No i stało się. Agencja ratingowa Moody's obniżyła w piątek wieczorem długoterminową ocenę wiarygodności kredytowej (rating) Federacji Rosyjskiej do poziomu Ba1. Oznacza to, że Rosja po prawie 12 latach przebywania wśród cywilizowanych krajów posiadających rating na tzw. "poziomie inwestycyjnym" (wysoka wiarygodność kredytowa) spadła do kredytowej drugiej ligi krajów, które potencjalnie mogą mieć problemy z terminowym zwrotem pożyczonych pieniędzy. Znalazła się w jednej grupie z takimi krajami jak Maroko, Gwatemala czy Kostaryka.
Tym samym obligacje emitowane przez Federację Rosyjską trafiły do grupy obligacji określanych na rynku kapitałowym jako „wysokodochodowe” (high yield bonds). Jest to nowa, bardziej polityczna nazwa – dawniej na takie papiery mówiło się po prostu „obligacje śmieciowe” (junk bonds).
Uzasadniając swoją ocenę analitycy Moody’s wskazywali głównie na topniejące (wskutek spadku cen ropy i embarga nałożonego przez kraje Zachodu) rezerwy walutowe. Tylko w ciągu pierwszych sześciu tygodni tego roku spadły one o ponad 20 mld USD. Do tego trzeba dołożyć rosnącą wskutek dużego spadku wartości rubla inflację, która już w tej chwili wynosi ponad 15 %, a Moody’s szacuje, że osiągnie poziom ponad 20 % ! I spadającą gwałtownie sprzedaż detaliczną (-4,4% r/r) wskazującą na zanikający popyt wewnętrzny w Rosji.
Niższa wiarygodność oznacza wyższe koszty pozyskania kapitału (w przypadku emisji obligacji oznacza to konieczność zaoferowania wyższych odsetek). A brak kapitału w dłuższej perspektywie oznacza zastój w inwestycjach i spadek zamożności obywateli. Tylko, czy ktoś w Rosji martwi się obecnie "dłuższą perspektywą" ... ?
szczęśliwy ojciec trójki dzieci, licencjonowany makler i doradca inwestycyjny z ponad 25-letnim stażem na rynku kapitałowym, wierzący w progres poznawczy
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Gospodarka