izaluka izaluka
168
BLOG

(4) Koronawirus: Prawdziwe ofiary operacji "pandemia" - wczoraj ONI, jutro TY

izaluka izaluka Polityka Obserwuj notkę 0

cd. notek:

1. https://www.salon24.pl/u/izaluka/1080675,koronawirus-prawdziwe-ofiary-operacji-pandemia-wczoraj-oni-jutro-ty-czesc-1

2. https://www.salon24.pl/u/izaluka/1080699,koronawirus-prawdziwe-ofiary-operacji-pandemia-wczoraj-oni-jutro-ty-czesc-2

3. https://www.salon24.pl/u/izaluka/1081331,koronawirus-prawdziwe-ofiary-operacji-pandemia-wczoraj-oni-jutro-ty-czesc-3


11

Szpital nie dopuszczał matki do noworodka z obawy na pandemię. Po siedmiu miesiącach dziecko zmarło

Przez GJ -3 października 2020 23:18


Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi nie dopuszcza matek do dzieci. Szpital boi się zakażeń koronawirusem.


Przed łódzkim Centrum Zdrowia Matki Polki trwa protest matek, którym od miesięcy uniemożliwia się kontaktu z dziećmi. Niektóre panie nie widziały swoich dzieci od nawet 3,5 miesiąca.

Wszystko to efekt paniki związanej z koronawirusem. Szpital nie chce dopuścić kobiet do dzieci, które dopiero co urodziły, w obawie o zakażenie.

Gdy wcześniaki i inne dzieci leżą na oddziałach neonatologii i intensywnej terapii, ich matki miesiącami koczują pod oknami i przekonują, że są dzieciom potrzebne.

(Czuję – przyp. red.), że moje dziecko nie rozwija się tak, jakby mogło się rozwijać, że nie mogę go dotknąć, że nie mogę wziąć na ręce – powiedziała reporterom matka dziecka, która nie widziała pięciotygodniowego syna od niemal porodu.


Jak wskazują panie, w innych szpitalach w Polsce takich problemów nie ma.

Np. w Warszawie matki mogą regularnie odwiedzać dzieci.

Moje dziecko jest już tutaj 131 dni. Jest od końca maja – opowiada jedna z protestujących, wskazując, że swoje dziecko widziała dotąd tylko siedem razy.


Inna protestująca nie widziała swojej córki w ogóle – już od 3,5 miesiąca.

Szpital broni się, że rodzice mogą widzieć się z dziećmi, jeśli zamieszkają w oddziałowym hotelu. Ten mieści jednak zaledwie 34 osoby i jest już pełny.

Nie trzeba być psychologiem, żeby zrozumieć, co czuje taki wcześniak. On się czuje porzucony. On nie wie, co się dzieje z mamą. On nie wie w ogóle, co to znaczy 10 dni. Dla niego to jest po prostu całe jego życie i nie możemy na to pozwolić jako dorośli – mówi Joanna Pietrusiewicz z Fundacji „Rodzić po Ludzku”.


Jedna z protestujących opowiedziała historię kobiety, której dziecko leżało w szpitalu od początku pandemii. Matka była do niego dopuszczona w ciągu siedmiu miesięcy zaledwie dwa razy, a dziecko zmarło w zeszłym tygodniu.

https://nczas.com/2020/10/03/szpital-nie-dopuszczal-matki-do-noworodka-z-obawy-na-pandemie-po-siedmiu-miesiacach-dziecko-zmarlo/


12

„Oni umrą. Wygląda to dramatycznie.” Prof. Wysocki o decyzji Ministra Zdrowia

Przez PA - 10 października 2020 07:02


W walce z epidemią koronawirusa minister zdrowia Adam Niedzielski odważył się podjąć decyzję o przekształceniu Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie w szpital jednoimienny.

Konsekwencją tych działań będzie pozbawienie kontynuacji leczenia 1,5 tys. pacjentów onkologicznych.

Oni umrą. Jeśli tak się stanie, każdego tygodnia od kilku do kilkunastu pacjentów będziemy mogli wykreślać z naszego rejestru – powiedział w rozmowie z Onet.pl profesor Piotr Wysocki. Teraz trwa oczekiwanie na decyzję wojewody małopolskiego, ale ma być ona już przygotowana.


„W Polsce co cztery minuty rozpoznaje się nowy przypadek choroby nowotworowej, co daje ponad 170 tysięcy zachorowań każdego roku. Oddział Kliniczny Onkologii Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie przyjmuje pacjentów, którzy często pozostają pozbawieni nadziei na dalsze leczenie w innych ośrodkach” – podaje Onet.pl.


