irgendwo irgendwo
701
BLOG

Islandia - można i tak !

irgendwo irgendwo Gospodarka Obserwuj notkę 7

Przeglądając ostatnio różne strony na internecie natknąłem się na ciekawą rozmowę pomiędzy znanymi publicystami prawej strony politycznej:  panami Sakiewiczem, Warzechą i Ziemkiewiczem. Rozmowa została opublikowana kilka dni temu na kanwie wydarzeń na Cyprze. Nie zwróciłbym na nią pewnie większej uwagi, gdyby nie fakt, że w pewnym momencie padły tam stwierdzenia dotyczące Islandii i jej pomysłu na wyjście z kryzysu, w jakim znalazł się ten kraj w roku 2008. Przypomnę, że Islandia, mając wówczas sektor bankowy z aktywami sięgajacymi niemal 10-krotności islandzkiego PKB, nie mając za bardzo innego wyjścia, pozwoliła na "kontrolowany" upadek trzech największych banków skupiających ok. 90 % sektora finansowego w tym kraju. Po ich upadku i stracie 85 mld USD aktywów rząd Islandii przejął kontrolę nad nimi, odmawiając jednak spłaty zobowiązań wobec zagranicznych wierzycieli, głównie z Wlk. Brytanii i Holandii i ustanawiając blokadę przepływów kapitałowych. Generalnie panowie redaktorzy skonstatowali, że Islandia mówiąc bogatym Brytyjczykom "możecie nam skoczyć" (Warzecha) skutecznie oparła się zachodnim bankierom, wybrała najlepszą drogę do wyjścia z kryzysu i m.in. dzięki własnej walucie ma obecnie bardzo dobrą sytuację gospodarczą (Ziemkiewicz).

 http://vod.gazetapolska.pl/3700-islandia-powiedziala-mozecie-nam-skoczyc

Niestety rzeczywistość nie wygląda tak zerojedynkowo.

Islandia jest małą gospodarką, opartą na turystyce, rybołóstwie i wytopie aluminium, z 320 tys obywateli, bogatymi źródłami geotermalnymi, zaspokajającymi 99% potrzeb energetycznych tego państwa oraz własną walutą (korona islandzka). Cechą charakterystyczną dla rozwiązania, które wybrała Islandia jest dbałość o popyt konsumpcyjny, który jest obecnie jednym z głównych elementów napędzających tamtejszą gospodarkę. Przejawia się on m.in. olbrzymią pomocą Państwa skierowaną do obywateli którzy wpadli w pułapkę zadłużenia. I tak np. tamtejszy Rząd widząc spadającą wartość kupionych na kredyt nieruchomości, stanowiących jednocześnie zabezpieczenie udzielonych kredytów hipotecznych, umorzył obywatelom część zadłużenia w kwocie przekraczającej 110 % wartości tych nieruchomości. Wprowadzono także dotacje mające na celu zmniejszenie obciążeń z tytułu kosztów finansowych kredytów, preferując rodziny z dziećmi i niskimi dochodami. Ponadto w czerwcu 2010 roku islandzki Sąd Najwyższy uznał kredyty denominowane w walutach obcych jako niezgodne z islandzkim prawem i nakazał ich przewalutowanie po kursach z dnia ich zaciągnięcia. Ponieważ islandzka korona straciła w 2008 roku ponad 50 % swojej wartości decyzja Sądu znacząco zmniejszyła obciążenia finansowe olbrzymiej liczby islandzkich rodzin. Szacuje się, że powyższe działania pozwoliły zmniejszyć zadłużenie obywateli Islandii o 13 %, przez co generowany przez nich popyt wewnętrzny pozwolił temu krajowi, po dziesięciu kwartałach spadku PKB, pokazać w I kw. 2011 roku długooczekiwany wzrost gospodarczy, wynoszący obecnie 1,4 % (dane za IV kw. ub.r.).

Upadek islandzkich banków i zablokowanie możliwości transferów zagranicznych (w obecnej chwili w rękach tzw. nierezydentów w islandzkich bankach wciąż jest ok 3,2 mld EUR, co stanowi blisko 1/5 tamtejszego PKB) spowodował m.in. wspomnianą już deprecjację (spadek wartości) islandzkiej korony. O ile kurs EURISK na koniec roku 2007 wynosił 91,64, o tyle w grudniu 2008 oscylował już ponad 185 EURISK. Dzisiaj, mimo powolnej normalizacji kurs EURISK wynosi 158,60. Spadek wartości lokalnej waluty spowodował relatywny wzrost atrakcyjności islandzkich produktów, nie tak duży jednak jak oczekiwano. W dużej mierze spowodowane jest to olbrzymim wzrostem cen dóbr importowanych, który pociągnął za sobą wzrost inflacji (w tej chwili ustabilizowała się ona na poziomie ok. 4 %, ale w roku 2008 wyniosła ponad 18 % !). Kontrola przepływu kapitału pociągnęła z kolei za sobą izolację Islandii na rynkach kapitałowych i spadek inwestycji, co w dłuższym terminie nie wróży dobrze gospodarce. Najgorsze jest to, że w obawie przed odpływem resztek kapitału, blokada jego swobodnego przepływu, która miała być "tymczasowa", trwa do dzisiaj i nikt nie ma pomysłu, jak się teraz z tego wycofać. Do dzisiaj więc obywatele Islandii chcący np. udać się na zagraniczną wycieczkę, mogą nabyć jedynie ściśle określoną sumę "waluty", tak by zbytnio nie uszczuplać stanu rezerw Państwa. A te w połączeniu ze zrównoważonym budżetem (w tym celu Islandia podniosła podatki, zniosła ulgi  i zmniejszyła wydatki) są warunkiem koniecznym do rozpoczęcia procesu powolnego powrotu na rynki kapitałowe. Na razie Islandia chcąc zachęcać zewnętrzny kapitał, utrzymuje relatywnie wysokie stopy procentowe (6 %). Na niewiele się to jednak, póki co, zdaje, skutkiem czego ożywiła się w tym kraju dyskusja na temat przyjęcia mocniejszej waluty (najbardziej prawdopodobnym rozwiązaniem wydaje się być EUR, choć rozważano także ... kanadyjskiego dolara).

Powyższe dane wskazują zatem, że nie wystarczy dokonać dewaluacji krajowej waluty i "wypiąć" się na paskudnych zachodnich bankierów, żeby uniknąć konsekwencji nadmiernego zadłużenia kraju i sytemu bankowego. W dzisiejszym świecie nie da się bowiem działać w oderwaniu od rynków finansowych. Odczuła to chociażby jedna z najbardziej znanych islandzkich spółek - Ossur - firma, która wyprodukowała słynne protezy Oscara Pistoriusa. Pozbawiona możliwości swobodnego przepływu kapitałowego "przeszła" na giełdę w Kopenhadze.

irgendwo
O mnie irgendwo

szczęśliwy ojciec trójki dzieci, licencjonowany makler i doradca inwestycyjny z ponad 25-letnim stażem na rynku kapitałowym, wierzący w progres poznawczy

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (7)

Inne tematy w dziale Gospodarka