* BOHATERSKI KSIĄDZ IGNACY SKORUPKA
W chwili powszechnej mobilizacji, 7 lipca 1920 roku, ks. Skorupka zwraca się do swego przełożonego JE ks. kard. Aleksandra Kakowskiego z prośbą o pozwolenie na wstąpienie do wojska. Hierarcha jednak stanowczo odmawia.
Dwudziestosiedmioletni ks. Ignacy jest osobowością wybitną, z którą metropolita warszawski wiąże pewne plany, dlatego też kolejna prośba, którą złoży w dniu urodzin, 31 lipca, i tym razem zostanie kategorycznie odrzucona.
Jednak ks. Ignacy nie podda się tak łatwo! Zwraca się bezpośrednio do biskupa polowego ks. Stanisława Galla i otrzymuje upragnioną nominację na lotnego kapelana praskiego garnizonu!
Ksiądz Skorupka jest jedynym kapelanem w prawobrzeżnej Warszawie. Stara się być wszędzie tam, gdzie przebywają żołnierze.
Całe dnie spędza na dworcach, gdzie żegna i błogosławi idących na front ochotników.
W szpitalach i w koszarach spowiada, udziela sakramentów, dodaje otuchy, umacnia wiarę i krzewi ufność w Opatrzność Bożą.
Szczególnie często jest widywany w budynku gimnazjum Władysława IV, służącym za koszary I batalionu 236. pułku piechoty Legii Akademickiej, do którego zostało wcielonych wielu jego uczniów.
Im właśnie ks. Ignacy chce towarzyszyć na froncie.
Wymarsz, początkowo zaplanowany na 9, opóźni się o 4 dni czyli 13 sierpnia.
Dzięki temu ks. Skorupka zdąży odbyć spowiedź generalną (u Ojców Kapucynów na Miodowej) i sporządzić testament, w którym m.in. napisze:
„Dług za wpisy szkolne spłacam swym życiem. Za wpojoną miłość Ojczyzny płacę miłością serca”. ( Ks. dr Józef M. Bartnik SJ)
13 sierpnia rano 1. i 2. kompania 236. pułku młodocianych żołnierzy, dowodzone przez porucznika Stanisława Matarewicza (1891–1920) i podporucznika Mieczysława Słowikowskiego (1896–1989), razem z kapelanem ks. Ignacym Skorupką wyruszą na front, by dołączyć do oddziałów, które bronią wejścia do Warszawy od strony Pragi.
KSIĄDZ KAPELAN MASZERUJE W JEDNEJ GRUPIE ZE SWOIMI DAWNYMI UCZNIAMI, TERAZ TOWARZYSZAMI BRONI. IDZIE W STROJU DUCHOWNYM, W SUTANNIE OKRYTEJ CZARNĄ NARZUTKĄ, CHRONIĄCĄ OD PYŁU I KURZU, NA SZYI MA FIOLETOWĄ STUŁĘ.
Wszak napisał w swoim dzienniku:
„Sutanna wołać będzie do wszystkich, iż to sługa Boży.
A więc człowiek głoszący istnienie, działanie Boga.
Ja chcę być sługą Bożym– pragnę odpowiedzieć zamiarom Boga względem mnie”.
NA BŁĘKITNEJ WSTĄŻCE BŁYSZCZY INKRUSTOWANY KRZYŻ, DAR SIOSTRY MATYLDY GETTER, PRZEŁOŻONEJ FRANCISZKAŃSKIEJ RODZINY MARYI.
Podczas marszu ks. Ignacy intonuje pieśni, które zalęknionym 17–latkom dodają ducha:
Błękitne rozwińmy sztandary,
czas strząsnąć zwątpienia już pleśń,
Niech w sercach zagorze znicz wiary,
I gromka niech ozwie się pieśń:
Spod znaku Mary zwycięski my huf,
błogosław nam, Chryste, na bój.
Stajemy jak ojce, by służyć Ci znów,
My, Polska, my, naród, lud Twój!
Około południa kompanie ochotników docierają do Ząbek. Tutaj, na wzgórzu, przy małym drewnianym kościele, ks. Ignacy odprawił Mszę Świętą.
Według świadectwa lekarza 236. pułku kapitana Salaka, ks. Skorupka, przemawiając do żołnierzy od ołtarza, wypowie prorocze słowa:
„Czekają nas jeszcze ciężkie ofiary, ale niezadługo– piętnastego, w dzień naszej Królowej, losy odwrócą się w naszą stronę” [13].
Gorące słowa księdza budzą w zatrwożonych sercach otuchę, budzi się ufność w pomoc i opiekę Matki Najświętszej, która przecież nie tylko łaskawie patronuje Warszawie, ale i strzeże Polski.
WSPÓLNIE WZYWAJĄ POMOCY MARYI SŁOWAMI PIEŚNI:
Gdy naród jest w potrzebie,
by zwalczyć antychrysta,
Przybądź z pomocą z Nieba,
Łaskawa Matko Przeczysta!
Ogień nieprzyjacielski się wzmagał. Szereg żołnierzy biegnących w tyralierze zaczynał się łamać i chylić ku ziemi.
Ksiądz Skorupka, widząc załamanie szyku, wybiega przed swoich towarzyszy. Jest w pierwszej linii.
Sam prowadzi tyralierę, zagrzewając młodocianych żołnierzy do walki, widząc chaos wśród dzieciaków, młodzieży, którzy nie wiedzieli, do kogo strzelają, zawołał: „Za Boga i Ojczyznę!”.
(...)porwany wewnętrznym nakazem, wznosząc w jednej ręce krzyż, drugą wskazując kierunek natarcia, pobiegł naprzód, aby pociągnąć za sobą żołnierzy i zatrzymać wroga.
Krzyż w ręku księdza miał dodać odwagi tym bardzo młodym żołnierzom, od których Bóg i Ojczyzna zażądała nadludzkiej ofiary.
NIKT NIE ZAUWAŻYŁ, KIEDY ZGINĄŁ KS. SKORUPKA.
Niemniej chwila śmierci tego kapłana stała się punktem zwrotnym bitwy pod Ossowem i jednym z punktów zwrotnych w dziejach wojny 1920 roku!
Jak ujął to ks. kard. Aleksander Kakowski, ofiara kapłańskiego życia, złożona na ołtarzu Ojczyzny, świadomie i dobrowolnie, wydała stokrotny plon:
„Do tej chwili Polacy uciekali przed bolszewikami, odtąd uciekali bolszewicy przed Polakami!”
KAPŁAN OPATRZNOŚCIOWY
Ignacy Skorupka urodził się w Warszawie 31 lipca 1893 r., w dniu, w którym przypada wspomnienie św. Ignacego Loyoli. Ród Skorupków wywodził się z patriotycznej podlaskiej szlachty, herbu Ślepowron. Jeden z dziadków Ignacego brał udział w Powstaniu Styczniowym, zaś inny krewny był w Zgromadzeniu Księży Misjonarzy w Warszawie. Ten patriotyczno–religijny klimat rodzinnego domu wywarł decydujący wpływ na formację duchową Ignacego.
Uczył się świetnie i chociaż wróżono mu piękną przyszłość, nie krył swego powołania do kapłaństwa – już jako mały chłopiec służył do Mszy Świętej. W wieku 16 lat wstąpił do seminarium, gdzie wkrótce stał się ulubieńcem zarówno przełożonych, jak i kolegów, z racji swej sumienności, zamiłowania do porządku, mrówczej pracowitości i... charyzmatu braterstwa.
Święcenia kapłańskie otrzymał w 1916 roku.
Początkowo pracował w Bogorodsku, Klińcach, a następnie w Łodzi, gdzie pełnił funkcję wikariusza i prefekta tamtejszych szkół.
W 1919 r., w wieku 26 lat, ks. Ignacy otrzymuje nominację na notariusza i archiwistę Kurii Metropolitalnej Warszawskiej. Jednocześnie podejmuje obowiązki prefekta dwóch szkół warszawskich i kapelana „ogniska" prowadzonego dla 200 sierot przez Siostry Franciszkanki Rodziny Maryi.
Wkrótce staje się poszukiwanym kaznodzieją: głosi kazania u Panien Kanoniczek na pl. Teatralnym, u Panny Maryi na Koszykach, a w 1920 roku także w katedrze św. Jana Chrzciciela.
Ksiądz Ignacy Jan Skorupka
KS. IGNACY J. SKORUPKA ZGINĄŁ 14 SIERPNIA 1920 W BITWIE POD OSSOWEM.
Grób ks. Ignacego Skorupki, Powązki, kwatera 244 – IV brama.
Rodzina w pierwszą rocznicę śmierci 14 sierpnia 1921r.
Pomnik księdza Ignacego Skorupki przed bazyliką katedralną św. Michała i św. Floriana w Warszawie
Wizerunek Matki Bożej Łaskawej, Patronki Warszawy i Strażniczki Polski, która według relacji bolszewików ukazała się im w Wólce Radzymińskiej i Ossowie podczas Bitwy Warszawskiej w dn.15 sierpnia 1920 roku, wzbudzając popłoch i panikę w ich szeregach.
Widziano podobno również na Niebie postać kapłana z krzyżem w ręce, (z opisu uciekających bolszewików) podobną do postaci nieżyjącego już ks. Ignacego J. Skorupki.
Jeden z uczestników bitwy warszawskiej 1920 r., ks. Stanisław Tworkowski, następująco podsumował tamte dramatyczne wydarzenia:
"Cud nad Wisłą to dzieło Bożej Opatrzności, w które swój wysiłek włączył mój naród, naród wierzący, naród wzywający Boga, miłujący Go..."
