
Mario Delicati - "Huśtawka raj"
Poprzednie części w LC Intuicyjne opowieści
Bohaterka czy aby komedii:), obdarowana przez tajemniczego Krawca lazurową suknią, wywieziona zostaje jego kolorowym wozem z niebiańskiej polany...
Przyobleczona w ciało, żyjąc na ziemi, nie pamięta już tej historii, ale wie jedno, musi odnaleźć swoją bratnią duszę, z którą tak nagle się rozstała.
Pewnego dnia w skrzynce na listy znajduje tajemniczą kopertę, a w niej klucz i zaproszenie... Wyrusza w podróż.
***
część XX
Złotogrzywe i niezwykle domyślne Palomino pomknęły w ich kierunku. Niebezpiecznie zniżyły swój lot i zdarzało się, że kopytami zahaczały o wierzchołki drzew, a wtedy ostre igły starych sosen krzesały iskry ze srebrzystych podków. Lecz nie zapłonął od nich las.
Wnet okazało się, że połówki dojrzałych pomarańczy to mieniące się w ogniu dogasających palenisk koła cygańskich wozów. Obóz przygotowywał się do snu. Na rozciągniętych pomiędzy drzewami grubych sznurach wisiały niedbale spódnice, jak łąki pełne kwiatów i ziół, białe koszule, wielobarwne chusty. Żadnych smętnych kraciastych wzorów, żadnej matematyki co, przyznam, mogło zatrwożyć. Bo jednak to ona porządkuje świat.
W ciszy nocy stary Cygan grał na drumli. Szarpał rytmicznie metalowy język, a białe zęby błyszczały w ciemności. Pewnie chciał wywołać deszcz, tymczasem z nieba spadła dwójka jeźdźców. Taki traf.
Z wozu stojącego najbliżej ogniska wyszła młoda dziewczyna. Miała znajome brązowo-zielone oczy i proste czarne włosy przypominające bierki. Tanecznym krokiem, z rękami na rozkołysanych biodrach podeszła do Palomino. Zaniepokojone konie cofnęły się o kilka kroków, a ona patrząc hardo, zapytała:
- Po co ją tu przywiozłeś? Chciała sprawdzić opowieść Grzecha? Ja musiałam uwierzyć mu na słowo…
Lecz oprócz złości na pewno czuła żal. Potem spojrzała w górę, w rozgwieżdżoną przestrzeń i zaczęła tańczyć. Zielona spódnica pofrunęła z wiatrem. Wariatka.
Ale ona dobrze rozumiała taniec Śmieszki. Była razem z nią, zaplątana w falbanki ckliwej pieśni, bo stary Cygan dawno już odłożył drumlę i teraz grał na skrzypcach. Tak bardzo, bardzo rzewnie. Ze śpiących wozów zaczęły dobiegać zniecierpliwione głosy. Krzykliwie domagano się ciszy. Jakie to jednak ma znaczenie, gdy tańczy się w szklanych pantofelkach, na szczycie góry i w dodatku na jednej nodze?
I wtedy stało się to, co zwykle zdarza się w cygańskich obozach i poprzedza cygański ślub. Między drzewami mignęły dzikie oczy, suche gałęzie zachrzęściły pod ciężarem szybkich kroków i zanim zdążyła krzyknąć, mocne dłonie objęły ją w pasie unosząc ze sobą.
cdn.
Inne tematy w dziale Kultura