Uwazam, ze juz (dawno) nadszedl czas by powstal po angielsku tekst o zagrozeniach dla wolnosci slowa w Polsce. Cos w rodzaju "Czarnej Ksiegi Adama Michnika", w ktorej, krotko ale dokladnie opisane bylyby wszystkie przypadki kiedy Michnik podawal, skutecznie czy nie, dziennikarzy i autorow do sadu zadajac przeprosin i odszkodowan. Te "Czarna Ksiege" nalezaloby wyslac do roznych organizacji dziennikarskich i wolnosciowych na swiecie z prosba o zajecie stanowiska. Gdyby cos takiego powstalo, zglaszam swoja gotowosc do pilotowania tego co najmniej do kilku znanych organizacji.
Mysl ta przyszla mi do glowy niedawno w Polsce, kiedy uslyszalam o wyroku w sprawie profesora Zybertowicza, myslalam o tym juz dawniej kiedy poznalam blizej sprawe Jerzego Targalskiego. A dzis dostalam list od nie-polskiego przyjaciela z linkiem do artkulu nieznanego mi (a jesli znanego, to nic o tym nie wiem) "andy101old": http://www.thoughts.com/Andy101old/blog/straszenie-zybertowicza-527633/. Bardzo dobry artykul.
Nie-polscy autorzy i dziennikarze czesto prosza o wyjasnianie im przedziwnych zdarzen w Polsce (Polacy w Polsce zachowuja sie najczesciej tak jak by to co dzialo sie bylo normalne ,i nie wymagalo zadnego wyjasniania, czy nawet glebszej refleksji).
Jednym z kuriozow sa czesto zachowania i slowa Adama Michnika, a zwlaszcza dysonans poznawczy zachodzacy pomiedzy legenda Adama Michnika i osoba wystepujaca pod tym nazwiskiem w zyciu politycznym Polski.
Od kilkunastu lat Adam Michnik pozywa do sadu dziennikarzy i komentatorow, redaktorow i naukowcow. W kazdym normalnym kraju nazywaloby sie to zastraszaniem ("intimidation"), nakladaniem kaganca ("muzzling free speech") i wywolaloby zoganizowany protest organizacji dziennikarskich i organizacji broniacych praw czlowieka. Zwlaszcza ze jest to pozywanie przez bogatego czlowieka za ktorym stoi przebogate przedsiebiorstwo "Agora" ludzi, ktorzy nie tylko sa niezamozni bo zajmuja sie praca naukowa, ale i maja trudnosci z zarabianiem swoim piorem bedac czesto na czarnej liscie.
Wiem, Polska jest innym krajem, w Polsce organizacje dziennikarskie, nie kwestionujac ze znany dziennikarz wsolpracowal z rezymem, ustalaja nagrode jego imienia, wlasnie teraz, zeby pokazac jaka tradycja jest im najblizsza, a szanowana kiedys organizacja obrony praw czlowieka rozsyla po swiecie, i po angielsku, broszury broniace najbardziej pokrzywdzonej kategorii Polakow: "ofiar lustracji".
Warto by wiec cos zrobic? Mozeby "ofiary Michnika" i obroncy wolnosci slowa przeszli do kontrofensywy zanim nie jest za pozno?
Inne tematy w dziale Polityka