TO BYŁA WALKA W IMIĘ JEZUSA CHRYSTUSA, W IMIĘ KRZYŻA ŚWIĘTEGO.
Symbolem tego jest nasz kapelan katolicki - ks. Ignacy Skorupka, który z krzyżem w ręku biegł w tyralierze pod Ossowem. (...)
STALIN - dokument
Autor klipu: Omecki
http://www.youtube.com/watch?v=jdAzs0vo1bw&feature=related
CUD NAD WISŁĄ - 15 SIERPNIA 1920 ROKU
Jerzy Kossak – Cud nad Wisłą
Z KS. DR. JÓZEFEM MARIĄ BARTNIKIEM O JEGO KSIĄŻCE NA TEMAT OBJAWIEŃ MATKI BOŻEJ PODCZAS BITWY WARSZAWSKIEJ W 1920 ROKU ROZMAWIA PIOTR CZARTORYSKI-SZILER – sierpień 2008 r. ***
Kończy Ksiądz pracę nad książką o objawieniu się Matki Bożej podczas Bitwy Warszawskiej w 1920 roku. Wiem, że już w ubiegłym roku była ona gotowa do druku, jednak pojawiły się nowe, ciekawe dokumenty i relacje świadków. Czy może Ksiądz nam je przedstawić?
Rzeczywiście, we wrześniu ubiegłego roku otrzymałem korektę mojej książki "Zjawienie się Matki Bożej podczas Bitwy Warszawskiej 1920 roku, czyli Cud nad Wisłą" i byłem przekonany, że najdalej za miesiąc prześlę ją do wydawnictwa Fundacji "Nasza Przyszłość".
Nie przypuszczałem, że wywiad, jakiego udzieliłem "Gościowi Niedzielnemu" w sierpniu ubiegłego roku, spowoduje, że skontaktują się ze mną osoby mające nowe, istotne dla książki informacje. Dotarła do mnie wiadomość, którą intuicyjnie przeczuwałem i na którą, może niezupełnie świadomie, czekałem.
Zastanawiałem się bowiem niejednokrotnie, jak mogło dojść do tego, że Warszawa, miasto, które w 1652 roku obrało na swoją patronkę Matkę Bożą Łaskawą, w dowód wdzięczności za cud uśmierzenia zarazy, miasto cudownie ocalone interwencją samej Matki Bożej w 1920 roku, otrzymujące przez wieki tyle dowodów matczynej opieki swej Patronki, zostanie po Powstaniu Warszawskim w 1944 roku dosłownie zrównane z ziemią?
Nie mogłem zrozumieć, dlaczego Najłaskawsza nie ocaliła Warszawy, miasta, któremu patronuje, przed zagładą!
I oto dowiaduję się od ks. Jana Taffa, pijara, kustosza sanktuarium Matki Bożej na warszawskich Siekierkach, o objawieniach Maryi, jakie odbywały się tutaj w czasie wojny od 3 maja 1943 roku. Po zapoznaniu się ze wspomnieniami wizjonerki pani Eugenii Władysławy Papis (wydanymi przez sanktuarium w 60. rocznicę Objawień) odetchnąłem z ulgą!
Otóż na 15 miesięcy przed Powstaniem Patronka Warszawy objawia się na Siekierkach, by przestrzec i ocalić lud stolicy przed grożącą katastrofą. Jak Jonasz ostrzegał Niniwę, tak i Maryja ostrzegała, że jeśli warszawianie nie zaczną respektować Praw Bożych, tj. Dekalogu, jeśli się nie nawrócą, to ich miasto spotka los Niniwy...
Przypomniałem sobie, że przed II wojną światową Pan Jezus prosił Sługę Bożą Leonię Nastał, Sługę Bożą Rozalię Celakównę i Sługę Bożą Kunegundę (Kundusię) Siwiec o modlitwy za Warszawę! Stolica Polski była przed wojną siedliskiem rozpusty i dopuszczała się największej liczby aborcji w Europie.
O morderstwach dzieci nienarodzonych tak powiedział przyszły Papież Jan Paweł II:
"Największą tragedią naszego narodu jest śmierć ludzi, którzy są poczęci. Jest rzeczą oczywistą, że nie może to minąć bez konsekwencji."
Jakie miały być następstwa tych czynów, wiedziała Matka Łaskawa! Dlatego przybyła z misją prorocką na ziemię warszawską, uprzedzając o grożącej miastu karze i nawołując do pokuty i wynagradzania.
Niestety, mimo wysiłków mieszkańców Siekierek treść orędzi nie została nagłośniona, głównie dlatego, że posługujący tu księża zakonnicy nie zrobili nic, by je przyjąć i rozpropagować.
Nie podjęli wysiłku powiadomienia o objawieniach księży diecezjalnych, a co za tym idzie, orędzia nie były powszechnie głoszone ludowi stolicy.
Jeśli nie będziecie mi posłuszni, postępując według mojego Prawa, i jeśli nie będziecie słuchali słów moich proroków, to z tego miasta uczynię przekleństwo dla wszystkich narodów ziemi"
(por. Księga Jeremiasza 26, 6).
I TAK JAK Z JEROZOLIMĄ, STAŁO SIĘ Z WARSZAWĄ.
Niezwykle życzliwy ks. Jan Taff SP umożliwił mi spotkanie z wizjonerką, panią Eugenią Władysławą Papis, dlatego mogłem wyjaśnić wszelkie nurtujące mnie kwestie. Ale nie tylko pojawienie się tej sprawy opóźniło oddanie książki do druku.
Odnalazła mnie pani redaktor Regina Gorzkowska-Rossi z Bufallo i dostarczyła kolejny ważny dowód potwierdzający, w jakim znaku, tj. w jakiej postaci zjawiła się Najświętsza Maryja bolszewikom.
W lutym trafiła do mnie pani Elżbieta Mościcka-Freund i przedstawiła dokument mówiący o objawianiu się od niepamiętnych czasów Matki Bożej na ziemi radzymińskiej, a także pokazała mi nieznane materiały dotyczące kultu tego miejsca.
Wreszcie udało mi się nawiązać kontakt z panem Zygmuntem W. mieszkającym pod Radzyminem, któremu w latach 90. ubiegłego wieku objawiła się Bogurodzica.
Otrzymane od moich rozmówców dokumenty, materiały i świadectwa (m.in. pani Jadwigi Kornackiej) spowodowały, że rozdział o zjawieniu się Matki Bożej na ziemi radzymińskiej musiałem napisać na nowo!
Ojciec Święty Jan Paweł II, modląc się w Radzyminie na grobach polskich żołnierzy poległych w Bitwie Warszawskiej 1920 roku, podkreślił, że wokół Cudu nad Wisłą przez całe lata trwała zmowa milczenia. Czy bezpośrednim powodem napisania przez Księdza książki była chęć jej przerwania?
Miałem dwa równie ważne powody.
Pierwszym była potrzeba rozpropagowania wiekopomnego objawienia się Matki Bożej podczas walk na przedpolach Warszawy w 1920 roku z uwzględnieniem wszystkich okoliczności ukazania się Bogurodzicy.
Drugim - potrzeba definitywnego wyjaśnienia i rozstrzygnięcia, spornej dotychczas kwestii, w jakim znaku (w jakiej postaci) Matka Najświętsza zechciała się ukazać. Abstrahując od politycznych przyczyn milczenia wokół tej sprawy, brak wyjaśnienia wszystkich okoliczności społecznych i historycznych tego faktu uniemożliwiał dotychczas przyjęcie go, zarówno przez historyków, jak i opinię publiczną.
Dopiero całościowe, w ujęciu historycznym, naświetlenie zagadnienia pozwala zrozumieć opiekuńcze oddziaływanie Madonny na los stolicy Polski i na indywidualne losy jej mieszkańców.
Moim celem jest nagłośnienie tej sprawy i doprowadzenie do spóźnionego o 88 lat dziękczynienia Matce Bożej w znaku, jaki sama wybrała, by ukazać się bolszewikom.
JESTEŚMY WINNI BOGURODZICY WDZIĘCZNOŚĆ ZA SPEKTAKULARNĄ POMOC UDZIELONĄ NASZEJ ARMII (FAKT PUBLICZNEGO OBJAWIENIA SIĘ BOGURODZICY SETKOM ATEISTÓW JEST JEDYNY W ŚWIECIE), KTÓRA SPOWODOWAŁA OCALENIE WARSZAWY, POLSKI I EUROPY W 1920 R. OD REWOLUCJI BOLSZEWICKIEJ
Przy tej okazji pragnę podkreślić, że fakt zjawienia się Najświętszej Dziewicy na polach Radzymina i Ossowa w niczym nie zmienia dotychczasowego postrzegania geniuszu strategicznego Marszałka Józefa Piłsudskiego, ofiarności jego sztabu, ani też nie umniejsza bohaterstwa polskiego żołnierza!
Czy w ciągu 25-letniej posługi w sanktuarium Matki Bożej Łaskawej - Patronki Warszawy zgłosiło się do Księdza wiele osób, które wniosły nowe światło w kwestii Cudu nad Wisłą?
Od początku mojej pracy duszpasterskiej w sanktuarium Matki Bożej Łaskawej - Patronki Warszawy zaczęli zgłaszać się do mnie penitenci, którzy mówili, że w ich rodzinach przekazywano z pokolenia na pokolenie wiadomości o ukazaniu się Matki Bożej podczas bitwy o Warszawę w 1920 roku.
Osoby te nadmieniały, że postać Maryi, jaka ukazała się bolszewikom, była podobna do postaci Patronki Warszawy.
Sprawa zaczęła mnie intrygować. Spisywałem bardziej konkretne wypowiedzi, jednak miałem świadomość, że stanowiły niewystarczający materiał, by oprzeć na nich poważną, monograficzną publikację.
Dopiero po serii moich artykułów w prasie katolickiej pod wspólnym tytułem "Dajcie świadectwo cudu" zaczęły napływać odpowiednie dokumenty i świadectwa.
Otrzymałem je m.in. od pani senator Jadwigi Stokarskiej, ks. proboszcza Wiesława Wiśniewskiego, pana Józefa Domagalskiego i innych. Wielu świadectw, które potwierdzały posiadane wiadomości, nie mogłem zamieścić w książce, gdyż nie wnosiły nic nowego. Były to m.in. świadectwa pani Eugenii Władysławy Papis (wizjonerki z Siekierek) i pani Wacławy Jurczakowskiej.
Jakie były różnice między zatajaniem prawdy o objawieniu Matki Bożej przed II wojną światową a tym w czasach reżimu komunistycznego?
W czasie międzywojnia prawda o zjawieniu się Matki Bożej była dla czynników oficjalnych nader niewygodna. W wolnej, rozwijającej się, postępowej i dążącej do nowoczesności Polsce fakt ten był nie do zaakceptowania!
Tym bardziej że jeśli rozeszłaby się wieść o tym objawieniu, to nieuchronnie nasunęłaby się konkluzja, że dla pokonania bolszewików waleczni Polacy musieli otrzymać pomoc z Nieba!
Co by sobie Europa pomyślała o naszej armii i dowódcach, gdyby doszło do jej uszu, że w walkach z bolszewikami przyszła nam z pomocą sama Matka Boża?
Już samo słowo "cud", które mogłoby sugerować nadprzyrodzoną interwencję w czasie walk o Warszawę, było cenzurowane i usuwane z prasy i wydawnictw sanacyjnych.
Dla piłsudczyków żadnego cudu, a nie daj Boże, pojawienia się Najświętszej Dziewicy w czasie walk z bolszewikami, nie było i być nie mogło!
W trzeciej, największej wygranej bitwie w historii polskiego oręża (po Grunwaldzie i Wiedniu), która uratowała Europę przed rewolucją bolszewicką, decydującej o losach Polski, Europy i świata, jedynym animatorem zwycięstwa miał być sam Marszałek Piłsudski, bez pomocy sił nadprzyrodzonych.
Dlatego pomimo setek relacji naocznych świadków fakt ten zaliczono do pobożnych ludowych legend i nie dopuszczono, by został w jakikolwiek sposób nagłośniony.
Sprawa zjawienia się Matki Bożej stała się tematem tabu.
Efektem tej polityki było to, że relacje bolszewików, bezpośrednich świadków ukazania się Maryi, nie mogły być publikowane ani w prasie, ani w książkach wspomnieniowych.
To wiekopomne wydarzenie nie zatarło się i nie znikło z pamięci Narodu, a to dzięki osobom, które posługiwały w obozach jenieckich i dalej kolportowały zasłyszane świadectwa.
Bolszewicy chętnie dzielili się swoimi przeżyciami. Pamiętna noc z 14 na 15 sierpnia była najbardziej wstrząsającym momentem całego ich dotychczasowego życia: Na własne oczy ujrzeli Matier Bożiju!
Ukazanie się Maryi na polach pod Radzyminem spowodowało, że oddziały bolszewików w nieopisanym popłochu i panice rzuciły się do ucieczki. Czy oddziały polskie również widziały Matkę Boga?
Matka Boża, otoczona światłością, była doskonale widoczna na tle nocnego jeszcze nieba! Bolszewicy na ten widok uciekali w skrajnym przerażeniu, opuszczając ziemię radzymińską, która, wydawałoby się, już na zawsze miała pozostać w ich rękach!
Odwrót bolszewików odbywał się w popłochu. Obozy uciekały wszystkimi drogami na przełaj, przez pola. Wozy łamały się, padały konie, którymi drogi były wprost usłane, pomimo że za dezercję groził sąd polowy i wyrok - rozstrzelanie!
Polscy żołnierze nie widzieli swojej Królowej i Hetmanki unoszącej się bezpośrednio ponad nimi.
Jedynie ze zdumieniem obserwowali bezzasadną, bezprzytomną, bezładną i paniczną ucieczkę czerwonych!
Dopiero później dowiedzieli się od miejscowych, że przyczyną nieoczekiwanej rejterady bolszewików z pola walki było: zjawienie się Bogurodzicy!
Po II wojnie światowej, kiedy komuniści z Kremla sprawowali władzę w Polsce przez swoich agentów, określenie Cud nad Wisłą (synonim zwycięstwa nad bolszewią) było na indeksie.
Zasadniczo pamięć o zwycięskiej bitwie 1920 roku miała być najpierw splugawiona, potem pogrzebana.
W latach 50. propaganda komunistyczna określała wojnę 1920 roku najazdem jaśnie panów na kraj radziecki!
W tej sytuacji nie trudno się dziwić, że wszystkie wypowiedzi nawiązujące do objawienia się Maryi były cenzurowane, rugowane i ośmieszane.
Autorzy, nawet zawoalowanych aluzji, stawali się obiektem ataków i niewybrednych drwin tzw. naukowej krytyki reżimowych publicystów.
Niestety, do dziś nie nastąpił w tej materii żaden przełom.
Temat jest konsekwentnie pomijany, co szczególnie bolesne, w homiliach wygłaszanych 15 sierpnia.
Mam nadzieję, że moja książka, monografia zagadnienia, zmieni nastawienie duchownych i opinii publicznej w tej kwestii.
Ponieważ:
"Nie ma nic zakrytego, co by nie miało być wyjawione, ani nic tajemnego, o czym by się nie miano dowiedzieć!"
(Ewangelia św. Mateusza 10, 26)
Czy to prawda, że w Radzyminie Matka Boża objawiała się również później?
Tak, ale objawiała się także dużo wcześniej. Pamiętne objawienie się Matki Bożej na ziemi radzymińskiej w 1920 roku nie było pierwszym ani też ostatnim ukazaniem się tam Bogurodzicy.
Wszystkie te zjawienia miały miejsce w niewielkiej stosunkowo odległości od siebie.
Nasuwa się tu analogia z objawieniami Matki Bożej w Ortiga, Fetal i... Fatimie! Sanktuaria te pobudowano na miejscach zjawienia się Bogurodzicy, a są oddalone od siebie tylko o 2 km - Droga Krzyżowa bazyliki fatimskiej zaczyna się w sanktuarium Maryi w Fetal!
Pierwszym zachowanym dokumentem świadczącym o objawieniu się Maryi na ziemi radzymińskiej jest sprawozdanie z kanonicznej wizytacji tej parafii, która odbyła się w październiku 1755 roku.
Jest to pierwsza, oficjalna wzmianka, która określa miejsce ukazania się (może wielokrotnego?) Matki Bożej na ziemi radzymińskiej:
"Za miastem, o staj 25, jest miejsce Zjawienie nazywające się, gdzie od niepamiętnych czasów znajdowała się kaplica i studzienka z wodą cudowną i gdzie miejscowi nabożeństwa odprawiali. Kiedy na skutek starości kaplica runęła, przejezdni kupcy 30 złotych na ręce mieszczan tutejszych dali, dopraszając się, by na miejscu Zjawienia kaplicę i studnię, jak była dawniej, wybudowali".
Sądzimy, że pierwsze objawienia Najświętszej Dziewicy w Radzyminie mogły nastąpić już w XVII w., skoro ksiądz wizytator w roku 1775 pisze o niepamiętnych czasach, a kaplica upamiętniająca to zdarzenie (może pierwsza, a może kolejna?) zdążyła runąć ze starości.
Miejsce to musiało mieć już ugruntowaną sławę, jeżeli znały je osoby obce i były do tego stopnia zainteresowane odbudową kaplicy sanktuarium, że wyłożyły na ten cel poważną sumę pieniędzy!
W monografii Radzymina, wydanej w 1905 roku, nie ma informacji o aktualnych objawieniach Maryi. Ich autor, dr Stanisław Łagowski, tylko opisuje pielgrzymki na miejsce Zjawienia.
Przybywający pątnicy, często z bardzo daleka, potwierdzają niejako stałą obecność Matki Bożej na tym miejscu, czego dowodem były wota dziękczynne.
Piętnaście lat później, w 1920 roku, ziemia radzymińska, wybrana przed wiekami ziemia Matki Bożej, staje się widownią krwawych walk z bolszewikami. Miasto Radzymin kilkakrotnie przechodzi z rąk do rąk. Wydawało się, że słynący z cudów i łask zakątek dostanie się w ręce bolszewików.
"ALE MARYJA, OPIEKUNKA ZIEMI RADZYMIŃSKIEJ, W KRYTYCZNYM MOMENCIE SAMA INTERWENIUJE. I SWOIM ZJAWIENIEM SIĘ BOLSZEWIKOM... ZMIENIA BIEG HISTORII!"
