Dostałem list. Od mojego OFE. List wraz informacją, ile pieniędzy znajduje się obecnie na moim koncie. Ucieszyłem się, bo suma jest sześciocyfrowa. Ale na końcu znalazłem informację, że z końcem stycznia br. suma ta ulegnie obniżeniu o 51,5 % ...
Rząd mnie zapewnia, że te pieniądze nie przepadną. Znajdą się na moim koncie w ZUS. I będą rewaloryzowane. Tak, że wyjdę na tym tak samo, jak gdybym miał dalej te moje obligacje skarbowe, o które poszła cała ta awantura ...
Skoro wychodzi na to samo, to dlaczego Rządowi tak zależało na tym, żeby dobrać się do tych obligacji ? Żeby obniżyć koszty ? Przecież prof. Rostowski zapewniał, że będzie stosowna waloryzacja, więc Państwo i tak poniesie te koszty ... Po co zatem to wszystko ?
Więc może jednak chodzi o to, żeby zrobić miejsce na nowy dług ? Żeby w latach wyborczych znowu "sypnąć" kasą ? To dużo prostsze niż użeranie się z różnymi grupami społecznymi i cięcie kosztów. Niż ryzykowanie, że komuś się nie spodoba tzw. racjonalizacja wydatków Państwa. To zawsze boli i brzydko wygląda ...
Dostałem list. I czuję się jakbym dostał w gębę ...
szczęśliwy ojciec trójki dzieci, licencjonowany makler i doradca inwestycyjny z ponad 25-letnim stażem na rynku kapitałowym, wierzący w progres poznawczy
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Gospodarka