
Mario Delicati - "Huśtawka raj"
Poprzednie części w LC Intuicyjne opowieści
Bohaterka czy aby komedii:), obdarowana przez tajemniczego Krawca lazurową suknią, wywieziona zostaje jego kolorowym wozem z niebiańskiej polany...
Przyobleczona w ciało, żyjąc na ziemi, nie pamięta już tej historii, ale wie jedno, musi odnaleźć swoją bratnią duszę, z którą tak nagle się rozstała.
Pewnego dnia w skrzynce na listy znajduje tajemniczą kopertę, a w niej klucz i zaproszenie... Wyrusza w podróż.
***
ostatnie zdanie z poprzedniej części:
I wtedy stało się to, co zwykle zdarza się w cygańskich obozach i poprzedza cygański ślub. Między drzewami mignęły dzikie oczy, suche gałęzie zachrzęściły pod ciężarem szybkich kroków i zanim zdążyła krzyknąć, mocne dłonie objęły ją w pasie unosząc ze sobą.
część XXI
Spróbujmy wyobrazić sobie tę scenę. Porwanie. Nie pierwsze i nie ostatnie w życiu, kiedy właściwie nie wiadomo, czy jest się jeszcze Śmieszką, czy może jednak już nie. No i właściwie należałoby powoli zacząć zbliżać się do końca naszej opowieści, bo ile razy można dać się unieść, prawda? I nie usprawiedliwi tego czar cygańskiego obozu, ani sosnowy las, ani zapach morza, nawet gdyby miało być to morze nieskończonych możliwości…
A więc spróbujmy: przy dogasających paleniskach, gdzieś pomiędzy głosem skrzypiec i krzesanym z podków koni maści palomino wirowała kolorowa spódnica i spadały gwiazdy - na szczęście. Mieszał się czas zaprzeszły z czasem przeszłym niedokonanym. Śmieszka miała co prawda oczy raz ciemne raz zielone, ale tylko po to, by za chwilę spoglądać na Grzecha oczami naszej zagubionej tancerki. Nasza tancerka zaś odnalazła w sobie beztroską duszę Śmieszki. Tę sprzed lat. I tak bardzo nie chciała jej teraz skrzywdzić w tym swoim nagłym uniesieniu ponad starym sosnowym lasem. Bo przecież to ona miała dzisiaj nad Śmieszką przewagę – była teraźniejszością. To ją pokochano i porwano stosownie do starego zwyczaju.
I nawet najstarsi Cyganie takiego porwania nie widzieli i nie widzieli takiego tańca. Ciekawość, mimo późnej pory, wyciągnęła ich z drewnianych, kolorowych wozów. Stali, z zadartymi w górę głowami, wpatrzeni w niebo, bo i oni słyszeli, że mogą zdarzyć się tam rzeczy, o których nie śniło się nawet filozofom. A tu właśnie czerń nocy przechodziła w lazur i opadająca suknia zawisła na dachu jednego z przedziwnych romskich domów. Pomiędzy namalowanymi kwiatami. A ona wtedy poczuła się samotna w tym tańcu na czubku góry, choć była pewna, że odnalazła bratnią duszę. Ale ta Śmieszka, ta Śmieszka jak zadra, nie dawała o sobie zapomnieć i nie pozwalała poczuć się do końca szczęśliwą, wciąż miała pierwszeństwo.
Nagle rozległ się płacz dziecka. Cichy, lecz przejmujący. Dobiegał spośród pobliskich krzewów tarniny. Oczy wszystkich zwróciły się w tamtym kierunku, a stare Cyganki w złości zazgrzytały zębami. Nie spodobał się im taki obrót sprawy, chciały rzucić zły urok, a tu przeszkoda - płacz dziecka - jak budzik nad ranem.
cdn
Inne tematy w dziale Kultura