Po zakończonej wojnie bolszewicko-polskiej miejsce Zjawienia nadal było licznie nawiedzane przez pielgrzymów. Przybywały tu tzw. kompanie - liczące po kilkanaście tysięcy ludzi, nocujących latem w stodołach, na stogach siana, gdzie kto mógł.
Chociaż Bogurodzica nie ukazywała się osobiście (przynajmniej dotychczas nie posiadam takich informacji), jednak możemy mówić o Jej stałej obecności na tym miejscu. Świadczyły o tym wota dziękczynne i relacje wiernych.
Mieszkanka Radzymina pani Jadwiga Kornacka 2 sierpnia (w święto Matki Bożej Anielskiej) podczas ostrzału niemieckiego przebywała w kaplicy na Zjawieniu, w chwili gdy pocisk artyleryjski przebił ścianę... nie wybuchając! Oto jej komentarz: "Maryja okryła nas płaszczem swej opieki i ocaliła!".
Późniejszym dowodem obecności Maryi na Zjawieniu (choć niewidzialnej) był przypadek uzdrowienia (w obecności licznych świadków) ułomnej kobiety 6 sierpnia 1963 roku, w Święto Przemienienia Pańskiego. Niepełnosprawna kobieta, z kościoła odległego o 2 km dowlokła się do kaplicy o kulach. Po modlitwie różańcowej odzyskała pełną sprawność w nogach.
Kule, dowód całkowitego uzdrowienia, zawieszono na wieży kościelnej na polecenie ks. proboszcza Zygmunta Kowalskiego, który całą sprawę opisał w parafialnej kronice.
Natomiast rzeczywiste, poznawalne zmysłami objawienie się Bogurodzicy miało tutaj miejsce w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku. Miałem możność odwiedzić to miejsce i poznać osobiście wizjonera, pana Zygmunta W. Na miejscu zapoznałem się z okolicznościami objawienia i treścią przekazanego przez Maryję orędzia. O tym fakcie został powiadomiony ordynariusz diecezji warszawsko-praskiej, co szerzej opisuję w książce.
Maryja uratowała Warszawę w 1920 roku. Można postawić pytanie, dlaczego taki okrutny los spotkał naszą stolicę w roku 1944?
W 1920 roku pomimo przygnębiającej atmosfery, poczucia zbliżającej się nieuchronnie klęski, cały Naród, nie tylko Warszawa, solidarnie mobilizował siły duchowe.
Ojczyzna została oficjalnie zawierzona Sercu Jezusowemu (19.06.1920 r.) z udziałem Naczelnika Państwa i najwyższych władz kościelnych i państwowych.
Przed ostateczną konfrontacją z bolszewikami została podjęta Powszechna Krucjata Modlitewna.
Biskupi inicjowali ogólnopolską nowennę za Ojczyznę, odprawianą od uroczystości Przemienienia Pańskiego (6.08) do święta Wniebowzięcia Matki Najświętszej (15.08).
Ksiądz kardynał Aleksander Kakowski zarządził we wszystkich kościołach Warszawy całodzienną adorację Przenajświętszego Sakramentu, a generał Józef Haller - nowennę w intencji ocalenia Polski w stołecznym kościele pw. Świętego Zbawiciela.
Te żarliwe modlitwy zobligowały niejako Matkę Bożą, Patronkę Warszawy i Strażniczkę Polski, do osobistej interwencji na przedpolach Warszawy, czego owocem był cud zwycięstwa w tej praktycznie przegranej wojnie. Bo bez Boga ani do proga!
Wybuch Powstania Warszawskiego w 1944 roku nastąpił po 15 miesiącach od pierwszego Objawienia się Bogurodzicy w warszawskiej osadzie Siekierki.
Powstańcy ruszyli naprzeciw potędze militarnej Niemców z gorącym sercem i z butelkami wypełnionymi benzyną, ale...Patronki Warszawy nie zaproszono do współpracy!
Warszawa zachowała się tak, jak zachowują się przemądrzałe dzieci, które chcą wszystko robić same - bez pomocy Mamy!
Dowództwo Armii Krajowej, przygotowując powstanie, nie wzięło najwidoczniej pod uwagę tego, że to, co dzieli zwycięstwo od klęski, to nie moc oręża, przeważające siły czy strategia, nawet genialnych dowódców, lecz wola Boga, który zawsze i wszędzie sam o wszystkim decyduje.
Jedynie od Jego woli zależy, czy działania ludzkie zostaną uwieńczone sukcesem czy porażką. Dlatego tylko współpraca, zjednywanie Go dla swoich planów i podejmowanie wspólnego z Nim działania może doprowadzić do zwycięstwa.
Maryja na Siekierkach powiedziała:
"Jeśli wy jesteście ze mną, to i Ja jestem z wami i nic się wam nie stanie!"
Nurtuje mnie pytanie: co w ciągu 23 lat, które upłynęły od Bitwy Warszawskiej, tak odmieniło serca i umysły mieszkańców stolicy, że zdecydowano bez Bożej i Maryi pomocy walczyć z przeważającym wrogiem i chciano własnymi, wątłymi siłami oswobodzić Warszawę?
Gdyby orędzia Maryi przekazywane na Siekierkach zostały przyjęte i zainicjowano by powszechne, ogólnonarodowe modlitwy w intencji pokoju (jak to było w 1920 roku), a warszawianie zreflektowali się i zmienili swoje życie, sądzę, że powstanie zakończyłoby się zwycięstwem nad Niemcami i Warszawa by ocalała!
Tak by się z pewnością stało, bo celem misji Maryi było uratowanie Warszawy!
Powiedziała: "jeśli będziecie ze Mną, to nic się wam nie stanie!"
Oczywiście, powstańcy indywidualnie zawierzali się Maryi, modlili na różańcu, przyjmowali sakramenty (co żywo wspomina w swojej książce "Przez Maryję wszystko dla Boga. Wspomnienia 1920-1948" siostra Maria Okońska), lecz oficjalnego, podobnego jak za Marszałka Piłsudskiego zawierzenia działań zbrojnych Bogu i Jego Matce nie było!
Dlatego trudno się dziwić, że w sierpniu 1944 roku, w dniu święta Wniebowzięcia Najświętszej Maryi, nie pokonano i nie przepędzono Niemców ze stolicy!
Powstanie poniosło druzgoczącą klęskę, a Warszawa została w odwecie spalona i totalnie zrujnowana, wręcz starta z powierzchni ziemi.
Pół miliona warszawian straciło życie, tylu, ile przed wojną zostało pomordowanych dzieci poczętych.
Po 37 latach, w 1981 roku, w Medjugorie w Jugosławii była podobna sytuacja. Maryja objawiła się tam jako Królowa Pokoju.
Modlitwą starała się zapobiec wojnie domowej, o której wiedziała, że wkrótce obejmie cały kraj.
Mówiła:
"Zło (kara) nie nastąpi, jeśli świat się nawróci. Wzywajcie ludzi do nawrócenia, wszystko zależy od waszego nawrócenia"
(por S. Budzyński, "Tajemnica Objawień w Medjugorie", s. 47).
Czyż Maryja nie to samo mówiła w Warszawie w maju 1943 roku?
Chociaż w Jugosławii przez kilka lat trwała wojna, której ślady są widoczne do dziś, to w Medjugorie nie zginął ani jeden człowiek(por. Siostra Emmanuel, "Medjugorie, wojna dzień po dniu").
Obietnica Maryi nie jest czczą obietnicą: "jeśli wy jesteście ze mną, to Ja jestem z wami i nic się wam nie stanie!"
Zainicjował Ksiądz w sanktuarium Matki Bożej Łaskawej pierwszosobotnie Msze Święte połączone z publicznym odczytaniem aktu zawierzenia Maryi osób prywatnych, rodzin i firm. Czy wielu ludzi wierzących pragnie dziś zawierzyć swoje życie Maryi?
Już od 13 lat w każdą pierwszą sobotę miesiąca o godzinie 8.30 rano odprawiam Mszę Świętą, podczas której specjalnym aktem zawierzamy się Niepokalanemu Sercu Maryi.
Uczestniczy w niej coraz więcej osób, nawet z odległych dzielnic Warszawy.
Często po Mszy Świętej podchodzą do mnie ci, którzy z ufnością odprawiali moją Nowennę do Matki Łaskawej (której współautorem jest śp. ks. Jan Twardowski) i opowiadają o rzeczach nadzwyczajnych, jakie po jej zakończeniu zdarzały się w ich życiu!
Nie na próżno Matka Łaskawa ma tytuł: od wszelkiego utrapienia!
Spotkania te są dla mnie wielką radością i ożywiają pragnienie szerzenia chwały warszawskiej Madonny!
Mam nadzieję, że doczekam chwili, kiedy Skarb Warszawy, Cudowny Obraz Matki Łaskawej, zostanie rekoronowany nową królewską koroną, taką jak zaginiony dar stołecznego magistratu, ofiarowany Maryi wraz z tytułem Patronki Warszawy i Strażniczki Polski w 1652 roku.
Jak przedstawia się historia korony Matki Bożej Łaskawej - Patronki Warszawy?
Otóż rok po instalacji obrazu Matki Bożej Łaskawej, będącego swobodną repliką wizerunku Madonny ze strzałami, obrończyni od zarazy, od 240 lat czczonego w Faenzie, mieście włoskiej prowincji Emiliia - Romania, do okolic Warszawy dociera epidemia cholery przywleczona na polskie ziemie przez kozaków.
