
Mario Delicati - "Huśtawka raj"
Poprzednie części w LC "Intuicyjne opowieści"
Bohaterka czy aby komedii:), obdarowana przez tajemniczego Krawca lazurową suknią, wywieziona zostaje jego kolorowym wozem z niebiańskiej polany...
Przyobleczona w ciało, żyjąc na ziemi, nie pamięta już tej historii, ale wie jedno, musi odnaleźć swoją bratnią duszę, z którą tak nagle się rozstała.
Pewnego dnia w skrzynce na listy znajduje tajemniczą kopertę, a w niej klucz i zaproszenie... Wyrusza w podróż.
***
(ostatnie zdanie z części XIV : Za nimi ruszyły okoliczne koty )
Początkowo nie zwróciła na to uwagi. Bo i na co? Na plączącego się pod nogami kota? Zapewne inaczej rzecz by się miała, gdyby jakaś kocia czarna pantera nagle przebiegła drogę. O, wtedy uruchomiłaby cały zestaw skojarzeń i obaw. Ale tak?
Szary kocurek nie niepokojony przez nikogo wyprzedził więc naszą parę i przystanął przy furcie do pobliskiego ogrodu. Zaraz za nim przemknął następny, a może następna, tyle miała w sobie wdzięku… I kolejny. I znów. A wszystkie bezszelestnie, jak przystało na kocie towarzystwo. Albo i może kocią arystokrację, kto to wie.
Ona jednak, zbyt pochłonięta obcowaniem z Grzechem, nie mogła widzieć, co dzieje się wokół. Dopiero gdy okazało się, że chodnik zatarasowało siedem dachowców i najprawdopodobniej trzeba się będzie przez tę lekko dziką przestrzeń jakoś przedrzeć, spojrzała pytająco na swojego rozmówcę, ale on zachowywał się tak, jakby te wpatrzone w nich zielone oczy były zjawiskiem najbardziej naturalnym na świecie, a już w krajobrazie Zdroju - na pewno.
- Taki urok tego miejsca – wyjaśnił, bo tak łatwo było czytać w jej myślach. - Gdy tu zamieszkałem, przez pierwszych kilka miesięcy czułem się bardzo nieswojo. Nie opuszczało mnie dość niemiłe wrażenie, że nie do końca panuję nad sytuacją. Trudno się dziwić, przecież za każdym rogiem czaiło się nieznane w postaci nieodgadnionych kocich dróg. Potem przywykłem. Cokolwiek miałoby to oznaczać.
Grzech uśmiechnął się szeroko, przyjaźnie, a słońce, które miał za plecami, wydobyło blask rudo-złotego meszku pokrywającego szyję. Wydłużyło też ich cienie - podążali teraz za nimi krok w krok. I dlatego w gromadkę kotów najpierw weszły właśnie dwa cienie, a dopiero potem oni. Owszem, poczuła dreszcz niepokoju: te wszystkie ślepia, wąsate pyszczki, schowane pazurki, no i ta cisza, która podobno zazwyczaj jest zapowiedzią burzy. Nic się jednak nie wydarzyło, poza cichym przyzwoleniem, aby przeszli i tym, że minąwszy kocią tajemnicę, wyszła nie tylko mając duszę na ramieniu, ale też czując na nim silną, męską dłoń.
cdn.
Inne tematy w dziale Rozmaitości