Jakiś czas temu rozmawiałem ze znajomą na tematy ogólnopolityczne, powiedzmy, że byliśmy po dwóch stronach barykady. W pewnym momencie powiedziałem jej, że każde z nas używa prawdziwych argumentów w nieprawdziwej dyskusji. Otóż polityka jest tak skomplikowaną i wielowątkową dziedziną, że zależnie od dziedziny i czasu prawdziwymi argumentami dysponować będzie każda ze stron. Dlatego sugeruję inne podejście do tematu wyboru opcji politycznej. Podejście z grubsza geopolityczne, w którym spróbujemy sobie odpowiedzieć na pytanie, na kogo głosować na podstawie tego gdzie i w jakim kierunku mają być podejmowane decyzje polityczne w naszym kraju. Tutaj widzę trzy nurty:
Nurt kontynentalny – Przyszłość i bezpieczeństwo Polski powinno opierać się na projekcie Unii Europejskiej, nawet kosztem utraty suwerenności i na stałe znalezieniem się w strefie wpływów naszego zachodniego sąsiada. Z racji powiązań gospodarczych i zainwestowanych w Polsce niemieckich pieniędzy opcja ta wydaje gwarantować nam bezpieczeństwo i utrzymanie status quo. Problem jednak polega na tym, że w takim wypadku skazani będziemy na bycie (co najwyżej) junior partnerem i rezerwuarem taniej siły roboczej, który nigdy gospodarczo nie będzie mógł zbliżyć się do sąsiada. W tym wypadku musimy zdać sobie sprawę z chodzenia na krótkiej smyczy i dużej liczby przeciwnych interesów, które będą rozsądzanie na rzecz naszego zachodniego sąsiada, czego przykładem jest Nord Stream 2. Moim zdaniem reprezentantami tego nurtu są: Małgorzata Kidawa-Błońska, Szymon Hołownia, Władysław Kosiniak-Kamysz.
Nurt proamerykański – W jego ramach wiążemy się ze Stanami Zjednoczonymi Ameryki i na sojuszu z nimi opieramy swoje bezpieczeństwo oraz rozwój gospodarczy. Oparcie się na dotychczasowym hegemonie ładu światowego wydaje się być dobrym pomysłem, zarówno gospodarczym, jak i wojskowym. W czasie przetasowań w sporze między Chinami a USA możemy sporo zyskać przy przenoszeniu kolejnych elementów łańcucha dostaw z Chin do innych krajów, a amerykańskie wojsko jest i tak jedynym gwarantem naszego bezpieczeństwa. Niby mamy NATO, ale wiadomo, że o ich sile stanowi zaangażowanie USA. Problem w tym, że nie mogę oprzeć się wrażeniu, że Stany słabnąc w końcu podejmą decyzję o wycofaniu się z Europy i zostawią nas samych, tak jak wcześniej zostawili Kurdów. W moim mniemaniu przedstawicielem takiego nurtu jest Prezydent Andrzej Duda.
Nurt suwerennościowy – W idei tego nurtu Polska ma na tyle duży potencjał gospodarczy i ludnościowy, oraz znajduje się w tak dobrym położeniu geograficznym, że sama może stanowić o swojej polityce, gospodarce i obronności. Prowadząc politykę wielowektorową można przecież sporo uzyskać. Negocjacje polityczne, czy gospodarcze, z możliwością odejścia od stołu i zmiany kontrahenta zwykle kończą się lepiej, niż wiernopoddańcze awanse do większego sojusznika. Dodatkową zaletą tego podejścia jest to, że w efekcie stosunku zależności między starszym a młodszym partnerem, nie jesteśmy skazani na wypompowywanie nieprawdopodobnych sum z gospodarki. Problem w tym, że moim zdaniem nie mamy na tyle dobrych kart, by zasiąść do stołu. Nasza zależność od niemieckiej gospodarki jest tak duża, że ci stosunkowo małym kosztem mogliby utopić nas w kryzysie gospodarczym. Podobnie z wojskowością. Gdyby Stany stwierdziłyby, że wycofują się z Europy i zostawiają nas samym sobie, nasze wojsko pewnie wzięłoby L4, żeby nie ginąć bez sensu pod gąsienicami rosyjskich czołgów. Innym problemem jest ograniczona kadra osobowa, która miałaby wdrażać te rozwiązania, do tego potrzebne są dziesiątki tysięcy osób z energią i doświadczeniem umożliwiającym etapowe wspinanie się po kolejnych szczeblach drabiny rozwoju polityki międzynarodowej i wewnętrznej. Mimo jej romantycznego uroku, wydaje się, że na tę opcję jest stanowczo za wcześnie. Moim zdaniem przedstawicielem tego nurtu jest Krzysztof Bosak.
Wybory prezydenckie, kto będzie moim kandydatem i dlaczego?
W pierwszej turze zagłosuję prawdopodobnie na Krzysztofa Bosaka, w drugiej na Andrzeja Dudę. Dlaczego? Mimo, że na nurt suwerennościowy jest za wcześnie, to chciałbym, aby miał on szansę rozwinięcia się i zbudowania na tyle, by móc realizować przedstawione cele. Dodatkowo w razie jego porażki w pierwszej turze, chciałbym, aby postulaty tego nurtu znalazły się w agendzie przed drugą turą. Wybranie PAD na prezydenta w drugiej turze pozwoli moim zdaniem na kontynuowanie ważnych projektów w zakresie transportu i polityki energetycznej, które pozwolą uniezależnić rozwój Polski od decyzji Berlina. Mam wrażenie, ze mamy teraz krótki czas, w którym musimy zyskać jak najwięcej na wycofujących się Stanach, by w momencie ich odejścia mieć możliwość wrócić do stołu z Niemcami z lepszej pozycji lub podjąć decyzję o polityce wielowektorowej. Dlaczego nie będę głosował na przedstawicieli nurtu kontynentalnego? Abstrahując od faktu, że najzwyczajniej w świecie im nie ufam, to przez fakt olbrzymich niemieckich inwestycji w Polsce i bliskości geograficznej, oni zawsze ale, to zawsze, będą chętni do podejścia z nami do stołu. Postawienie na USA i później polityka wielowektorowa daje moim zdaniem szansę na zbudowanie się silnego i niezależnego państwa, a w razie porażki takiego projektu zawsze będziemy mogli wrócić pod niemiecką strefę wpływów.
Z wykształcenia jestem politologiem oraz ekonomistą. Przez 8 lat byłem radnym miasta, z którego pochodzę. Polska zmienia się w kierunku, który nieuchronnie zmierza do katastrofy. Czy nie czas to zatrzymać?
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka