Tomasz Mincer*
Czy konflikt charyzmatycznego księdza i jego zwierzchnika przyćmi szansę, jaką daje polskiemu Kościołowi kanonizacja Jana Pawła II?
W tym roku sezon ogórkowy Kościoła katolickiego nie dotyczy.
Gorące lato
W Watykanie papież ledwo co wydał encyklikę „Światło wiary”. W Polsce, oprócz wizyty egzorcysty-celebryty na Stadionie Narodowym zaprezentowano obszerny raport o nieruchomościach Kościoła. Opracowanie przygotowane przez ks. prof. Dariusza Walencika wylicza, że „obszar nieruchomości, które nie zostały zwrócone osobom prawnym Kościoła katolickiego wynosi 62 tys. 357,6 ha” („Unikalny raport o majątku kościelnym”, Marcin Przeciszewski, KAI).
Warto przy okazji nadmienić, że książka ks. Walencika „Nieruchomości Kościoła katolickiego w Polsce w latach 1918-2012” nie prezentuje stanowiska rządowego, a jedynie racje kościelne. Jednak już pojawiają się głosy, że to właśnie ten kompleksowy raport byłby najlepszym punktem odniesienia przy określeniu wysokości odpisu podatkowego na Kościół.
Bez wątpienia najważniejszą wiadomością, przynajmniej dla polskich wiernych, była informacja o uznaniu cudu za wstawiennictwem błogosławionego Jana Pawła II przez watykańską Kongregację Spraw Kanonizacyjnych. Tym samym komisja zapaliła zielone światło dla wyniesienia na ołtarze Karola Wojtyły. Pojawiła się również szansa na wspólną kanonizację polskiego papieża razem z Janem XXIII.
Być może to tylko symbol, lecz uhonorowanie dwóch tak nietuzinkowych papieży, w tym inicjatora Soboru Watykańskiego II „Dobrego Papieża Jana”, wielu odczytałoby jako znak powrotu do formuły Kościoła otwartego. Kościoła, który nie boi się świata i toczy z nim twórczy dialog. Formuły natomiast, którą w Polsce reprezentował tzw. „Kościół łagiewnicki”, a nie „Kościół Rydzyka”.
Efekt Jana Pawła
Już sam proces beatyfikacyjny polskiego papieża – w momencie jego rozpoczęcia w czerwcu 2005 roku, a więc niespełna trzy miesiące po jego śmierci – świadczył o niesamowitym tempie całego przedsięwzięcia. Nie inaczej jest w przypadku kanonizacji, choć rekord świata trudno będzie pobić. Ten należy się świętemu Antoniemu, wyniesionemu na ołtarze zaledwie 352 dni po śmierci.
Przy tym to jeden z ostatnich momentów na zdyskontowanie przez Watykan potencjału postaci Jana Pawła II. Dlaczego? Ze względu na świeżą pamięć po papieżu. Obok nas żyją ludzie, którzy mieli osobisty kontakt z Wojtyłą, przed i po 1989 r., a którzy jeszcze nie tak dawno ostentacyjnie i masowo żegnali biskupa Rzymu na ulicach polskich miast. Ale ta pamięć wraz z upływem lat w naturalny sposób będzie tracić na intensywności.
Kościołowi w Polsce kanonizacja z wielu względów mogłaby pomóc. Wymienię jeden: powtórzenie tzw. efektu Jana Pawła II, czyli wzrost liczby powołań kapłańskich. I tak w w 2005 roku 1 tys. 145 osoby wstąpiły do seminariów. Rok później jeszcze 1 tys. 29 osób chciało związać swą przyszłość z Kościołem. Za to w roku 2012 powołań było zaledwie 664.
Kanonizacja Jana Pawła II to także szansa na odnowienie więzi z tymi wiernymi Kościoła, których młodość przypadła na pontyfikat Wojtyły, a których postawy – co pokazują badania – rozmijają się z nauką kleru. Papież Polak był ulubieńcem młodych, choć ci posunęli się w latach. Co wówczas było dla nich atrakcyjne w nauczaniu Jana Pawła II? Z pewnością łatwość nawiązywania kontaktu podczas pielgrzymek, język. Tym tropem obecnie podąża Franciszek.
Z kolei autorzy raportu „Młodzi 2011” wymieniają przede wszystkim „(…) uniwersalne wartości <miłości, wolności, otwartości, mądrości, tolerancji, prawdy, prawa do błędu i poszukiwań>”. A także niezłomną postawę papieża „(…) wierności sobie i wartościom, które głosił”. (s. 276, „Młodzi 2011”).
Pozostaje pytanie, czy uda się dziedzictwo Jana Pawła II w większym stopniu niż ma to miejsce dziś ukazać również na płaszczyźnie intelektualnej? Czy jedyną zmianą, jaka się dokona, będzie wysyp nowych pomników, nie zawsze artystycznie udanych? Czy polscy wierni zaczną czytać encyklikę, przykładowo, „Fides et Ratio”, z jej zaleceniem dobrego przygotowania filozoficznego duszpasterzy? Czy raczej hierarchowie wybiorą wariant, tak jak abp. Henryk Hoser, zapraszania kolejnych egzorcystów-showmanów do Polski?
Stracona szansa?
Jeśli jednak Kościół liczy na „efekt Jana Pawła”, to musi wpierw zmierzyć się z potencjalnym „efektem Lemańskiego”. Konflikt popularnego duszpasterza z jego zwierzchnikiem, wspomnianym konserwatywnym abp. Henrykiem Hoserem, zakończył się właśnie wydaniem dekretu o usunięciu ks. Lemańskiego z parafii i odwołaniu go ze stanowiska proboszcza. Młodych kandydatów do seminariów, wychowanych w zupełnie innych realiach, taki pokaz kościelnej dyscypliny może do służby w Kościele z pewnością zniechęcić.
Ale sprawa ks. Lemańskiego to nie tylko problem Kościoła.
Rację ma bowiem publicysta Jan Turnau, gdy pisze, że casus duchownego, zaangażowanego w pojednanie polsko-żydowskie (nie ma ich znowu tak wielu) wykracza poza materię czysto kościelną. Wpisuje się za to w kontekst upamiętniania zbrodni Holocaustu, polskich win wobec Żydów (Jedwabne), czy szerzej: relacji polsko-izraelskich.
A przecież jeszcze nie tak dawno tłumy szturmowały nowo wybudowane Muzeum Historii Żydów Polskich; świat obiegły relacje prasowe z tego wydarzenia. Trwa publiczna dyskusja nad kontrolą ruchów o profilu narodowym, piętnowane są występki o podłożu rasistowskim. Te społeczno-międzynarodowe okoliczności nie lada skomplikują dalsze postępowanie władz Kościoła wobec księdza. Księdza, który często nie zgadzał się nie tyle z nauką Kościoła, co ze sposobem jej publicznego głoszenia.
Kościół będzie miał niewątpliwie trudny orzech do zgryzienia. Czy ma – podpierając się przepisami prawa kanonicznego – stać na straży kościelnej dyscypliny? Czy może jednak otworzyć się na publiczną krytykę we własnych szeregach? Doświadczenie całej plejady znanych duchownych, którzy zrzucili sutanny podpowiada, że na taką rewolucję w postawach hierarchów nie ma co liczyć. Ale straty mogą być tym razem dużo większe.
*Tomasz Mincer – publicysta, redaktor naczelny kwartalnika „Pismo er”
Tekst opublikowany na: instytutobywatelski.pl
Zajmuje nas: społeczeństwo obywatelskie, demokracja, gospodarka, miasta, energetyka. Nasze motto to "Myślimy by działać, działamy by zmieniać".
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo