intuicja intuicja
802
BLOG

Śmierć czy Dziewczyna?

intuicja intuicja Kultura Obserwuj notkę 30

 Wszystko wyglądało tak, jak zwykło wyglądać w chłodny, jesienny poranek: drzewa gubiły ostatnie liście, ludzie śpieszyli do pracy, a dzieci do szkoły. I tylko rozczochrana właścicielka dwóch hasky nie śpieszyła się nigdzie, bo miłość i sens jej życia były tuż obok (szarpiąc za rękawy grubej, postrzępionej kufajki, zakładanej specjalnie na okazję wspólnych spacerów). Mijając przystanek autobusowy usłyszałam to, co zazwyczaj: „jak będzie pani wracać, pani da jedną bułkę…”. Długobrody dobrze wiedział, że o tej porze kupuję pieczywo. I wiedział też, że tym samym mogę zapewnić mu śniadanie. Skrzętnie wykorzystał więc nadarzającą się okazję. Przechodząc obok niego, kątem oka dostrzegłam, jak rąbkiem starego podkoszulka pieczołowicie czyści kurze jajko - pewnie wyżebrane w pobliskich delikatesach. Po co to robił, nie mam pojęcia, ale wyglądał na bardzo zadowolonego.

Po drugiej stronie ulicy truchcikiem biegł jakiś przystojny zapaleniec sportu. Opięty, ciemny strój podkreślał niezłą sylwetkę. O to pewnie w dużej mierze szło. Chrapki nosa pracowały rytmicznie (kabelki słuchawek również). Czerwone światło zatrzymało go co prawda tylko na krótką chwilę, ale i tak nie uronił z niej ani sekundy: oparłszy się o metalowy słup niestrudzenie wykonywał skłony i wymachy. Zapaleniec sportu sprawiał wrażenie człowieka zdyscyplinowanego i doskonale panującego nad swoim życiem. Do czasu. W pewnej bowiem chwili  fruwająca beztrosko cieniutka, foliowa siatka – z powodzeniem udająca szarego gołębia - rozpłaszczyła się na jego atrakcyjnej twarzy. Zaskoczony, przez kilkadziesiąt sekund walczył z nią dość chaotycznie, na moment gubiąc pewność siebie.
 
Może warto jeszcze wspomnieć o czarnych gawronach drepczących po rdzawo-rudawych o tej porze roku trawnikach i o samolotach zbyt nisko podchodzących do lądowania. Co by nie dopisać, jasne było, że  Ursynów zbudzony ze snu tętnił życiem.
 
I nagle wszystko się zatrzymało. Właścicielka husky na skrzyżowaniu, i Długobrody na przystanku autobusowym, przystojny biegacz, który zdołał rozprawić się z foliową reklamówką, i ja.  Zatrzymani w pół drogi patrzyliśmy jak szła środkiem ulicy, wzdłuż przerywanej linii, pomiędzy sznurami sunących leniwie samochodów. Pod prąd. Pomimo dotkliwego chłodu – na bosaka. Włosy upięte w niedbały kok wyszarpywał wiatr i ciemne kosmyki tańczyły wokół szczupłej, bladej twarzy. Zupełnie nieobecnej. Nie zważała na głośne, niecierpliwe sygnały klaksonów, ani na zaczepki kierowców rzucane przez uchylone szyby. Pewnie nie widziała też naszych zdumionych spojrzeń. Długa, szeroka spódnica trzepotała na wietrze odsłaniając ładne nogi, a rękawy ciemnej kurtki - jakby dla przeciwwagi - ukryły nawet dłonie. Stąpała ostrożnie, dokładnie po białej linii, jakby nie chciała skusić: niebo/piekło. Szalona nieszczęściem albo tylko nieprzytomna po nocy spędzonej na jakiejś warszawskiej imprezie. Śmierć czy Dziewczyna?
 
 
 
intuicja
O mnie intuicja

Niczego się nie boję :) <img

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (30)

Inne tematy w dziale Kultura