Zdrada to moim zdaniem jedna z najgorszych rzeczy, jakich może dopuścić się człowiek. To zaprzeczenie ideałom, misji, wyznawanym wartościom i/lub normom. Skrajny wyraz tchórzostwa lub egoizmu.
Nic z tych rzeczy ! W dużym skrócie: panna Marysia zarzuca Premierowi zdradę, bo studenci nie mogą znaleźć pracy i emigrują, bo Tusk napisał kiedyś, że "polskość to nienormalność" (swoją drogą - ciekawe, czy panna Sokołowska przeczytała CAŁY ten artykuł z 1987 roku; każdemu, kto ma ochotę wyrobić sobie WŁASNE zdanie załączam link do oryginału), bo "mamy najmniejszą dzietność spośród wszystkich krajów UE", bo ona nie czuje się bezpiecznie, bo Premier jest mało kulturalny, bo Premier świadomie "torpedował" realizację odwiertów geotermalnych w Toruniu, bo głosował za odwołaniem rządu Premiera Olszewskiego itp.
Nie zamierzam tutaj występować jako adwokat Premiera, bo uważam go za słabego szefa Rządu (szczególnie po "numerze" z OFE), ale obiektywnie patrząc: czy to są konkretne i twarde argumenty pozwalające publicznie nazwać kogokolwiek zdrajcą ? Nawet politycznego przeciwnika ?
http://www.miesiecznik.znak.com.pl/archiwumcyfrowe/80s/1987/390-391.pdf
Komentarze
Pokaż komentarze (31)