Fundator obrazu, rektor pierwszej w Polsce i Warszawie publicznej, bezpłatnej szkoły powszechnej, pijar ks. Hiacynt Orselli spowoduje, że magistrat dla uproszenia ratunku dla miasta zgadza się na publiczną procesję wokół murów miejskich obrazu Madonny od zarazy, przy biciu wszystkich stołecznych dzwonów.
Po tym pamiętnym przejściu Madonny wokół murów miejskich nie odnotowano żadnego zgonu spowodowanego cholerą.
Matka Łaskawa osłoniła Warszawę płaszczem swej opieki i wyjednała warszawianom łaskę wygaśnięcia epidemii.
By godnie wyrazić wdzięczność za cudowne ocalenie, magistrat ozdabia (dekoruje) wizerunek wotywnym darem, królewską koroną. Została ona nałożona na obraz jako aplikacja, ukrywając dość niefortunnie namalowaną koronę Maryi.
Aplikacja została wykonana zgodnie z regułami heraldycznymi.
Jest to więc korona, jaka przysługuje królom ikrólowym, zamknięta, ośmioobłękowa, zwieńczona małym globem z Krzyżem (korona namalowana, otwarta jest zwieńczona... kwiatkiem!).
Dar magistratu był czytelnym znakiem mówiącym o królewskiej godności Maryi Łaskawej (patrz: Jerzy Lileyko, "Regalia polskie", KAW 1987).
Podczas podniosłej uroczystości w staromiejskim ratuszu młody, bo powstały zaledwie przed kilkoma miesiącami, obraz okrzyknięto cudownym i jednogłośnie obrano Madonnę ze strzałami Patronką Warszawy!
Rajcowie uroczyście powierzyli Maryi Łaskawej nie tylko patronat nad Warszawą, ale obwołali Ją także Strażniczką Polski, słusznie rozumując, że Maryja może skruszyć strzały, nie tylko zarazy, ale i strzały wrażych wojsk.
Od tej chwili Maryja Łaskawa otrzymuje oficjalny tytuł: Patrona Varsaviae et Custos Lechiae - Patronki Warszawy i Strażniczki Polski.
Skąd wiemy, jak ta, niezachowana do naszych czasów, wotywna korona wyglądała?
Kiedy następnego roku, 1653, epidemia cholery zbliżała się do Wilna, tamtejszy sufragan postanowił wezwać na ratunek sławną cudem uśmierzenia zarazy stołeczną Madonnę ze strzałami.
Zamawia więc w Warszawie replikę cudownego obrazu, na której, po raz pierwszy, zostanie uwieczniony dar magistratu - wotywna, królewska korona.
Także inne, powstałe po roku 1652, repliki orsellowskiej Madonny będą ukazywały tę nową koronę: zamkniętą, ośmioobłękową, zwieńczoną krzyżem.
Kiedy ostatecznie książka Księdza "Zjawienie się Matki Bożej podczas Bitwy Warszawskiej 1920 roku, czyli Cud nad Wisłą" ukaże się w księgarniach?
Będzie to zależało od możliwości edytorskich wydawnictwa Fundacji "Nasza Przyszłość". Ostateczną wersję książki, ubogaconą nowymi materiałami, przekażę wydawcy w październiku bieżącego roku.
Dziękuję za rozmowę.
*** Książka Ks. dr Józef Bartnika Sj i Ewy Storożyńskiej: "Matka Boża Łaskawa a Cud nad Wisłą Dzieje kultu i łaski" jest już w sprzedaży.
"MATKA BOŻA ŁASKAWA A CUD NAD WISŁĄ – DZIEJE KULTU I ŁASKI'
(fragmenty książki ks. dr Józefa Marii Bartnika i Ewy J.P. Storożyńskiej pod tym samym tytułem)
CUD NAD WISŁĄ JAKO CUDOWNA INTERWENCJA MARYI
Nie ulega wątpliwości, że z upadkiem Warszawy nie tylko Polska, ale i cala środkowa Europa stanęłaby otworem dla sowieckiej inwazji.
Przez wieki Polska była tarcza Europy przeciw inwazji azjatyckiej. W żadnym jednak momencie historii niebezpieczeństwo totalnego zniewolenia nie było tak groźne jak tym razem.
Modlitwy zaś składane przez ręce Maryi, Patronki Stolicy i Królowej Polski, nigdy nie były tak gorące.
W obliczu nadciągającego nieszczęścia modlono się dosłownie wszędzie, nie tylko w kościołach, które nie mogły pomieścić wszystkich wiernych, choć otwarte były cała dobę.
Od Starówki, siedziby Matki Bożej Łaskawej - Patronki Warszawy, aż do kościoła Świętego Krzyża tłum trwał na modlitwie, dzień i noc wzywając pomocy swojej Patronki i Królowej.
Przed figurą Najświętszej Panny znajdującej się na otwartej przestrzeni Krakowskiego Przedmieścia czuwano i modlono się bez przerwy.
Przypominano Łaskawej Patronce Stolicy, ze już raz złamała strzały Bożego gniewu i uratowała Warszawę przed czarną zarazą (epidemia cholery).
- Błagano, by zechciała uratować swój lud i swoje królestwo.
- Błagano, by zechciała zdusić czerwoną zarazę i zapobiegła rozniesieniu się krwawego bolszewickiego terroru, nie tylko w naszej Ojczyźnie, ale i w Europie.
Zdawano sobie sprawę z grozy sytuacji.
Docierały do Warszawy przerażające wiadomości o tym, jak bolszewicy rozprawiali się z inteligencją i osobami duchownymi na zajmowanych ziemiach i tym żarliwiej błagano o cud.
TYLKO CUD, TYLKO INTERWENCJA NIEBIOS MOGŁA POWSTRZYMAĆ TEN NIEUBŁAGANY, TRWAJĄCY OD MIESIĘCY ZWYCIĘSKI POCHÓD ARMII CZERWONEJ PRZEZ NASZ KRAJ – W DRODZE NA ZACHÓD.
W sierpniu 1920 roku stojąca u wrót stolicy Armia Czerwona miała wielokrotną liczebną przewagę nad naszymi siłami. Bolszewicy byli absolutnie pewni zwycięstwa – ustalili nawet datę zajęcia stolicy i przejęcia władzy w Polsce na 15 sierpnia.
W Wyszkowie czekał już tymczasowy rząd z Konem, Dzierżyńskim i Marchlewskim na czele.
W Warszawie bolszewickich „wyzwolicieli” oczekiwała komunistyczna V kolumna, 40-tysieczna rzesza robotników, mająca godnie przywitać swoich „oswobodzicieli” i wraz z nimi roznieść w pył (czytaj: wymordować) warszawskich „burżujów i krwiopijców”.
Warszawa była praktycznie bezbronna. Wszyscy zdolni do walki mężczyźni na mocy dekretu o powszechnej mobilizacji już od miesięcy przebywali na froncie.
Stolicy mieli bronić ochotnicy, gimnazjaliści, podrostki, dla których karabin często był przekraczającym ich siły ciężarem, i starzy weterani z powodu wieku pozostający poza czynną służbą.
DOPOMOGĘ WAM
WSZYSTKO TO, CO OD MOMENTU ODZYSKANIA NIEPODLEGŁOŚCI W 1917 ROKU PRZEŻYWAŁA POLSKA, PRZEWIDZIAŁA OPATRZNOŚĆ BOŻA.
Na 48 lat przed opisywanymi wydarzeniami sama Najświętsza Dziewica przygotowywała lud swojego kraju nie tylko na odzyskanie upragnionej niepodległości, ale także na to, co dzisiaj nazywamy wojną bolszewicko-polską (nb. nigdy oficjalnie niewypowiedzianą).
W Wielki Piątek 1872 r. Matka Najświętsza przekazuje mistyczce Wandzie Nepomucenie Malczewskiej (obecnie kandydatce na ołtarze) następujące słowa:
„Skoro Polska otrzyma niepodległość, to niezadługo powstaną dawni gnębiciele, aby ja zdusić. Ale moja młoda armia, w imię moje walcząca, pokona ich, odpędzi daleko i zmusi do zawarcia pokoju. Ja jej dopomogę”
Rok później, w Święto Wniebowzięcia, Matka Boża mówi:
„Uroczystość dzisiejsza niezadługo stanie się ŚWIĘTEM NARODOWYM was, Polaków, bo w tym dniu odniesiecie świetne zwycięstwo nad wrogiem dążącym do waszej zagłady. To święto powinniście obchodzić ze szczególną okazałością"
(ksiądz prałat G. Augustynik, Miłość Boga i Ojczyzny w życiu i czynach świątobliwej Wandy Malczewskiej, wyd. VII, Arka, Wrocław 1998).
WIELKI ZNAK NA NIEBIE
Nie tylko Warszawa, ale cala Polska modli się o ratunek.
Na Jasnej Górze Episkopat Polski wraz z tysiącami wiernych śle błagania do Królowej Polski.
Nie ma świątyni, w której by nie odprawiano wielogodzinnych nabożeństw błagalnych, a wszystko w atmosferze ZAWIERZENIA losów bolszewicko-polskiej wojny naszej Pani i Królowej.
Modlitwa tysięcy zjednoczonych serc wyprasza cud – PRAWDZIWY CUD – ukazanie się Najświętszej Dziewicy.
MATKA BOŻA UKAZUJE SIĘ W POSTACI MATKI ŁASKAWEJ – PATRONKI WARSZAWY.
JEST PRZECIEŻ Z WOLI MAGISTRATU I LUDU MIASTA TEGO PATRONKĄ – TARCZĄ I OBRONĄ, OD 1652 ROKU.
MATKA ŁASKAWA POJAWIA SIĘ NA NIEBIE PRZED ŚWITEM, MONUMENTALNA POSTAĆ, WYPEŁNIAJĄCA SWOJĄ OSOBĄ CAŁE CIEMNE JESZCZE NIEBO.
UKAZUJE SIĘ ODZIANA W SZEROKI, ROZWIANY PŁASZCZ, KTÓRYM OSŁANIA STOLICE.
ZJAWIA SIĘ W OTOCZENIU HUSARII, POLSKIEGO ZWYCIĘSKIEGO WOJSKA, KTÓRE POD WIEDNIEM Z HASŁEM „W IMIĘ MARYI” ROZEGNAŁO POGAŃSKIE WATAHY.
MATKA BOŻA TRZYMA W SWYCH DŁONIACH JAKBY TARCZE, KTÓRYMI OSŁANIA MIASTO JEJ PIECZY POWIERZONE.
PANIKA BOLSZEWIKÓW
Postać Matki Bożej była widziana przez dziesiątki, lepiej powiedzieć: setki bolszewików atakujących polskie oddziały w bitwie o dostęp do stolicy. To pojawienie się na niebie wywołało wśród sołdatów strach, przerażenie i panikę, której nie sposób opisać.
Naoczni świadkowie wydarzenia, zahartowani w boju, niebojący się ani Boga, ani ludzi, programowi ateiści, na widok postaci Maryi, groźnej „jak zbrojne zastępy”, rzucali broń, porzucali działa, tabor, aby w nieopisanym popłochu, na oślep, pieszo i konno, salwować się ucieczką.
Przerażenie, jakie wywołało ujrzane zjawisko, i paniczny strach były tak silne, ze nikt nie myślał o konsekwencjach ucieczki z pola walki – karze śmierci dla dezerterów. Uciekinierzy poczuli się bezpieczni dopiero w okolicach Wyszkowa i stąd – od ich słuchaczy – pochodzą pierwsze relacje o tym wstrząsającym wydarzeniu.
Można ubolewać, ze fakt cudownej interwencji, łaskawej pomocy Matki Niebieskiej, fakt oczywisty, znany i przyjmowany przez ludzi, a relacjonowany przez dorosłych, żołnierzy, konsekwentnie przemilczano zarówno w przedwojennej Polsce, jak i później, w czasach rządów komunistycznych.
Niestety, również i teraz fakt ten jest pomijany milczeniem, choć z zupełnie innych przyczyn. W sanacyjnej Polsce oficjalnie podawana przyczyna Cudu nad Wisłą, czyli nagłego odwrotu zwycięskiej (do tej pory) Armii Czerwonej spod bram Warszawy, był tylko geniusz Marszałka Piłsudskiego.
Z kolei za rządów ateistycznych w komunistycznej Polsce nie do pomyślenia było nawet wspominanie o prawdziwym scenariuszu wydarzeń.
Ukazanie się Matki Bożej widziane i relacjonowane przez naocznych świadków, sowieckich żołnierzy, było przez historyków reżimu zaszufladkowane jako przypadkowa gra świateł na niebie, pobożna maryjna legenda, wymysł grupki pobożnych pań, a najczęściej w oficjalnych przemówieniach komunistycznych władz – pomijane całkowitym milczeniem.
W ukryciu patronuje stolicy. Po wielkim modlitewnym zrywie sierpnia 1920 r., na skutek wspomnianych uwarunkowań politycznych (odsyłam do mojej książki „Matka Łaskawa w Bitwie Warszawskiej”)
Patronka Stolicy została zapomniana.
Ufundowane przez polskie kobiety wotum dziękczynne przeznaczone dla Matki Bożej za uratowanie stolicy i Polski od okupacji bolszewickiej – złote berło i jabłko, zostało przekazane na Jasną Górę.
PATRONKA WARSZAWY – MATKA ŁASKAWA NIE DOCZEKAŁA SIĘ OD MAGISTRATU MIASTA I SWOJEGO LUDU OFICJALNEGO DOWODU WDZIĘCZNOŚCI, DOWODU PAMIĘCI.
Propaganda władzy sanacyjnej udowadniała, że żadnego cudu, objawienia się Matki Bożej w Ossowie nie było, bo być nie mogło. Zwyciężył bolszewików swoim geniuszem militarnym Józef Piłsudski!
Sam zaś Marszałek w słowach skierowanych do ks. kard. A. Kakowskiego powiedział:
„Eminencjo, ja sam nie wiem, jak myśmy te wojnę wygrali”(sic!).
MIJAJĄ LATA – ZAPOMNIANA MATKA ŁASKAWA NA ŚWIĘTOJAŃSKIEJ W UKRYCIU PATRONUJE STOLICY.
O TYM PATRONACIE WIEDZĄ TYLKO CZCICIELE STAROMIEJSKIEJ MADONNY. WŁADYSŁAW Z GIELNIOWA, DRUGI PATRON STOLICY, STAJE SIĘ POWOLI W ŚWIADOMOŚCI WARSZAWIAKÓW GŁÓWNYM PATRONEM MIASTA, CO ZRESZTĄ TRWA PO DZIŚ DZIEŃ.
ks. dr Józef Maria Bartnik
B
Musieli zwyciężyć - film Aliny Czerniakowskiej to jeden z najlepszych dokumentów o polskiej historii. Jako tzw. „półkownik” przeleżał w archiwach wiele lat podobnie jak inne filmy tej reżyserki. Film o jednym z najważniejszych konfliktów XX wieku – wojnie polsko-bolszewickiej 1919-1920 roku. Przywódcą wielkiej mobilizacji społeczeństwa polskiego był Józef Piłsudski.
Bitwa Warszawska w 1920 miała decydujący wpływ na losy Europy i świata. Odparcie najazdu bolszewickiego przez polską armię było przełomowym momentem w historii europejskiej początku XX wieku. Na przedpolach Warszawy polska armia pod dowództwem Józefa Piłsudskiego obroniła nie tylko niepodległość Polski, ale też zapobiegła bolszewizacji Europy.
Reżyseria i scenariusz: Alina Czerniakowska
Zdjęcia: Zbigniew Napiórkowski
Producent: TVP Historia
Źródło: http://hej-kto-polak.pl/wp/?p=20176#more-20176
MUSIELI ZWYCIĘŻYĆ 1920 1/5
http://www.youtube.com/watch?v=dID50gCJTFI&feature=player_embedded
MUSIELI ZWYCIĘŻYĆ 1920 2/5
http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=xIAErLmqovs
MUSIELI ZWYCIĘŻYĆ 1920 3/5
http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=I-tznfluRVg
MUSIELI ZWYCIĘŻYĆ 1920 4/5
http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=fOiTgWFI0aE
MUSIELI ZWYCIĘŻYĆ 1920 5/5
Autor 5/5 części klipu: HelenaLiwia
http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=GfFc32wpdYs
OSTATNI TAKI BOHATER
KPT. JÓZEF KOWALSKI, JEDYNY ŻYJĄCY WETERAN BITWY WARSZAWSKIEJ, MA 112 LAT
Jest najstarszym mężczyzną w Polsce, a jednocześnie jedynym żyjącym weteranem Bitwy Warszawskiej 1920r. 2 lutego skończył 112 lat.
Od 1994 roku mieszka w Domu Pomocy Społecznej w Tursku w Lubuskiem.
Urodził się we wsi Wicyń jako poddany cesarza Franciszka Józefa. Wybuch I wojny i rewolucja w Rosji zmobilizowały mieszkających tam Polaków do walki o niepodległość. Do polskiego wojska zaciągnęli się dwaj bracia Kowalscy, starszy do hallerczyków, młodszy Pan Józef do ułanów.
W trakcie uroczystości urodzinowych 110 lat, minister Marek Surmacz w imieniu Prezydenta RP dokonał aktu dekoracji pana Józefa Kowalskiego Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski, Polonia Restituta – jest to jedno z najwyższych polskich odznaczeń cywilnych. W precedencji Orderów i odznaczeń Order Odrodzenia Polski występuje po Orderze Wojennym Virtuti Militari.
Pan Janusz Krupski wręczył w imieniu Premiera szablę ułańską, a we własnym medal „Pro Memoria” ustanowiony w 2005 roku z okazji 60. rocznicy zakończenia II wojny światowej. Rada Miasta Warszawy nadała panu Józefowi medal „Zasłużony dla Miasta Warszawy”, natomiast Rada Miejska w Radzyminie tytuł „Honorowy Obywatel Radzymina”.
Z okazji 110 urodzin pana Józefa Kowalskiego PREZYDENT LECH KACZYŃSKI napisał w liście:
Wielce Szanowny Jubilacie!
Z okazji 110. rocznicy Pana urodzin proszę przyjąć najserdeczniejsze powinszowania.
Gospodarka, wojna i miłość – oto były trzy prządki jego żywota, pisał o pułkowniku Michale Wołodyjowskim Henryk Sienkiewicz. Ten uwielbiany przez pokolenia Polaków bohater Trylogii jest wzorem żołnierza Rzeczypospolitej, przywiązanego do ziemi ojczystej patrioty, człowieka kultywującego życie rodzinne, dobrego obywatela i gospodarza zatroskanego o wydobycie kraju z wojennych zniszczeń.
Potrafił Pan urzeczywistnić ten ideał.Jako kawalerzysta stawał Pan w obronie polskich granic – najpierw w określonej mianem 18. największej bitwy świata – Bitwie Warszawskiej 1920 roku, a następnie w wojnie obronnej 1939 roku, znosząc później lata niewoli w niemieckim obozie jenieckim.
Po wojnie, po zaanektowaniu Podola przez imperium sowieckie, nie powrócił Pan do rodzinnego gospodarstwa, lecz znalazł swoją nową małą ojczyznę w ziemi lubuskiej, w Przemysławiu, gdzie był Pan znany jako hodowca i znawca koni wierzchowych, ojciec rodziny, człowiek prawy i pełen pogody ducha. W Pana osobie ludzie młodzi odnajdują przykład i zachętę do tego, aby żyć godnie i pięknie.
Dzisiaj, gdy rozpoczyna Pan sto jedenasty rok życia, proszę przyjąć za te odważne czyny, za zasługi w walce o niepodległość kraju, za manifestowaną w tak różnych czasach i okolicznościach, ale zawsze tę samą, wierną miłość ojczyzny – słowa wielkiego uznania i podziwu. Jako Prezydent i Zwierzchnik Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej mam zaszczyt dać temu wyraz honorując Pana Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski.
Lech Kaczyński
Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej
W lutym tego roku minister obrony narodowej Tomasz Siemoniak awansował Józefa Kowalskiego do stopnia kapitana Wojska Polskiego.
15 SIERPNIA 2009 ROKU
ODBYŁY SIĘ OSTATNIE UROCZYSTOŚCI ŚWIĘTA WOJSKA POLSKIEGO
I ROCZNICY BITWY WARSZAWSKIEJ,
KTÓRYM PRZEWODNICZYŁ PREZYDENT I ZWIERZCHNIK SIŁ ZBROJNYCH RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ
ŚP. LECH KACZYŃSKI,
KTÓRY ZGINĄŁ 10 KWIETNIA 2010 ROKU.
POCZĄTEK UROCZYSTOŚCI
O godz. 8.30 obchody zainaugurowane zostały mszą świętą za Ojczyznę odprawioną w Katedrze Polowej Wojska Polskiego.
Nabożeństwo celebrował ordynariusz polowy WP. śp. ks. bp gen. dyw. Tadeusz Płoski (zginął 10.04,2010), a uczestniczyli w nim m.in.:Śp. Prezydent Lech Kaczyński, przedstawiciele parlamentu i rządu, kadra oficerska WP, weterani i kombatanci, kapelani WP kościołów ewangelicko-augsburskiego i prawosławnego, a także przedstawiciele armii państw NATO oraz licznie zgromadzeni mieszkańcy stolicy.
UROCZYSTOŚCI W BELWEDERZE
O godz. 10.25 odbyła się uroczystość złożenia wieńców przed pomnikiem Marszałka Józefa Piłsudskiego przy Belwederze.
Wieńce złożył śp Prezydent Lech Kaczyński, szef Sztabu Generalnego WP śp. generał Franciszek Gągor (zginął 10.04,2010) oraz minister obrony narodowej Bogdan Klich i sekretarz stanu w MON Czesław Piątas.
Na zdjęciu z Prezydentem śp. gen. brygady Kazimierz Gilarski (zginął 10.04,2010)
NA DZIEDZIŃCU BELWEDERU PREZYDENT WRĘCZYŁ NOMINACJE GENERALSKIE I ODZNACZENIA PAŃSTWOWE.
PODCZAS UROCZYSTOŚCI OBECNI BYLI PRZEDSTAWICIELE NAJWYŻSZYCH URZĘDÓW W PAŃSTWIE:
szef Kancelarii Prezydenta RP śp. minister Władysław Stasiak (zginął 10.04.2010)
szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego śp. minister Aleksander Szczygło (zginął 10.04.2010)
minister obrony narodowej Bogdan Klich
wiceminister spraw wewnętrznych i administracji Adam Rapacki
szef Sztabu Generalnego WP śp. generał Franciszek Gągor (zginął 10.04.2010)
DOWÓDCY RODZAJÓW SIŁ ZBROJNYCH:
gen. broni Waldemar Skrzypczak
śp. gen. broni Andrzej Błasik (zginął 10.04.2010)
śp.wiceadm. Andrzej Karweta (zginął 10.04.2010)
PRZEDSTAWICIELE DUSZPASTERSTWA WOJSKOWEGO:
ordynariusz polowy WP śp. ks. bp gen. dyw. Tadeusz Płoski (zginął 10.04.2010), któremu towarzyszyli:
ks. płk Jan Domian
śp. ks. ppłk Jan Osiński (zginął 10.04.2010)
prawosławny ordynariusz WP śp. ks. bp gen. bryg. Miron Chodakowski (zginął 10.04.2010)
naczelny kapelan Ewangelickiego Duszpasterstwa Wojskowego ks. bp gen. bryg. Ryszard Borski.
Prezydentowi RP zostali zaprezentowani tegoroczni absolwenci – prymusi Wyższych Szkół Wojskowych.
„SILNA ARMIA TO WIĘKSZE BEZPIECZEŃSTWO I PRESTIŻ KRAJU”
Po wręczeniu nominacji generalskich i odznaczeń osobom zasłużonym dla kultywowania tradycji polskiego oręża, Lech Kaczyński przypomniał, że 89 lat temu kontrofensywa armii polskiej doprowadziła do zwycięstwa, które miało znaczenie nie tylko dla Polski, ale też dla całej Europy.
- Potężna bolszewicka agresja, która miała zmienić oblicze naszego kontynentu, kształtowaną przez tysiące lat całą jego cywilizację, załamała się. Wkrótce później nasze Siły Zbrojne odniosły zwycięstwo nad Niemnem, w październiku zawarto zawieszenie broni i pokój w Rydze, który ostatecznie ukształtował wschodnie granice II Rzeczypospolitej - mówił.
Jak zauważył, to wielkie i jednoznaczne zwycięstwo zakończyło też pewien proces – budowy państwa, które powstało niespełna dwa lata wcześniej, w listopadzie 1918 roku.
- Dziś, po 89 latach od tamtego zwycięstwa, jesteśmy lojalnym sojusznikiem Stanów Zjednoczonych i innych państw w ramach NATO. Nasze wojsko bierze od lat udział w operacjach, których zadaniem jest niesienie pokoju i stabilizacji, ale także obrona interesów naszego kraju - powiedział.
Prezydent oddał cześć pamięci kpt. Daniela Ambrozińskiego, zabitego przed kilkoma dniami w Afganistanie i powiedział:
- Na wojnie zawsze są ofiary, ale trzeba sobie jasno powiedzieć, że nasze Siły Zbrojne muszą w tego typu operacjach uczestniczyć. Jest to obowiązek nasz, jako ludzi należących jako ludzi należących do pewnego kręgu cywilizacyjnego i polskich patriotów.
Przypomniał też, że co roku 15 sierpnia stara się zwrócić uwagę na to, że Siły Zbrojne w XXI wieku są niezbędne, bo w znacznym stopniu decydują o znaczeniu państwa i szacunku, z którym spotyka się w relacjach międzynarodowych.
- Mówię to w chwili, która nie jest łatwa. Wszyscy przeżywamy trudności, ale nie powinny się one odbijać na rozwoju naszych Sił Zbrojnych – powiedział prezydent.
- One są Polsce potrzebne, bo chcemy być istotnym uczestnikiem międzynarodowej współpracy i chronić wartości, które wywalczyliśmy przed 20 laty.
Lech Kaczyński powiedział także, że
"silna polska armia oznacza większe bezpieczeństwo i prestiż naszego kraju."
Na koniec prezydent jeszcze raz pogratulował odznaczonym generałom i oficerom oraz życzył powodzenia i dumy z trudnej służby.
UROCZYSTOŚCI NA DZIEDZIŃCU PAŁACU PREZYDENCKIEGO
GRUPY REKONSTRUKCYJNE ODZNACZONE KRZYŻAMI ZASŁUG
Na dziedzińcu Pałacu Prezydenckiego szef Kancelarii Prezydenta RP śp. minister Władysław Stasiak wręczył Krzyże Zasługi członkom grup rekonstrukcyjnych za zasługi w propagowaniu polskiej tradycji wojskowej oraz za zasługi w działalności na rzecz popularyzowania historii polskiej.
Zwracając się do członków oddziałów, Prezydent Lech Kaczyński powiedział że ich praca służy podtrzymaniu tradycji.
- Chwalić Boga, że od sześćdziesięciu pięciu blisko lat mamy w Europie z małymi wyjątkami pokój. To bardzo dobrze i - miejmy nadzieję, że tak będzie i w przyszłości. Ale to nie oznacza, że tak będzie na pewno i to nie oznacza, że dzisiaj siły zbrojne nie są potrzebne, one w dalszym ciągu potrzebne są i w dającej się przewidzieć przyszłości będą - powiedział Lech Kaczyński.
Zwrócił się do członków oddziałów rekonstrukcyjnych, aby podtrzymywali tradycję, zachęcali młodych ludzi do tego, "żeby swoją drogę życiową związali z siłami zbrojnymi".
UROCZYSTOŚCI PRZED GROBEM NIEZNANEGO ŻOŁNIERZA W WARSZAWIE
W południe przed Grobem Nieznanego Żołnierza, z udziałem pododdziałów Wojska Polskiego odbył się apel poległych, uroczysta odprawa wart i ceremonia składania wieńców.
