Radio RMF podało dziś, że poseł PO Paweł Suski został sfotografowany w zeszłym roku przez radar drogowy w okolicach Radomia, kiedy jechał 139 km/h przy ograniczeniu do 70 km/h. Poseł pierwotnie przyznał się do złamania przepisów ruchu drogowego, ale po kilku miesiącach zmienił zdanie i odmówił zrzeczenia się immunitetu. Poseł znany jest ze swojego "zamiłowania" do prędkości. W styczniu dostał dwa mandaty za przekroczenie prędkości. Nie zapłacił. Twierdzi, że odmówił płacenia mandatu zasłaniając się immunitetem, "bo ma takie prawo". Łącznie, w styczniu br. do Kancelarii Sejmu wpłynęło 20 mandatów dla 15 posłów, i to z różnych partii.
Niech mi zatem ktoś mądry wytłumaczy jak to jest, że jak ja jadę w terenie zabudowanym np. 80 km/h to "stwarzam zagrożenie w ruchu drogowym" i płacę za to mandat, a jak jedzie poseł, sędzia czy prokurator IPNu, to nie tylko nie musi płacić (rozumiem, że nie "stwarza zagrożenia w ruchu drogowym"), ale nawet nie może zostać przez policjanta pouczony, gdyż zgodnie z art 61 "Kodeksu postępowania w sprawach o wykroczenia", pouczenie jest środkiem oddziaływania na sprawcę wykroczenia.
Czy tak ma wyglądać państwo prawa ?