Bardzo ciekawą drogę przeszedł pewien ewangeliczny tekst, zanim znalazł się w 8 rozdziale czwartej Ewangelii wg św. Jana. „Pomijano go w najstarszych autorytatywnych kodeksach greckich, nie był znany ojcom wschodnim pierwszego tysiąclecia, ale umieszczano go w niektórych manuskryptach, poczynając od V w., a także w tłumaczeniach łacińskich – od tzw. Vetus latina aż po Wulgatę św. Hieronima”. Błąkał się po kartach Ewangelii do Soboru Trydenckiego w 1564 r. Wreszcie znalazł swoje miejsce.
Chodzi oczywiście o tekst o kobiecie cudzołożnej. Dzisiaj powszechnie znany. Wcześniej uznawany za kłopotliwy i niebezpieczny. Św. Augustyn pisał tak: „Są niektórzy o słabej wierze, a właściwie są to przeciwnicy prawdziwej wiary, którzy lękają się dać swoim żonom możliwość bezkarnego grzeszenia, usuwają ze swoich kodeksów gest miłosierdzia, który Pan wypełnił wobec kobiety cudzołożnej”. Przyznaję, trudne do zrozumienia… Już w tej chwili mogłabym wskazać blogerów, od których św. Augustyn zebrałby za te słowa sążniste baty. A gdyby autorem tych słów okazał się papież Franciszek… Oooo, to by się działo :P
Sam tekst nigdy nie wydawał mi się aż tak kontrowersyjny, pewnie dlatego, że jestem dzieckiem posoborowym;) Znacznie większe kłopoty sprawiała mi przypowieść o równej zapłacie dla tych, którzy pracowali od rana oraz tych, którzy zaczęli swoją pracę pod wieczór (już nie sprawia, ale o tym w kolejnej notce).
A teraz tekst. Przyjrzyjmy się mu uważniej, bo wart tego.
Faryzeusze i uczeni w piśmie przyprowadzają do Jezusa kobietę „dopiero co pochwyconą na cudzołóstwie”. Chcą Go wystawić na próbę, aby mieli go o co oskarżyć. To jest clou sprawy. Nie chodzi im o nic poza oskarżeniem Jezusa (bo głosi miłosierdzie i przebaczenie, a to im nie pasuje). Usiłują Go złapać na konflikcie z Prawem Bożym, co umożliwiłoby oskarżenie o bluźnierstwo i nieposłuszeństwo Bogu. Kobieta potraktowana jest instrumentalnie. Przerywają Jezusowi nauczanie, przyprowadzają tę kobietę i mówią „W Prawie Mojżesz kazał nam takie kamienować. A Ty co mówisz?” Faktycznie, pod względem formalnym niby wszystko w porządku, napisane jest bowiem „”Ktokolwiek cudzołoży z żoną bliźniego, będzie ukarany śmiercią, i cudzołożnik, i cudzołożnica” (Kpł 20.10) „Uczeni w piśmie i faryzeusze na zewnątrz jawią się (więc) jako obrońcy Prawa, ale ich wewnętrznym sekretem, najgłębszym pragnieniem jest móc oskarżać i skazywać innych. To sposób, aby wzmocnić i potwierdzić samych siebie, aby odróżnić się od innych i poczuć się lepszymi” Och, jakież to aktualne:). Z tego żyją politycy, media, niezależni blogerzy:) (wszyscy jesteśmy umoczeni w tym bagienku, ale cóż zrobić – życie)
I co się dzieje? „Jezus schyliwszy się pisał palcem po ziemi”.
Spotkałam ciekawą interpretację tej sceny: Jezus POCHYLA SIĘ. Pochyla się PRZED NIĄ. Uniżoność Boga wobec człowieka. Czy ktoś z Was zna innego Boga, który by się uniżył? I czy to rzeczywiście Wasz, kochani czytelnicy, Bóg? Przecież uniżenie to pokora, a pokora uznawana jest za słabość... Pisze PALCEM po ziemi -> tamto Prawo wyryte na Tablicach, a Jezus wskazuje (pisząc po ziemi, z której ulepiony został człowiek), że zapisane jest ono w naszym kruchym, słabym ciele. Tamto i To Prawo napisane Palcem Boga.
Nie wiem, czy to prawda, czy tylko anegdota, ale podobno św. Augustyn twierdził, że Jezus pisał imiona kobiet, z którymi zgrzeszyli poszczególni oskarżyciele i dlatego tak szybko odchodzili. Wysoce prawdopodobne;)
Ci, którzy przyprowadzili kobietę nie przyprowadzili jej dla jej dobra, aby został zbawiona. Przyprowadzili po to, aby ją potępić i skazać. Tylko kobietę. Nie ma mężczyzny, który przecież zgodnie z Torą również powinien zostać skazany. Kąsek dla feministek - opresyjność prawa wobec kobiet.
Kolejne zdanie - „kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci kamień”.
Oczekują odpowiedzi. Można powiedzieć, oczekują jasnej odpowiedzi, na zasadzie „tak-tak, nie-nie”, a otrzymują zupełnie inną, zaskakującą, bo Jezus nie jest chodzącym schematem, „zna Prawo, ale nie interpretuje go w sposób restrykcyjny, literalny, lecz autorytatywnie potwierdza prawo, wg którego świadek powinien być pierwszym, który w winnego rzuci kamieniem. Zaprasza więc uczonych i faryzeuszy, aby wypełnili nakaz. Jednakże to samo Prawo mówi też, że świadek aby dać początek kamienowaniu, sam musi być bez (tego?) grzechu” Tak więc w rzeczywistości oskarżenie pada na oskarżycieli, mimo że Jezus nie oskarżył nikogo. Majstersztyk!
Jedno przenikliwe pytanie „nie pozwoliło tym ludziom sięgnąć po przemoc w imię Prawa, w które wierzyli”.
Jezus tym jednym zdaniem sprawił, że wypadły z rąk kamienie, ale agresja pozostała, skierował ją na siebie… On odróżnia grzech od grzesznika. My tego wciąż nie potrafimy.
„Jezus nie przestrzega prawa w sposób oderwany od wymiaru osobowego i nie czyni go (..) rygorystycznym. Nie jest wyznawca ślepych reguł, ale spogląda w twarz i w ten sposób Prawo, którego sam przestrzega, wyraża miłosierdzie. Jezus nigdy nie potępił człowieka, nigdy nie obwiniał tych, którzy zgrzeszyli, ale wzywał do nawrócenia. Jego dramatyczne (…) „biada” (zob. zwłaszcza Mt 23,13-32) są skierowane do skorumpowanych, do hipokrytów, ale nigdy do grzeszników”. Ciekawe…
Idźmy dalej. Padają słowa: „Kobieto, gdzież oni są? Nikt Cię nie potępił?”, a więc nazywa ją kobietą, przywracając godność „odsłania (…) jej prawdziwą tożsamość, nie cudzołożnicy, nie grzesznicy (…), ale kobiety” Jezus nie oczekuje, by odniosła się do oskarżeń. „(…) nie gani kobiety ze względu na jej grzech, nie pyta, czy jest świadoma, czy żałuje tego, co uczyniła, nie dokonuje żadnego osądu. Oto z jakiego powodu (…) gorszy ludzi religijnych, którzy pytają: jak to jest możliwe. Powinien przecież potwierdzić wyrok, zganić kobietę, nałożyć karę.”
Przywołując św. Augustyna „pozostali tylko dwoje, nędza i miłosierdzie”.
Podsumowanie.
„Jezus nie potępia, ponieważ Bóg nie potępia, nie nakłada żadnej kary, ale przez akt uprzedzającego miłosierdzia ofiarowuje kobiecie możliwość zmiany życia (…) Nie jest powiedziane, że ona zmieni życie, że się nawróci i pójdzie czynić pokutę lub stanie się uczennicą Jezusa i zacznie go naśladować (…) Bóg jej przebaczył i „ukierunkował ku wolności”. Tyle.
„Jezus nie postawił kobiecie żadnego warunku do wypełnienia, aby mogła otrzymać przebaczenie, ale ofiarował jej przebaczenie, aby miała siłę do nawrócenia i powrotu do Boga. Nie z powodu jej żalu nastąpiło przebaczenie, przeciwnie – to przebaczenie stało się przyczyną żalu. Tylko Bóg może nawrócić grzesznika i czyni to ukazując swoje nieskończone miłosierdzie, zawsze uprzedzające każdy powrót do Niego. (…)
„Oto przesłanie miłosierdzia Bożego, które usuwa każdy grzech, przebaczenie uprzedzające nasze nawrócenie. To tu ujawnia się skandaliczna i gorsząca wyjątkowość Jezusa, odrzucona przez tych, którzy czują się sprawiedliwi, a przyjęta przez grzeszników. Zawsze naprzeciw siebie stają niewyczerpane miłosierdzie Boże i nasza nędza.. Jedyna rzecz, która jest oczekiwana z naszej strony, to rozpoznanie z całą świadomością własnej nędzy i zaakceptowanie tego, że Pan okryje ja swoim miłosierdziem.”
W oparciu o „Skandaliczną miłość Boga” Enzo Bianchi. Wszystkie cytaty stamtąd.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo