A więc zdaniem Radosława Sikorskiego „polsko-amerykański sojusz jest nic niewart, jest wręcz szkodliwy”. A przecież wydawałoby się, że Sikorski przebywający przez dłuższy czas w USA, posiadający żonę stamtąd, bywały w środowiskach związanych z bezpieczeństwem Stanów Zjednoczonych, mający tam liczne kontakty, będzie dla Polski mocnym punktem w umacnianiu relacji polsko-amerykańskich, w budowaniu sojuszu z mocarstwem zdolnym tak militarnie jak ekonomicznie usadzić rozbrykanego głównego lokatora Kremla, któremu marzy się ponowna dominacja nad byłymi wasalami Związku Sowieckiego. Należałoby zadać pytanie: kim Pan naprawdę jest Panie Radku Sikorski?
Przeczytałem gdzieś w Internecie, że podobno Radka dopadli w Afganistanie ruscy w czasie gdy był korespondentem wojennym Brytyjczyków. Dostał do wyboru, albo będzie dla nich pracował, albo wysmarują go miodem i włożą w mrowisko. Od tej pory niegłupi, odważny, z dobrą prezencją, dobrze władający angielskim młody człowiek z opinią bezkompromisowego antykomunisty miał ułatwianą karierę na Zachodzie. Nie musiał troszczyć się o finanse, wprowadzano go w środowiska ludzi znaczących, załapał się do think-tanku w Waszyngtonie. Ponoć wpłynięto na niego, żeby rozstał się z urodziwą aktorką Olivią Williams i skojarzono go z żydowską dziennikarką o wprawdzie nienachalnej urodzie, ale za to o uznanej pozycji i możliwościach przydatnych mocodawcom. Tu pojawia się refleksja, jak wiele komuniści sowieccy zawdzięczają Żydom, których skłonność do lewicowania jest zastanawiająca (Ethel i Julius Rosenbergowie, David Greenglass, George Koval, Morton Sobell).
Z tak dobrym antykomunistycznym życiorysem można już było zaproponować Radka na wysokie państwowe stanowisko, został wiceministrem obrony w rządzie Jana Olszewskiego. Napracować się nie zdążył, bo wkrótce ów rząd odwołano. Wszędzie miano go za wroga komuny, nagłośniono hasło „strefa zdekomunizowana”, jakie wywiesił przed swoją posiadłością. Przysłowie mówi, że najciemniej pod latarnią.
Oczywiście, służby wschodniego sąsiada sytuując skutecznego agenta wpływu nie wybierałyby aparatczyka zetempowskiego chowu, tylko kogoś, o kim nikt by nie pomyślał, że pracuje dla nich. Na przykład Palikotowi, zanim zaczął na potęgę zwalczać polskich patriotów z głównym wrogiem Kremla Lechem Kaczyńskim na czele, też przygotowano odpowiedni życiorys – absolwent KUL-u, biznesmen, wydawca prawicowo-konserwatywnej Frondy. A teraz jest to czołowa postać w środowisku zwalczającym Kościół (stanowiący w dużym stopniu o sile moralnej Polaków, o oporze przed narzuceniem moskiewskich porządków począwszy od 1945 roku) i ugrupowania patriotyczne.
Na Radku Sikorskim nie poznała się również partia Kaczyńskich, Prawo i Sprawiedliwość. Wzięto go do rządu Marcinkiewicza, gdzie jako minister obrony narodowej, ku zaskoczeniu władz partii rządzącej, preferował oficerów szkolonych w Moskwie. W końcu przejrzano na oczy i zdymisjonowano Sikorskiego, który przytuliwszy się do Tuska, stał się jedną z głównych postaci Platformy Obywatelskiej, a jednocześnie jednym z najgłośniej i najzajadlej obszczekujących PiS. Po wygłoszonym haśle „dorżnąć watahę” zaczęto go nazywać Radek Zdradek.
Sikorskiego mianowano ministrem spraw zagranicznych i został nawet kandydatem na prezydenta RP. Trudno powiedzieć, czy dobrze, że przegrał prawybory z Komorowskim, którego zachowanie po katastrofie smoleńskiej sprawiło, że dorobił się ksywki „Komoruski”. W sumie jeden wart drugiego.
Przyglądając się relacjom Sikorskiego z jego rosyjskim odpowiednikiem Ławrowem dało się zauważyć nieco protekcjonalne podejście kremlowskiego dyplomaty do swojego polskiego odpowiednika. Niektórzy wręcz dopatrywali się zależności podwładny – pryncypał. Zasadnym było postawione zimą b.r. pytanie – dlaczego Sikorski z taką determinacją straszył „majdanowców”, że będą martwi, jeśli nie dogadają się z Janukowyczem, skoro rewolucja kijowska tak nabrała na sile, iż ukraiński satrapa już następnego dnia uciekł z podkulonym ogonem do Rosji. Ci opozycjoniści ukraińscy, którzy wynegocjowaną z udziałem Sikorskiego umowę podpisali, musieli się potem kajać przed własnym narodem, w upokarzający sposób przepraszać na Majdanie. Czy Sikorski tak naprawdę działał w interesie Zachodu, czy Kremla? Wiadomo, że Janukowycz był marionetką Putina, a wspomniana umowa oddalała moment przejęcia władzy na Ukrainie przez zwolenników prawdziwej niepodległości i zerwania wasalnego układu z Moskwą! Na szczęście już dobę po podpisaniu owo porozumienie poszło do kosza na śmieci, jednak wątpliwości co do działań Sikorskiego pozostały.
Rewelacje z ujawnionych dzisiaj podsłuchów sprawiają, że należałoby poddać gruntownej analizie tak przeszłość, jak i niedawne poczynania Radosława Sikorskiego, prześledzić też co publikuje jego żona, a potem dokonać porównania z interesem naszego wschodniego sąsiada oraz z polskim interesem narodowym. Może uda się wyciągnąć jakieś interesujące wnioski?
Inne tematy w dziale Polityka