Wiosną krakowska placówka również funkcjonowała jako szpital jednoimienny, trafiali więc do niego pacjenci z COVID-19.

Wtedy możliwe były jednak zabiegi chirurgiczne chorych onkologicznie, ale też leczenie systemowe jak chemioterapia czy leczenie hematologiczne.

Teraz decyzją szefa resortu zdrowia szpital w całości ma zostać przeznaczony do leczenia chorych z koronawirusem. Oznacza to, że wszystkie funkcjonujące do tej pory oddziały zostaną przekształcone w oddziały zakaźne.

Słowa profesora przerażają. Okazuje się, że przerwanie leczenia 1,5 tys. osób może zakończyć się w najgorszy możliwy sposób.

Decyzja ministra zdrowia sprawia, że ogromna większość naszych pacjentów onkologicznych, których leczymy u nas w sposób przewlekły, czyli chorzy, którzy mają aktywny i nieuleczalny proces nowotworowy, będą musieli mieć przerwaną terapię. To jest równoznaczne z tym, że ich choroba, zahamowana leczeniem onkologicznym, ponownie zacznie się rozwijać a pacjenci umrą – tłumaczy profesor.


Mówienie o tym, że można naszych pacjentów przekazać do innych ośrodków, jest nieporozumieniem. Nasz oddział leczy ogromną liczbę chorych, stosuje terapie ponadstandardowe i eksperymentalne, które są niedostępne w innych ośrodkach. Co więcej około 10 procent naszych chorych to pacjenci, którzy zostali już zdyskwalifikowani od leczenia w innych ośrodkach, a u nas udało się zatrzymać postęp ich choroby. W związku z tym ci pacjenci nawet, gdyby trafili do innych oddziałów, nie otrzymaliby spersonalizowanej terapii onkologicznej – podkreśla prof. Wysocki.


Okazuje się, że ministerstwo postanowiło zamknąć placówkę, która jest ostatnią deską ratunku dla śmiertelnie chorych.

Wielu z nich zakończyło już leczenie standardowe, ponieważ wszystkie dostępne formy leczenia zawiodły. Tacy chorzy mają dostęp do eksperymentalnych terapii, które w wielu przypadkach pozwalają wreszcie zatrzymać postęp choroby nowotworowej.


Urzędnicy postanowili przekształcić placówkę, która wyróżnia się w skali globalnej. Nie będzie można już wykonywać innowacyjnych zabiegów, wszystko na poczet miejsc, w których będzie można zainstalować zwykłe respiratory…

Oddział Onkologii Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie jest jedynym ośrodkiem na świecie prowadzącym badania nad metodą wybiórczej immunoferezy czyli filtrowania krwi chorych na określone nowotwory czynników w celu usunięcia czynników, którymi broni się nowotwór przed układem odpornościowym człowieka. Jeśli nas przekształcą na oddział zakaźny, wielu naszych chorych straci dostęp do jakiegokolwiek dalszego leczenia i będą skazani na śmierć. Wygląda to dramatycznie – dodaje prof. Wysocki.


Na oddziale prowadzone są też terapie dla pacjentów, którzy mają guzy uznawane za nieoperacyjne. Tutaj podejmowane są działania, które umożliwiają usunięcie takich guzów.

Po decyzji ministra i zamknięciu wszystkich oddziałów chirurgicznych w Szpitalu Uniwersyteckim ci chorzy, którzy potencjalnie są chorymi do wyleczenia, staną w sytuacji, kiedy pozostanie im czekać na nawrót choroby i w przyszłości będą leczeni tylko i wyłącznie paliatywnie – mówi lekarz.


Co ciekawe w tym roku na Oddział Kliniczny Onkologii prowadzony przez prof. Wysockiego wykonał 23 tysiące różnych procedur związanych z procesem leczenia onkologicznego. Mowa tutaj o leczeniu stacjonarnym, chemioterapii, poradach i konsultacjach.

Tych chorych nikt nie przyjmie. Kiedy większość ośrodków w czasie pandemii notowała mniejszą liczbę zgłaszających się pacjentów onkologicznych, nasz ośrodek od początku roku zanotował przyrost na poziomie 250 procent. To oznacza, że o 250 procent chorych więcej zgłaszało się do nas w porównaniu z rokiem ubiegłym, ponieważ właśnie z powodu pandemii nie uzyskiwali opieki w okolicznych ośrodkach – mówi profesor Wysocki.


To oznacza, że chorzy na raka będą umierać bez pomocy, po cichu.

Profesor zaznaczył, że po zamknięciu oddziału co tydzień będzie odchodzić po kilku, kilkunastu chorych.

Onet.pl dowiedział się od rzecznik wojewody dr Joanny Paździo, że decyzja o przekształceniu Oddziału Klinicznego Onkologii nie została jeszcze wydana przez wojewodę, ale jest przygotowywana.

– NFZ ustala zakres świadczeń, które będą udzielane w szpitalu, także pacjentom innym niż zakażony SARS-CoV-2 – powiedziała Paździo.

W związku z bardzo niepokojącymi zapowiedziami, prof. dr hab. Maciej Małecki, dziekan Wydziału Lekarskiego Szpitala Uniwersyteckiego wystosował do ministra zdrowia i wojewody małopolskiego list otwarty.

„Powodem, dla którego przesyłam tą korespondencję, jest głębokie zaniepokojenie związane z decyzją o przekształceniu naszej placówki w tzw. szpital koordynujący na terenie Małopolski, co jak wynika z ostatnich wypowiedzi medialnych Ministra Zdrowia p. Adama Niedzielskiego wiąże się z całkowitym przekształceniem się w jednostkę sprawującą opiekę nad pacjentami z infekcją COVID19. Warto pokreślić, że zadania te realizowali nieraz lekarze, których wyuczona specjalizacja nie ma związku z charakterem pandemii – na przykład chirurdzy, urolodzy, neurolodzy, laryngolodzy, kardiolodzy, angiolodzy. Fachowcy o unikalnych umiejętnościach, których potencjał nie mógł być i nie jest nadal właściwie wykorzystany. Jednocześnie lekarze będący pracownikami uczelni próbowali i nadal próbują łączyć te wyzwania medyczne z pracą naukową i dydaktyczną, wszak w SU w Krakowie uczy się co roku ponad tysiąc studentów. Niektóre zespoły pracują z pacjentami z COVID19 nieprzerwanie od marca 2020” – napisał.


Pozostaje mieć nadzieję, że politycy zaczną brać pod uwagę, że istnieją inne, dużo groźniejsze choroby niż COVID-19 i będą podejmowali decyzję po obszernych konsultacjach ze specjalistami, a nie pod wpływem populistycznych pobudek.

Ciekawe co minister zdrowia powiedziałby tym wszystkim, dla których jego decyzja jest wyrokiem śmieci?


https://nczas.com/2020/10/10/oni-umra-wyglada-to-dramatycznie-prof-wysocki-o-decyzji-ministra-zdrowia/


13

Zatrważające dane od lekarzy. Wzrasta współczynnik umieralności na raka piersi

Przez MO - 12 października 2020


W Polsce mamy do czynienia z bardzo niepokojącą sytuacją. Liczba nowych przypadków zachorowań na raka piersi jest coraz większa. Wzrost zachorowań obserwowany jest także w innych krajach europejskich, do których poziomu cywilizacyjnego aspirujemy – mówi prof. dr hab. n. med. Tadeusz Pieńkowski z Kliniki Onkologii i Hematologii Centralnego Szpitala Klinicznego MSWiA w Warszawie.


Rak piersi jest najczęściej występującym nowotworem wśród Polek. Co roku taką diagnozę słyszy ponad 18 tys. kobiet, a co trzeci przypadek tego nowotworu kończy się śmiercią. Dzieje się tak, ponieważ często rak piersi wciąż jest wykrywany w zaawansowanym stadium, a Polki nadal zbyt rzadko się badają. Sytuację pogorszyła pandemia, bo przez nią wiele kobiet odwołało lub przesunęło wizyty u specjalisty. Tymczasem diagnoza we wczesnym stadium, kiedy zmiany w piersi są niewielkie, daje prawie 100-procentową szansę na wyleczenie.

Dostęp do wielu badań i procedur medycznych niezwiązanych z walką z koronawirusem został ograniczony, część placówek w ogóle pozostawała zamknięta. W efekcie drastycznie spadł też dostęp do diagnostyki i badań przesiewowych umożliwiających wykrycie raka piersi.

Na to nakłada się również lęk przed wizytą w placówce medycznej. Z powodu pandemii co czwarta respondentka odwołała lub przesunęła termin umówionych badań, a 13 proc. pań w ogóle nie umówiło wizyty.


W danej jednostce czasu zostało wykonanych mniej badań, niż było wykonywanych normalnie. Co za tym idzie, nastąpi też opóźnienie w rozpoznaniu bliżej nam w tej chwili nieznanej liczby kobiet, które niestety zachorowały – mówi prof. Tadeusz Pieńkowski.


https://alaluna.pl/zdrowie/zatrwazajace-dane-od-lekarzy-wzrasta-wspolczynnik-umieralnosci-na-raka-piersi-2/

izaluka
O mnie izaluka

jestem jedynie pyłkiem na ziemi, ale Bóg mnie umiłował 

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Polityka