Przykład z autopsji:
W wyniku waloryzacji w 2020 r. moja emerytura po 32 latach pracy w AM wzrosła o 77,0 zł.
Od urodzenia mieszkam w Warszawie w mieszkaniu komunalnym z założenia przysługującym ludziom niezamożnym .
Od 1 marca opłata za wywóz śmieci wzrosła z 19,0 do 65,0 zł, czyli o 46,0 zł.
Od 1 maja opłata za użytkowanie mieszkania (czynsz) wzrosła z 673,74 zł do 708,70 zł, czyli o 34,96 zł.
46,00 zł + 34,96 zł = 80,96 zł
Jak więc widać, kwota waloryzacji nie zdołała nawet pokryć podwyżek za czynsz i śmieci, jest od nich mniejsza, a ogromne skutki szalejącej inflacji sprawiają, że z roku na rok moja emerytura jest coraz mniej warta, ponieważ waloryzacja jest symboliczna i oderwana od realiów życia.
Na mieście mówią, że jeśli R. Trzaskowski zostanie prezydentem RP (Rzeczpospolitej Przyjaciół), to władzę w Warszawie obejmie komisarz w osobie ministra rządu PISu Jacka Sasina.
I teraz pytanie:
Czy można liczyć na to, że p. J. Sasin po objęciu funkcji komisarza w Warszawie obniży te drakońskie podwyżki czynszu i wywozu śmieci, które nie tylko "zjadły" waloryzację mojej emerytury, ale ją przewyższyły?
Mam nadzieję, że odpowiedź będzie brzmiała: TAK. Jest przecież ministrem najlepszej na świecie, a w Polsce na pewno, Dobrej Zmiany.
Jeśli byłoby tak, jak podpowiada logika, czyli, że p.min. J. Sasin cofnie te podwyżki, które nałożył R. Trzaskowski, to z tego płynie logiczny wniosek, że moim interesem osobistym jest, aby p. R. Trzaskowski wygrał wybory prezydenckie i żeby komisarzem został p. J. Sasin, który nie pozwoli krzywdzić biednych Warszawiaków, a krzywdy już wyrządzone naprawi.
Jeśli zaś odpowiedź będzie brzmiała: NIE czyli, że podwyżki utrzyma, a nawet nie daj Boże je podniesie, wtedy okaże się takim samym łupieżcą, jak R. Trzaskowski, mit dobroczynnego PISu legnie w gruzach, a mnie będzie wszystko jedno, kto będzie mnie łupił.
Upraszam o nie wytykanie mi braku patriotyzmu zanim nie zostanie mi przedstawiona dokładna definicja tegoż patriotyzmu. Oczywiście definicję brzmiącą, że patriotyzm, to głosowanie na A.Dudę z góry odrzucam jako stronniczą, i niemerytoryczną. Interesuje mnie wyłącznie definicja, w której nie ma żadnych nazwisk, ani wyrażeń nazwiskopodobnych.
Proszę także nie trywializować treści mojej notki, która nie ma na celu użalania się, a jest jedynie praktycznym przesłaniem do tego, aby zastanowić się jakie rzeczywiste, wymierne korzyści dla przeciętnego wyborcy z dużego miasta, np. Warszawy i np. niezbyt interesującego się polityką w szerszym rozumieniu, ma wybór tego, czy innego kandydata na prezydenta, który tak naprawdę ma ograniczone kompetencje, w sytuacji, gdy w przypadku większości wyborców, to byt kształtuje świadomość.
Inne tematy w dziale Polityka