UWAGA, UWAGA
JUŻ JUTRO III SOBOTA MIESIĄCA - ZAPRASZAMY
WSZYSTKICH CZYTELNIKÓW NIEPOPRAWNYCH POLITYCZNIE GAZET NA SPOTKANIE OB-CIACHowe
O GODZ. 12.OO
W Warszawie - Skwer Hoovera (jednak:) )

Mario Delicati - "Huśtawka raj"
Pierwsza część opowieści w LC "Intuicyjne opowieści"- lubczasopismo.salon24.pl/improwizacja/
***
Nie wahała się długo. Właściwe wcale, biorąc pod uwagę niejasność sytuacji. Ale trudno ją za to potępiać – wtedy, rok temu, pokusa odcięcia się od wszystkiego, czym do tej pory żyła, była przeogromna. Nic więc dziwnego, że do dzisiaj pamięta każdą sekundę tamtego poniedziałkowego wieczoru. Podobnie jak to, co nastąpiło później albo lepiej – musiało nastąpić.
W skrzynce na listy znalazła wówczas błękitną kopertę. Brak adresata i nadawcy oraz intrygująca wypukłość tuż przy dolnej krawędzi zwiastowały tajemnicę. Niecierpliwie zajrzała do środka. Zbyt niecierpliwie i dlatego nieuważnie. Ostry brzeg przeciął opuszek palca i kartkę papieru, którą właśnie wyjęła, zaplamiła krwią. Podobnie jak dwa klucze przyczepione do metalowego kółka. Bo taka była zawartość przesyłki.
Zanim weszła na pierwsze piętro i otworzyła drzwi mieszkania, znała już treść listu. Było to zaproszenie. Ktoś podpisał je tylko imieniem, na tyle jednak popularnym, że nie potrafiła odpowiedzieć na pytanie, czy to ktoś kogo zna. A, i jeszcze jeden szczegół – bo zawsze zwracała uwagę na szczegóły, choć taka drobiazgowość potrafi nieźle w życiu zamącić – mały znaczek w prawym, górnym rogu koperty przedstawiający kolorowy wóz. Uśmiechnęła się na jego widok, sama nie wiedząc czemu. Potem położyła białą kartkę na biurku, starannie ją wygładziła, włączyła komputer. Czarny ekran zamigotał. Odczekała jeszcze chwilę, wystukując o blat sobie tylko znaną melodię i wpisała nazwę podanej w liście miejscowości. To tam miał znajdować się dom, do którego w tak zagadkowy sposób została zaproszona. (O ile faktycznie o nią nadawcy chodziło).
Właściciel, jeśli wierzyć treści listu, w najbliższy czwartek miał odlecieć do Kanady (na trzy miesiące) i prosił o zaopiekowanie się posiadłością podczas jego nieobecności. Zaznaczył, że choć byłoby mu niezmiernie miło, gościć ją u siebie przez cały ten okres, będzie bardzo zobowiązany, jeśli przyjechałaby chociaż raz, na kilka dni.
Wg mapy Zwrotnice okazały się niewielką osadą położoną nad samiutkim morzem. Kilka uliczek na krzyż i jeden, mały sklepik.
- Bez samochodu ani rusz – pomyślała, a tak jej się marzyła podróż pociągiem…
- Ale przecież te kilka kilometrów dzielących miejscowość od stacji można przejść, a do jakiegoś większego miasta podjechać kolejką – dopowiedziała głośno i spojrzała w okno. Pewnie w poszukiwaniu akceptacji dla swojego pomysłu. Jak zwykle, zresztą. Bo trzeba nam wiedzieć, że brak pewności siebie prześladował ją od zawsze. Na szczęście z pomocą przychodziła wyobraźnia i nawet jeśli nie mogła liczyć na czyjeś mądre słowo, na potwierdzenie, że tak, że się nie myli, że postępuje słusznie, radziła sobie. Umiejętność tworzenia i czytania mapy życia, pełnej niezrozumiałych dla innych znaków, opanowała fantastycznie. Tak przynajmniej do tej pory sądziła. Intuicyjnie spoglądając w okno nie zawiodła się i tym razem: seledynowy neon po drugiej stronie ulicy zamrugał porozumiewawczo, jak gdyby chciał zapewnić, że i jemu takie rozwiązanie wydaje się najlepsze.
cdn
Inne tematy w dziale Kultura