PREZYDENT: „NIE MOŻNA OSZCZĘDZAĆ NA ARMII”
Na uroczystości przed Grobem Nieznanego Żołnierza w Warszawie, prezydent Lech Kaczyński podkreślił, że nasz kraj musi dysponować siłami zbrojnymi odpowiadającymi jej miejscu w NATO, w Unii Europejskiej, a przede wszystkim - miejscu na mapie Europy.
- To miejsce wymaga dwóch rzeczy: głębokiego patriotyzmu wszystkich Polek i Polaków oraz sprawnych, silnych, a nawet potężnych sił zbrojnych - dodał Lech Kaczyński.
Prezydent podkreślił także, że zapewnienie wojsku materialnych i organizacyjnych warunków na takim poziomie "to zadanie państwa, jeśli chce być państwem poważnym i liczącym się w świecie".
15 sierpnia 2009 roku uroczystości przed Grobem Nieznanego Żołnierza zakończył pokaz musztry paradnej w wykonaniu Orkiestry Reprezentacyjnej WP oraz defilada zgromadzonych na Placu Marszałka Józefa Piłsudskiego pododdziałów poszczególnych rodzajów Sił Zbrojnych i grup rekonstrukcji historycznej.
Przez kilkanaście dni sierpnia 1020 roku pod Warszawą toczyła się bitwa uznawana za jedną z najważniejszych w dziejach świata. Osiemdziesiąt dziewięć lat temu Wojsko Polskie, budowane od podstaw dzięki wielkiemu patriotycznemu wysiłkowi wszystkich Polaków, nabierając doświadczenia w ogniu walk na kilku frontach, powstrzymało bolszewicką nawałę.
Jej celem był nie tylko podbój odradzającego się państwa polskiego, ale także przeniesienie bolszewickiej rewolucji do całej Europy. W tych sierpniowych dniach decydował się nie tylko los naszego kraju, ale i całego kontynentu. Była to chwila wielkiej narodowej próby, którą Polacy przebyli zwycięsko.
ŚWIĘTO WOJSKA POLSKIEGO GNŻ 2009-08-15 cz.6
Autor klipu: zp4025wp
http://www.youtube.com/watch?v=WiuLfuXBntQ&feature=player_embedded
PRZEMÓWIENIE PREZYDENTA RP. LECHA KACZYŃSKIEGO
Przez kilkanaście dni sierpnia 1020 roku pod Warszawą toczyła się bitwa uznawana za jedną z najważniejszych w dziejach świata. Osiemdziesiąt dziewięć lat temu Wojsko Polskie, budowane od podstaw dzięki wielkiemu patriotycznemu wysiłkowi wszystkich Polaków, nabierając doświadczenia w ogniu walk na kilku frontach, powstrzymało bolszewicką nawałę.
Jej celem był nie tylko podbój odradzającego się państwa polskiego, ale także przeniesienie bolszewickiej rewolucji do całej Europy. W tych sierpniowych dniach decydował się nie tylko los naszego kraju, ale i całego kontynentu. Była to chwila wielkiej narodowej próby, którą Polacy przebyli zwycięsko.
Kiedy armia sowiecka stała już na przedpolach Warszawy i nad niedawno odzyskaną niepodległością zawisło śmiertelne niebezpieczeństwo, nastąpiło tak raptowne odwrócenie losów tej wojny, że Bitwę Warszawską nazwano cudem nad Wisłą. U źródeł tego zwycięstwa był śmiały plan strategiczny Naczelnego Wodza Józefa Piłsudskiego, który potrafił unieść ciężar odpowiedzialności w najtrudniejszej chwili, a także energia i kompetencja polskich dowódców, którzy ten plan wprowadzili w życie.
Jednak jej bohaterami, prawdziwymi twórcami zwycięstwa, byli żołnierze Wojska Polskiego, którzy ruszyli w bój o wszystko. Wreszcie solidarność i ofiarność całego społeczeństwa, które w tym dramatycznym momencie porzuciło spory i podziały. Wielka, wspaniała lekcja 15 sierpnia 1920 roku powinna być dla nas zawsze aktualna i pouczająca.
Dzień 15 sierpnia był momentem przełomowym w tej wielkiej batalii. Dlatego tez dzień ten obchodzono w II Rzeczypospolitej, jako Święto Żołnierza Polskiego, a w 1922 roku, w ponownie wolnej Polsce, ustanowiono go Świętem Wojska Polskiego.
Niepodległa Rzeczpospolita i my, współcześni Polacy, winni jesteśmy weteranom walk o niepodległość najwyższą wdzięczność i szacunek. Ale jest to nie tylko dzień wspomnień o bohaterach polskich wojen, dzień, w którym oddajemy cześć obrońcom naszej niepodległości. Jest to również chwila, gdy w szczególnie uroczysty sposób możemy zwrócić się do polskich żołnierzy służących dzisiaj pod sztandarami Rzeczpospolitej.
Mamy prawo do poczucia słusznej dumy z siły polskiego oręża, z męstwa i nieugiętości polskich żołnierzy. Polska nie jest bowiem biernym obserwatorem zagrożeń, które godzą w cały wolny świat. nie boimy się wyzwań i potrafimy je podejmować. Polski żołnierz obecny jest tam, gdzie potrzebne jest działanie, stanowczość i odwaga – tam, gdzie nieraz daleko od naszych granic ważą się procesy istotne dla naszego bezpieczeństwa.
Jako Prezydent i Zwierzchnik Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej w rocznicę Bitwy Warszawskiej i Święto Wojska Polskiego wszystkim, którzy w Wojsku Polskim służyli i służą ojczyźnie składam wyrazy uznania i serdeczne podziękowanie. Moim rodakom życzę, by ten dzień był dla nas wszystkich świętem patriotyzmu i dniem przepełnionej dumą radości.
W ROKU 2009 DEFILADA Z OKAZJI ŚWIĘTA WOJSKA POLSKIEGO NIE ODBYŁA SIĘ.
Rzecznik MON Robert Rochowicz powiedział: "trudno urządzać defiladę, gdy musimy oszczędzać." Zapowiedział, że będzie odprawa wart i przemarsz przed Grobem Nieznanego Żołnierza. Wojsko planuje ponadto duży festyn w Łazienkach, gdzie zaprezentuje sprzęt wojskowy. Będą wojskowe punkty informacyjne, zagrają orkiestry wojskowe, ale defilady Alejami Jerozolimskimi nie będzie.
PAMIĄTKOWE ZDJĘCIA I FILMY Z DEFILAD Z WCZEŚNIEJSZYCH LAT
DEFILADA-15.08.2007 CZ I
http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=BLHqPDBxXOk
DEFILADA-15.08.2007 CZ II
Autor klipu 1-2: loljangmail
http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=Iz5rfLPiRXU
Od Autora klipu: 15 sierpnia 2007, największa od 1947 roku defilada wojskowa w Polsce.
Prezydent Kaczyński nie ukrywał zadowolenia z widowiska, sam przejechał Traktem Królewskim.
Defilada ma być znakiem szacunku jaki władze kraju kierują w stronę żołnierzy, ma być znakiem, że armia musi być wyposażona coraz lepiej - powiedział Pan Prezydent Kaczyński.
ŚWIĘTO WOJSKA POLSKIEGO GNŻ 2009-08-15 cz.1
http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=iv9D_jlFQ0Q
ŚWIĘTO WOJSKA POLSKIEGO GNŻ 2009-08-15 cz.2
http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=jnyGm6VPR8I
ŚWIĘTO WOJSKA POLSKIEGO GNŻ 2009-08-15 cz.3
http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=gw8QoN-b6mU
ŚWIĘTO WOJSKA POLSKIEGO GNŻ 2009-08-15 cz.4
http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=eulO3mOX_GI
ŚWIĘTO WOJSKA POLSKIEGO GNŻ 2009-08-15 cz.5
Autor klipu 1-6: zp4025wp
http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=TuSqXY-BSW0
W HOŁDZIE DLA 2 RZECZYPOSPOLITEJ
Autor klipu: ziutek998
http://www.youtube.com/watch?v=8_zmCzhKUjw&feature=related
TUBA CORDIS VEL HEARTTUBE: 15 VIII A.D. 2012
Słowo ks. prałata Romana Kneblewskiego, proboszcza parafii NSPJ w Bydgoszczy, na Uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny - 15 sierpnia A.D. 2012
Autor klipu: TubaCordis
http://www.youtube.com/watch?v=jcVqAqbxWuU
Źródła:
A
- http://gloria.tv
- http://www.naszdziennik.pl
- http://hej-kto-polak.pl/wp/?p=20097 (zdjęcia i filmy na podstawie opracowania Autora: emka)
- http://www.fronda.pl
- http://www.bibula.com
- http://www.bitwawarszawska.pl
B
- http://wpolityce.pl
- www.pis.org.pl
- http://www.wojsko-polskie.pl
- http://www.wojsko-polskie.pl/multimedia
- http://t3.gstatic.com
- http://hej-kto-polak.pl/wp/?p=20097 (zdjęcia i filmy na podstawie opracowania Autora: emka)
- http://www.bibula.com
- http://www.bitwawarszawska.pl
PS.
Pomoc w formatowaniu komentarzy - wklejanie filmów, zdjęć, klikalnych linków można uzyskać pod adresem:
FORMATOWANIE KOMENTARZY - KONTROLUJ SWÓJ KOMENTARZ
Autor strony: Wyhaczacz
Na powyższej stronie można także przećwiczyć wskazane sposoby formatowania komentarzy.
Inne tematy w dziale Kultura