Dziś notka o Wrocławskim pojęciu demokracji i jej przełożeniu na wybory „radnych-demokratów, co głos ludności uznają za najważniejszy”. Rzecz będzie o nowym moście, a raczej mostku przełożonym przez jedną z wrocławskich rzek, Ślęzę. Magistrat wybudował nową przeprawę przy osiedlu o nazwie Oporów, mostek niewielki, jednak dość ważny dla zakątka. Mieszkańcy okolicy zaczęli zastanawiać się więc nad jego nazwą, podchwyciła to Gazeta Wrocławska i zorganizowała plebiscyt na nową nazwę mostu. Jeden z wrocławskich rajców, Sebastian Lorenc zobowiązał się „zgłosić taką nazwę jaką w głosowaniu na GazetaWroclawska.pl wybiorą internauci”. Propozycji było masę, jednak dwie stanowczo wybiły się ponad przeciętność. Były to nazwy „Most Stefana Kisielewskiego” oraz „Most Władysława Bartoszewskiego”, które zdobyły po około 35 tysięcy głosów, kolejne miejsce zdobyła nazwa „Most im. Romualda Rajsa ps. „Bury””, zdobyła jednak „tylko” 3900 głosów. Walka o zwycięstwo była zajadła i do końca niepewna, różnicą dwóch tysięcy głosów zwyciężyła nazwa „Most Stefana Kisielewskiego”.
Radni wiedzą lepiej
Dziesiątki tysięcy głosów oddanych w plebiscycie pozwalały myśleć, że nadanie nowej nazwy mostowi będzie tylko formalnością. Dlatego też zdziwienie zainteresowanych osób, które dowiedziały się, że zostanie on nazwany mianem „Mostu Racławickiego” było olbrzymie. Most Racławicki również był zgłoszony w plebiscycie gazety, zdobył jednak 6 miejsce z sumą 1560 głosów. Co tam 70 tysięcy głosów oddane na dwie pierwsze propozycje, przecież ratuszowe kółko wzajemnej adoracji wie lepiej!
Demokraci i obrońcy ładu?
Nie dbam zbytnio o tę nazwę, jest to niewiele znacząca przeprawa, a dla przejeżdżających nią nie ma większego znaczenia, jak się nazywa. Jednak wobec krzyku, jaki od roku podnosi się z ust polityków Nowoczesnej i Platformy Obywatelskiej, którzy w Sejmie rwą koszule w obronie demokracji, nie sposób pomyśleć, że zignorowanie 70 tysięcy głosów w plebiscycie przyszło zbyt łatwo. Co prawda Radny Sebastian Lorenc zagłosował przeciw przyjętej propozycji nazwy mostu, nie starczyło mu jednak charyzmy albo energii, by przekonać swojej partyjnej koleżanki Renaty Granowskiej do zagłosowania w ten sam sposób.
Może nieskuteczny lub cyniczny Lorenc, a może jednak pseudodemokratyczni radni N. i PO?
Jestem człowiekiem łatwowiernym i lubię myśleć, że Radny Sebastian Lorenc nie miał na celu tylko ogrzanie swojego nazwiska w blasku nowego mostu i faktycznie chciał nadać wybraną przez ludzi nazwę nowej przeprawie. Lubię wierzyć, że jako Przewodniczący Rady Osiedla Oporów starał się zrobić wszystko, by inni rajcy miejscy podjęli decyzję zgodną z wynikami plebiscytu, a także zgodną z opinią miejscowego lidera, który doskonale zna oczekiwania mieszkańców swojego osiedla. Jednak nie mogę. Przecież takie działanie ze strony ultrademokratycznych radnych Nowoczesnej i Platformy Obywatelskiej stało by w bezpośredniej sprzeczności z podstawą ideą leżącą u podstaw samorządności, tj. ideą subsydiarności, czyli wsłuchiwania się i realizację oczekiwań lokalnej społeczności tak blisko, jak to tylko możliwe. W tym przypadku opinię mieszkańców Osiedla Oporów przedstawiał radny ich osiedla Sebastiana Lorenc. Przecież po tylu miesiącach walki o demokrację w ramach KOD zignorowanie bezpośredniego wyboru głosujących byłoby nie do pomyślenia…
Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia - czyli obrońcy demokracji sprawują władzę
Jakby nie patrzeć wrocławscy radni, kolejny raz z ustami pełnymi frazesów o demokracji na poziomie rządu, zignorowali wyniki lokalnego plebiscytu, w który liczba głosów wyniosła ~10% ludności miasta. Wiadomo, że to głosowanie w Internecie i nie wiadomo, jakich mechanizmów używały dwie najlepsze propozycje, jednak 70 tysięcy oddanych głosów, to nie jest liczba, którą bezrefleksyjnie ignoruje się i odrzuca bez grama wyjaśnień. Szkoda tylko, że zainteresowani nadaniem nazwy mostowi ludzie zadali sobie trud, by wziąć udział w głosowaniu, którego wyników rada miasta nie uwzględniła. Cóż, po takich akcjach, proszę nie oczekiwać wysokiej frekwencji w wyborach…
Z wykształcenia jestem politologiem oraz ekonomistą. Przez 8 lat byłem radnym miasta, z którego pochodzę. Polska zmienia się w kierunku, który nieuchronnie zmierza do katastrofy. Czy nie czas to zatrzymać?
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka